Alain Pilote
Obraz dwóch porwanych samolotów uderzających w bliźniacze wieże World Trade Center (Centrum Światowego Handlu) w Nowym Jorku 11 września 2001 r., zabijających ponad 6000 tysięcy ludzi na zawsze pozostanie zapisany w pamięci całego świata, a szczególnie w pamięci Amerykanów, ponieważ to w nich został wymierzony ten bezprecedensowy akt barbarzyństwa. Miliony ludzi oglądało na żywo w telewizji uderzenie drugiego samolotu w drugą 110 -piętrową wieżę, osiemnaście minut po pierwszym uderzeniu. Kilka minut później trzeci samolot uderzył w budynek Pentagonu, a czwarty, którego celem miał być Biały Dom lub Kapitol, uległ katastrofie zanim zdołał osiągnąć cel.
Żaden film katastroficzny zrobiony kiedykolwiek w Hollywood nie przewyższył horroru z 11 września. Był to najbardziej krwawy akt terrorystyczny w historii ludzkości, wydarzenie, które sparaliżowało cały kraj na trzy dni - wszystkie 450 portów lotniczych w USA zostało zamkniętych, a giełda nie działała przez tydzień.
Cel tych, którzy popełnili ten zdradziecki akt był oczywisty: zniszczyć spokój i wywołać chaos w Stanach Zjednoczonych. Wybrali oni najbardziej symboliczne obiekty: World Trade Center - symbol finansowy potęgi Stanów Zjednoczonych i Pentagon - centrum siły militarnej. Byli blisko zniszczenia Białego Domu i Kapitolu, symboli władzy politycznej.
Prezydent Bush natychmiast stwierdził, że był to akt wojny przeciwko Ameryce (co, nota bene, towarzystwa ubezpieczeniowe z zadowoleniem przyjęły, ponieważ ubezpieczenie obejmuje akty terrorystyczne, ale nie akty wojny...), na który odpowie ona szybko i z całą mocą. Ale z kim Ameryka ma walczyć? W przeciwieństwie do innych wojen, żaden kraj nie przyjął odpowiedzialności za ten atak. Należało szybko znaleźć winowajcę, "tego złego".
Amerykańska administracja i media szybko wskazały terrorystę multimilionera Osamę bin Ladena, który przypuszczalnie ukrywa się w Afganistanie chroniony przez rządzących tam Talibów. 20 września w przemówieniu do Kongresu prezydent George Bush powiedział:
"Amerykanie pytają: kto zaatakował nasz kraj? Wszystkie dowody, jakie zebraliśmy wskazują na grupę luźno powiązanych organizacji terrorystycznych, znaną jako al Qaeda. Ci sami mordercy są oskarżani o zamachy bombowe na amerykańskie ambasady w Tanzanii i Kenii i są odpowiedzialni za atak bombowy na USS Cole1... Jest to skrajne ugrupowanie, które wypacza pokojowe nauczanie Islamu... Ta grupa i jej przywódca, Osama bin Laden, są powiązani z wieloma Innymi organizacjami w różnych krajach, włączając egipską, islamską Džihad I Islamski Ruch Uzbekistanu. Tysiące terrorystów jest rozproszonych w ponad 60 krajach. Są rekrutowani w swoich krajach i w krajach sąsiednich i przewożeni do obozów w miejscach takich, jak Afganistan, gdzie są trenowani w taktyce terroru. Są potem wysyłani do swoich domów lub do krajów na całym świecie, gdzie w ukryciu knują zło i destrukcję."
Nawet, jeśli bin Laden i ta siatka terrorystyczna są prawdziwymi winowajcami, pozostaje wciąż pytanie: taki atak (porwanie czterech samolotów w tym samym czasie) wymagał wielu miesięcy, jeżeli nie lat przygotowań i setek ludzi w to zaangażowanych. Jak to możliwe, żeby USA ze wszystkimi ich agencjami szpiegowskimi (FBI, CIA, itd.) finansowanymi za miliardy dolarów i wyposażonymi w urządzenia elektroniczne najwyższego zaawansowania nie potrafiły zawczasu wykryć i zatrzymać terrorystów? Czy nie mają na to wystarczających środków? Albo agencje te są niekompetentne (i ludzie w nich pracujący powinni zostać zwolnieni), albo wiedziały one o ataku i nie zrobiły nic, żeby go zatrzymać. Obie możliwości są raczej niepokojące, ale druga wydaje się być najbliższa prawdy.
