French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Czas ten został Jej powierzony

w dniu wtorek, 01 marzec 2005.

"Czasu zostało mało, diabeł grasuje i chce twojej duszy"

Ks. Robert Altier

Maryja, Matka Boża

Kazanie wygłoszone na pasterce

1. stycznia 2005 r.

Zebraliśmy się ponownie na początku nowego roku [2005], aby obchodzić wspaniałą uroczystość nadprzyrodzonego macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny. Ten dzień oktawy Bożego Narodzenia jest drugim w kolejności największym świętem Matki Bożej. Wcielenie, czas zwiastowania jest niewątpliwie największym świętem Naszej Pani. Narodziny jej Syna oraz prawda, że jest ona prawdziwie matką Boga, jest następnym wielkim świętem wśród wszystkich Jej świąt. Myślę, że dla nas wszystkich jest to ważne wydarzenie, rozważywszy sytuację na świecie wokół nas, że od razu na samym początku pierwszego czytania roku usłyszymy dzisiaj błogosławieństwo, którego Bóg udziela ludziom w Izraelu: Niech Bóg wam błogosławi i ma w swojej opiece. Niech Bóg udziela wam pokoju i będzie dla was łaskawy! Pokój wam! Te słowa muszą głęboko zapaść w nasze serca. Są one pragnieniem i wołaniem Boga w stosunku do nas, żebyśmy żyli w pokoju. Jedyny sposób na trwanie w pokoju, to pozwolenie Bogu na wspieranie nas. Jedyną drogą do tego jest trwanie w modlitwie przed obliczem Boga.

Musimy być ostrożni w tym, żeby nie starać się kontrolować różnych rzeczy. Oczywiście jesteśmy poddawani wielu lekcjom. Przypomnijmy sobie nasz pobyt w tym miejscu, o tym samym czasie, rok temu. Wspomniałem wam wtedy kobietę o nazwisku Maria Esperanza, której przepowiednie co do wielu spraw bardzo dokładnie się wypełniły, i która powiedziała, że do końca 2004 roku każdy na świecie dowie się, że Bóg istnieje, gdyż wszyscy doświadczą Jego obecności. Rok 2004 trwał i już się skończył, a ta przepowiednia się nie spełniła. Jednak musimy być bardzo ostrożni, co do określania czasu tych wydarzeń. Przepowiednia w rzeczywistości się spełni; pytanie jest tylko - kiedy.

Nawet niektórzy święci mylili się w swoich przepowiedniach, co do czasu, np. św. Jan Bosko, kiedy budował swój kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Chrześcijan, umieścił na kamieniu węgielnym datę roku, w którym kościół został zbudowany, tj. 1858, a tuż pod nim wpisał na tym samym kamieniu,,19xx". Kiedy go zapytano, co znaczy „,19xx" odpowiedział: „to rok osta tecznego zwycięstwa Matki Boskiej". Oczywiście, co do czasu zaistniała pomyłka. Jeden z największych św. naszych czasów, o. Pio powiedział Ojcu Świętemu, kiedy ten był jeszcze księdzem, że pewnego dnia zostanie papieżem i będzie nim 19 lat. 26 lat minęło i Papież dalej dzięki Bogu sprawuje urząd. Widzimy więc, że jeżeli chodzi o określenie czasu, to nie mamy absolutnej pewności. Wiemy jednak, że jeżeli te rzeczy pochodzą od Boga, to pomimo niewiadomej co do czasu, który można pominąć, prawda, którą głoszą ci święci ludzie pozostaje ta sama. To jest ta część, przy której musimy pozostać.

