French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Czy kapitalizm jest narzędziem służącym ludziom, czy instrumen­tem dominacji?

w dniu sobota, 01 grudzień 2007.

W maju 2007 r. po długiej kampanii wyborczej, tuż przed objęciem urzędu, nowy prezydent Francji Ni­colas Sarkozy wybrał się na Maltę i wyspy Morza Śródziemnego na krótkie wakacje. Został zapro­szony przez jednego ze swoich bliskich przyjaciół, razem ze sporą grupą najbogatszych na świecie dy­rektorów i prezesów firm, na prywatny luksu­sowy jacht długości 60 m.

Kilka dni później dokładnie w tym samym miej­scu wojskowa straż przybrzeżna znalazła ciała 18 zabitych osób. Byli to nielegalni imigranci z Afryki, którzy przybyli do kraju ukradkiem, jak wielu in­nych. Próbowali oni dotrzeć do Europy Południo­wej. Możliwe, iż korzystne było dla nich to, że nie można ich było zidentyfikować, jako że nie znale­ziono przy nich żadnych dokumentów. Nie mieli oni nawet tej szansy, jakiej doświadczyli bohaterowie opowiadania Louisa Evena „Wyspa rozbitków". Chociaż zostali uwolnieni ze swojego straszliwego wraku, ich ciała zostały ekshumowane i zabalsa­mowane w Tulonie. Odprawiona została dla nich Msza św. przez ordynariusza Tulonu-Frejus, bi­skupa Reya.

Nie ma tygodnia, żeby podobne dramaty nie rozgrywały się na tych wodach. I to samo dzieje się w rejonie Gibraltaru oraz na Atlantyku między Wy­spami Kanaryjskimi a Hiszpanią.

Bogaci i biedni

Nie jest moim zamiarem używanie tych faktów przeciwko komuś. Myślę po prostu, że paradoks, który widzimy w zetknięciu się luksusu życia, jakie prowadzą te „prestiżowe" osobistości z tragedią, ukazaną przez ciała rozbitków, pływające w tym samym miejscu i prawie w tym samym czasie, poka­zuje rzeczywistość, która jest jedną z naj­okrutniejszych w naszych czasach. Wszyscy uczestnicy są połączeni w tym samym czasie ze wszystkimi warunkami życia i śmierci. Wszystkie warunki egzy­stencji są dokładnie przeciwne.

Nie zapominajmy znaczenia historii opowie­dzianej w „Wyspie Rozbitków". Wyspa ta i jej miesz­kańcy przedstawiają naszą rodzinę, nasz region czy prowincję, nasz kraj, kontynent i naszą planetę. Te rodziny, regiony i prowincje, kraje, kontynenty i ziemia mogą być znane, jako: Franci­szek – cieśla, Paweł – farmer, Jakub – hodowca zwierząt, Henryk – rolnik i Tomasz – poszukiwacz i mineralog. Pię­ciu ludzi, tak jak pięć kontynentów na Wyspie Świat, które znajdują się w rękach Wła­ścicieli Pienią­dza! My, Kredytowcy Społeczni, któ­rzy pojęliśmy, jak zasadnicze jest zrozumienie funkcjonowania naszego systemu monetarnego, powinniśmy naśladować tych z Wyspy Rozbitków, organizować się tak, jak oni to robili, przepędzić te finansowe pijawki i żyć w rozsądny sposób, a na­szym podstawo­wym celem powinien być postęp w kierunku świętości, zgodnie z Prawem Boskim.

Wzrost liczby milionerów jest dzisiaj rzeczywi­stością. Z drugiej strony, nie jesteśmy przeciwko bo­gactwu. Lecz jeśli bogactwo jest możliwe i do­stępne dla wielu, bogaci nie są do pogodzenia z różni­cami, jakie istnieją pomiędzy bogatymi i bied­nymi. Ta sytuacja jest policzkiem w twarz tych, którzy zostali obrabowani i są obrabowywani, ale my posiadamy inne rozwiązanie, niż szukanie schronienia wśród złodziei. Oni nie mają już gdzie pójść!

