„...Po wspaniałym ciepłym dniu wracam z kilkoma moimi kolegami, jak ja studentami seminarium duchownego, do domu kolegi na wieczerzę. Wchodzimy do pokoju, modlimy się i siadamy przy stole, który nakryty jest białym obrusem. Obok mnie siada ojciec tej rodziny. Do pokoju wchodzi matka i wnosi jako pierwszy pokrojony chleb, kładąc go na białym obrusie. Czekając na pozostałą część posiłku rozmawiamy między sobą. Patrząc na współbraci dostrzegam, że siedzący obok mnie ojciec rodziny bierze kromkę chleba. Przykłada ją do ust, całuje i tak trzymając zamyka oczy i modli się w ciszy, co poznaję po ruchu warg. Trwało to jakąś chwilę, po czym wszyscy umilkli patrząc, co on robi. Kiedy nastała cisza otworzył oczy i wyglądał, jakby wrócił z bardzo dalekiej wędrówki. W Jego oczach pojawiły się krople łez. Spojrzał na nas i powiedział: „chłopcy wy tego nie jesteście w stanie zrozumieć, ale ja przez ponad dziesięć lat każdego dnia, przed taką kromką chleba klękałem i modliłem się. Trzymając ją w ręce prosiłem o to, aby Nasz Ojciec Niebieski pozwolił mi jeszcze kiedyś najeść się tego chleba do syta. Modliłem się: Jezu, który dla nas stałeś się chlebem, daj nam tego chleba powszedniego, daj także i tego na wieczność. To było daleko w Związku Radzieckim, kiedy byłem na zsyłce. Każdego dnia klęcząc patrzyłem na tę kromkę chleba i ufałem, że Pan kiedyś mnie wysłucha, że kiedyś da mi go do syta. Tam poznałem smak i wartość chleba i powiem wam, że tak naprawdę smak i wartość chleba poznał w pełni ten, komu kiedyś tego chleba brakowało. Powiem wam jeszcze więcej: chrześcijanin taki będzie miał szacunek dla Eucharystii, jaki ma szacunek względem chleba".
Pamiętam, że słowa te wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wiele razy już jako kapłan wracałem do tego wydarzenia i kiedy dzisiaj analizuję to, co widziałem i słyszałem, to wyraźnie dostrzegam, że Pan odpowiedział na modlitwy tego ojca rodziny. Dzisiaj ten ojciec nie tylko może do syta najeść się chleba, ale co w tym wszystkim okazało się najwspanialsze, dwóch spośród jego synów Pan powołał na kapłanów. Dzisiaj rękoma tych synów Pan podaje temu ojcu Chleb Eucharystii – pokarm na wieczność. Tak to, przez ponad dziesięć lat, na kolanach przed kromką chleba, ten wspaniały ojciec otwierał Skarbiec Bożego Miłosierdzia nie tylko dla siebie, ale dla całej rodziny.
Jest wieczór, Jezus z uczniami przychodzi do sali na górze, usłanej i przygotowanej na Uroczystość Wieczerzy Paschalnej. Zasiada do stołu z najbliższymi. Stół zawsze jednoczy tych, którzy złączeni są więzami krwi. Kiedy spożywane są dary stołu, to nawet wrogowie odstawiają broń, ponieważ w ręce będą brali chleb – symbol pokarmu doczesnego, podtrzymującego słabe ciała. Jezus także zasiada z tymi, którzy są mu najbliżsi. Są to ci, których wezwał po imieniu, a oni poszli za Nim. Nie rozumieją tajemnicy tej wieczerzy, ale jakże mieliby ją zrozumieć w pełni, skoro będą ją zgłębiać całą wieczność. Jezus jest rozrzewniony, zmawia swoją arcykapłańską modlitwę. Udziela ostatnich pouczeń, mówi o miłości do końca. Bierze w swoje ręce chleb, symbol i znak pokarmu niezbędnego do życia, zmawia modlitwę i mówi: „bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje", nie mówi: to jest symbol, znak, czy obraz, ale „to jest Ciało moje", podobnie: „to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana", ponownie nie znak krwi, obraz czy symbol, lecz „moja Krew" i na zakończenie dodaje: „czyńcie to na moja pamiątkę". Znowu więc widzimy, że Jezus nie mówi: jak chcecie, to tak czyńcie lub możecie podobnie czynić, czy też dobrze by było, gdybyście tak czynili. Jezus nakazuje tak czynić. Eucharystia to nie problem chcenia, czy też upodobania sobie czegoś, ale to istota chrześcijańskiego życia, które otrzymujemy od Jezusa.
