Masoneria, trzeba to podkreślić, jest w istocie jedna. „Szkoci" i „francuzi" to dwie gałęzie wyrastające z tego samego pnia, którym jest kabała. Jedni i drudzy są w takim samym stopniu dziećmi szatana i, jak mówi Kościół w swych dokumentach, są „pomocnikami szatana na ziemi".
Należy też powiedzieć, że masoneria jako formacja religijno-ideologiczna powstała w istocie dużo wcześniej niż sama nazwa „masoneria" i związana z nią forma organizacyjna. Jej początków można już szukać w starożytnej przeszłości, ale za jej właściwy początek należy uznać powstanie tzw. kabały chrześcijańskiej, czyli doktryny i organizacji różokrzyżowców.
Pierwsza różnica pomiędzy „szkotami" i „francuzami" polega na tym, że „szkoci" pozostali wierni doktrynie, planom i taktyce różokrzyżowców, a „francuzi" je zmodyfikowali i próbowali niecierpliwie pójść na skróty – osiągnąć szybko zakładany przez różokrzyżowców ziemski cel.
Jedni i drudzy jako dzieci szatana odzwierciedlali jego osobowość, zbudowaną na dwóch filarach, którymi były i są: pycha i nienawiść.
„Szkoci" wyrośli z pychy, a „francuzi" z nienawiści – i to jest druga zasadnicza różnica pomiędzy nimi. Nie oznacza to oczywiście, że „szkotom" brakuje szatańskiej nienawiści, a „francuzom" szatańskiej pychy. Jednak nienawiść „szkotów" stała się umiarkowana – skrywali ją i hamowali. „Francuzi" zaś ograniczali swoją pychę.
Nie chcieli, tak jak „szkoci", być bogami w pełnym tego słowa znaczeniu. Chcieli, w sposób jakoś ograniczony, być nimi tu na ziemi, ale za to jak najszybciej.
Różokrzyżowcy traktowali chrześcijaństwo jako religię „przejściową". Chcieli naśladować Chrystusa, by stać się jak On, a następnie „pójść dalej", przewyższać Go pod każdym względem – mieć niczym nieskrępowaną boską władzę nad duchem i materią. Interesował ich jednak przede wszystkim duch – rządy dusz. Tą drogą poszli „szkoci". Chcieli być władcami świadomości, władcami umysłów i sumień. „Francuzów" interesowała materialna władza – władza polityczna – dyktatura.
Różokrzyżowcy zakładali powolną drogę zmian – planowali kolejne reformy chrześcijaństwa (poprzez luteranizm i kalwinizm), mające je całkowicie zamazać, rozmyć do tego stopnia, by powstało tzw. chrześcijaństwo wodnikowe – religia, która byłaby tylko formą dzisiejszego New Age, religia, w której centrum stałby człowiek i która prowadziłaby go do uzyskania boskich atrybutów.
„Szkoci" byli tu wierni doktrynie różokrzyża. Przećwiczyli to w Anglii, podporządkowując sobie Kościół katolicki (przy okazji wymordowali jednak tych, którzy stanęli im na drodze) i przekształcając go przez setki lat w kierunku chrześcijaństwa wodnikowego. Byli cierpliwi, bo byli „głęboko religijni". Wierzyli w reinkarnację i w związku z tym wierzyli, że są nieśmiertelni i mają dużo czasu.
Masoni opracowali koncepcję swojego świata opartą na przekazanej przez Platona koncepcji Atlantydy i jego wizji państwa, w którym społeczeństwo jest mentalnie i duchowo zniewolone.
Zaczęli realizować taką wizję, kolonizując Amerykę Północną i tworząc USA, amerykańską filozofię, cywilizację amerykańskiego ducha. Tak powstało królestwo masonerii. Stosowane w USA metody „szkoci" przenosili potem na inne kraje. Ich wizja to Stany Zjednoczone Świata z obowiązującą „pluralistyczną" religią – New Age.
