Encyklika „Humanae vitae" podjęła kwestie dotyczące seksualności, miłości i życia związane nierozerwalnie między sobą. Chodzi o zagadnienia obejmujące wszystkich ludzi wszystkich epok. Dlatego jej przesłanie pozostaje ciągle ważne i aktualne. Papież Benedykt XVI wyraził to w następujących słowach: „To, co było prawdą wczoraj, pozostaje nią także dzisiaj. Prawda wyrażona w »Humanae vitae« się nie zmienia, wręcz przeciwnie, właśnie w świecie nowych odkryć naukowych jej nauczanie staje się bardziej aktualne i prowokuje do refleksji nad rzeczywistą wartością, którą posiada" (Przemówienie do uczestników Międzynarodowego Kongresu z okazji 40-lecia encykliki „Humanae vitae", 10 maja 2008 r.).
Tak samo papież Franciszek zachęcił nas w swojej adhortacji posynodalnej „Amoris laetitia" do odkrycia na nowo „orędzia encykliki »Humanae vitae« Pawła VI (nr 82) jako nauczania, które należy nie tylko zachowywać, ale które przychodzi do nas jako propozycja już przeżyta doświadczalnie. Stanowi ono normę wykraczającą poza środowisko miłości małżeńskiej i punkt odniesienia do życia prawdą języka miłości w każdej relacji międzyosobowej.
Podkreślano odwagę Pawła VI w sprzeciwianiu się naciskom zmierzającym do udzielenia zgody na używanie środków antykoncepcyjnych podczas współżycia przez małżeństwa katolickie. Jednak moim skromnym zdaniem prawdziwa odwaga encykliki sięga znacznie głębiej. Ma ona charakter antropologiczny i w tym znaczeniu może nam pomóc dzisiaj stawić czoła wyzwaniom antropologicznym pojawiającym się w naszym społeczeństwie.
W odpowiedzi na problem używania środków antykoncepcyjnych encyklika umieszcza swoją ocenę moralną w całościowej perspektywie antropologicznej, uwzględniając integralną wizję człowieka i jego Bożego powołania (por. nr 7). Encyklika opiera swoje nauczanie na prawdzie aktu miłości małżeńskiej w „ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku małżeńskim: między oznaczeniem jedności i oznaczeniem rodzicielstwa" (nr 12). Na tym fundamencie przeciwstawia się dominującej antropologii uznającej człowieka za twórcę znaczenia w oparciu o jego czyny. W dziedzinie seksualności wyraża się to w zarzucie, że człowiek nie może ograniczyć się do bycia biernym podmiotem reguł rządzących jego ciałem, a także w żądaniu, aby on sam nadawał znaczenie swojej własnej seksualności. Taka antropologia przedkłada wolność nad naturę, jakby stanowiły one dwa elementy nie do pogodzenia. Jednakże Paweł VI przestrzega, że przed wolnością istnieją pewne znaczenia, które człowiek może zrozumieć dzięki rozumowi, i że to nie on je wybrał, a które regulują i ukierunkowują jego zachowanie. Jeżeli człowiek potrafi rozpoznać i odczytać jednoczące i prokreacyjne znaczenie aktu małżeńskiego, urzeczywistni właściwie swoją egzystencję, doprowadzając ją do pełni. Encyklika uczy, że nie tylko nie ma napięcia pomiędzy naturą a wolnością, ale natura nadaje wolności znaczenie umożliwiające prawdziwość aktu miłości małżeńskiej i jej pełne urzeczywistnienie. Taka jest, moim zdaniem, prawdziwa odwaga encykliki „Humanae vitae", która nadaje jej radykalną aktualność.
Odrzucenie encykliki oznacza nie jedynie akceptację moralności antykoncepcyjnej, lecz także przyjęcie dualistycznej antropologii, która widzi w naturze zagrożenie wolności i która myśli o zmianie prawdy o akcie małżeńskim, manipulując ciałem. Możliwość miłości przewidującej seks, ale nie dzieci, sprowadza się w rzeczywistości do seksu bez miłości, co spowodowało nie tylko bagatelizację ludzkiej seksualności, lecz także doprowadziło do zmiany rozumienia tego, czym jest intymność seksualna i czym jest współżycie seksualne na płaszczyźnie społecznej.
