Wasza Ekscelencjo, Czcigodni Księża, Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!
Jest taka tradycja, która ogarnia ukrzyżowanie. Mówi, że kiedy Jezus został zdjęty z krzyża, złożony został w ramionach Swojej matki. Te same ramiona, które obejmowały Go przy Jego narodzinach, objęły Go w czasie pożegnania przy śmierci. Oddanie Go musiało być dla Niej bardzo bolesne. Miał nie umrzeć. Był zbyt młody. Maria nie przygotowywała się na Jego ukrzyżowanie, jednak nie miała wyboru. Musiała zezwolić innym na zabranie Jego ciała i złożenie Go w wypożyczonym grobie.
Jest legenda, która mówi, że kiedy kamień został odsunięty od wejścia do grobu, cała rodzina i przyjaciele tam zgromadzeni, wspólnie opłakiwali ostatnie słowa, jakie Jezus wypowiedział: „Wypełniło się! Wypełniło się!"
Maria i kilku Jego uczniów, którzy stali przy Jezusie podczas Jego męki, widzieli Go jak został obnażony ze wszystkiego co miał: ubrania, rodziny, przyjaciół, godności, pocieszenia i w końcu ze Swego życia. Wszystko zostało Mu stopniowo zabrane, godzina po godzinie, aż w końcu nic nie zostało.
Nie wydaje mi się, że ktokolwiek z nas jest tak naprawdę gotowy, aby powiedzieć „do widzenia" komuś, kogo się kocha. Nie ma znaczenia, jakby to się stało – powoli z powodu przewlekłej choroby, czy też nagle, jak w przypadku Pierre'a – życzylibyśmy sobie, ażeby zatrzymać naszego ukochanego, choć na trochę dłużej. Nawet kiedy traktujemy śmierć jako przyjaciela, który przynosi koniec bólu i cierpienia, jest w nas coś, co życzyłoby sobie, żeby to był tylko zły sen, żeby nasz ukochany nigdy nie zachorował, a jego życie powróciło do normalności.
Wiem, że rodzina i znajomi Pierre'a muszą czuć to samo, co Maryja i uczniowie czuli wówczas tego dnia. Lecz wtedy, nagle, bez ostrzeżenia i bez jakiegokolwiek przygotowania On zostaje im zabrany i musieli stanąć w obliczu tego, co Maryja była zmuszona przeżyć. Musieli oddać tego mężczyznę, który był tak ważny w ich życiu. Musieli oddać Go w ręce innych. Pierre w końcu musiał oddać swoje życie, jak oni musieli oddać. Tak jak i dzisiaj, podczas tej liturgii żałobnej, ta wspólnota, wspólnota rodziny i przyjaciół, która również kochała Pierre'a i modli się za niego, musi także pozwolić mu odejść. Ale my nie będziemy płakać, że to koniec, ponieważ tak nie jest!
To nie jest koniec współżycia Pierre'a z nami. Mimo tego, że znaleźliśmy się nagle w żalu i żałobie, może zgniewani, jeżeli nawet czujemy pustkę i osamotnienie, jest w nas taka część, która wie, że to nie koniec historii, ponieważ Kalwaria nie była końcem historii Jezusa. Jego śmierć niczego nie zakończyła. Został wskrzeszony do nowego życia.
Miłość Boga do Swego Syna była zbyt mocna, dlatego śmierć nie mogła utrzymać Go w swojej garści. Bóg wskrzesił Swego Syna do nowego życia i dobrą nowiną jest to, że wszyscy którzy wierzą w Jezusa będą częścią tego Zmartwychwstania. Śmierć nie jest ostatnim słowem. Życie wciąż istnieje. Nasza miłość do Pierre'a jest także mocniejsza niż śmierć, ponieważ złączona jest z naszą miłością Jezusa, który obiecał dać nowe życie wszystkim tym, którzy jak Pierre, mają wiarę w Niego.
Drodzy przyjaciele! Wiem, że nikt nie spodziewał się jego śmierci tak szybko. Tak naprawdę nie byliście na nią przygotowani. Wiem jak ciężko nagle stracić tak wspaniałego przyjaciela. Lecz nie straciliście wszystkiego. Wciąż będziecie pamiętali Pierre'a, jego siłę, energię i jego determinację, okazywaną we wszystkim, co robił. Wiem, że Pierre przekazywał tę samą energię i determinację swoim kolegom z pisma MICHAEL.
Drodzy przyjaciele Pierre'a! Mam nadzieję, że użyjecie swojej energii i determinacji, aby podtrzymywać jego żywą pamięć i aby dzielić się wspomnieniami o nim z innymi. Pamiętacie jak się uśmiechał, pamiętacie brzmienie jego śmiechu, jak jego oczy rozjaśniały się, kiedykolwiek zakończył swoją apostolską misję. Pamiętacie wszystkie te drobne gesty i sposoby, którymi okazywał swoją miłość do was. Jeżeli zachowacie te wspomnienia przy życiu i podzielicie się nimi z innymi, Pierre zawsze będzie z wami, dzieląc się z waszym życiem i wzmacniając waszą miłość. Pamiętajcie, że miłość, którą dzielił się z wami, pochodziła od Boga; jest to część Bożej miłości do Swoich ludzi, a Boża miłość jest mocniejsza od śmierci.
Musimy być mocni i podtrzymywać Wiarę. Bóg czuwa nad nami. Ma nas w Swojej opiece. Miejcie nadzieję, ponieważ Bóg jest zawsze blisko, aby słuchać każdej modlitwy i aby widzieć nas w tych ciemnościach, tak że my, którzy wierzymy w Zmartwychwstanie będziemy mogli zobaczyć Pierre'a znowu i cieszyć się wraz z nim życiem wiecznym. Ta długa i ciężka podróż Pierre'a musiała się zakończyć, jego cierpienie skończyło się, ale jego życie nie skończyło się. Przy pomocy Bożej łaski dopiero się rozpoczęło.
Modlę się, aby uzdrawiająca Boża obecność i pokój były z wami w tych trudnych dniach, które nadchodzą; niech Bóg utrzymuje was w Wierze, bo kiedy dotrzecie do końca swoich dni, możecie poczuć wsuwającą się w waszą rękę, rękę Pierre'a, prowadzącą was do jego nowego domu w Bogu.
ks. Józef Wąsik
proboszcz parafii Chrystusa Króla w Toronto