Rozważamy dziś Objawienie św. Jana. Apokalipsa – tak również zwana jest ta księga Nowego Testamentu – mówi o wielkiej bitwie, jaka rozegrała się w świecie czysto duchowym, zanim Pan Bóg powołał do istnienia materialny świat. W bitwie tej armia aniołów wiernych Panu Bogu, pod wodzą Michała Archanioła, rozgromiła armię aniołów zbuntowanych, na czele których stanął Lucyfer. Zapragnął on być równym swojemu Stwórcy i krzyknął Bogu znane słowa: „Nie będę Ci służył!". Moment buntu Lucyfera i jego zwolenników to jednocześnie moment zaistnienia we wszechświecie zła, które dotknęło dobre i piękne dzieło Stwórcy – jakim jest cały świat – cierpieniem, zniszczeniem, brzydotą, zbrodnią, chorobą i śmiercią.
Diabelskie zło stanęło także u początków ludzkiej historii. Szatan, nienawidząc Boga, w sposób szczególny nienawidzi także najwspanialszych z Bożych stworzeń – ludzi. Człowiek dzięki swojej wolności i rozumności stanowi obraz samego Boga i różni się zasadniczo od wszystkich innych istot na świecie. Dlatego diabeł pozazdrościł człowiekowi przeznaczenia do wiecznego szczęścia i pragnąc jego zguby, postanowił sprowadzić go na drogę zdrady i nieposłuszeństwa wobec Bożej woli. Stworzony do wiecznego, niczym nie zmąconego życia i szczęścia człowiek uległ niestety pokusie szatana, zerwał zakazany owoc i tym samym, tak jak diabeł, powiedział Bogu: „Nie będę Cię słuchał! Nie będę Ci służył!". Skazał wtedy sam siebie na wieczną śmierć, na wieczne nieszczęście.
Pan Bóg jednak, choć jest bezwzględnie sprawiedliwy wobec tych, którzy są pyszni i szydzą z Jego przykazań, wobec słabości i niedoskonałości rozumu ludzkiego jest nieskończenie miłosierny. Znając słabą, dużo słabszą niż anielska, naturę człowieka, z miłości do niego wysłał na świat swego Syna Jezusa Chrystusa, by Ten, będąc jednocześnie Człowiekiem zrodzonym z Maryi oraz odwiecznym Bogiem – drugą Osobą Trójcy Świętej, zbawił ludzkość. Bóg wysłał swojego Syna Jezusa Chrystusa, aby pozwolił upadłemu człowiekowi zmazać grzech pierworodny i wrócić do wiecznego królestwa szczęścia, dobroci i niezmąconego pokoju. Chrystus z miłości do człowieka, solidarny z jego cierpieniem, z jego słabościami i ułomnościami, wynagradzając jako Bóg-Człowiek swemu Ojcu Niebieskiemu nieposłuszeństwo pierwszych rodziców i nas wszystkich, oddał samego siebie na całkowitą ofiarę, umierając za nas na krzyżu. Okazał w ten sposób solidarność z cierpieniem, które dotyka ludzi, a także dał każdemu człowiekowi na świecie szansę na zbawienie. Musi on tylko mocno w Niego uwierzyć i pełnić Jego wolę, którą stanowią: Boże przykazania, ewangeliczne przykazanie miłości oraz dobrze spełniane przez każdego z nas obowiązki rodzinne, zawodowe i inne.
Człowiek jest – tak jak aniołowie – istotą wolną i świadomą. Pan Bóg obdarzył ludzi tymi tak wielkimi darami, ponieważ chciał mieć w nas świadomych i wolnych przyjaciół, a nie bezwolnych niewolników. Nasza wolność jest więc powodem do chwały, jeśli wiąże się z odpowiedzialnością za nasze życie, za nasze myśli, słowa i czyny. Wolność jest zarazem darem trudnym, gdyż ludzka natura osłabiona przez grzech pierworodny skłonna jest do złego. Owa skłonność ludzkiej natury do anarchii moralnej, do rozpusty, do chciwości i pychy sprawia, że popadamy w różnego rodzaju zło, a niektórzy całkowicie odchodzą od Boga, szydzą z Jego przykazań, chwalą się publicznie, nawet wobec milionów ludzi, tym, za co powinni gorzko żałować i z czego powinni się spowiadać.