Więc gdzie jesteśmy obecni i dokąd zmierzamy? 2004 rok był rzeczywiście rokiem godnym zapamiętania. Widzieliśmy wiele dobrego, widzieliśmy też wiele złego. Maria Esperanza, która przepowiedziała swoją własną śmierć w połowie roku, faktycznie w tym roku umarła. Przepowiedziała jednak, że wnętrze ziemi jest niespokojne i świat będzie w konwulsjach. W 2004 było 10 razy więcej wybuchów wulkanicznych na świecie, niż każdego innego roku. Ilość trzęsień ziemi też była bez precedensu. Była też największa ilość tornad. Sezon huraganów też był niezwykle dokuczliwy, jak to z bólem obserwowaliśmy w mediach. Widzimy, że wydarzenia zachodzące w naturze są po prostu odbiciem rzeczywistości duchowej i jest ona chwiejna w konwulsjach, niespokojna. Kiedy spojrzymy na tragedię, która ostatnio wydarzyła się w krajach antycznych [Azji Południowej] zdamy sobie sprawę, że te wydarzenia nie są czymś nadzwyczajnym. Z jednej strony możemy powiedzieć: oczywiście, jeżeli chodzi o pewne tereny np. Kalifornię, to można się tam spodziewać trzęsień ziemi, są one tam cały czas, ale tsunami które zabiło ponad 125 tys. ludzi, wg danych na dzień dzisiejszy [nota red.: ostatnie dane mówią o ponad 288 tys. zabitych], nie wydarzają się często.

Kilka lat temu wspomniałem w tym miejscu, że bóle porodowe już się rozpoczęły. A bóle porodowe jak u rodzącej kobiecy zaczynają się od małych i odległych, potem stają się mocniejsze i bliższe i coraz bliższe i coraz mocniejsze i nie przestają. Trwają, kiedy się cel zbliża. Stają się coraz gorsze.

Jeszcze raz - jest tylko jedna droga, która pozwoli nam wytrwać w wierze - to modlitwa. Jeżeli nie będziecie się modlić głęboko sercem każdego dnia to nie wytrwacie. Czasu zostało mało, diabeł grasuje i chce twojej duszy. Masz wolną wolę. Musisz dokonać wyboru i ten wybór praktykować. Jeżeli powiesz, że jesteś wyznawcą Jezusa Chrystusa, jeżeli mówisz, że chcesz pójść do nieba, wówczas nie możesz po prostu mówić tego do Boga ustami, musisz żyć wiarą, którą wyznajesz, inaczej zginiesz. Oto jak niebezpieczne są czasy, w których przyszło nam żyć.

Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z ilości ludzi, która odchodzi od wiary. To odnosi się do wielkich grup. Ale w tym samym czasie Bóg przygotowuje nowe Zielone Świątki. Widzimy bezprecedensową ilość ludzi wracających do Kościoła. Około 300 protestanckich duchownych każdego roku przechodzi na katolicyzm w USA. Maleje ilość miernych katolików, którzy odchodzą od Kościoła, ale wzrasta jednocześnie ilość dobrych ludzi, protestantów, którzy zostają katolikami. Wynik staje się dla nas korzystniejszy.

Realia są takie, że musimy się modlić i oceniać nasze własne postawy. Wielu ludzi, włączając mnie myślało, że rok 2004 będzie stanowił początek wielu wydarzeń. Może, jeżeli chodzi o naszą postawę, Pan Bóg w swoim miłosierdziu daje nam szansę na przemyślenie jej, bo łatwo jest siedzieć bezczynnie i patrzeć na zło dziejące się w świecie i uchwycić się Boga w nadziei, że zejdzie na dół i zmiecie wszystko z powierzchni i że ci niewierni zostaną usunięci. Ale to nie jest Boża droga. Pan Bóg jest sprawiedliwy i rozprawi się ze złem. Ale jest także miłosierny. Przypomnijmy sobie słowa św. Piotra, że kiedy wydaje się, iż Bóg się spóźnia, to ta zwłoka ma na celu zbawienie dusz. Więcej dusz będzie w stanie się zbawić. Nie jest naszą sprawą siedzieć i się modlić, żeby piorun uderzył z nieba i zabił tych wszystkich ludzi. Przypomnijmy sobie, co Jezus odpowiedział Jakubowi i Janowi na ich sugestię ściągnięcia pioruna - zganił ich. Więc zgani i nas.