„Francuzi" zaczęli swój byt od rozpętania Rewolucji Francuskiej. Potem rozprzestrzenili się na inne kraje katolickie – Włochy, Hiszpanię, Portugalię, Amerykę Południową, Meksyk. Z armią Napoleona poszli na Wschód wszędzie po drodze zakładając loże aż dotarli do Rosji.
Nienawidzili Kościół katolicki. Chcieli go jak najszybciej fizycznie wyeliminować. Wszędzie, gdzie się pojawiali, pojawiał się też terror, ludobójstwo, eksterminacja kapłanów, zamykanie kościołów.
Chcieli nieograniczonej ziemskiej władzy, zawsze „tu" i „teraz" – natychmiast. Nie interesowało ich, czy ludzie się z nimi zgadzają, w co wierzą, jakie wartości akceptują. Chcieli tylko, by padali przed nimi na kolana. Uważali, że każdego mogą złamać, że skuteczne jest brutalne pranie mózgów, że strach jest dobrym narzędziem.
Ich masońska wiara była zmaterializowana. Wyrastali tak jak „szkoci" z panteizmu, ale ducha szukali w materii – przyjmowali taką wersję New Age, która głosiła boskość człowieka zmaterializowanego, który tylko musi odrzucić „zahamowania" i odnaleźć w sobie obecne tam zawsze, powiązane ściśle z materią, boskie atrybuty. Wierzyli, w związku z tym, zawsze w „postęp" i naukę, które miały ich doprowadzić do materialnej nieśmiertelności i stworzenia raju na ziemi.
Masoneria ma różne oblicza i postacie. Tą najprawdziwszą, ortodoksyjną ma być masoneria regularna, tzw. szkoci. Cechą charakterystyczną tego odłamu masonerii jest przyjmowanie określonej postawy religijnej – gnostycka, kabalistyczna, teozoficzna wiara, która stanowi fundament i zasadę myślenia i działania szkotów. Obok masonerii regularnej istnieje też masoneria nieregularna, tzw. francuzi, która oficjalnie deklaruje ateizm.
Reprezentanci tej pierwszej często podkreślają swój pozytywny stosunek do wszystkich religii. Tak ujmuje to Wojciech Giełżyński: „Ich konstytucja, spisana w roku 1723 przez Szkota Jamesa Andersona stanowi na wstępie, że mason ...nie będzie nigdy głupim ateistą, ani niereligijnym libertynem"1.
Reprezentanci tej drugiej przedstawiani są jako ci, którzy w przeciwieństwie do szkotów są antyklerykalni, antykościelni, zaangażowani politycznie przede wszystkim w budowanie państwa i społeczeństwa bez Boga.
Czy „szkoci" i „francuzi" tak naprawdę czymś się różnią? Czy nie można założyć, że są to, także w sensie formalnym, dwie gałęzie tej samej organizacji? Szkoci to, z pewnością, ludzie głęboko religijni, tylko że, i to trzeba zawsze podkreślać, ta ich religijność związana jest z pewnym, ściśle określonym, konkretnym kultem pogańskim. Inne religie traktowane są przez nich jako niedojrzałe kulty, stanowiące pewien wstęp do ich jedynej prawdziwej wiary. Na pewno „szkotom" jest po drodze z hinduizmem i buddyzmem. Na pewno z jakąś sympatią odnoszą się do pewnych form islamu i protestantyzmu. Jednak ewidentnie jest dla nich przeszkodą i najgroźniejszym przeciwnikiem Kościół katolicki i ortodoksyjny katolicyzm. Pozytywnie odnoszą się tylko do tzw. katolicyzmu liberalnego, czy, jak kto woli, otwartego, jako formacji, która może stanowić swego rodzaju pomost-drogę do ich „religii światowej". Czy jednak francuzi to ateiści? Czy przypadkiem nie jest to tylko trochę inna, bardziej zakamuflowana i swego rodzaju wstępna forma tej samej, co u szkotów tzw. prareligii?