Tylko tak można wyjaśnić niezdolność dzisiejszych społeczeństw zachodnich do uznania różnic moralnych pomiędzy zjednoczeniem seksualnym mężczyzny i kobiety a zjednoczeniem seksualnym dwóch osób tej samej płci. Skoro zadaniem osoby jest nadanie znaczenia swojej seksualności poprzez wolne akty, wówczas nie jest problemem na przykład zezwolenie na współżycie seksualne osób tej samej płci z chwilą, gdy jedyną rzeczą, która się liczy, jest to, aby owo „zjednoczenie uczuciowe" było wolne i wspólne. W ten sposób, w tej perspektywie to wolność ma określać prawdę o czynie. Nie uznaje się za konieczne, aby akt ludzki, w tym przypadku akt miłości małżeńskiej, odpowiadał pewnemu znaczeniu istniejącemu wcześniej, naturalnemu lub ustanowionemu przez Boga, a jedynie był aktem wolnym. Encyklika przeciwstawia się takiej antropologii i była w stanie podjąć wcześniej problemy z niej wynikające w sposób proroczy (nr 17).
Odrzucenie encykliki naruszyło nie tylko wizję miłości i seksualności, lecz także postrzeganie własnego ciała. Antropologia antykoncepcyjna jest antropologią dualistyczną, która dąży do traktowania ciała w sposób instrumentalny, a nie na sposób osobowy. Zdanie, które zainspirowało tytuł tej konferencji: „Moje ciało jest moją własnością", stanowi streszczenie tego instrumentalnego charakteru ciała, tego dualizmu redukującego ciało do czystej materii i dlatego do przedmiotu podatnego na manipulacje.
To ubóstwienie ciała oznacza nie tylko utratę prawdy, ludzkiej miłości i rodziny, ale spowodowało gwałtowny spadek urodzeń i wzrost liczby aborcji. Odrzucenie obydwu znaczeń wraz z żądaniem ograniczenia liczby urodzeń poprzez używanie środków antykoncepcyjnych przyczyniło się do rozwoju sztucznego manipulowania przyrostem naturalnym za pośrednictwem technik wspomaganej reprodukcji. Najpierw zaakceptowano seksualność bez dzieci, następnie „produkcję" dzieci bez aktu seksualnego. Życie tak „wytworzone" nie jest już uważane samo w sobie za dar, ale za „produkt", któremu przypisuje się funkcję użytecznościową. Owa użyteczność mierzona poprzez konkretne funkcje jest tym, co określa się dzisiaj mianem „jakości życia". W ten sposób jakość życia zmienia się w dyskryminujący podział na życie godne i życie niegodne istnienia, które można zniszczyć: aborcja eugeniczna, eliminacja osób niepełnosprawnych, eutanazja chorych terminalnie itd. Wszystko jest „przyozdobione" pewnym „współczuciem" wobec tych, którzy znajdują się w takiej sytuacji (poprzez eliminację chorego), „współczucie" wobec ich domowników i wobec społeczeństwa, które uwolni się od „niepotrzebnych kosztów" (por. Kongregacja Nauki Wiary, List „Samaritanus bonus" o opiece nad osobami w krytycznych i końcowych fazach życia, 22 września 2020 r.).
Owo manipulowanie ciałem właściwe dla relatywizmu moralnego i obecne w antropologii antykoncepcyjnej występuje w dwóch ideologiach: gender i transhumanizmie. Obie wychodzą z założenia, że nie istnieje jakakolwiek prawda zdolna ograniczyć rozwój ich postulatów. Wolność jest znowu ustawiona w opozycji do natury. Ta deifikacja wolności pozbawionej relacji z prawdą sprawia, że obydwie ideologie lansują pragnienie i chęć jako ostateczne gwaranty ludzkich decyzji. Dlatego zdanie „ciało jest moje" brzmi dalej: „i robię z nim, co chcę". „To, co chcę" wyraża jedynie pragnienie jako gwarancję decyzji moralnej. To właśnie ludzkie ciało jawi się jako przeszkoda, ograniczenie spełnienia pragnienia.
Skoro ideologia gender głosi, że obywatele konstruują społecznie własną płeć, wychodząc z założonej neutralności płciowej, należy wówczas zanegować podstawową prawdę antropologiczną, jak również dymorfizm płciowy (mężczyzna i kobieta) właściwy dla gatunku ludzkiego. dlatego ideologia gender neguje, że tożsamość osoby ma związek z jej biologicznym ciałem: osoba nie utożsamia się ze swoim ciałem (płcią), ale ze swoją „orientacją". Zaciera się jakąkolwiek relację z płcią binarną na rzecz głoszenia różnorodności płciowej.
Podobnie też w transhumanizmie osoba zostaje zredukowana do umysłu (mózgu) albo nawet do połączeń nerwowych jako podstawy jej „wyjątkowości". „Wyjątkowość" jest obecnie istotą osoby bez ciała, która ją identyfikuje i która może przeniknąć do innego ciała ludzkiego, ciała zwierzęcego, cyborga lub zwykłego pliku.