Nasze serca muszą być takie jak Jego serce - czyli miłosierne. Musimy się modlić o nawrócenie grzeszników. Musimy się modlić za tych biednych grzeszników, którzy nie modlą się sami za siebie. Musimy się modlić za tych, którzy odrzucają wiarę, lub ją odrzucili. Musimy się modlić za tych, którzy nie znają Jezusa Chrystusa. To jest nasze zadanie. Jeżeli nasza postawa była zła, to Bóg daje nam większą okazję do tego, żeby ją poprawić. W innym wypadku, to my będziemy tymi, którzy staną pewnego dnia przed Panem Bogiem i odpowiedzą za brak miłosierdzia, za to, że nie byliśmy tacy jak On. To nie byłby dla nas szczęśliwy dzień. Jeżeli teraz siedzimy bezczynnie mówiąc, że jesteśmy naśladowcami Jezusa Chrystusa i Jego członkami, ale nie żyjemy życiem Chrystusa, konieczne jest dla nas życie tym, co wyznajemy.

Więc jeżeli patrzymy w przyszłość, to musimy wszyscy zrozumieć dokąd idziemy. Każdy z nas musi dokonać wyboru - radykalnego wyboru. Nie teoretycznego, nie emocjonalnego, ale wyboru całym sercem, sumieniem, ze wszystkich sił, ponieważ świat, jaki znamy ulega gwałtownej zmianie. Będziemy przyciśnięci do muru i poddani różnym doświadczeniom. Będziemy doświadczani bardzo boleśnie. Zjawiska, które będą zachodziły w naszym świecie, będą nie tylko nas przerastały, ale będą kompletnie poza naszą kontrolą, będą testem naszej wiary. Bóg rzeczywiście będzie interweniował. Ale tak jak to uczynił dwa tysiące lat temu i tak jak to słyszeliśmy w drugim czytaniu, w pełni czasów, we właściwym czasie i w rzeczywistości, kiedy wydarzenia na świecie będą w najgorszej kondycji. Możemy nic nie robić i mówić: „Niemożliwe, żeby były jeszcze gorsze, niż są obecnie?" Mogą być i będą gorsze, ale mamy jeszcze trochę czasu. Nikt nie może sobie siedzieć spokojnie mówiąc:,,Ja sobie poradzę. Nie ma problemu. Będę wierzył. Jestem z Panem Bogiem aż do końca!" Oto rada dla tych mądrali: nie ufaj swojej własnej sile w niczym. Kiedy będziesz polegał tylko na sobie - zginiesz. Jedyną naszą nadzieją - tylko nadzieją jest Jezus Chrystus i oczywiście Jego wspaniała Matka, ponieważ ten czas został jej ofiarowany. Ona jest tą, która koordynuje te wydarzenia i która sobie z nimi poradzi, ale my musimy się modlić.

Za duża ilość katolików lubi służyć Bogu tylko ustami i następnie kształtuje się w grupę pogan i nie chcą żyć swoją wiarą. Pan Bóg jest tuż obok w najświętszym sakramencie. Wystawiony jest na 55 ołtarzach na terenie „,twin cities" [Minneapolis & St. Paul] 24 godz. na dobę i nie ma wystarczającej ilości katolików, którzy by Go adorowali. To skandal. Dlaczego my katolicy nie chcemy się modlić? Dlaczego wiedząc, że Bóg jest tuż obok - ignorujemy Go? Dlaczego wyobrażamy sobie, że kiedy będzie nam trudniej, to zwrócimy się do Niego, kiedy się nie zwracamy się do Niego w żadnym innym czasie? Zwróćcie uwagę na zasadę. Jeżeli przyzwyczailiście się zwracać się do Jezusa w modlitwie, zwrócicie się do niego także w trudnych czasach; jeżeli przyzwyczailiście się do tego, żeby się nie modlić, to kiedy nastaną trudne czasy, będziecie próbowali polegać na sobie, dlatego że się nie modlicie. Zaczynacie więc widzieć, że ten czas miłosierdzia możliwe, że jest czasem miłosierdzia dla nas jak i dla reszty, dlatego musimy się wziąć w garść. Nie możemy siedzieć bezczynnie sądząc innych ludzi, ponieważ sami też musimy uporządkować nasze sprawy.