W 1955 r. Informacja Wojskowa zaczyna być, jak wszystko na to wskazuje, szczególnie aktywna. W 1955 r. powstaje w mieszkaniu Ewy i Juliusza Garzteckich, przy ulicy Krzywe Koło na Starym Mieście w Warszawie Klub Krzywego Koła. Istnieją poważne powody – pisze Witold Jedlicki – żeby przypuszczać, że Klub Krzywego Koła był powołany do życia w roku 1955 nie tylko nie wbrew władzom – i to władzom policyjnym – ale raczej za ich wyraźną zachętą. Garzteccy byli członkami partii. Ponadto Garztecki był pracownikiem Informacji Wojskowej. Wśród założycieli Klubu były osoby związane z samym Komitetem Centralnym PZPR. Gdy pod koniec działalności Klubu jego członkowie prosili prof. Stefana Żółkiewskiego o wzięcie udziału w jakiejś inicjowanej przez Klub akcji, powiedział on: Nie będę nawet o słuszne cele jednoczył się z policją2.
W Klubie Krzywego Koła odrodziła się polska masoneria rytu szkockiego i powstała tzw. laicka opozycja, z której wywiódł się KSS „KOR", a potem Unia Wolności. Był to początek porozumienia pomiędzy „francuzami" i „szkotami", którego finałem były obrady Okrągłego Stołu i które kontynuowane jest w znacznej mierze do dziś.
Służba Bezpieczeństwa miała zakaz prześladowania masonerii, nawet przeszkadzania jej. Kto i dlaczego wydał taki zakaz? Czy nie świadczy on o silnej pozycji w strukturach państwa komunistycznego wojskowych służb specjalnych? Skąd o takim zakazie wiedzieli opozycjoniści wyrośli z Klubu Krzywego Koła? W jaki sposób trafili do masonów? Dlaczego masoni tak chętnie zgodzili się dawać przykrywkę dla działalności opozycyjnej? Czy nie świadczyło to o tym, że wiedzieli, że to jest nowa, inaczej działająca loża? Czy nie świadczyło to o tym, że polscy „szkoci" i polscy „francuzi" utrzymywali ze sobą jakieś kontakty?
W 1962 r. przybywa do Warszawy Jacques Mitterand, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji. Podróż tę poprzedzają jego rozmowy w Moskwie na temat wznowienia działalności masonerii w krajach socjalistycznych (oficjalnie jest tam uczestnikiem Światowego Kongresu na Rzecz Powszechnego Rozbrojenia i Pokoju). W Polsce rozmawia z Władysławem Gomułką. Przekonuje go, że reaktywowana masoneria będzie cennym sojusznikiem PZPR w walce z Kościołem. Gomułka jednak nie przyjmuje tej propozycji3.
Ta jego odmowa wpływa w znaczący sposób, jak wszystko na to wskazuje, na jego dalsze losy. Gomułka jak najszybciej musi odejść. On się jednak trzyma i chyba dobrze wie, kim są ci, którzy chcą odebrać mu władzę.
W 1967 r. dokonuje się pierwszych poważnych czystek w PZPR i wojsku, usuwając osoby pochodzenia żydowskiego. Z wojska i jego instytucji zwalnia się ponad 200 wysokich stopniem i funkcją oficerów w tym 14 generałów.
Wszystko wskazuje na to, że „szkoci" gwałtownie słabną w strukturach władzy, a umacniają się „francuzi" i „nacjonalistyczna" frakcja Moczara.
W 1968 r. odbywa się rewolta marcowa, która ma Gomułkę odsunąć od władzy. Ręka w rękę działają tu „szkoci" z PZPR i z opozycji. Gomułka jest atakowany jako wróg Izraela i antysemita. Wychodzi jednak z tej batalii zwycięską ręką. Dokonuje kolejnych czystek kadrowych, które obejmują główne osoby w państwie – wszystkich „bardziej liberalnych członków partii". Stanowiska te obejmują „czynniki nacjonalistyczne" – ludzie Moczara. Moczar wzrasta w siłę – zaczyna myśleć o objęciu władzy w Polsce. W siłę wzrastają też, w sposób wyraźny, jak wszystko na to wskazuje „francuzi".