W tej chwili, Afryka, najbliższy Europie od­dzielny kontynent, jest całkowitym i przejmującym za­przeczeniem jednego rządu światowego, który jest wychwalany bez granic w codziennych, libe­ralnych przemówieniach, nie dających się dłużej słuchać. Jakże godne pożałowania jest to, że wielu chrześcijan często bierze udział w tych liberalnych wykładach! Jeśli wyobrazimy sobie mało prawdo­podobny ob­raz kataklizmu, który mógłby zanurzyć cały kontynent afrykański pod falami oceanu w ciągu jednej nocy, wtedy Produkt Całkowity Brutto światowej ekonomii ucierpiałby niewiele z powodu tego kata­klizmu. W ciągu trzech czy czterech mie­sięcy, niewielki procent półproduktów zniknąłby bardzo szybko ze światowej ekonomii. Jedyną odczuwalną stratą, byłyby zasoby naturalne, które mają istotne znaczenie dla Afryki (jak np. ropa naftowa).

Przykład ten, który jest tylko okrutnym założe­niem, przenosi nas do właściwej rzeczywistości. Po­nura rzeczywistość współczesnej, globalnej ekonomii jest na domiar wszystkiego dostępna nie dla wszystkich i bezlitosna. Obecnie tylko surowce, takie jak ropa naftowa, interesują światową eko­nomię, a nie ludzie. To żenujące.

To, co interesuje człowieka, to człowiek! Jeśli wypędzi się Boga z naszej planety, ostatecznie wy­pędzi się z niej także człowieka. To właśnie roz­grywa się obecnie przed naszymi oczami.

Powinniśmy jednakże pamiętać, że ten trudny obraz jest REALNY, jako, że wszyscy jesteśmy tutaj uczniami Kredytu Społecznego, dzięki nieza­stąpionym eksperymentom majora Douglasa, utrwalonym ostatecznie przez Louisa Evena. Wiemy, że bogactwo produkowane w krajach świata, jest REALNYM bogactwem tych krajów, a tylko pewien odsetek uważa, że następuje to dzięki bezustannemu postę­powi tradycyjnej i nowocze­snej techniki, a szczególnie automatyzacji. Po­wstaje produkcja, która wy­maga mniejszej ilości ludzi, ale jest wykonywana DLA wszystkich ludzi, bez wyjątku. Kto by za tym nie był?

Zatem jest jasne, że tylko część świata będzie korzystała z bogactw, które są produkowane przez nieustający postęp. Tak więc pozostali mieszkańcy świata nie będą z nich korzystali! Lecz wszyscy lu­dzie, niezależnie od swojej drogi życia, produkują te bogactwa w czasie swojego pobytu na ziemi. Jak powiada de la Palisse, produkcja, którą wyko­nali, mogłaby nie istnieć, gdyby tej produkcji nie wyko­nali. Producenci posiadają, z definicji, natu­ralne prawo dostępu do produkcji. To jest ICH pro­dukcja. To świat finansów jest winny i wstrzymuje całe równouprawnienie i możliwość dystrybucji dóbr. Czy trudno to zrozumieć?

Zatem, żebyśmy mogli dobrze umieścić się w ekonomicznych i finansowych ramach, w których obecnie żyjemy, kotwica Kredytu Społecznego powinna, ze względu na naturalną Sprawiedliwość, zo­stać skutecznie zarzucona we wszystkich społe­czeństwach świata, w którym każdy ma swoje szcze­gólne cechy i wyjątkowy geniusz. To właśnie owe szczególne cechy i geniusz Kredyt Społeczny będzie rozwijał dla twórczej inwencji i przyniesie korzyści wszystkim w ich podstawowych planach egzysten­cjalnych.

Lecz, żeby uzyskać jasne i klarowne wyobra­żenie tego, co JEST i co BĘDZIE z naszym współ­cze­snym światem, musimy postawić następujące pytanie:

Jaki jest stan kapitalizmu w dzisiejszym świe­cie?

Mamy dziś na świecie około 300 milionów po­siadaczy akcji. Na ziemi żyje 6,5 miliarda ludzi. Oznacza to, że na dwudziestu mieszkańców Ziemi przypada jeden posiadacz akcji. Te trzysta milio­nów posiadaczy akcji można podzielić na trzy grupy:

1. 150 milionów posiadaczy akcji to obywatele USA; jest to połowa mieszkańców Stanów Zjed­noczonych, które dziś liczą 300 milionów ludzi. Oznacza to, że 50% posiadaczy akcji jest obywatelami Stanów Zjednoczonych (czyli je­den Amerykanin przypada na dwóch ak­cjona­riuszy),

2. 75 milionów innych akcjonariuszy jest oby­watelami innych bogatych krajów: Kanady, Ja­po­nii, Europy, Południowej Korei, Tajwanu, Zatoki Perskiej, Australii, Nowej Zelandii itd. Zatem 25% udziałowców jest obywatelami bo­gatych krajów (innych niż Stany Zjedno­czone),

3. 75 milionów innych akcjonariuszy znajduje się wśród obywateli wszystkich innych krajów pla­nety, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, Europy i kilku innych bogatych krajów Azji i Zatoki Perskiej. Kraje te mają 25% posiadaczy akcji.