Ideologie gender i transhumanizmu są przejawami tej antropologii – odrzuconej przez „Humanae vitae" – która neguje wymiar osobowy w ciele, redukując je do zwykłego przedmiotu podlegającego manipulacjom. Tożsamość kulturowa, społeczna i prawna osoby nie jest ściśle związana z jej męskością bądź kobiecością. Jej tożsamość osobowa opiera się teraz na orientacji, tzn. bez powiązania z własnym ciałem i bez powiązania z ciałem „innej osoby", z płcią przeciwną. To ta antropologia oddzieliła powołanie do miłości od powołania do płodności. W takim ujęciu jest ona antropologią fundamentalnie ahistoryczną, szukającą jedynie chwili obecnej, antropologią „carpe diem".
W tej antropologii cyborg jawi się jako jej pełne urzeczywistnienie. Poprzez cyborga dokona się prawdziwa emancypacja biologiczna:
1. ponieważ umożliwi on wytwarzanie ciała i płci za pośrednictwem biotechnologii;
2. ponieważ cyborg pozwala na istnienie świata bez ludzkiej reprodukcji płciowej; świata bez macierzyństwa: marzenie radykalnego feminizmu.
Cyborg ukierunkowuje ideologię gender ku przyszłości pogenderowej, zaś transhumanizm dąży do tego, aby sprawić, żeby przyszłość była postludzka dzięki cyborgowi.
Jedyna możliwa odpowiedź w obliczu tych ideologii polega na nowym odkryciu integralnej antropologii osoby proponowanej w encyklice „Humanae vitae" jako jedności ciała i duszy, antropologii zdolnej zrozumieć pełnię i wolność zintegrowaną z naturą ludzką. Tylko tak istota ludzka będzie mogła być sobą. Benedykt XVI wyraził to w ten sposób w encyklice „Deus caritas est": „Człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy ciało i dusza odnajdują się w wewnętrznej jedności. […] kocha człowiek, osoba, która kocha jako stworzenie jednostkowe złożone z ciała i duszy. Jedynie wówczas, kiedy obydwa wymiary stapiają się naprawdę w jedną całość, człowiek staje się w pełni sobą" (nr 5).
Już Jan Paweł II wskazał z okazji 20-lecia ogłoszenia encykliki „Humanae vitae" na jej proroczy charakter: „Lata następujące po ogłoszeniu encykliki – powiedział Jan Paweł II – pomimo utrzymywania się bezzasadnej krytyki i niedopuszczalnego przemilczenia pozwoliły pokazać bardzo wyraźnie, jak dokument Pawła VI był nie tylko ciągle aktualny, lecz także proroczy" [Przemówienie do przedstawicieli Konferencji Episkopatów w XX-lecie „Humanae vitae", 7 listopada 1988 r.].
Sens proroczy encykliki znajduje podstawę w integralnej wizji antropologicznej tego, co oznacza prawdę o miłości, o seksualności i o życiu. Antropologii integralnej, która odrzuca z jednej strony redukcjonizm biologiczny transhumanizmu, a z drugiej – negację ciała typową dla ideologii gender. Encyklika pozostaje nadal ważna, gdyż jest prawidłową reakcją Magisterium na dualistyczne antropologie dążące do instrumentalizacji ciała, które reprezentują nie nowe humanizmy postmodernistyczne i świeckie, ale raczej autentyczne antyhumanizmy. Encyklika proponuje nam antropologię całej osoby, antropologię zdolną połączyć wolność i naturę.
Ponadto dzisiaj dokonuje się to, co encyklika zapowiedziała: „Z góry da się przewidzieć, że nie wszyscy chyba łatwo przyjmą podaną naukę, skoro już podniosło się tyle głosów, które korzystając z pomocy nowoczesnych środków propagandy, sprzeciwiają się nauce Kościoła. Kościół wszakże nie dziwi się temu, że podobnie jak Boski jego Zbawiciel, postawiony jest na »znak, któremu sprzeciwiać się będą« . Nie zaniedba z tego powodu bynajmniej nałożonego mi obowiązku głoszenia z pokorą i stanowczością całego prawa moralnego, tak naturalnego, jak i ewangelicznego". [„Humanae vitae", nr 18]. Także my w świecie, w którym żyjemy, jesteśmy wezwani do bycia „znakiem sprzeciwu", głosząc z pokorą i stanowczością prawdę o człowieku, o miłości, o seksualności i o życiu.
Wystąpienie na konferencji „Ciało jest moje. „Hunanae vitae" – odwaga encykliki na temat seksualności i prokreacji" zorganizowanej przez Międzynarodową Katedrę Bioetyki im. Jérôme'a Lejeune'a, Rzym, 19-20 maja 2023 r.
Kard. Luis Francisco Ladaria Ferrer
tłum. Władysław Lisowski