W maju 2007 r. po długiej kampanii wyborczej, tuż przed objęciem urzędu, nowy prezydent Francji Nicolas Sarkozy wybrał się na Maltę i wyspy Morza Śródziemnego na krótkie wakacje. Został zaproszony przez jednego ze swoich bliskich przyjaciół, razem ze sporą grupą najbogatszych na świecie dyrektorów i prezesów firm, na prywatny luksusowy jacht długości 60 m.
Kilka dni później dokładnie w tym samym miejscu wojskowa straż przybrzeżna znalazła ciała 18 zabitych osób. Byli to nielegalni imigranci z Afryki, którzy przybyli do kraju ukradkiem, jak wielu innych. Próbowali oni dotrzeć do Europy Południowej. Możliwe, iż korzystne było dla nich to, że nie można ich było zidentyfikować, jako że nie znaleziono przy nich żadnych dokumentów. Nie mieli oni nawet tej szansy, jakiej doświadczyli bohaterowie opowiadania Louisa Evena „Wyspa rozbitków". Chociaż zostali uwolnieni ze swojego straszliwego wraku, ich ciała zostały ekshumowane i zabalsamowane w Tulonie. Odprawiona została dla nich Msza św. przez ordynariusza Tulonu-Frejus, biskupa Reya.
Nie ma tygodnia, żeby podobne dramaty nie rozgrywały się na tych wodach. I to samo dzieje się w rejonie Gibraltaru oraz na Atlantyku między Wyspami Kanaryjskimi a Hiszpanią.
Nie jest moim zamiarem używanie tych faktów przeciwko komuś. Myślę po prostu, że paradoks, który widzimy w zetknięciu się luksusu życia, jakie prowadzą te „prestiżowe" osobistości z tragedią, ukazaną przez ciała rozbitków, pływające w tym samym miejscu i prawie w tym samym czasie, pokazuje rzeczywistość, która jest jedną z najokrutniejszych w naszych czasach. Wszyscy uczestnicy są połączeni w tym samym czasie ze wszystkimi warunkami życia i śmierci. Wszystkie warunki egzystencji są dokładnie przeciwne.
Nie zapominajmy znaczenia historii opowiedzianej w „Wyspie Rozbitków". Wyspa ta i jej mieszkańcy przedstawiają naszą rodzinę, nasz region czy prowincję, nasz kraj, kontynent i naszą planetę. Te rodziny, regiony i prowincje, kraje, kontynenty i ziemia mogą być znane, jako: Franciszek – cieśla, Paweł – farmer, Jakub – hodowca zwierząt, Henryk – rolnik i Tomasz – poszukiwacz i mineralog. Pięciu ludzi, tak jak pięć kontynentów na Wyspie Świat, które znajdują się w rękach Właścicieli Pieniądza! My, Kredytowcy Społeczni, którzy pojęliśmy, jak zasadnicze jest zrozumienie funkcjonowania naszego systemu monetarnego, powinniśmy naśladować tych z Wyspy Rozbitków, organizować się tak, jak oni to robili, przepędzić te finansowe pijawki i żyć w rozsądny sposób, a naszym podstawowym celem powinien być postęp w kierunku świętości, zgodnie z Prawem Boskim.
Wzrost liczby milionerów jest dzisiaj rzeczywistością. Z drugiej strony, nie jesteśmy przeciwko bogactwu. Lecz jeśli bogactwo jest możliwe i dostępne dla wielu, bogaci nie są do pogodzenia z różnicami, jakie istnieją pomiędzy bogatymi i biednymi. Ta sytuacja jest policzkiem w twarz tych, którzy zostali obrabowani i są obrabowywani, ale my posiadamy inne rozwiązanie, niż szukanie schronienia wśród złodziei. Oni nie mają już gdzie pójść!