Rok 1969 jest przełomowy. „Francuzi" podnoszą głowę i zaczynają tworzyć swoje loże, przede wszystkim w środowiskach wojskowych i w ZBoWiDzie4. Służby specjalne otrzymują pomoc od zachodniej masonerii rytu francuskiego. Zaczynają odnosić, co bardzo podoba się Moskwie, kolejne spektakularne sukcesy. Tworzą też loże w środowiskach moczarowców, co ma chyba spowodować osłabienie i osaczenie Mieczysława Moczara5.
W grudniu 1970 r. rozpoczęły się pamiętne wydarzenia na Wybrzeżu. Nikt nie ma wątpliwości, że w 1970 r. dokonano przewrotu. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że siłą sprawczą były wojskowe służby specjalne, przede wszystkim Wojskowa Służba Wewnętrzna (WSW). Podstawowe staje się tu jednak pytanie: kto wydawał rozkazy siłom WSW? Decyzję o masakrze na Wybrzeżu podjął tak naprawdę (i wymusił zgodę na nią w Komitecie Centralnym) wiceminister Obrony Narodowej gen. Grzegorz Korczyński, po uzyskaniu zgody Cyrankiewicza (do którego w tej sprawie zadzwonił). Warto podkreślić, że przez prawie 10 lat był szefem wywiadu wojskowego (zmarł w 1971 r. w Algierii; nieoficjalnie mówiono, że został zamordowany). Warto też podkreślić, że młodość spędził w Hiszpanii (walcząc w oddziałach komunistycznych) i Francji. W latach 1940-1942 był uczestnikiem komunistycznego ruchu oporu we Francji jako członek polskiej sekcji Francuskiej Partii Komunistycznej6.
Oczywiście za wszystko to, co działo się na Wybrzeżu odpowiadał Minister Obrony Narodowej – gen. Jaruzelski. On zaś był jedną z tych trzech osób (poza nim byli to Stanisław Kania i Edward Babiuch), które zwróciły się do Edwarda Gierka z propozycją przejęcia władzy. Jednak ktoś inny, jak twierdzi wielu, stał za nimi7.
Rodzina Gierka, gdy miał 12 lat, wyemigrowała do Francji. Mając 17 lat wstąpił do polskiej sekcji Francuskiej Partii Komunistycznej. Po 11 latach władze francuskie deportowały go, za udział w strajku, do Polski. W Polsce odbył służbę wojskową, ożenił się i wyemigrował w 1934 r. do Belgii, gdzie podjął działalność komunistyczną. Do Polski wrócił „z nakazu partii" dopiero w 1948 r., po 11 latach pobytu w Belgii. Podkreślmy, że Gierek zawdzięcza swoją karierę partyjną i polityczną Romanowi Zambrowskiemu. W biografii Zambrowskiego czytamy: „W 1968 zostal wydalony z partii i przeniesiony na emeryturę. SB rozpowszechniała różne negatywne opinie (ulotki, plakaty) dotyczące Zambrowskiego ze względu na jego żydowskie pochodzenie"8. Jak wiemy choćby z przekazów syna Zambrowskiego, Antoniego, część ich rodziny przebywała w USA, a część we Francji. We Francji żył kuzyn Romana Zambrowskiego – Stefan Zambrowski9.
Stefan Zambrowski, jak dowiadujemy się z monografii poświęconej lożom B'nai B'rith, był członkiem B'nai B'rith, a od 15 marca 1981 r. również przewodniczącym francuskiego B'nai B'rith. Był również przewodniczącym loży „Francja". Francuskie B'nai B'rith było ściśle powiązane z masonerią rytu francuskiego10.
W 1970 roku wojskowe służby specjalne (a razem z nimi masoni rytu francuskiego) zyskały w PRL tak wielkie wpływy, o jakich dotąd nie mogły nawet marzyć.
Gierek zaczął zaciągać pożyczki na Zachodzie, w tym w znacznej mierze we Francji. Spowodowało to znaczne podniesienie stopy życiowej w Polsce, zwiększyło konsumpcję, obudziło apetyty i ambicje konsumpcyjne Polaków. Skutki takiego działania mogły być łatwo przewidziane w momencie jego podjęcia. PRL nie mógł tego długo wytrzymać. Musiało to zakończyć się wielkim kryzysem, co musiało spowodować wybuch społeczny tak wielki, że byłoby równoznaczne z upadkiem władzy komunistycznej.
