„Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”
S. Faustyna Kowalska, Dzienniczek 1732
Wydarzenia, które wam zapowiedziałam – taką wyobrażam sobie odpowiedź Maryi – będą wstrząsem dla całej ludzkości, zupełnie do nich nieprzygotowanej. Czyż Mój Boski Syn nie zapowiadał, że przyjdzie niespodziewanie – jak złodziej w nocy, jak oblubieniec powracający z wesela, jak gospodarz po długiej podróży? Jego przyjście będzie się wiązało z oczyszczeniem ziemi nie tylko z grzechu, ale także z grzeszników, zamykających przed Nim serca, chociaż mieli czuwać i oczekiwać Go z miłością. Ewangeliści zapisali Jego słowa budzące grozę, gdyż mówił o ciemnościach zalegających ziemię i o morskiej nawałnicy, wdzierającej się na lądy. A czy Ja sama nie ostrzegałam was, że całe nieposłuszne narody zginą, a żywi będą zazdrościć umarłym? W tylu miejscach objawień naświetlałam te wydarzenia!
Mój Boski Syn, w oparciu o swoje przypowieści, wielokrotnie kierował do swoich słuchaczy, ale także do całej ludzkości wszystkich czasów, jakże mocne i znamienne wezwanie: „Czuwajcie!”. Pierwsi chrześcijanie czekali na Jego powrót tak intensywnie i w takim napięciu, że sprzedawali majątki, nie chcieli zawierać małżeństw czy nawet podejmować pracy. Za to teraz prawie wszyscy ignorują Jego wezwanie, i to nawet tym wyraźniej, im bliżej jest Jego przyjście! Dlatego przychodzę do Polski – do tego kraju, który od dawna sama wybrałam na swoje królestwo; przychodzę z nadzieją, że Moje najmniejsze (takimi też są we własnych oczach) dzieci odpowiedzą na Moje wezwanie.
Wiecie, jak z dzieci-pastuszków ukształtowałam sobie w Fatimie mężnych apostołów: najpierw pokazałam im piekło, w którego istnienie wątpią dzisiaj ludzie. Gdy dzieci przejęły się strasznym losem potępionych na wieki (chociaż trudno im było pojąć nieskończoność tej męki), zapragnęły ratować od piekła kogo się tylko da, i to nawet za bardzo wysoką cenę. Niektóre ich umartwienia Mnie ofiarowane byłyby zbyt trudne nawet dla dorosłych.
Wiem że i wy przejmujecie się strasznym losem żyjących w grzechach ciężkich, a często macie ich nawet w gronie swoich najbliższych. Nie wymagam od was wielkich umartwień, ale przede wszystkim przyjęcia tych trudów, doświadczeń i niewielkich cierpień, które miłujący Bóg na was dopuszcza. Jeśli je przyjmiecie bez buntu, to już wiele, ale to jeszcze nie wszystko. W pełni staną się one waszym krzyżem, a więc i narzędziem apostolstwa na rzecz tych zagrożonych, gdy je nie tylko przyjmiecie, ale i ofiarujecie Ojcu Niebieskiemu dla uratowania tamtych.
To prawda, że jesteście bardzo niedoskonali, a więc towarzyszy wam świadomość, że i wasza ofiara ma niewielką wartość. Przekonanie to powiększa piekielny przeciwnik, który wam to wmawia, a ponadto straszy was nadmiernym ciężarem krzyża, który mógłby was „przywalić”. On wie doskonale, ile traci dusz, nad których zdobyciem pracował całymi latami, więc chce was zniechęcić do tego dzieła. Mówię wam jednak, że od waszej ofiary Bóg uzależnił zbawienie wielu i dlatego nie możecie Go zawieść! On sam nadaje wartość waszym niedoskonałym ofiarom, gdy jednoczycie się z Jego Synem, patrzy na was przez Jego otwarte rany. On przyjmuje maleńką kroplę waszej ofiary i łączy ją z oceanem Najświętszej Ofiary, a wtedy ta kropla staje się oceanem. Jako żertwy ofiarne, rozpięte na codziennym krzyżu, możecie w sposób niepozorny, a nawet nieznany ani wam samym, ani innym ludziom, dokonać najwspanialszej w całym waszym ziemskim życiu rzeczy: pomóc się zbawić choćby jednemu człowiekowi… a nawet… całej ludzkości! To właśnie wasze zjednoczenie z Jezusem nadaje wartość waszym apostolskim czynom, do których – jak widzicie w Fatimie – zdolne są nawet małe dzieci. Powołuję więc was, którzy to zaczynacie rozumieć, do utworzenia „iskry”, zapowiedzianej przez Mojego Boskiego Syna. Mogę was powoływać, gdy tylko zaczyna was przenikać Boski Ogień, uzdalniający was do bycia żertwą ofiarną.