Kiedy apostołowie spożywają Jego Ciało, łączy Swoje Ciało z ciałem uczniów, podobnie kiedy piją Jego Krew, zawiera przymierze krwi z nimi łącząc Swoją Krew z ich krwią i nakazuje im, aby oni zawiązywali to przymierze z tymi, którzy w przyszłości uwierzą w Niego. Ciało Jego jest prawdziwym pokarmem, a Krew Jego jest prawdziwym napojem. To moment, w którym Pan uobecnia w Wieczerniku Swoją Ofiarę Krzyża wyznając Miłość ludzkości. To cena Jego Krwi złożona na Ołtarzu Krzyża Przedwiecznemu Ojcu za zbawienie świata. Każdy z nas dla Chrystusa posiada więc taką wartość, jak cena Jego Przenajświętszej Krwi, bo za każdego z nas zapłacił cenę krwi. Chrześcijanie zrozumieli to doskonale i dlatego od samego początku gromadzili się na modlitwie i Łamaniu Chleba.
Stojąc u progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa, coraz wyraźniej dostrzegamy, że ludzkość, w swojej wędrówce w przyszłość, czuje się coraz bardziej zagubiona i utrudzona. Nadal szuka odpowiedzi na dręczące ją od wieków pytania: o sens życia, tajemnicę śmierci. My chrześcijanie otrzymaliśmy na nie odpowiedź i przekazujemy ją dalej, a brzmi ona: Człowieka nie da się do końca zrozumieć bez Chrystusa. To właśnie On, Chrystus, przynosi człowiekowi odpowiedź na te najbardziej nurtujące go pytania. W tej niezwykłej wędrówce do wieczności pragnie nas umacniać pokarmem miłości, Eucharystią. W niej to łączy się z nami dając nam Siebie jako Pokarm Nieśmiertelności.
Dziękujemy więc Bogu za ten niezwykły dar 14 Encykliki o Eucharystii „ECCLESIA DE EUCHARISTIA VIVIT", którego udzielił nam przez posługę Piotra naszych czasów - Papieża Jana Pawła II, 17 kwietnia 2003 r., w Wielki Czwartek, w Roku Różańca Świętego, w dwudziestym piątym roku Pontyfikatu. Oto niektóre fragmenty tej Encykliki.
ks. Bogusław Jaworowski MSF
(1). Kościół żyje dzięki Eucharystii. Ta prawda wyraża nie tylko codzienne doświadczenie wiary, ale zawiera w sobie istotę tajemnicy Kościoła. Na różne sposoby Kościół doświadcza z radością, że nieustannie urzeczywistnia się obietnica: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt28, 20). Dzięki Najświętszej Eucharystii, w której następuje przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana, raduje się tą obecnością w sposób szczególny.
Słusznie Sobór Watykański II określił, że Ofiara eucharystyczna jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego". „W Najświętszej Eucharystii zawiera się bowiem całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha i Chleb żywy, który przez swoje ożywione przez Ducha Świętego i ożywiające Ciało daje życie ludziom". Dlatego też Kościół nieustannie zwraca swe spojrzenie ku swojemu Panu, obecnemu w Sakramencie Ołtarza, w którym objawia On w pełni ogrom swej miłości.
(8). Jednoczy niebo z ziemią. Zawiera w sobie i przenika całe stworzenie. Syn Boży stał się człowiekiem, aby w najwyższym akcie uwielbienia przywrócić całe stworzenie Temu, który je uczynił z niczego.