"Air Force One2 jest następny", mówiła wiadomość otrzymana przez wywiad USA o godzinie 9.00 11 września po uderzeniu bliźniaczych wież World Trade Center w Nowym Jorku przez dwa porwane samoloty. Wiadomość terrorystów z groźbami wobec Air Force One była przekazana ściśle tajnym kodem Białego Domu wyznaczonym na ten dzień. Terroryści uzyskali kod Białego Domu i cały zestaw ściśle tajnych sygnałów. Umożliwiło to wrogim silom wskazanie dokładnej pozycji Air Force One, jego celu podróży i procedury jego dowodzenia. Faktycznie porywacze przejmowali i odszyfrowywali przychodzące i wychodzące z prezydenckiego samolotu połączenia. Jedynie poprzez szpiega, poprzez podwójnego agenta umieszczonego w Białym Domu, w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) lub innej ściśle tajnej agencji USA, terroryści mogli uzyskać ten tajny szyfr. Każdy ekspert zgodzi się z tym, że terroryści potrzebowali wspólników w USA, żeby zrealizować tak olbrzymią operację. Jest rzeczywiście wielce niepokojące zdawać sobie sprawę z tego, że mogli oni mieć wspólników umieszczonych na tak wysokich szczeblach.
Prezydent Bush powiedział, że był to początek nowego rodzaju wojny, "pierwszej wojny XXI wieku", wojny, która ma położyć kres globalnemu terroryzmowi i która może potrwać ponad 10 lat. Zamiast wyraźnie wyjaśnić, że wrogiem Ameryki nie jest islam, ale ludzie, którzy fałszywie dokonują swoich aktów zła w imieniu Allacha, napadając w ten sposób na sam islam, prezydent Bush powiedział: "Naszym wrogiem jest skrajna siatka terrorystyczna i każdy rząd, który ją wspiera. Każdy naród w każdym regionie musi teraz podjąć decyzję. Albo jesteście z nami, albo z terrorystami." Ponieważ przywódcy Talibów w Afganistanie odmówili wydania Stanom Zjednoczonym bin Ladena i jego wspólników, prezydent Bush rozpoczął inwazję na Afganistan i na Talibów.
Cała ta sytuacja jest jeszcze bardziej niebezpieczna i może zamienić się w wojnę globalną, w III wojnę światową. Bombardując Afganistan Amerykanie ryzykują zabijanie tysięcy niewinnych osób cywilnych, tak jak uczynili to terroryści podczas ataku na World Trade Center w Nowym Jorku. W ten sposób rozjuszają oni terrorystów, którzy mogą rozpocząć jeszcze krwawsze ataki odwetowe przeciwko USA i innym krajom Zachodu. Gorzej jeszcze: bin Laden chce, żeby wszyscy muzułmanie wierzyli, że Amerykanie chcą zniszczenia islamu i mówi, że wszyscy muzułmanie muszą zjednoczyć się w "świętej wojnie" przeciwko chrześcijańskim narodom Zachodu, którym przewodzi "krzyżowiec" Bush.
W 1980 r. Związek Sowiecki wystawił silną Armię Czerwoną w inwazji na Afganistan, ale musiał ustąpić po 10 latach katastrofalnej wojny. I teraz Amerykanie chcą popełnić ten sam błąd? W tamtym czasie bin Laden był nawet finansowany przez CIA w walce przeciw armii sowieckiej! Bardziej rozsądna dla Amerykanów byłaby pomoc dla istniejącej lokalnej opozycji w Afganistanie, która wie więcej na temat kraju i jego podstępnych gór.
Nawet gdyby bin Laden został schwytany lub zabity, nie zatrzyma to terroryzmu. Bin Laden jest powiązany z 70 jego organizacjami w 30 krajach.
Te grupy mają kontakt z około dziewięciuset muzułmańskimi organizacjami na wszystkich kontynentach, których członkami są tysiące bojówkarzy. Niektórzy z nich są mieszkańcami krajów zachodnich i nie noszą oni arabskich nazwisk i nawet nie są wyznawcami islamu. Setki samobójców oczekuje wewnątrz USA na rozkaz do uderzenia. Tym razem mogą oni użyć nawet bardziej śmiertelnych broni, jak bakterie, produkty chemiczne czy nawet walizkowe bomby nuklearne. Przewodniczący Podkomisji ds. Bezpieczeństwa Narodowego Izby Reprezentantów, kongresmen Christopher Shays ostrzegł, że USA są narażone na atak nuklearny, gdyż terroryści mogą mieć dostęp do 60 taktycznych walizkowych ładunków nuklearnych, które zginęły z byłego Związku Sowieckiego. Jeśli terroryści byli gotowi zabić 6000 ludzi, mogą oni równie dobrze zabić setki tysięcy...
Istnieje zatem realne niebezpieczeństwo eskalacji przemocy i wielu przywódców państwowych i liderów religijnych ostrzegło prezydenta Busha. Minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fisher powiedział, że "najgorszą rzeczą dla Zachodu byłby bezpośredni atak na świat muzułmański. Celem tych kryminalistów jest sprowokowanie konfliktu, jest wojna między cywilizacjami." Przemoc rodzi przemoc. Wojny nie rozwiązują niczego, przynoszą tylko coraz więcej gniewu, przemocy i żądzy zemsty. Bomby nie zatrzymają zła, one tylko będą je wzmagały.