W tej chwili, Afryka, najbliższy Europie oddzielny kontynent, jest całkowitym i przejmującym zaprzeczeniem jednego rządu światowego, który jest wychwalany bez granic w codziennych, liberalnych przemówieniach, nie dających się dłużej słuchać. Jakże godne pożałowania jest to, że wielu chrześcijan często bierze udział w tych liberalnych wykładach! Jeśli wyobrazimy sobie mało prawdopodobny obraz kataklizmu, który mógłby zanurzyć cały kontynent afrykański pod falami oceanu w ciągu jednej nocy, wtedy Produkt Całkowity Brutto światowej ekonomii ucierpiałby niewiele z powodu tego kataklizmu. W ciągu trzech czy czterech miesięcy, niewielki procent półproduktów zniknąłby bardzo szybko ze światowej ekonomii. Jedyną odczuwalną stratą, byłyby zasoby naturalne, które mają istotne znaczenie dla Afryki (jak np. ropa naftowa).
Przykład ten, który jest tylko okrutnym założeniem, przenosi nas do właściwej rzeczywistości. Ponura rzeczywistość współczesnej, globalnej ekonomii jest na domiar wszystkiego dostępna nie dla wszystkich i bezlitosna. Obecnie tylko surowce, takie jak ropa naftowa, interesują światową ekonomię, a nie ludzie. To żenujące.
To, co interesuje człowieka, to człowiek! Jeśli wypędzi się Boga z naszej planety, ostatecznie wypędzi się z niej także człowieka. To właśnie rozgrywa się obecnie przed naszymi oczami.
Powinniśmy jednakże pamiętać, że ten trudny obraz jest REALNY, jako, że wszyscy jesteśmy tutaj uczniami Kredytu Społecznego, dzięki niezastąpionym eksperymentom majora Douglasa, utrwalonym ostatecznie przez Louisa Evena. Wiemy, że bogactwo produkowane w krajach świata, jest REALNYM bogactwem tych krajów, a tylko pewien odsetek uważa, że następuje to dzięki bezustannemu postępowi tradycyjnej i nowoczesnej techniki, a szczególnie automatyzacji. Powstaje produkcja, która wymaga mniejszej ilości ludzi, ale jest wykonywana DLA wszystkich ludzi, bez wyjątku. Kto by za tym nie był?
Zatem jest jasne, że tylko część świata będzie korzystała z bogactw, które są produkowane przez nieustający postęp. Tak więc pozostali mieszkańcy świata nie będą z nich korzystali! Lecz wszyscy ludzie, niezależnie od swojej drogi życia, produkują te bogactwa w czasie swojego pobytu na ziemi. Jak powiada de la Palisse, produkcja, którą wykonali, mogłaby nie istnieć, gdyby tej produkcji nie wykonali. Producenci posiadają, z definicji, naturalne prawo dostępu do produkcji. To jest ICH produkcja. To świat finansów jest winny i wstrzymuje całe równouprawnienie i możliwość dystrybucji dóbr. Czy trudno to zrozumieć?
Zatem, żebyśmy mogli dobrze umieścić się w ekonomicznych i finansowych ramach, w których obecnie żyjemy, kotwica Kredytu Społecznego powinna, ze względu na naturalną Sprawiedliwość, zostać skutecznie zarzucona we wszystkich społeczeństwach świata, w którym każdy ma swoje szczególne cechy i wyjątkowy geniusz. To właśnie owe szczególne cechy i geniusz Kredyt Społeczny będzie rozwijał dla twórczej inwencji i przyniesie korzyści wszystkim w ich podstawowych planach egzystencjalnych.
Lecz, żeby uzyskać jasne i klarowne wyobrażenie tego, co JEST i co BĘDZIE z naszym współczesnym światem, musimy postawić następujące pytanie:
Mamy dziś na świecie około 300 milionów posiadaczy akcji. Na ziemi żyje 6,5 miliarda ludzi. Oznacza to, że na dwudziestu mieszkańców Ziemi przypada jeden posiadacz akcji. Te trzysta milionów posiadaczy akcji można podzielić na trzy grupy:
1. 150 milionów posiadaczy akcji to obywatele USA; jest to połowa mieszkańców Stanów Zjednoczonych, które dziś liczą 300 milionów ludzi. Oznacza to, że 50% posiadaczy akcji jest obywatelami Stanów Zjednoczonych (czyli jeden Amerykanin przypada na dwóch akcjonariuszy),
2. 75 milionów innych akcjonariuszy jest obywatelami innych bogatych krajów: Kanady, Japonii, Europy, Południowej Korei, Tajwanu, Zatoki Perskiej, Australii, Nowej Zelandii itd. Zatem 25% udziałowców jest obywatelami bogatych krajów (innych niż Stany Zjednoczone),
3. 75 milionów innych akcjonariuszy znajduje się wśród obywateli wszystkich innych krajów planety, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, Europy i kilku innych bogatych krajów Azji i Zatoki Perskiej. Kraje te mają 25% posiadaczy akcji.