Na świecie jest około stu do dwustu tysięcy aktywnych administratorów około dwudziestu ty­sięcy towarzystw na rynku. Weźmy na przykład Francuzów, którzy reprezentują też inne przykłady udzia­łowców. Rynek finansowy w Paryżu zwany jest: CAC-40. Jest to miejsce, gdzie podejmuje się więk­szość ważnych decyzji dla tych czterdziestu grup czy towarzystw. Ta „czterdziestka" uważana jest za „środek ciężkości" francuskich finansów. W marcu 2007 r. bank z Paryża ogłosił w jednym z głów­nych francuskich periodyków, poświęconych ekonomii, „La Tribune", że „CAC-40 uzyskało w roku 2006 dochód około 100 milionów euro".

Zacytujmy dwa przykłady dotyczące CAC-40, żeby umieścić fakty, które nas interesują.

Grupa „Total", która składa się głównie z kom­panii naftowych we Francji, zakończyła lipiec roku 2007 zyskiem w wysokości 140 milionów euro, a jej całkowity zysk w 2006 r. wyniósł 12 milionów euro. (Jest to dochód pochodzący z jednego roku).

Francuski bank o nazwie „Le General Societe" osiągnął najlepszy wskaźnik dochodu spośród wszystkich europejskich banków, z całkowitym zyskiem, wynoszącym 5,2 miliona euro w roku 2007. Bank ten inwestował najwięcej środków w krajach takich jak Algieria, Rosja, Rumunia i inne.

Wszystkie inne grupy i Towarzystwa należące do CAC-40 pokazują takie same zyski na wiosnę 2007.

Wiemy, że dzisiejsze bogactwo krajów całego świata (można to nazwać Produktem Całkowitym Brutto świata) jest obliczane na 43 biliony dolarów amerykańskich.

Ważne jest, byśmy wiedzieli, że rynek pie­niężny świata finansowego jest 23 razy większy! I to wła­śnie ten rynek finansowy decyduje o rynku światowym. „Decydują oni, na nieszczęście świata" o mate­rialnej i moralnej niepewności wszystkich krajów i ludzi. Jest to ośmiornica świata finanso­wego.

Będę kontynuował ten temat, ponieważ wydaje się to niezbędne dla przedstawienia jasnego ob­razu RZECZYWISTOŚCI.

Wielkimi inwestorami są inwestorzy instytucjo­nalni, którzy narzucają nowe „normy", jako sposób kierowania przedsiębior­stwami. Normy te narzu­cają wartości finansowe stopnia dochodowości finansowej w wysokości 15%... podczas gdy świa­towe zyski wynoszą tylko około 5%. Jest to pro­blem nie do pokonania, podobny do zwrotu pienię­dzy do banku, z którego zostały one właśnie poży­czone.

Czołowe przedsiębiorstwa zarządzające okre­ślają nowe normy narzucane przez instytucjonal­nych inwestorów jako ryzyko dla całej klasy pra­cującej przez wprowadzanie w życie elastyczności narzuca­nej przez liberalnych polityków i hiperlibe­rałów i przyjętej przez rządy, które krzywdzą cały świat po­przez swoje milczenie na ten temat. Rządy „kontrolowane" są przez bank światowy i finan­sjerę, co wi­dzimy bardzo dobrze w poniższym za­wołaniu „Michaela": „Rządy, bijcie bankiera, za­miast chłostać ludzi!" Następnie obserwujemy przenoszenie przedsiębiorstw do krajów o niskich zarobkach i zdolno­ściach technologicznych. Dla­tego działamy dokładnie odwrotnie, niż domagał się tego Maurice Allais, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 1998 r.

