Kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w wywiadzie dla niemieckiego dziennika katolickiego „Die Tagespost” mówił o sprawie „Apelu do Kościoła i świata” abp. Carlo Marii Viganò, który podpisał jako jeden z trzech kardynałów (poza nim zrobili to kardynałowie Joseph Zen i Janis Pujats). Kard. Müller został za to niezwykle ostro zaatakowany przez przedstawicieli Kościoła katolickiego w Niemczech ; wyrzucano mu, jakoby szerzył teorie spiskowe i „podpalał” społeczeństwo, siejąc wraz z abp. Viganò i resztą sygnatariuszy „prawicowy populizm”.
Dziennik „Die Tagespost” zapytał purpurata, czy wierzy, że możliwe jest utworzenie rządu światowego, który za sprawą pozademokratycznych środków przejmie władzę, tak, jak sugeruje się to w „Apelu”.
– Ten, kto nie dostrzega różnic pomiędzy szansami a zagrożeniami płynącymi z globalizacji, neguje rzeczywistość – odparł kardynał. Jak przypomniał, w uboższych krajach agendy międzynarodowe forsują między innymi aborcję ; wspomniał, że sam będąc w latach 90. w Peru spotkał się z osobami, które zostały wysterylizowane w zamian za pieniądze i obietnicę zdrowia i szczęścia. Takie rzeczy, zaznaczył, już się dzieją ; nie ma tu więc żadnej „teorii spiskowej” - to fakty.
Kard. Gerhard Müller powiedział, że apel został wykorzystany przez niektóre kręgi kościelne do uderzenia w ich przeciwników. – Dziś każdego, kto myśli inaczej, oskarża się o głoszenie teorii spiskowych – stwierdził.
Kardynał podkreślił, że zgodnie z jego rozumieniem „Apelu” nie pisze się tam, jakoby koronawirus został celowo stworzony dla wywołania paniki, ale że wprowadzone surowe środki są bardzo zastanawiające i wydają się odpowiadać specyficznym interesom politycznym i ekonomicznym.
– Istnieje w każdym razie ryzyko, że siedem miliardów ludzi zostanie przymusowo zaszczepionych, choć nie ma jeszcze żadnego dostatecznego sprawdzonego środka – wskazał. – Nikogo nie można zmusić do wiary w to, że kilku „filantropijnych” supermiliarderów dysponuje najlepszymi programami na ulepszenie świata, tylko dlatego, że powiodła im się kumulacja gigantycznego prywatnego majątku – dodał.
Hierarcha zaznaczył też, że o ile moralnie i etycznie jest dopuszczalne pewne ograniczenie sfery prywatnej celem zwalczania przestępczości, to całkowicie niewłaściwa jest totalna kontrola.
Purpurat odniósł się też bezpośrednio do krytyki, jaka spadła na niego ze strony niemieckich biskupów, i to zarówno tych bardziej liberalnych, jak i tych stroniących od radykalnych zmian.
– Byłoby pilniejsze, by niemieccy biskupi zgodzili się co do nowej ewangelizacji w swoich diecezjach, tak jak chciał tego papież Franciszek, albo by wystąpili głośno przeciwko prześladowaniu chrześcijan na świecie, a nie odnosili się do trzystronicowego tekstu, który nie jest ostatnim słowem mądrości, ale raczej wezwaniem do namysłu – powiedział. Kardynał wyjaśnił, że o sprawie „Apelu” nie rozmawiał z nim żaden z niemieckich hierarchów.
Następnie purpurat zwrócił się przeciwko roszczeniom rządów do ingerowania w życie sakramentalne Kościoła, jak działo się i wciąż dzieje wskutek epidemii SARS-CoV-2. – Kościół katolicki szanuje kompetencje państwa w sprawie dobra ogółu i nie rości sobie prawa do bycia państwem w państwie. Państwo z kolei może domagać się koniecznych środków bezpieczeństwa na religijnych zgromadzeniach, ale nie może zakazywać liturgii i sakramentów jako takich – wskazał.