Na świecie jest około stu do dwustu tysięcy aktywnych administratorów około dwudziestu tysięcy towarzystw na rynku. Weźmy na przykład Francuzów, którzy reprezentują też inne przykłady udziałowców. Rynek finansowy w Paryżu zwany jest: CAC-40. Jest to miejsce, gdzie podejmuje się większość ważnych decyzji dla tych czterdziestu grup czy towarzystw. Ta „czterdziestka" uważana jest za „środek ciężkości" francuskich finansów. W marcu 2007 r. bank z Paryża ogłosił w jednym z głównych francuskich periodyków, poświęconych ekonomii, „La Tribune", że „CAC-40 uzyskało w roku 2006 dochód około 100 milionów euro".
Zacytujmy dwa przykłady dotyczące CAC-40, żeby umieścić fakty, które nas interesują.
Grupa „Total", która składa się głównie z kompanii naftowych we Francji, zakończyła lipiec roku 2007 zyskiem w wysokości 140 milionów euro, a jej całkowity zysk w 2006 r. wyniósł 12 milionów euro. (Jest to dochód pochodzący z jednego roku).
Francuski bank o nazwie „Le General Societe" osiągnął najlepszy wskaźnik dochodu spośród wszystkich europejskich banków, z całkowitym zyskiem, wynoszącym 5,2 miliona euro w roku 2007. Bank ten inwestował najwięcej środków w krajach takich jak Algieria, Rosja, Rumunia i inne.
Wszystkie inne grupy i Towarzystwa należące do CAC-40 pokazują takie same zyski na wiosnę 2007.
Wiemy, że dzisiejsze bogactwo krajów całego świata (można to nazwać Produktem Całkowitym Brutto świata) jest obliczane na 43 biliony dolarów amerykańskich.
Ważne jest, byśmy wiedzieli, że rynek pieniężny świata finansowego jest 23 razy większy! I to właśnie ten rynek finansowy decyduje o rynku światowym. „Decydują oni, na nieszczęście świata" o materialnej i moralnej niepewności wszystkich krajów i ludzi. Jest to ośmiornica świata finansowego.
Będę kontynuował ten temat, ponieważ wydaje się to niezbędne dla przedstawienia jasnego obrazu RZECZYWISTOŚCI.
Wielkimi inwestorami są inwestorzy instytucjonalni, którzy narzucają nowe „normy", jako sposób kierowania przedsiębiorstwami. Normy te narzucają wartości finansowe stopnia dochodowości finansowej w wysokości 15%... podczas gdy światowe zyski wynoszą tylko około 5%. Jest to problem nie do pokonania, podobny do zwrotu pieniędzy do banku, z którego zostały one właśnie pożyczone.
Czołowe przedsiębiorstwa zarządzające określają nowe normy narzucane przez instytucjonalnych inwestorów jako ryzyko dla całej klasy pracującej przez wprowadzanie w życie elastyczności narzucanej przez liberalnych polityków i hiperliberałów i przyjętej przez rządy, które krzywdzą cały świat poprzez swoje milczenie na ten temat. Rządy „kontrolowane" są przez bank światowy i finansjerę, co widzimy bardzo dobrze w poniższym zawołaniu „Michaela": „Rządy, bijcie bankiera, zamiast chłostać ludzi!" Następnie obserwujemy przenoszenie przedsiębiorstw do krajów o niskich zarobkach i zdolnościach technologicznych. Dlatego działamy dokładnie odwrotnie, niż domagał się tego Maurice Allais, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 1998 r.