W powodzi informacji, jaka nastąpiła po ataku 11 września niewiele osób próbowało zrozumieć, dlaczego tysiące ludzi chciało poświęcić się i umrzeć za sprawę terrorystów. Bin Laden nie ma trudności w rekrutacji młodych ludzi do wykonywania swoich akcji terrorystycznych, nawet za cenę ich życia, ponieważ czują oni, słusznie czy nie, że ich ludzie są ofiarami niesprawiedliwości ze strony Amerykanów. Wielu z nich oskarża USA o to, że zawsze stają po stronie Izraela przeciwko Palestyńczykom, którzy zostali wyrzuceni z Palestyny w chwili utworzenia państwa izraelskiego w 1948 r. Wielu mieszkańców tych biednych krajów zazdrości Amerykanom ich dobrobytu. Wierzą oni, iż jedyną drogą, jaka im pozostała, żeby reszta świata zechciała ich usłyszeć, jest uciekanie się do przemocy. Podczas gdy prawdą jest, że żadna niesprawiedliwość, nie ma znaczenia jak poważna by ona była, nie może usprawiedliwiać takiego barbarzyńskiego aktu terroru, jest ważne, żeby nie zamykać oczu na różne źródła niesprawiedliwości na świecie, powodujące wzrost aktów przemocy, które mają miejsce nie tylko w innych krajach, ale teraz zaczynają pojawiać się w krajach zachodnich, na naszej, by tak rzec, "działce".
Artykuł 2317 Katechizmu Kościoła Katolickiego mówi: "Niesprawiedliwości, nadmierne nierówności w porządku gospodarczym lub społecznym, zazdrość, podejrzliwość i pycha, które szkodliwie szerzą się między ludźmi i narodami, wciąż zagrażają pokojowi i powodują wojny. Wszystko, co czyni się, by zlikwidować te nieporządki, przyczynia się do budowania pokoju i unikania wojny." Nie może być pokoju bez sprawiedliwości. Praca nad ustanowieniem lepszego systemu ekonomicznego, który gwarantowałby chleb powszedni każdemu człowiekowi jest zatem prawdziwą pracą dla pokoju. Kościół uczy także, że kiedy służy ona tylko do obrony kraju, który został zaatakowany, "użycie broni nie powinno pociągać za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu, niż zło, które należy usunąć." (artykuł 2309)
12 września papież Jan Paweł II, wyraźnie poruszony tragedia, poświęcił swoją środową audiencję na Placu św. Piotra atakowi terrorystycznemu na Stany Zjednoczone.
"Nie mogę rozpocząć tej audiencji bez wy rażenia mojego głębokiego smutku z powodu ataków terrorystycznych, które wczoraj przy niosły śmierć i zniszczenie Ameryce, powodując tysiące oflar I raniąc niezliczoną ilość osób... W obliczu tego niewypowiedzianego horroru możemy być tylko głęboko wstrząśnięci. Dodaję mój głos do wszystkich głosów, Jakle podniosły się w tych godzinach, żeby z oburzeniem wyrazić moje potępienie i stanowczo wciąż powtarzam, że droga przemocy nigdy nie prowadzi do prawdziwych rozwiązań problemów ludzkości.
Wczorajszy dzień był ciemnym dniem w historii ludzkości, był straszną zniewagą ludzkiej godności. Po nadejściu wiadomości obserwowałem z napiętą uwagą rozwój sytuacji, modląc się z głębi serca do Boga. Jak możliwe jest popełnienie aktów tak dzikiego okrucieństwa? Ludzkie serce ma głębiny, z których czasami wyłaniają się plany niesłychanego okrucieństwa, zdolne w jednej chwili zniszczyć normalne, codzienne życie ludzi. Lecz wiara przychodzi nam z pomocą, w czasie, gdy słowa wydają się zawodzić. Słowo Chrystusa jest jedynym, które daje odpowiedź na pytania, jakie niepokoją naszego ducha. Nawet, gdy siły ciemności wydają się przeważać, ci, którzy wierzą w Boga wiedzą, że zło i śmierć nie mają ostatniego słowa. Chrześcijańska nadzieja oparta jest na tej prawdzie. W tym czasie nasza modlitewna wiara czerpie z niej siłę.
Błagajmy Pana, żeby spirala nienawiści i przemocy nie przeważyła. Niech Najświętsza Dziewica Maryja, Matka Miłosierdzia, napełni nasze serca mądrością i pokojem."
Na zakończenie audiencji generalnej Papież modlił się: "za przywódców państw, żeby nie pozwolili opanować się nienawiści i duchowi odwetu i żeby uczynili wszystko, co możliwe dla uniknięcia nowej nienawiści i większego żniwa śmierci zasianego przez niszczącą broń i żeby podjęli każdy wysiłek dla oświetlenia ciemności ludzkich spraw przez działanie pokoju. Panie, wysłuchaj nas."