Można zobaczyć tutaj oszustwo, jakie objawia się w finansach. Tkanka postępowego społeczeń­stwa, w które kraje i ich mieszkańcy wprowadzają kolejne pokolenia poprzez edukację, jest stale pod­ważana i ścierana przez apetyty ekonomicznych „mięsożerców", którzy obecnie swobodnie dzia­łają... i którzy pożerają produktywnych „roślinożer­ców". Jest to uderzający nas regres.

Zamiary bankowego oligopolu, przeważnie amerykańskiego, dominują globalną sprzedaż róż­nora­kich produktów finansowych. Na rynkach „zy­sków" istnieje wymiana między zmiennymi i stałymi stopami procentowymi. To właśnie ten typ rynku (rynek „WYMIANY" lub rynek pomiędzy bankami, który oznacza: spekulację między bankami na procent) reprezentował w 2002 r. wartość 170 mi­liardów dolarów. Ten rynek posługuje się stałymi głównymi stopami procentowymi. Na przykład bank J. P. Morgan Chase and Co. zabiera 25% z „WY­MIANY" handlowej. To tacy uczestnicy kierują ekonomią światową. A na dodatek, żaden bank centralny nie posiada władzy nad bankami prywat­nymi. Stąd wszystkie banki są częścią jednego przedsiębiorstwa pod przewodnictwem państwa.

Cały świat odczuwa, że ten system jest bombą czasową. Lecz system ten doszedł do takiej ela­stycz­ności, że może on być także, powoli, sposo­bem na wyczerpywanie się przez długi okres czasu, żeby zniechęcać do jakichkolwiek prób prawdziwego przeciwstawiania się mu. Kapitalizm roku 1929 był tak kruchy jak szkło. Kapitalizm dzi­siejszy można porównać do gumy. Ma taką ela­styczność, której nie można pokonać. Dobrze po­informowani wiedzą, że sposób, w jaki działają „główne państwa świata" powoduje, iż taki typ ka­pitalizmu nie może się bezpośrednio załamać.

Zatem, jeśli wartość dolara będzie wciąż spa­dać, jakie będą nowe „reakcje" Stanów Zjednoczo­nych, gdy wartość pożyczek hipotecznych zacznie spadać? Blokada, ponieważ znajdują się one mię­dzy dwoma gorącymi punktami na planecie? Czy „główne kraje świata" nadal będą sobie radzić? Duży wstrząs na rynku (który wydarzył się tego samego tygodnia redukcji wskaźników – 29-30 lipca 2007 r.), spowodowany nadzwyczajnym ryzy­kiem finansowym w czasie amerykańskiego para­liżu, mógł być znakiem dewastującej konkurencji na świecie.

Tak dużo niepewności!

TUTAJ JESTEŚMY BARDZO DALEKO OD SPOŁECZNEJ DOKTRYNY KOŚCIOŁA!

Możemy mieć nadzieję, i byłoby to logiczne, że zwolennicy tego szeroko rozpowszechnionego na świecie systemu: kłamcy, złodzieje i kryminaliści, skończą podziałami między sobą, dotyczącymi na­tury tego fałszywego systemu. Dlatego te nega­tywne siły zniszczą i unicestwią się nawzajem, ponieważ spiski złodziei i kryminalistów nigdy nie trwają wiecznie. Zawsze jest jeden albo wielu, którzy chcą przynieść do domu całą stertę pienię­dzy. To jest ich słabość. Znajdziemy się potem w pozycji poli­cjantów, obserwujących złoczyńców, którzy wyszli, żeby się pozabijać, podczas gdy my będziemy wy­konywali naszą pracę dla dobra świata!

W tym skorumpowanym systemie, który jest całkowicie sztuczny, gdzie rządzi segregacja, inte­resy każdego z działających partnerów muszą absolutnie „łączyć" się z interesami jego innych partnerów. Rozbieżność interesów pomimo czuj­ności wszechobecnego systemu bankowego może faktycznie spo­wodować katastrofę na zasadzie domina. A to dlatego, że trzy czwarte ludzi jest wykluczonych z tego wypaczonego systemu, któ­rego są ofiarami, gdyż odebrana jest im cała kon­trola. Są oni wykluczeni albo dlatego, że wcześniej byli w systemie i „upadli" (np. Argentyna), albo dlatego że nigdy nie mogą wejść do systemu (np. 95% Afrykanów).