Można zobaczyć tutaj oszustwo, jakie objawia się w finansach. Tkanka postępowego społeczeństwa, w które kraje i ich mieszkańcy wprowadzają kolejne pokolenia poprzez edukację, jest stale podważana i ścierana przez apetyty ekonomicznych „mięsożerców", którzy obecnie swobodnie działają... i którzy pożerają produktywnych „roślinożerców". Jest to uderzający nas regres.
Zamiary bankowego oligopolu, przeważnie amerykańskiego, dominują globalną sprzedaż różnorakich produktów finansowych. Na rynkach „zysków" istnieje wymiana między zmiennymi i stałymi stopami procentowymi. To właśnie ten typ rynku (rynek „WYMIANY" lub rynek pomiędzy bankami, który oznacza: spekulację między bankami na procent) reprezentował w 2002 r. wartość 170 miliardów dolarów. Ten rynek posługuje się stałymi głównymi stopami procentowymi. Na przykład bank J. P. Morgan Chase and Co. zabiera 25% z „WYMIANY" handlowej. To tacy uczestnicy kierują ekonomią światową. A na dodatek, żaden bank centralny nie posiada władzy nad bankami prywatnymi. Stąd wszystkie banki są częścią jednego przedsiębiorstwa pod przewodnictwem państwa.
Cały świat odczuwa, że ten system jest bombą czasową. Lecz system ten doszedł do takiej elastyczności, że może on być także, powoli, sposobem na wyczerpywanie się przez długi okres czasu, żeby zniechęcać do jakichkolwiek prób prawdziwego przeciwstawiania się mu. Kapitalizm roku 1929 był tak kruchy jak szkło. Kapitalizm dzisiejszy można porównać do gumy. Ma taką elastyczność, której nie można pokonać. Dobrze poinformowani wiedzą, że sposób, w jaki działają „główne państwa świata" powoduje, iż taki typ kapitalizmu nie może się bezpośrednio załamać.
Zatem, jeśli wartość dolara będzie wciąż spadać, jakie będą nowe „reakcje" Stanów Zjednoczonych, gdy wartość pożyczek hipotecznych zacznie spadać? Blokada, ponieważ znajdują się one między dwoma gorącymi punktami na planecie? Czy „główne kraje świata" nadal będą sobie radzić? Duży wstrząs na rynku (który wydarzył się tego samego tygodnia redukcji wskaźników – 29-30 lipca 2007 r.), spowodowany nadzwyczajnym ryzykiem finansowym w czasie amerykańskiego paraliżu, mógł być znakiem dewastującej konkurencji na świecie.
TUTAJ JESTEŚMY BARDZO DALEKO OD SPOŁECZNEJ DOKTRYNY KOŚCIOŁA!
Możemy mieć nadzieję, i byłoby to logiczne, że zwolennicy tego szeroko rozpowszechnionego na świecie systemu: kłamcy, złodzieje i kryminaliści, skończą podziałami między sobą, dotyczącymi natury tego fałszywego systemu. Dlatego te negatywne siły zniszczą i unicestwią się nawzajem, ponieważ spiski złodziei i kryminalistów nigdy nie trwają wiecznie. Zawsze jest jeden albo wielu, którzy chcą przynieść do domu całą stertę pieniędzy. To jest ich słabość. Znajdziemy się potem w pozycji policjantów, obserwujących złoczyńców, którzy wyszli, żeby się pozabijać, podczas gdy my będziemy wykonywali naszą pracę dla dobra świata!
W tym skorumpowanym systemie, który jest całkowicie sztuczny, gdzie rządzi segregacja, interesy każdego z działających partnerów muszą absolutnie „łączyć" się z interesami jego innych partnerów. Rozbieżność interesów pomimo czujności wszechobecnego systemu bankowego może faktycznie spowodować katastrofę na zasadzie domina. A to dlatego, że trzy czwarte ludzi jest wykluczonych z tego wypaczonego systemu, którego są ofiarami, gdyż odebrana jest im cała kontrola. Są oni wykluczeni albo dlatego, że wcześniej byli w systemie i „upadli" (np. Argentyna), albo dlatego że nigdy nie mogą wejść do systemu (np. 95% Afrykanów).