Wielokrotnie później Papież ponawiał swoje wołanie o pokój. 16 września powiedział: "Niech Maryja dopomoże wszystkim odeprzeć pokusę nienawiści i przemocy i poświęcić się służbie sprawiedliwości i pokoju." 19 września w Rzymie Ojciec Święty prosił anglojęzycznych pielgrzymów, żeby "modlili się w tych dniach, aby Wszechmogący Bóg prowadził umysły i serca przywódców świata, tak by przeważyły drogi sprawiedliwości i pokoju."
22 września, kiedy przybył do byłej republiki sowieckiej, do Kazachstanu, gdzie więcej niż połowę ludności stanowią muzułmanie, Papież powiedział, że różnice pomiędzy narodami nie powinny być rozwiązywane przez użycie broni, ale przez negocjacje i dialog. Następnego dnia na zakończenie swojej pierwszej Mszy św. odprawionej w Kazachstanie w obecności 50 000 ludzi (trzy czwarte z nich byli to muzułmanie) Papież powiedział:
"Z tego miasta, z Kazachstanu, kraju, który jest przykładem harmonii między mężczyznami i kobietami różnego pochodzenia i wiary, chciałbym uczynić gorące wezwanie wszystkich chrześcijan i wyznawców innych religii, żeby pracowali razem nad budową świata bez przemocy, świata, który kocha życie I wzrasta w sprawiedliwości i solidarności. Nie możemy pozwolić, żeby to, co się wydarzyło, prowadziło do pogłębienia różnic. Religia nie może być nigdy użyta jako powód konfliktu.
Z tego miejsca zapraszam chrześcijan i muzułmanów do wzniesienia gorącej modlitwy do Jednego Wszechmogącego Boga, którego dziećmi jesteśmy wszyscy, żeby najwyższe dobro pokoju mogło królować w świecie. Niech ludzie wszędzie, wzmocnieni mądrością, pracują dla cywilizacji miłości, w której nie ma miejsca dla nienawiści, dyskryminacji i przemocy. Z całego serca błagam Boga o pokój na świecie. Amen."
30 września po powrocie do Rzymu Ojciec Swięty zachęcił katolików, żeby stanęli "na pierwszej linii w poszukiwaniu sprawiedliwości, w likwidowaniu przemocy i w służbie pokoju" i zaprosił wiernych do odmawiania Różańca św. "możliwie każdego dnia, za pokój, tak by świat uchronić od niebezpiecznej plagi terroryzmu." Przesłanie Papieża jest całkiem jasne: wojny i przemoc nigdy nie przyniosą niczego dobrego.
Już wcześniej postawiliśmy to pytanie: kto stoi za atakiem? Odpowiedź możemy znaleźć przy okazji drugiego pytania: kto odniósł korzyści z tego ataku? Stali czytelnicy "Michaela" wiedzą, że wysoka finansjera, Iluminaci, chcą rządu światowego, światowej waluty i światowej religii (opartej nie na Jezusie Chrystusie, ale na New Age i wierze w Matkę Ziemię). Chcą kontrolować każdego mieszkańca przy użyciu mikroczipu umieszczonego pod skórą, żeby mieć stały nadzór nad wszystkimi ludźmi przez cały czas. Jedynym sposobem osiągnięcia tego celu jest stworzenie tak wielkiego kryzysu, że ludzie będą szczęśliwi, oddając swoją wolność i zgadzając się na czip pod skórą, w imię ochrony przed atakami terrorystycznymi lub innym zagrożeniem ich bezpieczeństwa.
Ci, którzy chcą zaprowadzić globalną dyktaturę są jedynymi, którzy mogli skorzystać z ataku terrorystycznego 11 września, ponieważ stanowił on doskonały sposób stworzenia takiego kryzysu, w którym ludzie sami zażądają światowego rządu! Nie ma znaczenia czy to finansjera, czy bin Laden stoi za atakiem na World Trade Center, ponieważ w obu przypadkach służy to celowi finansjery.
Atak na World Trade Center i na Pentagon jest tylko prowokacją służącą Stanom Zjednoczonym do odwetu przy użyciu zmasowanych bombardowań i do sprowokowania jeszcze większego odwetu ze strony terrorystów i możliwie krajów arabskich lub muzułmańskich. Atak 11 września był jednym z najstraszliwszych, jakie można byłoby sobie wyobrazić. Dwa samoloty z cywilnymi pasażerami na pokładzie zostały zamienione w latające bomby, które uderzyły w dwie wieże z 50 000 pracowników i zostało to wykonane precyzyjnie w celu jak największego rozjuszenia Amerykanów i rozpalenia ich żądzy zemsty, a nawet totalnej wojny. Jeśli ten kryzys zakończy się globalnym konfliktem, stworzy to nawet jeszcze większy kryzys i potrzebę "globalnej władzy" z ponadnarodową siłą (armią światową pod zarządem Organizacji Narodów Zjednoczonych), żeby położyć kres tej wojnie. Wiele krajów europejskich już stwierdziło, popierając ideę międzynarodowej koalicji do walki z terroryzmem, że wolałyby one przystąpić do armii pod dowództwem ONZ-u, niż brać udział w koalicji dowodzonej przez Stany Zjednoczone.