Co czeka trzech spośród czterech ludzi (co najmniej), którzy są wykluczeni, a nawet pilniej, co czeka dwudziestu nieświadomych posiadaczy akcji spośród dwudziestu jeden, którzy w rzeczywistości są dwudziestoma nie zdającymi sobie sprawy z sytuacji akcjonariuszami? Dlaczego czekają na to, żeby stać się kontrolerami swoich własnych pie­niędzy? Oni czekają na nas! Na Louisa Evena i założycieli Kredytu Społecznego i wszystkich, któ­rzy idą w ślad za nimi od lat 1930-tych.

Są to bolesne ryzyka finansowego kapitalizmu, który jest dziś całkowicie globalny i przez ostatnie 15 lat, dosłownie zanieczyszczony przez światowy system finansowy, w którym „Al Capone" ustala SWOJE własne prawa! A nie nasze! A jeszcze mniej Boże!

Widzieliśmy, że co najmniej jedna spośród dwudziestu jeden osób żyje dobrze, będąc posia­daczem akcji, ponieważ akcje te uczestniczą w ich dochodzie (czasami częściowo, czasami całkowi­cie, chociaż jest to rzadki przypadek). Tak więc blokadą, którą musimy pokonać nie jest Naród, jak sądził bankier Rotszyld, ale jest nią śmiercionośna kombinacja państwo-banki (czy bank-państwa).

Obecna symbioza, bank-państwa, jest najgor­szą maszyną, jaką powinni wspierać producenci! Po­nieważ, żeby podsumować: w tej „maszynie", „prawodawstwo" jest użyte w służbie interesów finan­sowych przez tę kombinację banków i pań­stwa, która wchodzi w grę z polityką. Na przykład prawo­dawstwo w Europie jest rozwinięte tak, że społeczeństwo produkujące na potrzeby cywilne jest ZMU­SZONE do zadłużania się w prywatnych bankach handlowych, należących do akcjonariu­szy. Słowo „zmuszone" nie pojawia się w tekstach, ale jest to obowiązek, który jest zrozumiały, oczy­wiście do­myślnie i dzieje się to na nasz koszt... a nasze podatki służą do spłacania długów!... oto jak działa pu­łapka.

Uczestnicy (zwłaszcza we Francji) służą do wzbogacania akcjonariuszy przy pomocy bardzo ostrego francuskiego prawa fiskalnego, zarządza­nego przez „Europę". Zwracam uwagę na artykuł 104 traktatu z Maastricht:

1. Możliwość zadłużania się lub jakikolwiek inny ro­dzaj możliwości kredytu z Europejskiego Banku Central­nego lub z banków centralnych krajów członkowskich (odtąd zwanych „narodowymi bankami centralnymi") na korzyść instytucji lub ciał społecznych, rządów central­nych, re­gionalnych, lokalnych lub innych władz publicz­nych, innych ciał zarządzanych przez prawo publiczne lub w celu przedsię­wzięć publicznych krajów członkow­skich będą zabronione, jak też zabroniony będzie zakup bez­po­średnio od nich przez Europejski Bank Centralny i narodowe banki centralne instrumentów dłużnych.

2. Paragraf 1 nie dotyczy należących do społeczeń­stwa instytucji kredytowych, które w kontekście dostar­czania rezerw przez banki centralne powinny być trak­towane przez narodowe banki centralne i przez EBC jako prywatne instytucje kredytowe.

Przymus zadłużania

Zatem istnieje przymus, ale przymus, który po­zostaje nie wypowiedziany (ponieważ jest to pu­łapka!), zwracania się do międzynarodowych in­stytucji finansowych, które są z definicji, prywat­nymi instytucjami finansowymi...

Oto bardzo konkretny i wiele mówiący przy­kład.

Roczna spłata francuskiego długu wynosi obecnie 43 miliardy euro i są to jedynie odsetki. Suma ta reprezentuje:

1.  117 milionów eruo każdego dnia (TAK, KAŻDEGO DNIA), którą płacimy poza bo­gactwami, albo

2.  240 samolotów Airbus A340, albo

3.  Trzy nuklearne porty lotnicze, takie jak „Charles de Gaulle", albo

4.  100 najpiękniejszych willi na Lazurowym Wybrzeżu, albo

5.  Izolację ponad 4 milionów domów (wyce­nioną na 10 tysięcy euro na każdy dom). Można zoba­czyć od razu oszczędności energii, jakie suma ta reprezentuje!, albo

6.  Zarobki w wysokości 18 tysięcy euro rocz­nie (minimalna płaca we Francji) dla 2 380 000 lu­dzi...

Tak! Czy nie jest to straszne?! Liczba ta jest bliska obecnej liczbie ludzi pozostających bez pracy we Francji.