Co czeka trzech spośród czterech ludzi (co najmniej), którzy są wykluczeni, a nawet pilniej, co czeka dwudziestu nieświadomych posiadaczy akcji spośród dwudziestu jeden, którzy w rzeczywistości są dwudziestoma nie zdającymi sobie sprawy z sytuacji akcjonariuszami? Dlaczego czekają na to, żeby stać się kontrolerami swoich własnych pieniędzy? Oni czekają na nas! Na Louisa Evena i założycieli Kredytu Społecznego i wszystkich, którzy idą w ślad za nimi od lat 1930-tych.
Są to bolesne ryzyka finansowego kapitalizmu, który jest dziś całkowicie globalny i przez ostatnie 15 lat, dosłownie zanieczyszczony przez światowy system finansowy, w którym „Al Capone" ustala SWOJE własne prawa! A nie nasze! A jeszcze mniej Boże!
Widzieliśmy, że co najmniej jedna spośród dwudziestu jeden osób żyje dobrze, będąc posiadaczem akcji, ponieważ akcje te uczestniczą w ich dochodzie (czasami częściowo, czasami całkowicie, chociaż jest to rzadki przypadek). Tak więc blokadą, którą musimy pokonać nie jest Naród, jak sądził bankier Rotszyld, ale jest nią śmiercionośna kombinacja państwo-banki (czy bank-państwa).
Obecna symbioza, bank-państwa, jest najgorszą maszyną, jaką powinni wspierać producenci! Ponieważ, żeby podsumować: w tej „maszynie", „prawodawstwo" jest użyte w służbie interesów finansowych przez tę kombinację banków i państwa, która wchodzi w grę z polityką. Na przykład prawodawstwo w Europie jest rozwinięte tak, że społeczeństwo produkujące na potrzeby cywilne jest ZMUSZONE do zadłużania się w prywatnych bankach handlowych, należących do akcjonariuszy. Słowo „zmuszone" nie pojawia się w tekstach, ale jest to obowiązek, który jest zrozumiały, oczywiście domyślnie i dzieje się to na nasz koszt... a nasze podatki służą do spłacania długów!... oto jak działa pułapka.
Uczestnicy (zwłaszcza we Francji) służą do wzbogacania akcjonariuszy przy pomocy bardzo ostrego francuskiego prawa fiskalnego, zarządzanego przez „Europę". Zwracam uwagę na artykuł 104 traktatu z Maastricht:
1. Możliwość zadłużania się lub jakikolwiek inny rodzaj możliwości kredytu z Europejskiego Banku Centralnego lub z banków centralnych krajów członkowskich (odtąd zwanych „narodowymi bankami centralnymi") na korzyść instytucji lub ciał społecznych, rządów centralnych, regionalnych, lokalnych lub innych władz publicznych, innych ciał zarządzanych przez prawo publiczne lub w celu przedsięwzięć publicznych krajów członkowskich będą zabronione, jak też zabroniony będzie zakup bezpośrednio od nich przez Europejski Bank Centralny i narodowe banki centralne instrumentów dłużnych.
2. Paragraf 1 nie dotyczy należących do społeczeństwa instytucji kredytowych, które w kontekście dostarczania rezerw przez banki centralne powinny być traktowane przez narodowe banki centralne i przez EBC jako prywatne instytucje kredytowe.
Zatem istnieje przymus, ale przymus, który pozostaje nie wypowiedziany (ponieważ jest to pułapka!), zwracania się do międzynarodowych instytucji finansowych, które są z definicji, prywatnymi instytucjami finansowymi...
Oto bardzo konkretny i wiele mówiący przykład.
Roczna spłata francuskiego długu wynosi obecnie 43 miliardy euro i są to jedynie odsetki. Suma ta reprezentuje:
1. 117 milionów eruo każdego dnia (TAK, KAŻDEGO DNIA), którą płacimy poza bogactwami, albo
2. 240 samolotów Airbus A340, albo
3. Trzy nuklearne porty lotnicze, takie jak „Charles de Gaulle", albo
4. 100 najpiękniejszych willi na Lazurowym Wybrzeżu, albo
5. Izolację ponad 4 milionów domów (wycenioną na 10 tysięcy euro na każdy dom). Można zobaczyć od razu oszczędności energii, jakie suma ta reprezentuje!, albo
6. Zarobki w wysokości 18 tysięcy euro rocznie (minimalna płaca we Francji) dla 2 380 000 ludzi...
Tak! Czy nie jest to straszne?! Liczba ta jest bliska obecnej liczbie ludzi pozostających bez pracy we Francji.