Żeby pokonać opór wobec jednej waluty i centralnej kontroli globalnych finansów, finansjera potrzebuje światowej katastrofy ekonomicznej, która zniszczy obecny system i doprowadzi ludzi do zaakceptowania centralnej globalnej kontroli, jako jedynego sposobu przezwyciężenia katastrofy. W ciągu tygodnia po ataku 11 września giełda straciła 15% swojej wartości. Upadek będzie całkowity po kilku jeszcze katastrofalnych atakach i ludzie będą gotowi przyjąć rozwiązanie proponowane przez finansjerę nową globalną walutę, która zastąpi waluty narodowe, dostępną tylko w formie pieniędzy elektronicznych poprzez mikroczip umieszczony pod skórą każdego człowieka, pod pretekstem ochrony przed oszustwem.
Mikroczip pod skórą jest bardzo ważną częścią planu finansjery w dążeniu do dominacji nad światem. Kiedy będziemy już mieli wszczepiony ten czip, oni będą wiedzieli wszystko o nas, będą znali wszystkie miejsca naszego pobytu, wszystko co kupujemy i sprzedajemy. Nie będzie można kupić i sprzedać niczego bez tego czipu, ponieważ jedyną walutą prawnie zaakceptowaną będą pieniądze elektroniczne.
Obecne władze także będą naciskały na użycie mikroczipów pod pretekstem bezpieczeństwa na granicach, co umożliwi identyfikację wszystkich nowoprzybyłych (potencjalnych terrorystów) i ich miejsc pobytu. Na przykład w odpowiedzi na ataki terrorystyczne 11 września media doniosły, że Kongres USA bierze pod uwagę wprowadzenie obowiązku noszenia przy sobie przez wszystkich obywateli i nie obywateli dowodów osobistych. Mogą nimi być tzw. "smart karty", zawierające dane, takie jak odcisk kciuka i rejestr podróży. Lider demokratów w Kongresie amerykańskim Dick Gephardt przyznał, że Amerykanie w przeszłości odrzucali idee, takie jak ogólnokrajowy dowód osobisty, jako możliwe pogwałcenie wolności osobistej. Wskazał on jednak, że ataki terrorystyczne 11 września zmieniły charakter debaty. Kongres, powiedział, będzie potrzebował szybkiej debaty w sprawie środków, takich jak krajowa karta identyfikacyjna.
Larry Ellison, jeden z pięciu najbogatszych ludzi w USA, szef kompanii komputerowej Oracle zaoferował bezpłatne dostarczenie programu komputerowego do utworzenia krajowego systemu identyfikacyjnego: "Potrzebujemy krajowej karty Identyfikacyjnej z naszą fotografią i odciskiem kcluka zapisanymi cyfrowo I umieszczonymi w tej karcle", powiedział Ellison. Mieszkańcy USA będą musieli przedstawić swoją kartę identyfikacyjną np. w porcie lotniczym i odcisk kciuka zapisany na niej cyfrowo będzie musiał zgadzać się z odciskiem ich kciuka, który przyłożą do czytnika komputerowego (inną formą identyfikacji będzie obraz dna oka). Wszystko to dla wzmocnienia bezpieczeństwa w nadziei na powstrzymanie ataków terrorystycznych. W końcu to nie terroryści chcą kontroli, lecz sami obywatele.
Brytyjski premier Tony Blair zaaprobował już takie karty identyfikacyjne, które będą wprowadzone po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii. Powiedział on, że system jest "dobrowolny", ale w rzeczywistości będzie niemożliwe dla nikogo normalne życie w Anglii bez nowej karty identyfikacyjnej. Posiadanie ważnej karty będzie konieczne przy wejściu do samolotu, zakupie benzyny, otwarciu konta bankowego, rozpoczęciu pracy, czy staraniu się o zasiłki rządowe.