Widać było, że jest to realizacja układu pomiędzy „szkotami" i „francuzami", w efekcie którego „szkoci" mieli otrzymać władzę polityczną, a „francuzi" zachować służby specjalne i uzyskać władzę gospodarczą i medialną. Już w roku 1978, a z pewnością w 1979, wiadomo było, że będzie to miało miejsce w roku 1980 i 1981. Masoni bardzo tutaj ryzykowali. W 1981 r. istniała szansa utworzenia Polski niepodległej bez komunistów i masonów11. Dlaczego nie podjęto w tej perspektywie nawet próby działania? Być może, że zabrakło w polskim narodzie ducha. Być może środowiska niepodległościowe i „Solidarność" były tak nasycone agentami SB i wojskowych służb specjalnych, że zostały sparaliżowane.
W 1981 r. komuniści, masoni rytu francuskiego oraz „szkoci" doszli do wniosku, że należy wprowadzić stan wojenny. Okazało się, że nie uda się jeszcze zrealizować masońskiego planu „okrągłego stołu". W książce „Masoneria polska 1999" przytaczam opinie jednego z profesorów PAN, że „w 1980 r. sierpień nie wyszedł, bo nie zdołali się wówczas ze sobą porozumieć masoni różnych odłamów". Dodałbym tutaj, że nie wyszedł również dlatego, że środowiska niepodległościowe były, z punktu widzenia masonów, zbyt silne, że z ich punktu widzenia tego polskiego ducha było jednak za dużo. Stan wojenny i okres następujący bezpośrednio po nim aż do 1989 r. miał służyć osłabieniu tego ducha, rozbiciu prawdziwie polskich środowisk. Kolejne lata to była programowa, dokonywana na wielką skalę poganizacja polskiego społeczeństwa. W tych latach masoni rytu francuskiego przygotowywali się też do przejęcia polskiej gospodarki i obsadzenia struktur wszystkich ważnych instytucji państwowych, gospodarczych, kulturalnych swoimi ludźmi.
Stanisław Krajski
Artykuł stanowią fragmenty książki autora pt. „Masoneria polska 2012", która ukazała się Wydawnictwie św. Tomasza z Akwinu w Warszawie.
1.) W. Giełżyński, Mason jaki jest…, Gentelman nr 8 (16), wrzesień 1998, s. 16.
2.) S. Krajski, Masoneria polska 1999, s. 117; por. też: W. Jedlicki, Klub Krzywego Koła, Paryż 1963, s. 13 i 92.
3.) Hass L., Masoneria polska XX wieku. Losy. Loże. Ludzie, Warszawa 1993, s. 114-115.
4.) ZBoWiD – Związek Bojowników o Wolność i Demokrację – organizacja kombatancka utworzona 2 września 1949 roku, w wyniku narzuconego zjednoczenia 11 istniejących w tym czasie, działających od 1945, organizacji kombatantów i więźniów obozów hitlerowskich. Do 1989 politycznie i organizacyjnie podporządkowany PZPR. (przyp. red.)
5.) por. S. Krajski, Masoneria polska 1999…, s. 120; por. też: J. Jurczenko, Masoni w Polsce, Prawo i Życie, nr 39/91, s. 4.
6.) Por. R. Drabik, Watażkowie z Gwardii Ludowej, Rzeczpospolita 23.04.2009.
7.) por. http://www.youtube.com/watch?v=EMVpc8IEGL4.
8.) http://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Zambrowski
9.) por. A. Zambrowski, Jak to było naprawdę, w: http://www.asme.pl
10.) E. Ratier, Tajemnice Zakonu Synów Przymierza. Prawdziwa historia Bractwa B’nai B’rith, przełożył M. Miszalksi, Wrocław 2011, s. 235 oraz 220-234.
11.) S. Krajski, Polacy odważcie się być sobą. Jak walczyliśmy o niepodległość. Wspomnienia z lat 1979-1981, Warszawa 2010, s. 94-99.