Po tym jak Stany Zjednoczone stały się zasadniczo bankrutem w roku 1938, wszelka własność i cały naród oddane zostały „w zastaw" międzynarodowym bankierom. Podobnie dzieje się obecnie z całym „środowiskiem", czyli z ziemią, która do tej pory była własnością danego państwa. Jeśli zrobicie wycieczkę do takiego np. Smokey Mountain National Park, to zobaczycie u wejścia napis głoszący, że ten park stanowi część „Światowego Banku Ochrony Przyrody" lub coś w tym rodzaju. Wszystkie państwa zadłużone powyżej uszu są zmuszane do oddawania ogromnych terenów międzynarodowym konsorcjom bankowym, w zamian za „zmniejszenie zadłużenia", które i tak było wynikiem stosowania lichwiarskich odsetek od „pożyczek" pieniędzy tworzonych przez te banki dosłownie „z powietrza". Te „pożyczki" to były jedynie zezwolenia na zakup określonych towarów, z którymi producenci i tak nie wiedzieli, co mają robić…
Amerykanie już nie są jednym narodem, choć za taki się uważają. Przodkowie Amerykanów mówili wspólnym językiem, trzymali się wspólnych ideałów, wspólnie wyznawali chrześcijaństwo. Nie było wśród nich obcych, jeśli nie liczyć uciemiężonych Indian, wypchniętych do rezerwatów oraz wyzwolonych z niewolnictwa Murzynów, czy też niedobitków meksykańskich na terenach cywilizowanych przez Hiszpanów i zagarniętych potem przez Anglosasów. Dziś dzieli się Amerykanów pod pretekstem modnej wielokulturowości na liczne „grupy etniczne". Mało brakowało, a Murzynów uczono by ich afrykańskiej kultury już w szkołach podstawowych. Stany Zjednoczone są obecnie wielonarodowym państwem ludzi usiłujących żyć pod wspólnym systemem rządów.
Działanie masonerii, która wywołała amerykańską rewolucję w roku 1776 i wszystkie rewolucje następujące po niej na całym świecie, doprowadziło do tego, że rządy większości państw są opanowane przez dominującą mniejszość narodową. Stosunek władzy do poddanych, szumnie nazywanych dziś „obywatelami", jest z gruntu wrogi. Narody są przedmiotem manipulacji i eksploatacji, a władza spoczywa w rękach wielkich „globalnych" banków, gigantycznych koncernów przemysłowych, instytucji ubezpieczeniowych, sieci komunikacyjnych, środków masowego przekazu itp.
Wymienione tu struktury elity władzy zapewniły pomoc w organizacji rewolucji bolszewickiej, obu wojen światowych, rozkład ekonomiczny licznych państw, wywoływały „lokalne wojny" ubiegłego stulecia, wytwarzały stany napięć politycznych w różnych regionach świata, a także organizowały masowe „pranie mózgów" – szczególnie młodego pokolenia, za pomocą narkotyków, mistycyzmu, „muzyki" rockowej, zadając ludziom jeden szok kulturowy po drugim, aż do spowodowania totalnego zamieszania w mózgach, odrętwienia, powszechnej apatii itp.
W najbliższej przyszłości rządzić się będzie za pomocą różnych komisji i rad, składających się z ludzi o odpowiednio spranych umysłach w taki sposób, że będą podejmowali z góry zaplanowane decyzje, wierząc, iż są to ich własne decyzje.
No i tak dotarliśmy do nowego wieku, wieku komputeryzacji. Zdążyła ona już nas obrabować ze zdolności stawiania oporu wobec prania mózgów i poddawania się ustawicznej i wszechobecnej kontroli. Znaleźliśmy się dzięki temu w innym środowisku: w środowisku kontroli ludności, znanym także jako kontrola personalnych danych, bez której rządy nie byłyby w stanie rozgrywać swojej gry numerków. My, ludzie, nie mamy absolutnie żadnego sposobu, by wiedzieć, co właściwie rządy o nas wiedzą lub czego nie wiedzą. Ich zapisy komputerowe nie podlegają żadnej kontroli ze strony ludzi.
Należy zdawać sobie sprawę z tego, że istnieją bogate i wszechmocne rodziny i wręcz dynastie rodzin, które mają wpływ na władze sądowe, policyjne i administracyjne. Nie należy ani przez chwilę wątpić, że jeśli którakolwiek klika z elity władzy zechce dowiedzieć się o nas czegokolwiek, to nic nie stoi jej na przeszkodzie. Nie ma żadnej gwarancji, że człowiek taki, jak np. Kissinger nie posiada prywatnej kartoteki danych na temat każdego człowieka, który go z jakichkolwiek względów interesuje. Wiemy z całą pewnością, że istnieje sporo organizacji, które prowadzą ścisłą ewidencję danych na temat swych rzeczywistych i potencjalnych wrogów.
Niektórzy mogą myśleć, że to przesada. Wiadomo jednak, że organizacja masońska, loża P2, a także tzw. Komitet Monte Carlo posiadały takie spisy wrogów, obejmujące tysiące nazwisk. W każdym przypadku nigdy nie będziemy wiedzieli, aż będzie zbyt późno, jakie informacje na nasz temat posiadają rządy i liczne prywatne agentury.
