French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Bank Kanady musi finansować swój kraj...

w dniu piątek, 01 maj 2015.

Dzięki poświęceniu, jakie przez ponad sześćdziesiąt lat było udziałem Pielgrzymów św. Michała, MICHAELA i „Vers Demain", coraz więcej ludzi na wysokich stanowiskach odkrywa absurdalność obecnego systemu finansowego i pilną potrzebę tworzenia przez rząd federalny swoich własnych pieniędzy, bez odsetek, zamiast pożyczania ich na procent z banków prywatnych. Przedstawiamy fragmenty opracowania opublikowanego w 1992 r., zatytułowanego „Deficyt kazał mi to zrobić!" („The Deficit Made Me Do It!"), pod redakcją Eda Finna z Kanadyjskiego Centrum Alternatyw Politycznych (Canadian Centre for Policy Alternatives − www.policyalternatives.ca), w którym trzech ekonomistów − Harold Chorney z uniwersytetu Concordia w Montrealu, John Hotson z uniwersytetu Waterloo i Mario Seccareccia z uniwersytetu w Ottawie − „demaskuje mity na temat długu rządowego" i powtarza własnymi słowami to, co Louis Even i Kredytowcy Społeczni MICHAELA wyjaśniają od 1939 r. (Zaktualizowane wydanie tego opracowania pt. „10 mitów deficytu" [„10 Deficit Myths"] ukazało się w styczniu 1996 r.)

Poniższy tekst różni się od konwencjonalnych wypowiedzi ekonomistów, którzy są oderwani od rzeczywistości. Ponadto wskazuje on realne problemy i rozwiązania dotyczące długu publicznego w czasach, kiedy wielu ludzi mówi o cięciach wydatków rządowych − nawet w programach socjalnych, jak emerytury i ubezpieczenie od bezrobocia − żeby zredukować deficyt. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

W dzisiejszych czasach rządom łatwo jest obronić cięcia w usługach i programach. Wszystko, co muszą zrobić, to wskazać na swoje roczne deficyty i łączny dług. Dług publiczny zapewnia politykom wygodny pretekst do cięcia wydatków czy zwiększania podatków. Lub obu na raz. „Jesteśmy zrujnowani", mówią nam żałośnie. „Nie możemy sobie pozwolić na zwiększanie usług publicznych czy nawet utrzymywanie ich na obecnym poziomie".

Lekcja wojny

Nie potrzeba być ekonomistą, żeby zobaczyć, że w rzeczywistości mogliby. Wystarczy tylko wyobrazić sobie, co zrobiłby rząd, gdyby zaangażował się w inną wojnę w Zatoce Perskiej − lub, gdyby ta wojna wciąż trwała. Czy minister finansów obniżałby ten sam rodzaj budżetu? Czy powiedziałby: „− Chcielibyśmy nadal walczyć, ale jesteśmy zrujnowani, więc wycofujemy nasze wojska"? Nigdy w życiu!

Czy w czasie II wojny światowej Kanada poddała się w połowie drogi, dlatego że dług publiczny wzrósł nawet bardziej niż produkt krajowy brutto (PKB)? Oczywiście nie! W jakiś sposób znalazły się dodatkowe pieniądze. Jeśli nie stało się to przez podniesienie podatków czy przez pożyczki z prywatnych banków, dlaczego Bank Kanady [bank centralny kraju] wyemitował po prostu wszystkie potrzebne rządowi pieniądze, i to przy prawie zerowej stopie procentowej?!

Kiedy skończyła się II wojna światowa dług publiczny w stosunku do dochodu narodowego był ponad dwukrotnie większy, niż jest teraz. Ale czy kraj został zniszczony? Czy musieliśmy ogłosić narodowe bankructwo? Bynajmniej! Zamiast tego gospodarka kanadyjska kwitła, a kraj prosperował przez większość okresu powojennego.

Bank Kanady nie spełnia swego obowiązku

Dlaczego to samo dzieje się dzisiaj? Dlaczego znacznie większy dług publiczny był lekceważony w 1945 r., kiedy dzisiejszy znacznie mniejszy dług (w procentach PKB) jest wykorzystywany jako pretekst do utrzymywania gospodarki w stagnacji?