Wiem, że wielu z was już wcześniej weszło na tę drogę. Składaliście swoje ofiarki – jak to obrazowo ujął Mój ukochany syn, święty Ludwik Grignion – na złotej „tacy” Mojego Niepokalanego Serca, bym mogła zanieść je przed tron Boga. Na tej „tacy” – pisał on – nawet nieforemna marchewka ubogiego rolnika jest przez Boga przyjęta jako cenny dar. Teraz bądźcie przekonani, że wasz dar nabiera większej wartości, niż kiedykolwiek dotychczas. Potrzebny jest całej zagrożonej ludzkości. Powiedziałam o tym Mojej ukochanej córce, ukrytej zakonnicy węgierskiej, już 60 lat temu [w 1955 r.]. Dałam wam przez nią także wspaniałe obietnice. Oto Moje słowa:
„Moje dzieci, cały świat jest w niebezpieczeństwie – pokój, moralność, miłość, wiara. Wzywam więc was do apostolstwa – was, wybranych – żeby Bóg za cenę waszej ofiary, ochoczo złożonej z życia, wylał strumień swego Miłosierdzia. Możecie uratować od potępienia niezliczoną liczbę dusz, jeśli cierpliwie nieść będziecie cząsteczkę krzyża Mojego Boskiego Syna, którą On wam ofiarował.
Wkrótce świat ujrzy tyle śmierci, cierpienia i spustoszenia, jakiego nigdy nie było od początku czasów. Proszę was, pomóżcie Mi zbawić Moje dzieci. Sama nie mogę ich uratować – potrzebuję waszych rąk, waszych serc, waszej współpracy, waszych ofiar i cierpień za te dzieci. Złóżcie siebie w ofierze zadośćuczynienia, żeby wiele dusz zostało uratowanych przed nadejściem na świat utrapień.
Co mam uczynić, żebyście zrozumieli, że godzina już wybiła, a kto nie jest przygotowany do uczty, będzie usunięty na zawsze bez nadziei przebaczenia?! Proszę was o pomoc, o ostatni wysiłek na te niezwykłe czasy. Pomóżcie Mi, waszej Matce, wyrwać z rąk szatana synów rozproszonych i przewrotnych. Co to za ból!!!… Przecież Jezus przelał za nich swoją Krew, a oni wyrzekają się wiecznego szczęścia, wybierając piekło!!! Bądźcie gotowi, bo Bóg, Sędzia Sprawiedliwy, przychodzi sądzić i otworzyć Królestwo Miłości.
1. Imię ich zostanie zapisane w miłością gorejącym Sercu Jezusa i Niepokalanym Sercu Maryi.
2. Przez swoją ofiarę, zjednoczoną z zasługami Jezusa, uratują wiele dusz od wiecznego potępienia. Zasługi ich ofiar rozciągną się na dusze aż do końca świata.
3. Nikt z członków ich rodzin nie zostanie potępiony, i to nawet wtedy, gdyby zewnętrzne pozory na to wskazywały: zanim ich dusza odłączy się od ciała, uzyskają łaskę żalu doskonałego.
4. W dniu, w którym złożą siebie Bogu w ofierze, zostaną uwolnieni z Czyśćca członkowie ich rodzin.
5. W godzinie ich śmierci będę ich wspierać i towarzyszyć im – z pominięciem Czyśćca – [przed oblicze] Chwalebnej Trójcy Przenajświętszej, gdzie zajmą miejsce przygotowane im przez Pana i będą razem ze Mną szczęśliwi”.
Idąc tą drogą apostolstwa, wypełnicie swoje powołanie kapłańskie. Wynika ono nie ze święceń, lecz z Chrztu i z Bierzmowania, a polega na składaniu Bogu w ofierze samego siebie. O takim powołaniu, niezmiernie wzniosłym, mówił Mój Boski Syn tejże wybrance na Węgrzech:
„Moje dzieci, każda poszczególna dusza, która z miłości do Mnie i do bliźniego składa siebie na tym ołtarzu ofiarnym, pomnaża stokrotnie chwałę Mojego Ojca i radość Mojej Matki. Zbudźcie się, Moje dzieci, i napełniajcie się coraz większą gorliwością! Mój Kościół święty jeszcze nigdy nie potrzebował tylu bezinteresownych ofiar co teraz. W miejsce wielu niewiernych kapłanów powołałem do życia Moich rybaków dusz (domyślnie: dusze-ofiary, a więc osoby konsekrowane i ludzi świeckich). Ci są kapłanami Serc Jezusa i Maryi, powołanymi przez Pana, by w ciszy pracowali dla chwały Bożej i zbawiania dusz. Waszym serdecznym aktem strzelistym niech będą słowa: Przyjdź Duchu Święty i przygotuj serca na panowanie płomiennej miłości Dwóch Najświętszych Serc”.
Ks. dr Adam Skwarczyński