Można więc powiedzieć, że jeśli aktualny model akcjonariusza funkcjonuje normalnie w formie wewnętrznej, to nie funkcjonuje on w ogóle w formie zewnętrznej.
Oznacza to, że dokładnie dwadzieścia osób, które nie są akcjonariuszami na dwudziestu jeden mieszkańców planety (albo 94%), płaci 80% wszystkich długów bankowych. Tu we Francji jest to 43 miliardy euro i reprezentuje to wszystko, co było powyżej powiedziane.
Rada jest bardzo prosta. Działanie mówi samo za siebie. Główne zyski wszystkich akcjonariuszy na świecie funkcjonują wewnątrz przedsiębiorstw udziałowców, ale nie funkcjonują w tym SAMYM przedsiębiorstwie akcjonariuszy. Co możemy więc zobaczyć poza przedsiębiorstwem? Ekonomiczny i społeczny rezultat, przez który rozumiem globalny ocean eksploatacji, pot, krew, wykluczenie, niezrozumienie, wojny, cichą przemoc itd. Do ochrony tego wszystkiego istnieje nawet światowa „policja", mianowicie armia amerykańska i „studia notarialne", czyli: Europa brukselska, dyskretnie zajmująca się tak zwanym prawem...
Jednakże, skoro jeden udziałowiec na dwadzieścia jeden osób żyje normalnie, dlaczego zatem dwudziestu pozostałych nie może osiągnąć tego samego komfortu, z systemem analogicznych udziałowców, rozszerzonym na całe społeczeństwo? System ten weźmie pod uwagę dziedzictwo nagromadzonych przez wieki wynalazków przeszłości oraz twórczość obecnych generacji. Jak długo będziemy pozostawali w zawieszeniu?
Gdybyśmy mogli określić ilościowo trud pracy wykonanej przez dwudziestu akcjonariuszy, którzy są teraz ignorowani, którzy nie stanowią części „katalogu akcjonariuszy", ale są STWORZENIAMI, PRODUKUJĄCYMI BOGACTWO i wszystko, co wytrzymują, żeby ostatecznie przyczynić się do rozwoju, nie moglibyśmy uwierzyć liczbom, dowodzącym niegodziwości i ukrytej przemocy, zgłaszanej później. Ale jak możemy udowodnić sytuację, która mówi sama za siebie, kiedy znamy zaledwie w sposób minimalny mechanizmy jej działania? Zwłaszcza, gdy wiemy, że bogactwo kraju pozostaje w bezpośrednim związku z zastosowaniem nauki. Tworzone pieniądze powinny odzwierciedlać DOKŁADNĄ odpowiedniość (jak odbicie w lustrze) zastosowanej nauki. Jeśli tak nie jest, jest to oszustwo. Ponieważ jest to oszustwo, milczenie jest winą. Grzechem współudziału.
Nieważne, co się wydarzy. Musimy mieć Louisa Evena jako nasze źródło. Tego, który pokazał nam tak dobrze definicję kapitalizmu i akcjonariuszy oraz uczył nas, że kapitalizm faktycznie został wypaczony przez system finansowy.
Oto skondensowana wersja tego, co Louis Even napisał w swojej książce „Pod znakiem obfitości".
Własność. Nawet, jeśli jest prywatna, posiada do spełnienia funkcję społeczną. I spełnia ona ten fakt. Własność, która przynależy do właściciela, jest rodzajem zarządzania jego dobrami, pełniącymi funkcję dobra wspólnego. Również wszystkie obiekty oparte na dobrach naturalnych, takie jak hydroelektrownie oraz całe dziedzictwo naukowe jest jak fundament, na którym możemy kontynuować budowę i lepiej uczestniczyć w rzeczywistości dobra wspólnego. Powstaje związek i społeczna organizacja, gdzie struktura może ułatwić zwiększenie całkowitej zdolności produkcyjnej, podczas gdy produkcja pozostaje bardzo mała, jeśli każdy pracowałby tylko w swoim własnym miejscu bez żadnego związku między sobą. A także każda osoba ma prawo do minimalnego dochodu z całkowitej produkcji.