(9). Eucharystia, pojęta jako zbawcza obecność Jezusa we wspólnocie wiernych i jako jej pokarm duchowy, jest czymś najcenniejszym, co Kościół posiada na drogach historii. Tym tłumaczy się wielka troska, jaką Kościół zawsze otaczał tajemnicę Eucharystii, pieczołowitość, jaką dostrzegamy w autorytatywnych orzeczeniach Soborów i Papieży.
10). Niewątpliwie reforma liturgiczna Soboru w znacznym stopniu przyczyniła się do bardziej świadomego, czynnego i owocniejszego uczestnictwa wiernych w Najświętszej Ofierze ołtarza. Ponadto, w wielu miejscach adoracja Najświętszego Sakramentu znajduje swoją właściwą rolę w życiu codziennym i staje się niewyczerpanym źródłem świętości. Pobożne uczestnictwo wiernych w procesji eucharystycznej w uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej jest łaską od Pana, która co roku napełnia radością wszystkich biorących w niej udział. Można by dalej wymieniać inne pozytywne przykłady wiary i miłości do Eucharystii.
Niestety, obok tych blasków nie brakuje też i cieni. Istnieją bowiem miejsca, w których zauważa się prawie całkowity zanik praktyki adoracji eucharystycznej. Do tego dochodzą też tu i ówdzie, w różnych środowiskach kościelnych, nadużycia powodujące zaciemnianie prawidłowej wiary i nauczania katolickiego odnośnie do tego przedziwnego Sakramentu. Czasami spotyka się bardzo ograniczone rozumienie tajemnicy Eucharystii. Ogołocona z jej wymiaru ofiarniczego, jest przeżywana w sposób nie wykraczający poza sens i znaczenie zwykłego braterskiego spotkania. Poza tym niekiedy bywa zapoznana potrzeba posługi kapłańskiej, opierającej się na sukcesji apostolskiej, a sakramentalność Eucharystii zostaje zredukowana jedynie do skuteczności jej głoszenia. Stąd też, tu i ówdzie, pojawiają się inicjatywy ekumeniczne, które, choć nie pozbawione dobrych intencji, stosują praktyki eucharystyczne niezgodne z dyscypliną, w jakiej Kościół wyraża swoją wiarę. Jak więc w obliczu takich faktów nie wyrazić głębokiego bólu? Eucharystia jest zbyt wielkim darem, ażeby można było tolerować dwuznaczności i umniejszenia.
Ufam, że ta Encyklika przyczyni się w skuteczny sposób do rozproszenia cieni wątpliwości doktrynalnych i zaniechania niedopuszczalnych praktyk, tak aby Eucharystia nadal jaśniała pełnym blaskiem całej swojej tajemnicy.
(11). Cóż większego Jezus mógł uczynić dla nas? Prawdziwie, w Eucharystii objawia nam miłość, która posuwa się „aż do końca" (por. J13,1) – miłość, która nie zna miary.
(12). Ten wymiar powszechnej miłości, zawarty w sakramencie Eucharystii, znajduje swój fundament w słowach samego Zbawiciela. Ustanawiając Eucharystię, nie ograniczył się On jedynie do powiedzenia: „To jest Ciało moje", „to jest Krew moja", lecz dodał: „które za was będzie wydane..., która za was będzie wylana" (Mt 26, 26.28; Łk 22, 19-20). Nie potwierdził jedynie, że to, co im dawał do jedzenia i do picia, było Jego Ciałem i Jego Krwią, lecz jasno wyraził, że ma to wartość ofiarniczą, czyniąc obecną w sposób sakramentalny swoją ofiarę, która niedługo potem miała dokonać się na krzyżu dla zbawienia wszystkich. „Msza święta jest równocześnie i nierozdzielnie pamiątką ofiarną, w której przedłuża się ofiara Krzyża, i świętą ucztą komunii w Ciele i Krwi Pana".
