Od 2018 r. rząd chiński opracował tak zwany system „kredytu społecznego”. Zauważmy, że nie jest to system Kredytu Społecznego wymyślony przez Douglasa i rozwinięty przez Louisa Evena. W Chinach słowa „kredyt społeczny” mają zupełnie inne znaczenie i odnoszą się do systemu oceny obywateli, którego celem jest kontrolowanie populacji poprzez nagradzanie dobrego zachowania i karanie złego. Każdy obywatel otrzymuje 1000 punktów, na które wpływają jego działania. Czy rzucałeś papier na podłogę, a nie do kosza na śmieci? Taka nieuprzejmość kosztuje 50 punktów. Za darowiznę można zdobyć 50 punktów. Zgłaszanie podejrzanych zachowań może dodać 200 punktów, a zatem zachęcamy do donoszenia na innych. Niskie oceny skutkują ograniczeniami w podróżowaniu pociągiem lub samolotem, wynajmowaniu mieszkania, a nawet uzyskiwaniu dostępu do konta bankowego itp. Oczekuje się, że projekt będzie w pełni działał w całych Chinach do końca tego roku.Masowy nadzór ludności, nie tylko w Internecie, ale także przez miliony kamer monitorujących zainstalowanych w całym kraju, ma zasadnicze znaczenie dla tak ambitnego planu. Wyobraźcie sobie, że każdy czyn i gest populacji Chin liczącej 1,3 miliarda ludzi można zgromadzić i ocenić w indywidualnych profilach!
Każdy aspekt życia podlega kontroli. Spóźniasz się na spotkanie zawodowe lub naruszasz normy sieci społecznościowych ustalone przez państwo? Twoja ocena kredytowa jest obniżona. Czy jesteś pieszym i przechodzisz przez ulicę na czerwonym świetle? Tracisz 50 punktów, a w mniej niż trzy sekundy kamera zidentyfikowała Cię dzięki wyrafinowanemu systemowi rozpoznawania twarzy, który zawiera twarze wszystkich obywateli Chin. Na przykład w Shenzhen twarze i tożsamość „winnych” pieszych są wyświetlane na gigantycznym ekranie, dopóki nie zostaną zapłacone grzywny. Czy taki system jest przeznaczony dla Zachodu? Niech Bóg nas wybawi od takiej technokratycznej dyktatury!