Louis Even dodaje: „Istnieje minimum z tytułu (albo prawa do) produkcji krajowej, które powinno zostać zapewnione wszystkim i każdemu z osobna obywatelowi. Szkoła Kredytu Społecznego nazywa je dywidendą narodową. Jest ono nazywane dywidendą, ponieważ nie reprezentuje ono pensji (która jest wynagrodzeniem za pracę osobistą), ale prawo dziedzictwa, prawo każdego obywatela do dochodu ze wspólnego kapitału, prawo do egzystencji w dobrze zorganizowanym społeczeństwie, które gwarantuje je każdemu ze swoich członków tylko na podstawie faktu ich urodzenia".
Istnieją zatem dwa rodzaje udziałowców, ale dziś wymienimy tylko jednego z nich, akcjonariusza przedsiębiorstwa. Jednak, nawet jeśli ich natura różni się z powodu ich pochodzenia, jeden jest prywatny, drugi publiczny, dwaj akcjonariusze należą do tej samej bazy, do całego społeczeństwa, które istnieje FAKTYCZNIE. Te dwa typy akcjonariuszy (którzy mogą być także tą samą osobą) nie są w najmniejszym stopniu sprzeczne ani nieprzyjazne sobie, jak tego chce fałszywie walka klasowa, tworząc jedno z najkrwawszych i największych kłamstw w historii polityki. Lecz również liberałowie (którzy są także bojownikami) są całkowitymi dialektykami, jak ich pseudo-przeciwnicy, socjaliści i komuniści, w co zawsze chciano, żebyśmy uwierzyli. Liberałowie próbują wmówić nam, że akcjonariusze przedsiębiorstw są jedynymi osobami, które mają prawo do urządzenia się i do zapewnienia wszystkich potrzeb życiowych. Liberałowie, wśród których jest niestety wielu chrześcijan, sieją w ten sposób zamieszanie.
To jest ich zamęt, który wprowadzają między prywatną a publiczną domeną, z których każda jest naturalna i nieuchwytna. Liberałowie zapominają, że z natury, jeśli nie będziemy żyli jako społeczeństwo, w którym rodzina jest pierwszą społecznością, nigdy nie staniemy się rzeczywiście odrębnymi jednostkami, zdolnymi do przynoszenia korzyści temu społeczeństwu.
Wraz z Louisem Evenem i majorem Cliffordem H. Douglasem, który przedstawił eksperymenty i opracował znane twierdzenie A + B, które nigdy nie zostało podważone, jako fałszywe, musimy wprowadzić w życie tę sytuację społecznych akcjonariuszy, opartą na nadwyżce, należącej do sił wspólnych, które istnieją FAKTYCZNIE, a nie w ideologiach.
Te wspólne siły wynikają z bardziej znaczących przedsięwzięć i jednostek, które, wszystkie razem, reprezentują niewyobrażalne i znaczne bogactwo, a to znaczne bogactwo nie zabiera niczego, absolutnie niczego z bogactwa innych, z drugiej strony. Wszystkie prace Louisa Evena i Clifforda H. Douglasa pokazują to.
Wszyscy ci, którzy szukają sprawiedliwości w ekonomii, nawet jeśli nie zdają sobie sprawy z tego, mają wiele wspólnego z eksperymentalnymi odkryciami majora Douglasa. Na przykład niemiecka autorka (z zawodu architekt), Margrit Kennedy, dochodzi dziś do tych samych wniosków, do jakich doszedł major Douglas. Mówi ona, że olbrzymi procent (50%) cen, które płacimy każdego dnia, składa się na wielką sumę, wynikającą ze zwielokrotnionych kosztów finansowych, które są jałowe i doprowadzają do ubóstwa oraz są nie do naprawienia. Zauważa to również lokalna sieć związana z alternatywną ekonomią meksykańską, inspirowaną przez naszego przyjaciela z Meksyku, Luisa Lopezellera. Ze swojej strony mój przyjaciel Andre Jacques Holbecq (emerytowany pilot liniowy oraz pilot samolotu Concorde) rozwija obecnie w pełnym wymiarze swoją pasję, jaką jest ekonomia dla sprawiedliwości. Opublikował on wiele książek, z których najnowsza, nosi tytuł „Dziesięć największych kłamstw na temat ekonomii". Doszedł on do tych samych wniosków. Są jeszcze inni.