Wspominaliśmy w naszym piśmie w ubiegłym roku (patrz Michael nr 5/2000), że firma Applied Digital Solutions (Zastosowane Rozwiązania Cyfrowe) skonstruowała mikroskopijny czip, wszczepiony pod skórę, nazwany "Cyfrowym Aniołem", który może śledzić przemieszczanie się podejrzanych terrorystów. Firma rozpoczęła prace nad czipem, a potem odłożyła ideę na półki (ponieważ zbyt wielu ludzi oskarżało ją o pogwałcenie wolności osobistej i stworzenie "Znaku Bestii" opisanego w Apokalipsie), ale teraz wznowiła prace nad nią po atakach w Nowym Jorku i Waszyngtonie, jak doniósł w numerze z 21 września 2001 r. brytyjski tygodnik "The New Scientist".
"Zmieniliśmy sposób naszego myślenia po 11 września", powiedział Keith Bolton, dyrektor techniczny firmy. "Zaistniała teraz potrzeba większej kontroli sił zła." Osoby podejrzewane o działalność terrorystyczną mogą być zmuszone do wszczepienia takich mikroczipów lub może to być zrobione potajemnie. Czip przekazuje mikrosygnały, które dzięki globalnemu systemowi pozycyjnemu (GPS) podają miejsce przebywania osoby.
Urządzenie "Wielkiego Brata" podnosi poważną kwestię wolności jednostki, kiedy rząd mógłby używać go do śledzenia niewinnych ludzi, dodaje "New Scientist". Przestępcy, nie wspominając o terrorystach, mogą włamać się do systemu i użyć sygnałów do lokalizacji celów. Applied Digital Solutions wykonała już urządzenie w kształcie zegarka na rękę o nazwie Cyfrowy Anioł, które przekazuje informacje identyfikujące osobę noszącą urządzenie, jej stan zdrowotny i miejsce pobytu używając GPS globalnego systemu pozycyjnego. Urządzenie jest przeznaczone do monitorowania miejsca pobytu osób starszych i zagubionych dzieci. Działa ono dokładnie tak jak czip pod skórą, ale umieszczone jest w zegarku, żeby nie straszyć ludzi.
Atak 11 września był tak szokujący, że wiele osób pytało: gdzie w tym wszystkim był Bóg? Dlaczego zezwolił on, żeby to się wydarzyło? Atak ten był oczywiście inspirowany przez szatana, ale Bóg zezwolił na to, by obudzić sumienia, by przypomnieć, że istnieje Bóg, który był wystarczająco długo obrażany i który chce, by jego ukochane dzieci okazały skruchę i powróciły do Niego. Bóg był tam, żeby wesprzeć rodziny pogrążone w smutku, żeby dodać odwagi ratownikom, żeby pobudzić akty miłosierdzia w stosunku do tych w potrzebie, ale zezwolił on na to wydarzenie w celu oczyszczenia. Można powiedzieć, że jest to własna operacja Boga pod nazwą "Nieskończona Sprawiedliwość"...
Kiedy odłączamy się od Boga, odłączamy się też od Jego opiekuńczej ręki. Mamy niezliczone tego przykłady w historii Kościoła, zaczynając od Żydów ze Starego Testamentu. Bóg zsyła kary lub wrogów na swoich ludzi, kiedykolwiek zapominają o Nim i zwracają się do fałszywych bogów. Sodoma i Gomora zostały zniszczone z powodu homoseksualnych praktyk ich mieszkańców. Dzisiaj rzeczy niewiele się różnią. Matka Boża powiedziała w Fatimie w 1917 r., że wojny są konsekwencją grzechów ludzkości. Jeśli ludzie nie okażą skruchy, ujrzymy jeszcze gorsze katastrofy.
Czy każdy może stwierdzić, że Ameryka jest bez grzechu? Pornografia, materializm, zabijanie dzieci nienarodzonych, grzechy nieczystości, narkomania, wielka ilość rozwodów, itd., z pewnością nie przynoszą nam błogosławieństwa Niebios. Czy myślicie, że wszyscy, którzy zginęli w ataku na World Trade Center byli gotowi na sąd Boży? Nie wiemy, kiedy ten dzień nadejdzie dla nas, a więc musimy być zawsze gotowi przez częstą spowiedź, żeby żyć w stanie łaski uświęcającej.