(15). Sakramentalne uobecnienie we Mszy św. ofiary Chrystusa, uwieńczonej Jego zmartwychwstaniem, zakłada specyficzną obecność, o której – cytując słowa Pawła VI – „mówi się jako o'rzeczywistej'nie w sensie wyłączności, tak jakby inne nie były'rzeczywiste', ale przez antonomazję, ponieważ jest substancjalna, a w jej mocy Chrystus, Bóg-Człowiek cały staje się obecny". Jest tu po raz kolejny przypomniane wciąż aktualne nauczanie Soboru Trydenckiego: „Przez konsekrację chleba i wina dokonywa się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Tę przemianę trafnie i właściwie nazwał święty i katolicki Kościół przeistoczeniem". Rzeczywiście, Eucharystia jest mysterium fidei, tajemnicą, która przerasta nasze myśli i może być przyjęta tylko w wierze, jak często przypominają katechezy patrystyczne o tym Boskim Sakramencie. „Nie dostrzegaj – zachęca św. Cyryl Jerozolimski – w chlebie i winie prostych i naturalnych elementów, ponieważ Pan sam wyraźnie powiedział, że są Jego Ciałem i Jego Krwią: potwierdza to wiara, chociaż zmysły sugerują ci coś innego".
(16). Zbawcza skuteczność ofiary urzeczywistnia się w pełni, kiedy w Komunii przyjmujemy Ciało i Krew Pana. Ofiara eucharystyczna sama z siebie jest skierowana ku wewnętrznemu zjednoczeniu nas, wierzących, z Chrystusem przez Komunię: otrzymujemy Tego, który ofiarował się za nas, otrzymujemy Jego Ciało, które złożył za nas na Krzyżu, oraz Jego Krew, którą przelał „za wielu... na odpuszczenie grzechów" (Mt 26, 28). Pamiętamy Jego słowa: „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie" (J6, 57). Sam Jezus zapewnia, że owo zjednoczenie, związane przez Niego przez analogię ze zjednoczeniem, jakie ma miejsce w życiu trynitarnym, naprawdę się realizuje. Eucharystia to prawdziwa uczta, na której Chrystus ofiaruje siebie jako pokarm. Kiedy Jezus zapowiada to po raz pierwszy, Jego słuchacze są zaskoczeni i zdezorientowani, co zmusza Mistrza do podkreślenia obiektywnej prawdy zawartej w Jego słowach: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie » (J 6, 53). Nie chodzi tu pokarm w sensie metaforycznym: « Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem" (J 6, 55).
(20). Jest wiele problemów, które zaciemniają horyzont naszych czasów. Wystarczy wspomnieć pilną potrzebę pracy na rzecz pokoju, troskę o budowanie w stosunkach międzynarodowych trwałych fundamentów sprawiedliwości i solidarności, obronę życia ludzkiego od poczęcia aż do jego naturalnego końca. A co powiedzieć o tysiącach sprzeczności „zglobalizowanego" świata, w którym najsłabszym, najmniejszym i najuboższym może się wydawać, że niewiele mają powodów do nadziei? W takim właśnie świecie powinna rozbłysnąć chrześcijańska nadzieja! Również po to Pan chciał pozostać z nami w Eucharystii, wpisując w swoją ofiarną i braterską obecność obietnicę ludzkości odnowionej Jego miłością... Również apostoł Paweł, uznaje za „niegodne" wspólnoty chrześcijańskiej uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej, jeśli jest ona sprawowana w sytuacji podziału i obojętności wobec ubogich (por. 1Kor 11, 17-22.27-34).
(25). Kult, jakim otaczana jest Eucharystia poza Mszą św. ma nieocenioną wartość w życiu Kościoła. Jest on ściśle związany ze sprawowaniem Ofiary eucharystycznej. Obecność Chrystusa pod świętymi postaciami, które są zachowane po Mszy św. – obecność, która trwa, dopóki istnieją postaci chleba i wina – wywodzi się ze sprawowania Ofiary i służy Komunii sakramentalnej i duchowej. Jest więc zadaniem pasterzy Kościoła, aby również poprzez własne świadectwo zachęcali do kultu eucharystycznego, do trwania na adoracji przed Chrystusem obecnym pod postaciami eucharystycznymi, szczególnie podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu.
Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J13, 25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim „sztuką modlitwy", jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!