Grupa Bilderberg ma coraz więcej wpływów. Służba bezpieczeństwa Bilderbergu ma komputery zdolne do prowadzenia masowych badań którejkolwiek grupy ludności kompletując jak najbardziej osobiste dane celem wychwycenia wzorów zachowania się w określonych sytuacjach. Te komputery włączają się w system zbierania danych firm zajmujących się kontrolą kredytową dla celów handlowych. Wiele nowego typu kart kredytowych zawiera coraz więcej informacji o właścicielu. W niedługim czasie będą wprowadzone karty, które posłużą jako swego rodzaju międzynarodowe dowody osobiste, z tym, że „chip" w takiej karcie będzie zawierał masę danych personalnych oraz „klucz" do komputerowej sieci informacyjnej, skąd kontrolujący będzie w stanie wyciągnąć na ekran komputera wszystko, ale to absolutnie wszystko, co na temat danej osoby wiadomo. Nawet rodzaj papieru toaletowego, kupowanego najczęściej…
Nic więc dziwnego, że zmierzamy milowymi krokami do czasów, kiedy zostaniemy zmuszeni do życia w „społeczeństwie bezgotówkowym". Nie powinniśmy się zdziwić, kiedy pojawi się ustawa określająca, ile gotówki każda osoba ma prawo posiadać. Dokonywanie płatności metodą elektroniczną i całkowicie zautomatyzowaną zostało już wprowadzone. Wypłata emerytur w USA już od szeregu lat odbywa się nie za pomocą czeków wysyłanych pocztą, lecz poprzez elektroniczny przekaz na konto bankowe emeryta. Wiele opłat powtarzalnych (raty, telefon, prąd, niektóre zakupy itp.) jest już także dokonywanych automatycznie, poprzez elektroniczne potrącenie z konta konsumenta i przekazanie danej sumy automatycznie na konto dostawcy.
Zostaliśmy pozbawieni naszego prawa do prywatności, do pozostawienia nas samym sobie, do zachowania w tajemnicy naszych spraw osobistych. Dokumenty mają teraz oznaczenia cyfrowe, które mogą być odczytywane przez maszyny w każdym kraju, w każdym urzędzie.
Już teraz banki otrzymały polecenie, aby „zapoznawać się z profilem swych klientów". Ma to polegać na przeanalizowaniu operacji finansowych, dokonywanych „normalnie" przez danego klienta banku, opracować na podstawie tej analizy dokonywanych transakcji, zakupów, składek na różne cele itp., a także źródeł dochodów, „profil" każdego klienta. Następnie zaś banki zostały zobowiązanie do zawiadamiania władz, jeśli dany klient banku dokonuje jakichś transakcji, wykraczających poza opracowany dla niego „profil". Pojawiają się już pierwsze zapowiedzi zbliżającego się okresu totalnej dyktatury…
Karty kredytowe lub jakiekolwiek inne karty służące jako swego rodzaju dowód osobisty, stają się coraz trudniejsze do podrabiania. Zawierać one będą wkrótce nie tylko maksymalną ilość danych osobistych, lecz także rozpoznawcze cechy właściciela, takie jak obraz tęczówki, kształt ucha, odcisk palca itp. Nadto specjalnie zakodowane oznaczenia cyfrowe umożliwią kontrolującemu wgląd do „banku danych". Każda transakcja już teraz wymaga „autoryzacji" z automatycznej centrali bankowej. Łatwo możemy sobie wyobrazić, że w niedalekiej przyszłości potencjalny „wróg ustroju" może spotkać się z odmową takiej autoryzacji nawet przy zakupie artykułów spożywczych…
System absolutnej kontroli ludności już istnieje praktycznie i jest tylko kwestią czasu, doborem odpowiedniego momentu, być może w jakiejś sytuacji szczególnie krytycznej, podczas kryzysu lub napięcia prawdziwego lub też sztucznie wywołanego, a wystarczy wówczas marionetkom administracji na rozkaz od elity władzy nacisnąć parę guzików i „stan wyjątkowy" będzie wprowadzony.
Czytelnik chyba nie wątpi, że już istnieje i funkcjonuje cały szereg instytucji „globalnych"! To nie tylko niezbyt dobrze wyposażony Interpol, lecz systematycznie organizowane „wojska ONZ", czyli swego rodzaju ponadnarodowa policja. (…) Wszystkie środki masowego przekazu są w rękach elity władzy lub – bardziej ściśle – stanowią własność niemiłościwie nam panującej mniejszości narodowej…
Wysoce wyspecjalizowane instytuty i agentury sieci prania mózgów działają wszędzie: w fabrykach, dyrekcjach wielkich konglomeratów handlowo-przemysłowych, w klubach i partiach politycznych, w szkołach i uniwersytetach.
„Globaliści" przekształcają sposób myślenia całych narodów. Demoralizacja dochodzi do szczytu: to, co jeszcze trzydzieści lat temu nie było nawet do pomyślenia, dziś jest codziennym zjawiskiem w filmie i telewizji.
Najwidoczniej elita dążąca do opanowania i „zglobalizowania" całego świata śpieszy się bardzo… Systematyczna, krok po kroku, realizacja planów utworzenia jednego, globalnego imperium oraz parcie w tym kierunku poprzez tworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, ma na celu – przede wszystkim – pozbawienie państw narodowych resztek suwerenności. Totalne glajchszaltowanie ludzi, zniszczenie jakichkolwiek tradycji narodowych, wytępienie wszelkich nacjonalizmów (czytaj: patriotyzmów), degradacja duchowa, zniszczenie chrześcijaństwa, a w szczególności katolicyzmu. Stajemy się, krok po kroku, z dnia na dzień, zamiast „obywatelami" swojej ojczyzny, neoniewolnikami globalnego imperium.
Dziwne do niedawna pojęcie „Nowego Porządku Świata" staje się w debatach telewizyjnych czymś zupełnie normalnym i zrozumiałym dla każdego.
Konstanty Z. Hanff ▪ Zbigniew Rutkowski
(przedstawiony artykuł stanowi fragment najnowszej książki pt. „Dekonspiracja Nowego Porządku Świata" wydanej przez wydawnictwo Wers z Poznania. Książka dostępna jest w naszej redakcji w cenie 10 zł / $5, plus przesyłka)