Musimy się modlić. Musimy często przystępować do sakramentów. Musimy starać się żyć świętym życiem. Kiedy wszystko zostanie powiedziane i zrobione, przy końcu tego całego bałaganu, obojętnie, kiedy to nastąpi, Kościół będzie ukrzyżowany. Jeżeli pozostaniemy wierni Jezusowi możemy zostać z Nim ukrzyżowani. To jest największy przywilej, jakiego chrześcijanin mógł kiedykolwiek dostąpić w historii świata. Czy jesteś gotowy pójść na Kalwarię z Jezusem Chrustem? Czy pozwolisz sobie na ukrzyżowanie razem z Kościołem? To nie będzie drobnostką. Jeżeli nie będziemy żyli tym dzisiaj, nie będziemy tym bardziej wówczas. Pamiętacie słowa Naszego Pana? Po pierwsze, zadaje On pytanie: Czy Syn człowieczy znajdzie wiarę na świecie, kiedy przyjdzie? Po drugie, powiedział, że jeżeli czas nie byłby skrócony, to nawet wybrani by zbłądzili. Nie będzie to łatwe, nie będzie to zabawne, ale będzie święte. To najwspanialszy przywilej, którego ktokolwiek mógłby dostąpić, ale nie będziemy do tego zmuszeni. To my musimy dokonać tego wyboru.

To kierunek, w którym zmierzamy. Wiele się jeszcze wydarzy, a czasu nie znamy. Ale nastąpi to całkiem niedługo, ponieważ bóle porodowe już się rozpoczęły i już się stały silniejsze. Więc musimy zacząć praktykować. Musimy dokonać wyboru. Podział staje się klarowniejszy i dziękujemy Bogu za to. Widzimy go wśród naszych młodych ludzi, którzy odrzucają drogi świata i starają się żyć życiem duchowym. Widzimy to w różnych dziedzinach życia, widzimy wyjawiającą się siłę dobra. Jest bardzo dużo nadziei i na tym powinniśmy się koncentrować. Niech świat się dzieli, my koncentrujmy się na Jezusie i módlmy się. Jeżeli będziemy zamartwiali się wszystkim, co się wydarza dookoła nas, to nie będziemy mogli koncentrować się na Bogu i popadniemy w kłopoty. Koncentrujcie się na tym, co trzeba, a wszystko będzie wówczas w najlepszym porządku. Ale to wymaga jednej rzeczy: modlitwy. Kim jest chrześcijanin bez modlitwy?

Więc na początku tego nowego roku macie przed sobą zadanie. Jeżeli chcecie podjąć jakieś noworoczne zobowiązanie, to postanówcie modlić się każdego dnia, przez przynajmniej 30 min. W tym momencie nie mówię o czytaniu jakiejś książki o treści religijnej, nie mówię o różańcu, nie mówię o żadnym rodzaju modlitwy słownej. Mówię o trwaniu w ciszy i łączeniu się w sercu z Jezusem Chrystusem. Wasz różaniec i książki religijne, codzienna Msza św. i wszystko inne powinno być również - nie sugeruję żeby to zaniedbać, ale musimy się modlić, i musimy się modlić głęboko. To jedyna nadzieja dla nas i wszystkich innych dusz, które są na świecie. To jest zadanie, które stoi przed nami. Tak długo, jak koncentrujemy się na Jezusie, obietnica błogosławieństwa, którą słyszeliśmy w pierwszym czytaniu będzie nas dotyczyła. Oblicze Jezusa będzie jaśniało nad nami i będziemy w pokoju.

ks. Robert Altier

o. Altier podczas głoszenia homilii

w kościele św. Agnieszki

Ojciec Robert Altier jest rzymskokatolickim kapłanem w Archidiecezji Saint Paul w Minneapolis, stanie Minnesota w USA. Wyświęcony w 1989, sprawuje obecnie posługę jako asystent proboszcza w kościele Świętej Agnieszki w Saint Paul, Minnesota. Jest członkiem Świeckiego Zgromadzenia Karmelitów Bosych. Ojciec Altier ma wielkie nabożeństwo do Eucharystiil Najświętszej Maryi Panny, I jest lojalny w stosunku do papieża Jana Pawła II. Parafianie o. Altiera uznali, że jego kazania są bardzo interesujące i zdecydowall opublikować je na stronie internetowej: www.desertvoice.org, skąd zaczerpnięto następujące kazanie (tekst otworzono z kasety audio z minimalnymi poprawkami wydawcy).

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com