Można więc powiedzieć, że jeśli aktualny mo­del akcjonariusza funkcjonuje normalnie w formie wewnętrznej, to nie funkcjonuje on w ogóle w for­mie zewnętrznej.

Oznacza to, że dokładnie dwadzieścia osób, które nie są akcjonariuszami na dwudziestu jeden mieszkańców planety (albo 94%), płaci 80% wszystkich długów bankowych. Tu we Francji jest to 43 miliardy euro i reprezentuje to wszystko, co było powyżej powiedziane.

Rada jest bardzo prosta. Działanie mówi samo za siebie. Główne zyski wszystkich akcjonariuszy na świecie funkcjonują wewnątrz przedsiębiorstw udziałowców, ale nie funkcjonują w tym SAMYM przedsiębiorstwie akcjonariuszy. Co możemy więc zobaczyć poza przedsiębiorstwem? Ekonomiczny i społeczny rezultat, przez który rozumiem globalny ocean eksploatacji, pot, krew, wykluczenie, niezro­zumienie, wojny, cichą przemoc itd. Do ochrony tego wszystkiego istnieje nawet światowa „policja", mianowicie armia amerykańska i „studia nota­rialne", czyli: Europa brukselska, dyskretnie zaj­mująca się tak zwanym prawem...

Wszyscy jesteśmy udziałowcami

Jednakże, skoro jeden udziałowiec na dwa­dzieścia jeden osób żyje normalnie, dlaczego za­tem dwudziestu pozostałych nie może osiągnąć tego samego komfortu, z systemem analogicznych udzia­łowców, rozszerzonym na całe społeczeń­stwo? System ten weźmie pod uwagę dziedzictwo nagroma­dzonych przez wieki wynalazków prze­szłości oraz twórczość obecnych generacji. Jak długo będziemy pozostawali w zawieszeniu?

Gdybyśmy mogli określić ilościowo trud pracy wykonanej przez dwudziestu akcjonariuszy, którzy są teraz ignorowani, którzy nie stanowią części „katalogu akcjonariuszy", ale są STWORZENIAMI, PRODUKUJĄCYMI BOGACTWO i wszystko, co wytrzymują, żeby ostatecznie przyczynić się do rozwoju, nie moglibyśmy uwierzyć liczbom, dowo­dzącym niegodziwości i ukrytej przemocy, zgłasza­nej później. Ale jak możemy udowodnić sytuację, która mówi sama za siebie, kiedy znamy zaledwie w sposób minimalny mechanizmy jej działania? Zwłaszcza, gdy wiemy, że bogactwo kraju pozo­staje w bezpośrednim związku z zastosowaniem nauki. Tworzone pieniądze powinny odzwierciedlać DO­KŁADNĄ odpowiedniość (jak odbicie w lustrze) zastosowanej nauki. Jeśli tak nie jest, jest to oszu­stwo. Ponieważ jest to oszustwo, milczenie jest winą. Grzechem współudziału.

Nieważne, co się wydarzy. Musimy mieć Louisa Evena jako nasze źródło. Tego, który poka­zał nam tak dobrze definicję kapitalizmu i akcjona­riuszy oraz uczył nas, że kapitalizm faktycznie został wypa­czony przez system finansowy.

Oto skondensowana wersja tego, co Louis Even napisał w swojej książce „Pod znakiem obfi­tości".

Własność. Nawet, jeśli jest prywatna, posiada do spełnienia funkcję społeczną. I spełnia ona ten fakt. Własność, która przynależy do właści­ciela, jest rodzajem zarządzania jego dobrami, pełnią­cymi funkcję dobra wspólnego. Również wszystkie obiekty oparte na dobrach natural­nych, takie jak hydro­elektrownie oraz całe dziedzictwo naukowe jest jak fundament, na którym możemy kontynu­ować bu­dowę i lepiej uczestniczyć w rzeczywisto­ści dobra wspól­nego. Powstaje związek i spo­łeczna organiza­cja, gdzie struktura może ułatwić zwiększenie całkowitej zdolności produkcyjnej, podczas gdy produk­cja pozostaje bardzo mała, jeśli każdy pracowałby tylko w swoim własnym miejscu bez żadnego związku między sobą. A także każda osoba ma prawo do minimalnego do­chodu z całkowitej produkcji.