Odpowiedź znajdziemy w Banku Kanady. W czasie wojny i przez 30 lat po niej rząd mógł pożyczać potrzebne mu pieniądze przy niskich stopach procentowych, ponieważ bank rządowy emitował połowę wszystkich nowych pieniędzy. To zmuszało prywatne banki do utrzymywania ich stóp procentowych także na niskim poziomie.

Jednak od połowy lat 1970-tych Bank Kanady za zgodą rządu emitował coraz mniej nowych pieniędzy, pozwalając jednocześnie bankom prywatnym tworzyć ich coraz więcej. Dzisiaj „nasz" bank tworzy zaledwie 2% rocznej podaży nowych pieniędzy, pozwalając bankom prywatnym na rabowanie rządu − i oczywiście nas wszystkich − przy pomocy skandalicznie wysokich stóp procentowych. Te właśnie wygórowane odsetki są podstawową przyczyną szybkiego wzrostu długu publicznego.

Stopy procentowe i inflacja

Tysiące lat smutnego doświadczenia koncentracji bogactwa i niewolnictwa długu spowodowały, że wszystkie starożytne księgi mądrości − włączając Biblię i Koran − potępiają pożyczanie pieniędzy na procent... Jednak powszechne przekonanie mówi, że inflacja jest największym zagrożeniem dla gospodarki i musi być powstrzymana przez wzrost stóp procentowych. Jest to sprzeczne ze zdroworozsądkową obserwacją, że rosnące ceny (inflacja) spowodowane są przez wzrost kosztów, a stopy procentowe są kosztem.

Dzięki tej polityce wzrasta też oczywiście dochód pożyczkodawców, co wyjaśnia, dlaczego podpisują się oni tak gorąco pod przewrotną doktryną, że wysokie stopy procentowe są w jakiś sposób antyinflacyjne... A jednak większość podręczników ekonomii, które ubolewają nad rosnącymi płacami, nie wspomina nawet nacisków podatkowych i odsetkowych. I nie dlatego, że są to skomplikowane pomysły − są one raczej proste i oczywiste − ale dlatego, że byłoby kłopotliwe dla ekonomistów przyznanie się, iż popełnili głupi błąd takich rozmiarów: że ich teoria polityki monetarnej narusza podstawowe zasady naukowej logiki.

Tworzenie pieniędzy

Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów na temat deficytu rządowego jest to, że rządy, które wydają więcej niż otrzymują przychodów, muszą pożyczać różnicę, zwiększając w ten sposób dług publiczny.

W istocie rząd może postanowić, że wyemituje potrzebne dodatkowe pieniądze zamiast pożyczać je z banków, od społeczeństwa czy z zagranicy.

Społeczność biznesowa, politycy i media są przerażeni sugestią, że rząd skorzysta ze swojego prawa do tworzenia większej ilości pieniędzy. Twierdzą oni, że przyspieszy to kolejny rujnujący atak inflacji.

Ale tworzenie pieniędzy jest tworzeniem pieniędzy, czy to przez bank prywatny, czy przez Bank Kanady. Rząd, który ma dług tylko wobec własnego banku rządowego, faktycznie nie jest zadłużony w ogóle. Jeśli chce on przejść przez nonsensowną procedurę „pożyczania" pieniędzy przez ministerstwo skarbu z banku centralnego, a później spłacania odsetek, jest to drobna kwestia księgowości. Dopóki zyski banku centralnego zwracane są do ministerstwa skarbu, wyniki są podobne do samodzielnego tworzenia pieniędzy przez ministerstwo.

Nie ma żadnego powodu, dla którego wzrost podaży kanadyjskich pieniędzy (wynoszący w ostatnich latach średnio około 22 miliardy dolarów rocznie) nie mógłby być w znacznie większym stopniu tworzony przez Bank Kanady. Gdyby prowadzona była taka polityka, rząd federalny nie byłby zobowiązany dodawać do swoich długów spłaty odsetek od starych długów.