Chciałbym dać każdemu kilka praktycznych rad. Utorujcie w każdym z waszych krajów, w waszych miastach i w waszych społecznościach drogę w ludzkich umysłach dla idei Kredytu Społecznego, używając aktualnych faktów i liczb.
W kwietniu 2007 roku poszedłem w moim mieście, w Tulonie, do firm prowadzących usługi finansowe. Tulon leży w odległości 65 km na wschód od Marsylii, śródziemnomorskiego portu wojennego i liczy 180 tysięcy mieszkańców. Poszedłem, żeby zidentyfikować wierzycieli w mieście i tych, którym są oni winni pieniądze. Mówiłem personelowi, że moje badania nie mają charakteru politycznego i służą tylko ujawnieniu tożsamości miejskich wierzycieli.
Byli zdziwieni, ale chcieli pomóc i wykonali na swoich komputerach całe badania, o które prosiłem, przekazując mi bilans długu municypalnego (od 31 grudnia 2006 r.), dystrybucji płatności kapitału, wielkości sum spłacanych odsetek oraz dane dotyczące wierzycieli i ich tożsamości w tym momencie. Są to wszystko banki prywatne i zaznaczają one w swoich dokumentach, że posiadają prywatne prawa bankowe. Można odnotować również, że najważniejszym wierzycielem, do którego należy ponad 50% całkowitego długu miasta i któremu miasto musi płacić największą sumę odsetek, jest belgijsko-luksemburski bank, specjalizujący się w finansowaniu wspólnego wyposażenia. Jest to również bank dla całego Beneluksu i Francji. Bank ten zatem nie przynosi korzyści terytorium Francji, na którym mieszkam. Całkowita suma odsetek wypłacanych udziałowcom prywatnych banków z Tulonu od 31 grudnia 2006 r. wyniosła 5 738 435 euro. Podatki idą (w większej części) do kieszeni tych nieznanych udziałowców...
Sądzę, że ten konkretny i techniczny przykład może poruszyć sprawę Kredytu Społecznego w społeczeństwie. Możemy bardzo dobrze zapytać, dlaczego płacimy tym finansowym pośrednikom tak drogo, kiedy to społeczeństwo obywatelskie produkuje dobra w naszych krajach i regionach, czy kiedy nasze władze publiczne, które powinny być wystarczająco rozsądne, żeby reprezentować nas we WSZYSTKIM, co dotyczy domeny publicznej, robią biznes z tymi ekonomicznymi i finansowymi interesami, które pogrążają nas i które nie są w żaden sposób zaznajomione z naszym trudem? Trudem, którego reperkusje są poza naszą kontrolą i pozostawiają nas w „świecie"... który nie jest nasz. Czym jest ten tak zwany suwerenny „system" polityczny, kiedy to finansjera i bankierzy faktycznie nami rządzą?
Bez wątpienia, intymność naszych modlitw ma mocniejszy wpływ, niż sądzimy. Nawet większy z powodu wstawiennictwa Maryi, Matki Bożej, która odpowiada, kiedy się do niej modlimy. Czyż nie jest to najlepsze ze wszystkich połączenie pomiędzy rodziną a społeczeństwem?
Renaud Laillier
1. Margrit Kennedy jest architektem, urbanistą oraz profesorem ekologicznych technik budowlanych na Uniwersytecie Hannover w Niemczech. Napisała kilka książek i artykułów na temat kobiet i architektury oraz ekologii miejskiej. Jest autorką wydanej w 2004 r. w Polsce przez Wydawnictwo „Zielone Brygady” z Krakowa książki pt. „Pieniądz wolny od inflacji i odsetek” (przyp. tłum.).