Poczynając od ateistycznej francuskiej filozofii oświeceniowej z XVIII wieku, która wywołała zbrodniczą rewolucję mającą na sumieniu ponad milion niewinnych chrześcijańskich ofiar, w Europie, zwłaszcza zachodniej, rozwinęły się fałszywe wizje rzeczywistości, odrzucające z obrazu świata Boga i rzeczywistość duchową. Rozwinęły się także fałszywe antropologie, tzn. takie teorie człowieka, które widzą w nim tylko bezduszne, materialne zwierzę. Wyrzucają z życia ludzkości Boga, a na Bożym tronie sadzają człowieka, który – tak jak Lucyfer – na różne sposoby woła dziś do Boga: „Nie będę Ci służył! To nie Ty, lecz ja ustanawiam zasady moralne. To nie Ty, Boże, ale ja decyduję o tym, co jest dobre moralnie, a co złe. Kogo wolno zabić, a kogo należy wielbić. Kogo należy zniszczyć moralnie, a kogo uczynić bohaterem. Kogo wolno prześladować, a komu należy służyć. Kogo wolno ograbić, a komu dać bogactwo".
Niestety w tym duchu działają dziś w wielu krajach (zachodnich zwłaszcza) parlamenty ustanawiające bezbożne prawa: parlamenty, które nie zważają na Boga, na dekalog, na tradycję chrześcijańską – a przecież to ona stworzyła naukę i kulturę europejską. W tym samym duchu, w jakim działał Lucyfer, działają ci współcześni europejscy (i nie tylko europejscy) prawodawcy, ustanawiający prawa, na mocy których wolno mordować miliony nienarodzonych dzieci w aborcji i w badaniach genetycznych; prawa, na mocy których morduje się dziś dziesiątki tysięcy ludzi starych, chorych i niepełnosprawnych w tzw. eutanazji; prawa, na mocy którego wbrew prawu naturalnemu i ludzkiemu rozumowi ustanawia się karykaturę małżeństwa, nadając walor prawny tzw. małżeństwom homoseksualnym.
Jest we współczesnym świecie dużo dobra. Jest bardzo dużo ludzi miłosiernych, ofiarnych, pełnych poświęcenia dla innych, ludzi potrafiących przebaczać zadane im krzywdy, potrafiących wyciągnąć rękę do zgody trudnemu do współżycia sąsiadowi. Potrafiących podzielić się kawałkiem ciężko zarobionego chleba z ludźmi biednymi i dotkniętymi niezawinionym nieszczęściem. Wielu jest ludzi potrafiących pracować dla dobra wspólnego bez egoistycznego myślenia tylko o swoich interesach. Każdy z nas dostrzega jednak w tym świecie także wyraźniejsze niż kiedyś działanie sił zła. Przerażają nas terroryści, którzy znienacka okrutnie mordują niewinnych ludzi. Czynią to jakoby w imię Boga, a tak naprawdę – działają w imię szatana, ponieważ to nie Bóg, lecz szatan jest ojcem zbrodni. Każda zbrodnia popełniona w imię jakiejś religii jest jednocześnie największą zbrodnia przeciw tej religii.
Zło, które dzieje się w otaczającym nas świecie, przybiera różne formy. Opętani przez diabła osobnicy mordują, rabują, napadają, bezmyślnie niszczą dobro wspólne na ulicach i w miejscach publicznych. Używają plugawego, rynsztokowego języka, niestety coraz częściej także w mediach i w polityce. Kochający przemoc osobnicy wywołują formalne bitwy na stadionach. Znęcają się nad słabszymi na ulicy, w szkole, a nawet maltretują własne rodziny, w których jakże często panem jest alkohol oraz wszelkiego rodzaju zło; w których dochodzi do gwałtów, a nawet do zbrodni. Dyrektorzy szpitali, szkół, uczelni i innych gmachów publicznych nie mogą sobie poradzić z potwornym wandalizmem dokonywanym przez różnych osobników, którzy przychodzą, aby brudzić i niszczyć windy, ubikacje, ściany i wszelkie możliwe urządzenia. W wielu współczesnych dyskotekach, na które niestety bez żadnego problemu daje się zezwolenia, rozgrywają się piekielne wprost sceny. Szatańska, infernalna muzyka, narkotyki, alkohol, pigułki ułatwiające gwałt na bezmyślnych nastolatkach. Wszystko to w imię postępu, w imię potrzeb liberalnego ateistycznego społeczeństwa, tzw. społeczeństwa zabawy, któremu niekiedy sprzyjają nawet władze niektórych miast, koncentrując się nie na tym, by dla swojej społeczności zrobić coś dobrego, by zatroszczyć się o jej prawdziwe potrzeby, lecz na tym, by zapewnić jej jak najwięcej bezmyślnej, zakrapianej alkoholem rozrywki.