Wielu świętych dało przykład tej praktyki, wielokrotnie chwalonej i zalecanej przez Magisterium. W sposób szczególny wyróżniał się w tym św. Alfons Maria Liguori, który pisał: „Wśród różnych praktyk pobożnych adoracja Jezusa sakramentalnego jest pierwsza po sakramentach, najbardziej miła Bogu i najbardziej pożyteczna dla nas". Eucharystia jest nieocenionym skarbem: nie tylko jej sprawowanie, lecz także jej adoracja poza Mszą św. pozwala zaczerpnąć z samego źródła łaski. Wspólnota chrześcijańska, która chce doskonalej kontemplować oblicze Chrystusa w duchu tego, co proponowałem w Listach apostolskich Novo millennio ineunte oraz Rosarium Virginis Mariae, nie może zaniedbać pogłębiania tego aspektu kultu eucharystycznego, w którym znajdują przedłużenie i mnożą się owoce komunii z Ciałem i Krwią Pana.
...kapłan zaś na mocy swoich święceń jest tym, który „w osobie Chrystusa sprawuje Ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu". Dlatego też w Mszale Rzymskim jest przepisane, że wyłącznie kapłan wymawia słowa modlitwy eucharystycznej, podczas gdy lud łączy się z wiarą w milczeniu.
(30). Dlatego też, wierni katolicy, szanując przekonania religijne naszych braci odłączonych, winni jednak powstrzymać się od uczestnictwa w Komunii rozdzielanej podczas ich celebracji, ażeby nie czynić wiarygodną dwuznaczności dotyczącej natury Eucharystii i w konsekwencji nie zaniedbać obowiązku jasnego świadczenia o prawdzie.
34). Właśnie dlatego warto pielęgnować w duszy stałe pragnienie Sakramentu Eucharystii. Tak narodziła się praktyka „komunii duchowej", szczęśliwie zakorzeniona od wieków w Kościele i zalecana przez świętych mistrzów życia duchowego. Św. Teresa od Jezusa pisała: „Kiedy nie przystępujecie do Komunii i nie uczestniczycie we Mszy św., najbardziej korzystną rzeczą jest praktyka komunii duchowej...".
(36). Komunia niewidzialna, która ze swej natury ciągle wzrasta, zakłada życie w łasce, dzięki czemu stajemy się „uczestnikami Boskiej natury" (2 P 1, 4), oraz praktykowanie cnót wiary, nadziei i miłości. Tylko w ten sposób wchodzimy w prawdziwą komunię z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Nie wystarczy wiara, ale trzeba trwać w łasce uświęcającej i w miłości, pozostając w łonie Kościoła „ciałem" i „sercem"; potrzebna jest, mówiąc słowami św. Pawła „wiara, która działa przez miłość" (por. Ga 5, 6).
Zachowanie w pełni niewidzialnych więzi jest ścisłym obowiązkiem moralnym chrześcijanina, który chce uczestniczyć w sposób pełny w Eucharystii, przyjmując Ciało i Krew Chrystusa. Ten obowiązek przypomina mu sam Apostoł, napominając: „Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha" (1Kor 11, 28). Św. Jan Chryzostom z całą mocą swojej elokwencji nawoływał wiernych: „Również ja podnoszę głos, proszę, błagam i zaklinam, aby nie zbliżać się do tego świętego Stołu z nieczystym i skażonym sumieniem. Takie przystępowanie, nawet jeśli tysiąc razy dotykamy Ciała Pana, nigdy nie będzie mogło się nazywać komunią, lecz wyrokiem, niepokojem i powiększeniem kary".
Idąc po tej linii, słusznie stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego: „Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu Pojednania". Pragnę zatem przypomnieć, że obowiązuje i zawsze będzie miała moc prawną w Kościele norma, jaką Sobór Trydencki skonkretyzował surowe napomnienie apostoła Pawła, potwierdzając, że w celu godnego przyjęcia Eucharystii „ci, którzy świadomi są ciężkiego grzechu, jakkolwiek sądziliby, że za niego żałują, o ile mogą mieć spowiednika, powinni najpierw odbyć sakramentalną spowiedź".