Louis Even dodaje: „Istnieje minimum z tytułu (albo prawa do) produkcji krajowej, które powinno zostać zapewnione wszystkim i każdemu z osobna obywatelowi. Szkoła Kredytu Społecznego nazywa je dywidendą narodową. Jest ono nazywane dywi­dendą, ponieważ nie reprezentuje ono pensji (która jest wynagrodzeniem za pracę osobistą), ale prawo dziedzictwa, prawo każdego obywatela do dochodu ze wspólnego kapitału, prawo do egzy­stencji w dobrze zorganizowanym społeczeństwie, które gwa­rantuje je każdemu ze swoich członków tylko na podstawie faktu ich urodzenia".

Istnieją zatem dwa rodzaje udziałowców, ale dziś wymienimy tylko jednego z nich, akcjonariu­sza przedsiębiorstwa. Jednak, nawet jeśli ich na­tura różni się z powodu ich pochodzenia, jeden jest pry­watny, drugi publiczny, dwaj akcjonariusze na­leżą do tej samej bazy, do całego społeczeństwa, które istnieje FAKTYCZNIE. Te dwa typy akcjona­riuszy (którzy mogą być także tą samą osobą) nie są w najmniejszym stopniu sprzeczne ani nieprzy­jazne sobie, jak tego chce fałszywie walka kla­sowa, two­rząc jedno z najkrwawszych i najwięk­szych kłamstw w historii polityki. Lecz również liberałowie (któ­rzy są także bojownikami) są cał­kowitymi dialektykami, jak ich pseudo-przeciwnicy, socjaliści i ko­muniści, w co zawsze chciano, żeby­śmy uwierzyli. Liberałowie próbują wmówić nam, że akcjonariu­sze przedsiębiorstw są jedynymi oso­bami, które mają prawo do urządzenia się i do zapewnienia wszystkich potrzeb życiowych. Libe­rałowie, wśród których jest niestety wielu chrze­ścijan, sieją w ten sposób zamieszanie.

To jest ich zamęt, który wprowadzają między prywatną a publiczną domeną, z których każda jest naturalna i nieuchwytna. Liberałowie zapominają, że z natury, jeśli nie będziemy żyli jako społeczeń­stwo, w którym rodzina jest pierwszą społeczno­ścią, nigdy nie staniemy się rzeczywiście odręb­nymi jednostkami, zdolnymi do przynoszenia ko­rzyści temu społeczeństwu.

Wraz z Louisem Evenem i majorem Cliffordem H. Douglasem, który przedstawił eksperymenty i opracował znane twierdzenie A + B, które nigdy nie zostało podważone, jako fałszywe, musimy wprowadzić w życie tę sytuację społecznych ak­cjonariuszy, opartą na nadwyżce, należącej do sił wspólnych, które istnieją FAKTYCZNIE, a nie w ideologiach.

Te wspólne siły wynikają z bardziej znaczą­cych przedsięwzięć i jednostek, które, wszystkie razem, reprezentują niewyobrażalne i znaczne bogactwo, a to znaczne bogactwo nie zabiera ni­czego, absolut­nie niczego z bogactwa innych, z drugiej strony. Wszystkie prace Louisa Evena i Clifforda H. Douglasa pokazują to.

Ekonomia dla sprawiedliwości

Wszyscy ci, którzy szukają sprawiedliwości w ekonomii, nawet jeśli nie zdają sobie sprawy z tego, mają wiele wspólnego z eksperymentalnymi odkryciami majora Douglasa. Na przykład nie­miecka au­torka (z zawodu architekt), Margrit Ken­nedy, dochodzi dziś do tych samych wniosków, do jakich do­szedł major Douglas. Mówi ona, że ol­brzymi procent (50%) cen, które płacimy każdego dnia, składa się na wielką sumę, wynikającą ze zwielokrotnionych kosztów finansowych, które są jałowe i dopro­wadzają do ubóstwa oraz są nie do naprawienia. Zauważa to również lokalna sieć związana z alterna­tywną ekonomią meksykańską, inspirowaną przez naszego przyjaciela z Meksyku, Luisa Lopezellera. Ze swojej strony mój przyjaciel Andre Jacques Holbecq (emerytowany pilot liniowy oraz pilot samo­lotu Concorde) rozwija obecnie w pełnym wymiarze swoją pasję, jaką jest ekonomia dla sprawiedliwo­ści. Opublikował on wiele książek, z których najnowsza, nosi tytuł „Dziesięć najwięk­szych kłamstw na temat ekonomii". Doszedł on do tych samych wniosków. Są jeszcze inni.

