Kalendarz szczepień ochronnych i zlecanych dla noworodków wydaje się niezbędny. Lekarze zachęcają dorosłych do szczepienia się przeciwko grypie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zachęciłaby pewnie wszystkich do szczepienia się przeciwko każdej chorobie. Naukowcy testują i pracują nad szczepionkami na raka, gorączkę krwotoczną, mononukleozę, SARS'a czy HIV'a. Wygląda na to, że wszyscy kochamy szczepionki i z niecierpliwością czekamy na nowe, bo przecież nikt nie lubi być chory.
Być może stwierdzenie to jest prawdziwe ogólnie, szczególnie w Polsce, gdzie nie ma praktycznie żadnej debaty na temat szczepień. Debata ta jednak wcześniej czy później i do nas dotrze, a w USA, Kanadzie czy Australii prowadzi się ją od lat. Z jednej strony barykady znajdują się osoby, które przede wszystkim kwestionują bezpieczeństwo szczepionek podawanych noworodkom. Z drugiej tacy, którzy domagają się po prostu solidnych badań nad szczepieniami i ich skutkami. Inni uważają nawet, że sami sobie fundujemy niektóre choroby faszerując się szczepieniami poczynając od pierwszej doby życia. Wśród osób zaangażowanych w tę dyskusję są nie tylko rozhisteryzowane mamy płaczących niemowlaków, tzw. lekarze niekonwencjonalni, ale także doktorzy nauk medycznych z uczelni medycznych świata. Nawet amerykańska rządowa organizacja Centra Kontroli Chorób i Prewencji (Centers for Disease Control and Prevention [www.cdc.gov]), także ostrzega przed rozmaitymi ryzykami szczepiennymi i precyzuje, kto nie powinien się szczepić.
Całą dyskusję nad szczepionkami należy rozpocząć od zrozumienia, co właściwie zawiera szczepionka i jak się nią produkuje. Szczepionki tworzy się na różne sposoby i przy pomocy różnych metod, używając także żywych wirusów. Według książki Pani Cynthii Cournoyer O szczepionkach. Ujawnienie filozofii szczepionek ("What About Immunizations? Exposing The Vaccine Philosophy", 1995): "Żywe osłabione wirusy używane w szczepionkach są wszczepianie jako obcy, wrogi materiał pochodzący z kultur tkanek zwierzęcych do ludzkiego systemu genetycznego". Według niej zawierają one również m.in. aceton, aluminium, formalinę czy fenol. Za to Phillip Day w publikacji Manipulacja umysłu (The mind game, 2002) dodaje, że szczepionki mogą zawierać również tkanki martwych zwierząt i usuniętych embrionów ludzkich bądź zwierzęcych, w których wirusy są uprzednio hodowane. Centra Kontroli Chorób i Prewencji potwierdzją, że w szczepionce można znaleźć: aluminium, antybiotyki, formaldehyd, czy rtęć, a także tkanki usuniętych embrionów ludzkich (z legalnych aborcji). Podejrzewa się, że niekiedy negatywne reakcje w organizmie dziecka mogą być spowodowane nie tylko przez sam żywy wirus, ale przez składniki, które były użyte do produkcji szczepionki. Sprawa więc się komplikuje. Jak przewidzieć reakcję organizmu na kumulację tych wszystkich substancji? Nie wiem i wątpię czy ktoś się tym zajął zanim szczepionki weszły w użycie. Ale i ten,,minus" szczepionki chyba należy zrelatywizować. Przecież różne substancje mniej lub bardziej trujące nieświadomie zjadamy czy np. trzymamy w plombach zębowych (amalgamat kadmu).
Lekarze tzw. konwencjonalni Paul A. Offit i Lotus M. Bell, którzy nie są przeciwnikami szczepień w publikacji, Szczepionki: Co każdy rodzic powinien wiedzieć (Vaccines: What every parent should know, 1999) wskazują także na groźne niebezpieczeństwa w przypadku niektórych szczepionek. Wśród nich wymieniają m.in. szczepionkę przeciwko kokluszowi (krztusiec), tężcowi i blonicy (DTP) z powodu części kokluszowej oraz doustną szczepionkę na polio (OPV).