(37). Jeżeli więc chrześcijanin ma na sumieniu brzemię grzechu ciężkiego, to, aby mógł mieć pełny udział w Ofierze Eucharystycznej, obowiązkową staje się droga pokuty, poprzez sakrament Pojednania.
Oceny stanu łaski dokonuje oczywiście on sam, gdyż dotyczy ona sumienia. Jednak w przypadkach zachowania, które na forum zewnętrznym, w sposób poważny, oczywisty i stały jest przeciwne normom moralnym, Kościół, w duszpasterskiej trosce o prawidłowy porządek we wspólnocie oraz o szacunek dla sakramentu, nie może wzbraniać się przed podejmowaniem odpowiednich kroków. W sytuacji jawnego braku dyspozycji moralnej winien stosować normę Kodeksu Prawa Kanonicznego, mówiącą o możliwości niedopuszczenia do Komunii eucharystycznej tych, którzy „trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim".
(38). Nie jest możliwe udzielenie Komunii osobie, która nie byłaby ochrzczona lub która odrzucałaby pojmowaną integralnie prawdę wiary o tajemnicy Eucharystii. Chrystus jest prawdą i daje świadectwo prawdzie (por. J14, 6; 18, 37); sakrament Jego Ciała i Jego Krwi nie dopuszcza fałszu.
(41). Ta specyficzna skuteczność w tworzeniu komunii, właściwa Eucharystii, jest jednym z motywów znaczenia niedzielnej Mszy św. O jej wadze i powodach, które sprawiają, że ma ona fundamentalne znaczenie dla życia Kościoła i poszczególnych członków pisałem już w Liście apostolskim o świętowaniu niedzieli Dies Domini, przypominając między innymi, że dla wiernych uczestnictwo we Mszy św. jest obowiązkiem, pod warunkiem, że nie mają jakiejś poważnej przeszkody, na pasterzy zaś nakłada się w związku z tym obowiązek umożliwienia spełnienia przykazania.
(52). Niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na „formalizm" prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące „formy'obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium, i do wprowadzenia innowacji nieupoważnionych i często całkowicie nieodpowiednich.
Czuję się zatem w obowiązku skierować gorący apel, ażeby podczas sprawowania Ofiary eucharystycznej normy liturgiczne były zachowywane z wielką wiernością. Są one konkretnym wyrazem autentycznej eklezjalności Eucharystii; takie jest ich najgłębsze znaczenie. Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica.
(60). Każdy krok ku świętości, każde działanie podjęte dla realizacji misji Kościoła, każda realizacja programów duszpasterskich winny czerpać potrzebną siłę z tajemnicy eucharystycznej i ku niej się kierować jako do szczytu. W Eucharystii mamy Jezusa, Jego odkupieńczą ofiarę, mamy Jego zmartwychwstanie, mamy dar Ducha Świętego, mamy adorację, posłuszeństwo i umiłowanie Ojca. Jeżeli zaniedbamy Eucharystię, jak będziemy mogli zaradzić naszej nędzy?
Poświęcając Eucharystii całą uwagę, na jaką zasługuje, oraz dokładając wszelkich starań, aby nie umniejszyć jakiegokolwiek jej wymiaru czy wymogu, stajemy się rzeczywiście świadomi wielkości tego daru. Zaprasza nas do tego nieprzerwana tradycja, która od pierwszych wieków dopatrywała się we wspólnocie chrześcijańskiej strażnika opiekującego się tym „skarbem". Kościół, powodowany miłością, troszczy się o przekazywanie kolejnym pokoleniom chrześcijan wiary i nauki o Tajemnicy eucharystycznej, tak aby nie została zagubiona choćby najmniejsza jej cząstka. Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż „w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia".
(62). W pokornym znaku chleba i wina, przemienionych w Jego Ciało i Jego Krew, Chrystus wędruje razem z nami, jako nasza moc i nasz wiatyk, i czyni nas świadkami nadziei dla wszystkich. Jeżeli wobec tej tajemnicy rozum doświadcza własnych ograniczeń, to serce oświecone łaską Ducha Świętego dobrze wie, jaką przyjąć postawę, zatapiając się w adoracji i w miłości bez granic.
Jan Paweł II