Nienawiść, niewybredny język, a także ustawiczna walka, zazdrość i zawiść wobec tych, którzy coś dobrego dla społeczeństwa zrobili, nie omijają także naszego życia publicznego i najwyższych jego instytucji. Za pośrednictwem mediów obserwujemy z przerażeniem te walki, które nie mają nic wspólnego z prawdziwie pojętą polityką, ta bowiem – jak definiowali ją wybitni mędrcy – powinna być rozumną troską o dobro wspólne. Liczą się za to interesy partii, koterii, rozmaitych grup i tzw. towarzystw. Liczni politycy mają usta pełne wzniosłych haseł, a często jest to niestety tylko kamuflaż dla ukrycia rozmaitych egoistycznych interesów. Bezustannie podejmowane są kampanie mające na celu szczucie jednych przeciw drugim.
Przeżywamy dziś piękną uroczystość Michała Archanioła, patrona naszej parafii. Mieszkańcy Bronowic także od wielu lat zmagali się z różnego rodzaju złem, z rabunkami, zbrodniami i rozmaitymi klęskami. Potrzebowali potężnej obrony przeciw temu złu, dlatego zbudowali kościół pod wezwaniem świętego Michała Archanioła, pogromcy Lucyfera i jego diabelskiej armii. W odróżnieniu od większości aniołów, istot czysto duchowych, które są symbolami łagodności, miłosierdzia i dobroci, święty Michał Archanioł jest aniołem walczącym. Walczącym jednak tylko z ewidentnym, realnym złem, którym jest diabeł i jego słudzy – zbrodniarze i krzywdziciele niewinnych. Na licznych wizerunkach święty Michał przedstawiany jest w zbroi rycerskiej i z mieczem lub oszczepem w ręce. Kiedyś, na początku dziejów, z woli Bożej strącił z nieba do piekła Lucyfera i jego sługi. Działanie ich, niestety, nie ustało. Nadal czynią zło przez swoje ziemskie sługi – przez ludzi w rodzaju Hitlera, Stalina i im podobnych. Czasem czynią zło przez bezbożne instytucje. Czasem przez fałszywe, okrutne ideologie i filozofie, a czasem przez rozmaitych bluźnierców i gorszycieli, mających dziś, przy pomocy bezbożnych mediów, porażającą moc oddziaływania na świadomość milionów ludzi. Dlatego święty Michał nadal nieustannie walczy ze złem. Już jego imię przypomina o wielkiej walce, którą stoczył i nadal toczy – „Michał" oznacza bowiem w języku hebrajskim: „Któż jak Bóg". To z tym zawołaniem Archanioł Michał strącił z niebios księcia ciemności i zła – Lucyfera.
O opiekę świętego Michała i obronę przed diabelskim złem może prosić każdy z nas. Jemu w opiekę możemy powierzać naszych najbliższych, naszą narażoną na zło młodzież, nasze dzieci, cały polski naród i zwłaszcza tych, którzy nim kierują. Kiedy czujemy się szczególnie zagrożeni przez szatana i jego działanie, kiedy czujemy się prześladowani, dręczeni i poniewierani przez służące szatanowi siły – módlmy się do Pana Boga za pośrednictwem świętego Michała Archanioła. Odmawiajmy koronkę skierowaną do niego, a zwłaszcza modlitwę do świętego Michała Archanioła, którą w okresie przed drugim soborem watykańskim odmawiano w kościołach po każdej Mszy świętej. Z tą modlitwą zwróćmy się do naszego wielkiego Orędownika teraz, prosząc go o obronę dla nas i dla całego naszego miasta:
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Abp Stanisław Wielgus
Homilia wygłoszona w parafii pw. św. Michała Archanioła w Lublinie 29 września 2009 r.