Według Pani Cournoyer, w USA w ciągu jednego roku wśród poważnych reakcji na DPT rozpoznano u dzieci 35 tys. przypadków konwulsji i zapaści, 11 tys. silnych ataków padaczki, przedwczesnych neurologicznych uszkodzeń włącznie z opóźnionym rozwojem, autyzm, itd. Niektórzy uważają, że kumulacja szczepionek odpowiedzialna jest także za raka, autyzm, dysleksje u dzieci, etc. Jednak tego typu rewelacje są trudne do udowodnienia, tak samo jak trudne do obalenia. Jeśli chodzi o doustną szczepionkę przeciw polio (OPV), której również raczej się nie stosuje w USA z powodu bardzo rzadkiego, ale poważnego ryzyka paraliżu (zwykle po pierwszej dawce) Centra Kontroli Chorób i Prewencji podają, że w latach 1980-1999 zanotowano aż 144 przypadki polio wywołanego doustną szczepionką (za to żadnego spowodowanego polio naturalnym). W USA nie poleca się już OPV, zastąpiono ją udoskonaloną szczepionką IPV, a potem elPV.
Faktem jest, że nie ma więc szczepionek idealnych dla każdego. Są za to te lepsze i te gorsze. Normalnym jest, że aby dostać tę lepszą, trzeba zapłacić (może dlatego pracownicy pogotowia ratunkowego w prowincji Ontario w Kanadzie zastrajkowali bo bali się darmowego bubla?). W polskich "publicznych darmowych" przychodniach niektórzy pediatrzy sugerują (co zamożniejszym?) rodzicom rezygnację ze szczepień „,darmowych" na rzecz płatnych, co najmniej w przypadku szczepienia DTP. Lekarze czasami sugerują kupno infanrixu (za mniej więcej 70 zł.), bo ten drugi nie zawiera żywych drobnoustrojów. Ale być może nie chodzi tu o to, że szczepionka jest lepsza, ale o jakiś tajny układ z apteką czy firmą farmaceutyczną?
Znowu nie wiem. Tak czy inaczej wychodzi na wierzch wada publicznej służby zdrowia i związanych z nią smrodzików i korupcji. Smrodziki te działają na mnie odpychająco, stąd ja także z góry dziękuję za darmowe i przymusowe szczepionki. Chociażby dlatego, że przypomniał mi się skandal związany z trefną szczepionką przeciwko śwince, odrze i różyczce „trimovax", która wygrała przetarg na,,bezpłatne szczepienie" w Polsce w 2003 r. Trimovax podobno może wywołać u dzieci zapalenie mózgu, a na pewno został wycofany z krajów Unii. I bez względu na to czy mieszkamy w Polsce, USA czy Kanadzie możemy się mimo wszystko pocieszyć. U nas nie jest tak źle. Najgorsze szczepionki są wysyłane do Afryki. Co się dzieje w krajach afrykańskich, którym szczepionki,,funduje" Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), i które podobno zawierają w sobie także antykoncepcję (czyli hormony), to ja już wolę nie wnikać.
W ten sposób dochodzimy do pewnego konfliktu pomiędzy wyborem indywidualnego ryzyka a obowiązkiem społecznym (zahamowanie czy zapobieganie epidemii) i koniecznością szczepień w ogóle. A propos tegoż właśnie pisze Neil Miller w Szczepionki: Czy naprawdę są bezpieczne i efektywne (Vaccines: Are They Really Safe and Effective, 1993), który podaje na przykład, że liczba zachorowań na koklusz i tak naturalnie się zmniejszała, a działo się to systematycznie przez 70 lat zanim wprowadzono szczepionkę DTP (przeciwko kokluszowi [krztusiec], tężcowi i błonicy). Do tego, zaobserwowano naturalny wzrost zachorowalności na koklusz co 3-4 lata nawet wśród populacji zaszczepionej. Według niego, szczepienia nie spełniają ani swojej roli prewencyjnej ani budowania odporności (i to zarzut poważny). Według Pani Cournoyer, zagrożenie śmiercią spowodowane szczepionką DTP jest 94 razy większe niż w przypadku naturalnego zachorowania na chorobę, szacunki wskazują 10 zgonów rocznie wywołanych naturalnie przez krztusiec, a 943 zgony spowodowane przez szczepionkę - podaje. Czy w przypadku każdej szczepionki można położyć na szali ryzyko poszczepienne i prawdopodobieństwo zachorowania na daną chorobę i dać wolność wyboru? W przypadku chorób niezakaźnych sprawa powinna być jasna - ludzie powinni mieć wybór czy wolą ryzykować różne powikłania poszczepienne (o różnym prawdopodobieństwie) czy zachorowanie na daną chorobę (i tutaj także różne tego konsekwencje i różne prawdopodobieństwo). Oczywiście wybór rodziców w sprawie szczepień ich dzieci lub dorosłych we własnych szczepieniach powinien być poprzedzony wyborem lekarza, z którym takie sprawy można by rzetelnie przedyskutować. Wiele ludzi obawia się, że zniesienie takiego obowiązku szczepiennego spowoduje zaniechanie szczepień i duże zagrożenia epidemiologiczne. Teza taka wydaje się jednak przesadzona. Większość ludzi szczepiłaby dzieci, dlatego, że robi to większość, ma świadomość słuszności, oraz nie ma ochoty na dogłębne informowanie się w tym temacie. Niektórzy lekarze nie mają również ochoty dyskutować z pacjentami, czasem dlatego, że dla nich ryzyko nie wiąże się z powikłaniami u własnego dziecka, ale jest odczuwane jako bezosobowe, statystyczne ryzyko, generalnie warte zachodu.