Niektórzy nie chcą słyszeć o wadach duchowych Ameryki i potrzebie skruchy, ale wielki amerykański prezydent Abraham Lincoln uznał tę potrzebę w czasie próby całkiem podobnej do tej, jaką przeżywamy teraz. Ameryka jest wielkim narodem, dlatego że była obficie błogosławiona przez Boga. Niestety Amerykanie wydają się przyjmować te błogosławieństwa za rzecz oczywistą i zapominają, że są to błogosławieństwa pochodzące od Boga. 30 marca 1863 r., dokładnie w środku amerykańskiej wojny domowej, w której zginęło tysiące Amerykanów, prezydent Lincoln ogłosił historyczną Proklamację wyznaczającą Narodowy Dzień Modlitwy i Postu:
"Zważywszy, że Senat Stanów Zjednoczonych gorąco uznając najwyższą władzę i sprawiedliwe rządy Wszechmogącego Boga we wszystkich sprawach ludzkich i narodowych poprzez uchwałę poprosił prezydenta o wyznaczenie i zarezerwowanie dnia narodowej modlitwy i pokory,
I zważywszy, że jest obowiązkiem narodów jak i ludzi uznanie ich zależności od nadrzędnej władzy Boga: wyznanie ich grzechów i wykroczeń w pokornym smutku, a mimo to z pewną nadzieją, że prawdziwa skrucha będzie prowadziła do miłosierdzia i przebaczenia, i uznanie najwyższej prawdy oznajmionej w Plśmie Świętym i potwierdzonej przez całą historię, że tylko te narody są błogosławione, których Bogiem jest Nasz Pan:
I tak dalece, jak wiemy, że dzięki Jego boskiemu prawu, tak narody jak i jednostki podlegają karom na tym świecie, czyż nie możemy obawiać się sprawiedliwie, że straszne nieszczęście wojny domowej, które teraz dewastuje nasz kraj, nie jest niczym innym, jak karą nałożoną na nas za nasze zarozumiałe grzechy, dla koniecznego dokończenia naszego narodowego nawrócenia wszystkich obywateli? Byliśmy odbiorcami najwyborniejszych darów Niebios. Byliśmy chronieni przez wiele lat w pokoju i dobrobycie. Rośliśmy liczebnie, wzrastaliśmy w bogactwie i sile, jak żaden inny naród, ale zapomnieliśmy o Bogu. Zapomnieliśmy o łaskawej ziemi, która chroniła nas w pokoju i pomnażała, wzbogacała i wzmacniała nas. Zarozumiale wyobrażaliśmy sobie w zakłamaniu naszych serc, że wszystkie te błogosławieństwa były wynikiem jakiejś naszej własnej wyższej mądrości i cnoty. Odurzeni nieprzerwanym sukcesem staliśmy się zbyt samowystarczalni, żeby czuć konieczność odkupienia I odnowy łaski, zbyt dumni, żeby modlić się do Boga, który nas stworzył.
Wypada nam upokorzyć się przed urażoną mocą Bożą, wyznać nasze narodowe grzechy i modlić się o łaskawość i przebaczenie. Kiedy wszystko to uczynimy w szczerości i prawdzie, pozostaniemy pokornie w nadziel uprawnionej przez boskie nauczanie, że wspólne wołanie narodu zostanie usłyszane na Wysokościach i otrzymamy odpowiedź z błogosławieństwem nie mniejszym, niż przebaczenie naszych narodowych grzechów i przywrócenie naszego, teraz podzielonego i cierpiącego, kraju do jego poprzedniego szczęśliwego stanu jedności i pokoju."
Papież Jan Paweł II, mówiąc o duchowych korzeniach kryzysu obejmującego Zachód, powiedział 13 września 2001 r. nowemu ambasadorowi USA w Watykanie:
"Panie Ambasadorze, wizja i moralna siła, do wykazania których została wyzwana na początku nowego stulecia i w szybko zmieniającym się świecie Ameryka, wzywają do uznania duchowych korzeni kryzysu, którego doświadczają zachodnie demokracje, kryzysu charakteryzującego się zaawansowanym materializmem, wizją utylitarnego i ostatecznie zdehumanizowanego świata, który jest tragicznie oddzielony od moralnych fundamentów cywilizacji zachodniej. Demokracja i towarzyszące jej ekonomiczne i polityczne struktury, żeby przetrwać i prosperować, muszą być kierowane wizją, której rdzeniem jest dana przez Boga godność i niezbywalne prawa każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Kiedy życie niektórych, włączając tych nienarodzonych, podlega osobistemu wyborowi innych, żadne wartości i prawa nie będą dłużej zagwarantowane i społeczeństwo będzie nieuchronnie kierowane szczególnymi interesami i wygodą. Wolność nie może być utrzymywana w klimacie kulturowym, który mierzy ludzką godność w kategoriach ściśle użytecznych. Nigdy nie było pilniejsze wzmocnienie wizji moralnej i rozwiązanie spraw zasadniczych dla utrzymania społeczeństwa sprawiedliwego i wolnego."
19 września 1987 r. papież Jan Paweł II w ostatnim dniu wizyty w Stanach Zjednoczonych odwiedził Detroit. Powiedział wtedy:
"Ameryka jest krajem, który Bóg obficie błogosławił od początku do dziś. Piękna Ameryka! Tak śpiewacie w jednej z waszych narodowych pieśni. Tak, Ameryko, jesteś rzeczywiście piękna i błogosławiona w tak wielu rzeczach: w twoich majestatycznych górach i urodzajnych polach; w dobroci i poświęceniu ukrytych w twoich licznych miastach i rozwijających się terenach podmiejskich; w twoim genluszu wynalazczym i wspaniałym postępie; w sile, której używasz, żeby służyć i w bogactwie, którym dzielisz się z innymi; w tym, co dajesz swoim własnym mieszkańcom i w tym, co czynisz dla innych, poza swoimi granicami; w tym, jak służysz i jak podtrzymujesz żywy ogień nadziel w wielu sercach; w twoim poszukiwaniu doskonałości i w twoim pragnieniu naprawy wszelkiego zła.