Chciałbym dać każdemu kilka praktycznych rad. Utorujcie w każdym z waszych krajów, w wa­szych miastach i w waszych społecz­nościach drogę w ludzkich umysłach dla idei Kre­dytu Spo­łecznego, używając aktualnych faktów i liczb.

W kwietniu 2007 roku poszedłem w moim mie­ście, w Tulonie, do firm prowadzących usługi finan­sowe. Tulon leży w odległości 65 km na wschód od Marsylii, śródziemnomorskiego portu wojennego i liczy 180 tysięcy mieszkańców. Poszedłem, żeby zidentyfikować wierzycieli w mieście i tych, którym są oni winni pieniądze. Mówiłem personelowi, że moje badania nie mają charakteru politycznego i służą tylko ujawnieniu tożsamości miejskich wie­rzycieli.

Byli zdziwieni, ale chcieli pomóc i wykonali na swoich komputerach całe badania, o które prosi­łem, przekazując mi bilans długu municypalnego (od 31 grudnia 2006 r.), dystrybucji płatności kapi­tału, wielkości sum spłacanych odsetek oraz dane dotyczące wierzycieli i ich tożsamości w tym mo­mencie. Są to wszystko banki prywatne i zazna­czają one w swoich dokumentach, że posiadają pry­watne prawa bankowe. Można odnotować rów­nież, że najważniejszym wierzycielem, do którego na­leży ponad 50% całkowitego długu miasta i któ­remu miasto musi płacić największą sumę odsetek, jest belgijsko-luksemburski bank, specjalizujący się w finansowaniu wspólnego wyposażenia. Jest to rów­nież bank dla całego Beneluksu i Francji. Bank ten zatem nie przynosi korzyści terytorium Francji, na którym mieszkam. Całkowita suma odsetek wypłacanych udziałowcom prywatnych banków z Tulonu od 31 grudnia 2006 r. wyniosła 5 738 435 euro. Po­datki idą (w większej części) do kieszeni tych nieznanych udziałowców...

Sądzę, że ten konkretny i techniczny przykład może poruszyć sprawę Kredytu Społecznego w spo­łeczeństwie. Możemy bardzo dobrze zapytać, dlaczego płacimy tym finansowym pośrednikom tak drogo, kiedy to społeczeństwo obywatelskie produkuje dobra w naszych krajach i regionach, czy kiedy nasze władze publiczne, które powinny być wystarczająco rozsądne, żeby reprezentować nas we WSZYSTKIM, co dotyczy domeny publicz­nej, robią biznes z tymi ekonomicznymi i finanso­wymi in­teresami, które pogrążają nas i które nie są w żaden sposób zaznajomione z naszym trudem? Trudem, którego reperkusje są poza naszą kon­trolą i pozostawiają nas w „świecie"... który nie jest nasz. Czym jest ten tak zwany suwerenny „system" polityczny, kiedy to finansjera i bankierzy faktycz­nie nami rzą­dzą?

Bez wątpienia, intymność naszych modlitw ma mocniejszy wpływ, niż sądzimy. Nawet większy z powodu wstawiennictwa Maryi, Matki Bożej, która odpowiada, kiedy się do niej modlimy. Czyż nie jest to najlepsze ze wszystkich połączenie pomię­dzy rodziną a społeczeństwem?

Renaud Laillier


1.    Margrit Kennedy jest architektem, urbanistą oraz profe­sorem ekologicznych technik budowlanych na Uniwersytecie Hannover w Niemczech. Napisała kilka książek i artykułów na temat kobiet i architektury oraz ekologii miejskiej. Jest autorką wydanej w 2004 r. w Polsce przez Wydawnictwo „Zielone Brygady” z Kra­kowa książki pt. „Pieniądz wolny od inflacji i odsetek” (przyp. tłum.).

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com