Spośród 37 prezydentów USA do czasów Jimmy Cartera przynajmniej 18 lub 21 (w zależności od źródła, któremu się daje wiarę) było ze sobą blisko spokrewnionych. Stanowi to między 48,6 a 56,7 proc. ogółu prezydentów – odsetek znacznie przekraczający poziom, który można byłoby uznać za przypadkowy, jak uważa wielu badaczy teorii spiskowej oraz matematyków.
Nie tylko John Adams, który pomógł w zaprojektowaniu Wielkiej Pieczęci, był spokrewniony z F. D. Rooseveltem, który umieścił ją na dolarowym banknocie, ale również taki z pozoru outsider jak Richard Nixon był spokrewniony z Jamesem Monroe. Trzej prezydenci byli kuzynami (Franklin Pierce, James Garfield oraz Grover Cleveland), a William Henry Harrison był spokrewniony z Jeffersonem, Jacksonem, Tylerem oraz Benjaminem Harrisonem (jego prawnuk). Calvin Coolidge, Harry Truman oraz Lyndon Johnson byli w nieco dalszej linii spokrewnieni z Jeffersonem, Jacksonem oraz Harrisonami.
Rodziny Rooseveltów i Delano, które dały nam jedynego prezydenta wybranego na cztery kadencje, były spokrewnione z Grantem, Washingtonem, van Burenem oraz Taftem. Spośród 224 przodków w drzewach genealogicznych 21 prezydentów możemy znaleźć 13 Rooseveltów, 16 Cooledge'ów oraz 14 Tylerów. Inne źródło dowodzi pokrewieństwa 60 procent prezydentów oraz znajduje więzy większości z nich z nadzwyczaj bogatą rodziną Astorów.
Dane te nie obejmują genealogii 4 prezydentów – Cartera, Reagana, Busha oraz Clintona, których również nam nie udało się znaleźć. Jednak, według źródła bliskiego księżnej Dianie, Clinton jest spokrewniony z rodziną Rockefellerów.
Psycholog G. William Domhoff twierdzi, że duża część amerykańskiej elity rządzącej, podobnie jak ma to miejsce w Europie, jest spokrewniona poprzez związki małżeńskie.
Robert Anton Wilson
Wypisy z konspirologii, za: Fronda, 17/18, zima 1999