Tak, Ameryko, wszystko to należy do ciebie. Ale twoje największe piękno i twoje najbogatsze błogosławieństwo znajduje się w człowieku: w każdym mężczyźnie, kobiecie i dziecku, w każdym emigrancie, w każdym rdzennym amerykańskim synu i córce. Z tego powodu, Ameryko, twoja najgłębsza tożsamość i najprawdziwszy charakter jako narodu ujawnia się w stanowisku, jakie zajmujesz wobec człowieka. Ostatecznym testem twojej wielkości jest sposób, w jaki traktujesz każdego człowieka, a szczególnie tego najsłabszego i najbardziej bezbronnego.
Najlepsze tradycje twojej ziemi zakładają respekt dla tych, którzy sami nie mogą się obronić. Jeżeli chcesz równej sprawiedliwości dla wszystkich, prawdziwej wolności i stałego pokoju, wtedy, Ameryko, broń życia! Wszystkie wielkie sprawy, którymi się dzisiaj zajmujesz będą miały znaczenie tylko do tego momentu, w którym zagwarantujesz prawo do życia i ochrony człowieka: wyżywienia biednych i przyjmowania uchodźców; wzmocnienia społecznej struktury narodu; promowania prawdziwego awansu kobiet; ochrony praw mniejszości; dążenia do rozbrojenia przy zagwarantowaniu prawdziwej obrony. (...) Wszystko to odniesie sukces tylko wtedy, gdy respekt dla życia i jego ochrony będzie zagwarantowany przez prawo każdemu człowiekowi od poczęcia do naturalnej śmierci.
Każdy człowiek - nie ma znaczenia czy słaby czy pozbawiony nadziei, nie ma znaczenia czy młody, czy stary, czy zdrowy, upośledzony, czy chory, czy użyteczny lub produktywny dla społeczeństwa - jest bytem o bezcennej wartości, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga. Oto jest godność Ameryki, powód, dla którego istnieje, warunek jej przetrwania - tak, ostateczny test jej wielkości: uznanie każdego człowieka, szczególnie tego najsłabszego i najbardziej bezbronnego, tego jeszcze nie narodzonego. Z tymi uczuciami miłości i nadziei dla Ameryki mówię teraz do widzenia słowami, które wypowiedziałem kiedyś w przeszłości (7 X 1979 r.):'Dzisiaj więc moja końcowa modlitwa brzmi: Boże, błogosław Amerykę, żeby coraz bardziej stawała się - prawdziwie była - i długo pozostawała jednym Narodem pod opieką Boga, niepodzielnym, wolnym i sprawiedliwym dla każdego! Niech Bóg błogosławi was wszystkich. Boże, błogosław Amerykę!"
Nowa wojna rzeczywiście zaczęła się u progu XXI wieku, ale jest to wojna na skalę większą, niż cokolwiek możemy sobie wyobrazić. Jest to ostateczna wojna między szatanem i Bogiem, przeciwko dobru i złu. Szatan nienawidzi Boga i wszystkich ludzi, wie, że jego czas jest coraz krótszy, dlatego chce jak najwięcej zniszczyć i przynieść potępienie tak wielu dusz, jak to możliwe.
Wrogiem jest szatan i nie walczy się z nim bombami, ale modlitwą i postem. Z pomocą Boga wszystko jest możliwe. Modlitwa i post mogą zatrzymać nawet wojny. Gdy jesteśmy zagrożeni bronią chemiczną, a nawet bombami nuklearnymi wielkości walizki, ustawienie na rogu każdej ulicy policjanta nie wystarczy, żeby zagwarantować ochronę ludzi. Jest jasne, że w takich okolicznościach musimy porzucić nasze grzeszne życie, prosić o przebaczenie i wzywać opieki Bożej. To jest pilne! Pracujmy dla pokoju przez odsłonięcie największego oszustwa na ziemi, oszustwa tworzenia pieniędzy jako długu przez prywatne banki i pracujmy dla ustanowienia sprawiedliwego systemu ekonomicznego, takiego jak Kredyt Społeczny. Jest to jedyne rozwiązanie w doczesnym świecie, które może skutecznie zatrzymać rząd światowy i mikroczip.
Alain Pilote
1- USS Cole - amerykański okręt-niszczyciel, na który przeprowadzono terrorystyczny atak bombowy w porcie w Adenie (Jemen) 12 X 2000 r.
2- Air Force One - nazwa samolotu prezydenta Stanów Zjednoczonych