Po wojnie do „postępu” w kwestii „praw reprodukcyjnych” [w Polsce – red.] nadal uparcie dążyła masoneria. Jej półjawną agendą było u nas Stronnictwo Demokratyczne i ono to wniosło do Sejmu PRL ustawę aborcyjną z 1956 r., która poprzez legalizację aborcji ze względu na sytuację socjalną wprowadziła kompletną już „wolną amerykankę” w tej dziedzinie.
Miało to skutki mierzalne w milionach pozbawionych życia najmniejszych Polaków – ale i znacznie trudniejsze do opisania skutki w sferze mentalnej. Wychowały się całe pokolenia Polaków – i całe pokolenia polskich lekarzy – znieczulonych na tę zbrodnię. Bez większej przesady stwierdzić można, że cały naród polski w jakiejś mierze cierpi na syndrom postaborcyjny. Co gorsza, współuczestnictwo w dziele tak masowej zagłady jest wciąż powszechnie wypierane ze świadomości.
Grzegorz Braun
Nadludzie i podludzie, „Zawsze wierni”, kwiecień 2017