Zamiast tego Bank Kanady emitował zaledwie 2% pieniędzy dokładanych w ostatnich latach, podczas gdy banki prywatne tworzyły resztę, kiedy udzielały pożyczek gospodarstwom domowym, przedsiębiorstwom i wszystkim szczeblom administracji rządowej. Bank Kanady i banki prywatne powinny dzielić przywilej tworzenia pieniędzy przynajmniej na bazie 50-50.

Ci, którzy odrzucają taką propozycję jako „inflacjogenną" powinni być zobowiązani do wyjaśnienia, dlaczego bardziej inflacjogenne byłoby tworzenie 11 miliardów dolarów przez bank rządowy i 11 miliardów przez banki prywatne niż obecna praktyka, kiedy bank rządowy tworzy 0,7 miliarda dolarów, a banki prywatne 21,3 miliarda!

Powrót do polityki z czasów II wojny światowej, kiedy Bank Kanady emitował prawie połowę nowych pieniędzy przy blisko zerowych odsetkach, uczyniłby cuda dla gospodarki, znacznie zmniejszając deficyt.

To absurd, żeby rząd wprowadzał miliardy dolarów do obiegu, pożyczając je z prywatnych banków, kiedy może on tworzyć praktycznie za darmo dodatkowe pieniądze, których potrzebuje.

Banki tworzą pieniądze

Musimy pamiętać, że nasza gospodarka monetarna rośnie tylko wtedy, gdy wzrasta podaż pieniędzy. W naszym obecnym napędzanym długiem systemie jedynym sposobem, w jaki możemy zwiększyć podaż pieniądza, jest pożyczanie go z prywatnych banków, co powiększa w ten sposób nasze zadłużenie wobec nich.

Trzeba ciągle mocno podkreślać, że banki prywatne, w przeciwieństwie do pożyczkodawców pozabankowych, tworzą pieniądze, które pożyczają. Nie pożyczają one − jak się powszechnie sądzi i jak sądzą nawet sami bankierzy − pieniędzy swoich depozytorów. Suma nowych pieniędzy tworzona przez pożyczkę bankową wystarcza jednak tylko na spłatę kapitału. Żadne pieniądze nie są tworzone na spłatę odsetek, z wyjątkiem tych, które są wypłacane posiadaczom lokat bankowych. To dlatego długi muszą stale coraz szybciej rosnąć, żeby można było spłacać dodatkowe długi i odsetki na każdym poziomie.

Jeśli uderza was to, jako bardzo głupi i niebezpieczny sposób działania systemu monetarnego, macie rację. Bezspornie znacznie bezpieczniejsze i bardziej sensowne byłoby posiadanie dużej ilości potrzebnych nowych pieniędzy wprowadzanych do obiegu bez długu przez rząd federalny lub pożyczanie ich przez rząd bez odsetek niższym poziomom administracji rządowej, które nie mają prawa tworzenia pieniędzy. Reforma systemu monetarnego jest zatem kluczem do kontroli deficytu i obniżenia długu publicznego.

Harold Chorney

John Hotson

Mario Seccareccia


Rząd kanadyjski nie powinien pożyczać pieniędzy z żadnego prywatnego banku. Kanada znalazłaby się w nieskończenie lepszej sytuacji, a kryzys długu faktycznie przestałby istnieć, gdyby rząd tworzył wszystkie pieniądze w kraju bez odsetek i bez długu. To samo można by osiągnąć, gdyby rząd pożyczał pieniądze tylko w swoim Banku Kanady, powiedzmy przy stopie procentowej wynoszącej 0,5%, jak to było w czasie II wojny światowej, dla pokrycia bieżących wydatków banku. (...) Pozwoliliśmy bankierom praktycznie zastąpić rząd jako źródło pieniędzy (...) I pozwoliliśmy im kontrolować rząd i blokować potrzebne reformy, które umożliwiłyby płynne funkcjonowanie gospodarki światowej. Jest to jedno z największych szaleństw współczesnych czasów.

John Hotson

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com