Prawdziwa demokracja oznacza, że wybrani przedstawiciele są wysłani do parlamentu, żeby wyrażać wolę swoich wyborców. Wszystko, więc polega na tym, żeby nie tworzyć nowych partii i dzielić ludzi jeszcze bardziej, lecz by jednoczyć ich wokół wspólnych celów (jak ekonomiczne bezpieczeństwo dla wszystkich), a potem wywierać presję na rząd, żeby cele te wprowadzić w życie.
Jeszcze jedna komedia wyborcza czeka nas w jesieni, a potem następna w przyszłym roku. Marionetki, które biorą udział w tych farsach wygrzebują i odkurzają swoje stare przemówienia liberalnie ozdobione pochlebstwami dla ludu, samozachwytem i szerokim i różnorodnym asortymentem obelg dla swoich przeciwników.
Kampanie wyborcze tworzą jeden ogromny wodewil wystawiony na naszej politycznej scenie. Niestety, ukrywają one także tragedię biednych ludzi, poświęcających energię i czas na kampanie dla polityków, którzy potem ich zdradzają. Jeśli kiedykolwiek chcielibyśmy skończyć z tą sytuacją, ludzie muszą zaprzestać walki między sobą i muszą odwrócić się od udawanej i oszukańczej walki polityków z wyborczego cyrku.
Wybory nie są przeprowadzane w interesie ludzi; przynoszą korzyść tylko niewielu żądnym władzy i pozbawionym skrupułów, którzy ubiegają się o stanowiska dla władzy i zysków, jakie mogą z tych stanowisk czerpać. Wybory nie są, faktycznie, niczym więcej, niż sprzeczką między tymi, którzy sprzedali się za pieniądze i za zewnętrzne oznaki władzy. Nie ma w nich niczego, absolutnie niczego, dla ludzi.
Moi Przyjaciele, w imię Waszego własnego dobra, pozwólcie tym aktorom komedii wyborczej bawić się samymi sobą – we własnym gronie! Przestańcie odgrywać rolę ich widowni, nie oklaskujcie ani jednej, ani drugiej strony i nade wszystko przestańcie poniżać się i być ich podnóżkami, podczas gdy ci oszuści będą piąć się, do bogactwa i zaszczytów!
Niestety, niewielu będzie zważało na te słowa i znajdą się nawet Kredytowcy, którzy oddadzą swój czas, energię i pieniądze, żeby promować i brać udział w tym oszustwie, które nazywamy wyborami.
***
Prawdopodobnie największym oszustwem w historii jest tzw. demokratyczny parlament w formie, w jakiej funkcjonuje on dzisiaj ze wszystkimi jego oznakami procedury wyborczej i legislacyjnej. Jest w tym wszystkim niewiele więcej poza udawaniem. Coraz szerzej uznaje się w dzisiejszym świecie, że politycy wszystkich kolorów – i nawet ci bez żadnego koloru – są marionetkami w rękach wysokiej finansjery, która działa poza parlamentem, zamknięta w pokojach konferencyjnych i w otoczeniu wysoce ekskluzywnego i nieznanego publicznie towarzystwa. Prawdziwymi panami współczesnego świata są finansiści. Nie odpowiadają przed nikim za swoje czyny. Ludzie nie znają nawet ich nazwisk. Ale ci finansiści są prawdziwymi władcami w każdym kraju na świecie. To oni decydują o wojnach, o kryzysach ekonomicznych, o okresach dobrobytu. "Stali się panami naszego życia i bez ich pozwolenia nikt nie odważy się nawet oddychać", powiedział Papież Pius XI w encyklice Quadragesimo anno.
Jest to prawda, z której teraz już zbyt dobrze zdajemy sobie sprawę. Nasi przedstawiciele i nasi parlamentarni ministrowie nie mają żadnej realnej władzy. To finansjera ma całą władzę w swoich rękach. Jesteśmy o tym przekonani. Lecz, jeśli jesteśmy o tym przekonani, to dlaczego zwracamy tyle uwagi i przykładamy takie znaczenie do "przedstawicieli" i "kandydatów"? Prawdopodobnie dlatego, że nadajemy się wybitnie do grania roli oszukiwanych. Wybory wydają się działać na inteligencję ludzi jak narkotyki.
Finansiści, żeby utrzymać wodze kontrolujące ludzi, używali starej zasady "dziel i rządź". Oddzielili się oni zupełnie (tak, żebyśmy w to uwierzyli) od sceny politycznej. Całą odpowiedzialność za wszystkie rezultaty zrzucają oni na barki wybranych przez ludzi przedstawicieli. Potem dzielą oni tych przedstawicieli na dwa lub nawet na trzy, czy cztery walczące ze sobą obozy. Tak więc, jakkolwiek ci finansiści mogliby się wydawać oddzieleni od sceny politycznej, cała farsa wyborów i procedur parlamentarnych, w takiej formie jak istnieje i funkcjonuje ona dzisiaj, jest robotą finansistów i środków, za pomocą których czynią oni ludzi niewolnikami swojej władzy. Są to środki, za pomocą, których utrzymują oni ludzi w niewiedzy na temat tego, kim są ich prawdziwy panowie. Finansiści używają wszystkich środków, które znajdują się w ich ręku – radia, telewizji i prasy – żeby podsycać to złudzenie demokracji parlamentarnej!
