LONDYN, 15 czerwca 2010 (LifeSiteNews.com) – Pod rządami właśnie odsuniętej od władzy Partii Pracy, Wielka Brytania przyłączyła się do planu Unii Europejskiej, zezwalającego rządowi na gromadzenie danych na temat obywateli, którzy wyrażają lub podzielają „radykalne" opinie polityczne.
Posunięcie to spowodowało ostrzeżenia ze strony obserwatora swobód obywatelskich. Pozarządowa organizacja Statewatch oznajmiła w poniedziałek, że rządy europejskie planują zmusić wszystkich operatorów telefonicznych, operatorów sieci komórkowych i dostawców usług internetowych do gromadzenia informacji na temat używania przez ich klientów sieci internetowej, e-maili i rozmów telefonicznych w okresie do 2 lat.
Zgodnie z „aktem zestawienia danych" działacze określeni przez rząd mianem „skrajnie prawicowych/lewicowych, islamistów, nacjonalistów lub antyglobalistów" mogą zostać poddani inwigilacji, a informacje zebrane na ich temat będą dostępne policji i siłom bezpieczeństwa w krajach członkowskich.
Statewatch ostrzegł, że plan może dotyczyć nie tylko osób związanych z terroryzmem, ale także wszystkich, których dzielą z państwem prawdziwe różnice polityczne.
Poufne dokumenty uzyskane przez Statewtch ujawniają, że zbieranie danych początkowo skierowane na „radykalizację i rekrutację" w islamskich grupach terrorystycznych zostało poszerzone, by włączyć inne, w dużej mierze niezdefiniowane, grupy.
Statewatch stwierdził: „'Akt'nie dotyczy głównie ludzi lub grup zamierzających popełnić akty terrorystyczne. Skierowany jest raczej w ludzi lub grupy, które posiadają radykalne poglądy, opisywane jako propagujące'radykalne przekazy'".
„Kto będzie stosował ten'akt', poddając inwigilacji bardzo szerokie spektrum ludzi i grup? Policja Unii Europejskiej, agencje bezpieczeństwa i wywiadu plus'instytucje i agencje UE'".
Parlament Europejski debatuje obecnie nad zmianami do dyrektywy UE z 1997 r. na temat prywatności w telekomunikacji, która stwierdza, że dane mogą być zachowywane jedynie w celach billingowych, a potem muszą być wymazywane. Proponowane zmiany do dyrektywy będą zezwalały poszczególnym krajom na wprowadzenie prawa zmuszającego przedsiębiorstwa komunikacyjne do zachowania danych.
Statewatch stwierdził jednak, że jego grupa widziała „ramową decyzję" UE, która zmusza wszystkie rządy do wprowadzenia praw, zmuszających przedsiębiorstwa komunikacyjne do zachowania wszystkich danych dotyczących ruchu przez 12 do 24 miesięcy. Ta decyzja ramowa będzie głosowana w następnym miesiącu.
„Rządy UE domagały się, by zmiany do dyrektywy UE z 1997 r. na temat prywatności w telekomunikacji, zezwalającej na zachowywanie danych i dostęp do nich przez organy ścigania, nie były wiążące dla krajów członkowskich – każdy parlament narodowy musiałby podjąć decyzję w tej sprawie".
„Teraz wiemy, że od samego początku zamierzali oni uczynić te zmiany obowiązującymi, przymusowymi w całej Europie", powiedział w oświadczeniu redaktor Statewatch, Tony Bunyan.
Lewicujący dziennik Guardian wskazuje, że niezdefiniowany w dokumencie termin „wewnętrzni ekstremiści" może być wycelowany w „przestrzegających prawa protestujących ekologów, aktywistów antywojennych i bojowników antyrasistowskich".
Dokumenty określają „ekstremistów ekologicznych" razem ze skrajnie prawicowymi działaczami, irlandzkimi dysydentami republikańskimi, rojalistycznymi członkami organizacji paramilitarnych i ekstremistami inspirowanymi przez Al-Kaidę, jako znajdujących się wśród grup „obecnie sklasyfikowanych jako ekstremistyczne, mogących włączać tych, którzy popełnili poważne przestępstwa w pogoni za ideologią lub dla sprawy".
Lecz dokumenty zawierają notę, że oczekuje się, iż poszczególne kraje zmodyfikują i dostosują plan do lokalnych „potrzeb". W obecnym klimacie politycznym Wielkiej Brytanii, chrześcijańskie i politycznie lub społecznie konserwatywne grupy stały się już poważnym celem ingerencji państwa.
Hilary White