Z powodu złej opinii (także medialnej) w Japonii w 1975 r. zaprzestano używać DTP i według lekarzy Offita i Bella konsekwencje nagłego wycofania szczepionki spowodowały nagły wzrost zachorowań na koklusz (z 400 do 13 tys.) i przypadków śmiertelnych (z 10 do 113) w latach 1976-79. W całym temacie szczepień arogancka postawa mediów może doprowadzić do tragicznych skutków, tak samo jednak jak niewiedza rodziców czy rutyna niektórych lekarzy, którzy mogą nie zadać ważnych pytań przed wstrzyknięciem szczepionki (np. czy dziecko przypadkiem nie ma alergii na białko w przypadku szczepionki MMRII). Czy warto więc w ogóle stawiać pytania? Chyba tak, gdyż stawianie pytań przerywa rutynę i pozwala na pogłębianie wiedzy. Dr chiropraktyk Patricia G. Gayman, która nie jest całkowitą przeciwniczką szczepień pisze w,,Making an Informed Choice, Immunization: The Other Side" (1996), że doustnie podany żywy wirus polio (OPV) nie tylko może zarazić podatnego pacjenta, ale także zarazić inne dziecko przez kontakt z kałem dziecka niedawno zaszczepionego. Prawdopodobieństwo takiego zarażenie jest małe, ale czy nie warto jednak przestrzegać, biorąc pod uwagę fakt, że liczni ludzie jednak rąk nie myją? Może lepiej wyjaśnić, że szczepionka niebezpieczna nie musi być zła, ale lepiej wiedzieć o jej niedoskonałościach. Chociażby po to, aby tworzyć lepsze szczepionki. Lekarz, który zna rodzinę, potrafi ocenić sytuację. A jak to bywało w przypadku szkolnej pielęgniarki?
Temat szczepień często alarmistycznie przedstawiany przez media nie należy do łatwych ze względu na liczne grupy sprzecznych interesów. Z jednej strony państwowa służba zdrowia i koncerny farmaceutyczne nie popatrzą przychylnym okiem na lekarzy czy rodziców kwestionujących bezpieczeństwo szczepień, które wywołują niepokój społeczny i straty finansowe firm, a także otwierają drogę do procesów sądowych o odszkodowania (szczególnie w USA). Trzeba też dodać, że rynek szczepień jest wrazliwy i często szczepi się daną szczepionką, gdyż po prostu nie ma zapasów innej. Z drugiej strony, krytyka szczepień jest na rękę tzw. lekarzom niekonwencjonalnym, którzy promują naturalne sposoby radzenia sobie z chorobami, a takze grupom antyaborcyjnym czy obrońcom praw zwierząt z powodu tkanek usuniętych embrionów i krwi używanych jako wypełniacze.
W obecnych czasach chyba nie ma alternatywy dla szczepionek, bo chyba niewielu zdecyduje się na profilaktykę naturalną zalecaną przez lekarzy naturalnych. I moze dlatego właśnie za to mu simy zapłacić niespodziankami poszczepiennymi?
Natalia Dueholm