Wybory nie mają dzisiaj w życiu ludzi większego znaczenia dla prawodawstwa, niż debaty w parlamencie. Powszechnie uznaje się, że, w istocie, o prawodawstwie nie decyduje się na sali parlamentu. Ani też wybory nie decydują o tym, jaki będzie rodzaj i poziom życia ludzi.
A jednak tak wielu ludzi jest doskonale świadomych bezskuteczności wyborów. Jak często możemy usłyszeć, kiedy ludzie mówią: "– To naprawdę nie ma znaczenia na kogo będę głosował; na końcu i tak się okazuje, że jedna partia jest tak sama jak druga!" Dlaczego władze używają tak wielkiej propagandy, żeby wyciągnąć ludzi na wybory? "Jest to twój solenny obowiązek, jako dobrego obywatela, iść na wybory!" Jakże często to słyszymy!
Wszystko to pokazuje, że ludzie są świadomi tego, iż wybory i głosowanie odgrywają bardzo małą rolę w kształtowaniu ich życia codziennego. Dlaczego więc nie zaprzestają przykładać takiej wagi i kłaść takiego nacisku na głosowanie i kampanie wyborcze? Dlaczego ludzie w ogóle zawracają sobie głowę wyborami?
Przede wszystkim wybory są środkiem do tworzenia podziałów. Ustawiają przyjaciela przeciw przyjacielowi, brata przeciwko bratu. Są największym źródłem niezgody i rozbicia jedności, jakie zna nasze współczesne społeczeństwo. Przedstawiają najbardziej bezlitosny przykład ekspresji: "pies zagryza psa", jaki znamy, za wyjątkiem faktycznej wojny.
Jest tak być może dlatego, że biedni ludzie, widząc jak są zakłuci w łańcuchy życia, które nie uwalnia ich z presji niedostatku i braku zabezpieczenia zwracają się w desperacji po jakiekolwiek środki wręczane im dla uwolnienia się z tego sposobu życia. Jak więźniowie, na długo zamknięci w lochu, w końcu zdesperowani rzucają się ze wściekłością na otaczające ich kamienne ściany. Daremny i szkodliwy czyn!
Biedni ludzie! Gdyby tylko mogli uświadomić sobie, że tym, co trzymało ich tak długo w niewoli jest zwyczajne kłamstwo, któremu tak wytrwale służą. Gdyby tylko mogli uświadomić sobie, że tym, co spowoduje ich uwolnienie jest prawda – prawda w pełni uchwycona i zrozumiana przez nich, a potem przekazana innym. Tylko prawda może uwolnić ich z okowów zarzuconych na nich przez finansjerę i tych, którzy finansjerze służą, udając, że służą ludziom.
"Człowiek nie samym chlebem żyje", mówi Ewangelia. Nigdy prawda ta nie była odczuwana bardziej przenikliwie niż dzisiaj. Dzisiaj człowiek widzi góry chleba przed sobą. A jednak nie może sobie pozwolić na ten chleb z powodu systemu kłamstw, zapory z kłamstw, która została zbudowana przez finansistów, władców pieniądza i kredytów, pomiędzy nim (człowiekiem) a chlebem. Człowiek roku 2000 nie może jeść dobrego chleba, który Święta Opatrzność dała w takiej obfitości, ponieważ jego dusza i rozum zostały przykryte kurzem kłamstw rzuconych mu w twarz przez finansjerę i tych, którzy tak chętnie jej służą.
Nigdy w historii nieznany był taki absurd, jak wielka masa ludzi głodujących, żyjących w niedostatku i braku zabezpieczenia "jutrzejszego obiadu", podczas gdy pod ręką jest taka obfitość żywności, którą można uśmierzyć ten głód i zaspokoić potrzeby dnia jutrzejszego. Ten absurd jest propagowany i utrzymywany z powodu wielkiej sieci kłamstwa, którą są oplecione uniwersytety i która jest rozszerzana na wszystkie strony przez finansowych dyktatorów przy pomocy wszystkich rodzajów mediów. Oto jak dochodzimy do pełnego zrozumienia słów Naszego Pana: "Człowiek nie samym chlebem żyje, ale prawdą".
Pokładaj swoje zaufanie w prawdzie. Szukaj prawdy. Odwróć się od tej okropnej farsy, która jest opakowana w parodię wyborów. Nie mogą one przynieść żadnej pomocy – ponieważ nigdy nie przyniosły one żadnej pomocy! Jest to kwestia historii. Nienawiść wywołana przez walkę partii politycznych nie przynosi pokoju.
Prawda o polityce i finansowej dyktaturze musi być znana. Ludzie muszą posiadać prawdę; muszą zostać oświeceni, ukształtowani tak, by stanąć prosto i nie poddać się kłamstwom i niesprawiedliwości. W tym jednym leży nadzieja na wyzwolenie.
Prawda musi być znana i musi być rozgłaszana na wszystkie strony głosem najsilniejszym z możliwych, dopóki nie stanie się głęboko i szeroko znana, a potem podniesiona i zwielokrotniona przez wielką liczbę innych głosów.
Gilberte Côté-Mercier