French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Jak tworzone są pieniądze

w dniu piątek, 01 maj 2015.

Przemówienie Clifforda Hugh Douglasa twórcy propozycji Kredytu Społecznego

Artykuł ten pochodzi z jesiennego wydania „Artysty Społecznego" („The Social Artist") z 2014 r. − www.douglassocialcredit.com − i jest zaczerpnięty z przemówienia zatytułowanego „Pieniądze i system cen" („Money and the Price System") wygłoszonego przez Clifforda H. Douglasa (1879-1952) w Oslo 14 lutego 1935 r. do króla Norwegii, ministra brytyjskiego oraz przewodniczącego i członków Oslo Handlesstands Forening (Klub Kupiecki).

Chciałbym prosić Państwa, żebyście wytrzymali ze mną, kiedy będę robił przegląd niektórych aspektów obecnej sytuacji i nieporozumień z nią związanych. Sytuacja jest pogmatwana przez dużą liczbę zwrotów − nie wiem, czy macie je w języku norweskim, ale my mamy je w angielskim − a one wprowadzają w błąd. Na przykład, słyszymy, czy słyszeliśmy w szczęśliwych dniach, które przeminęły, że, powiedzmy, pan Jones „robił pieniądze". Pan Jones był szewcem czy piwowarem albo producentem samochodów.

Jak się robi pieniądze

Myślę, że pierwszą rzeczą, którą musimy poznać − rzeczą, która jest dość bezsporna − jest to, że na świecie istnieją tylko trzy klasy ludzi, którzy robią pieniądze, w dosłownym sensie tego słowa. W Wielkiej Brytanii na przykład jest Mistrz Mennicy Jego Królewskiej Mości, który bije metalowe monety i po długiej i zaszczytnej karierze zazwyczaj otrzymuje kawałek czerwonej wstążki − Krzyż Komandorski Orderu Łaźni1 − i dobre wynagrodzenie.

Jest dżentelmen, który urządza własną małą wytwórnię i albo robi fałszywe monety albo wypisuje bardzo misternie wykonane podpisy na kawałkach specjalnego papieru. On „robi" pieniądze, ale jako wynagrodzenie otrzymuje piętnaście lat więzienia. Jest wreszcie ten trzeci, który w odniesieniu do tej dziedziny jest dużo mniej reklamowany i dużo bardziej małomówny, a jest nim bankier i to on, w dosłownym tego słowa znaczeniu, robi ponad 90 procent bieżących pieniędzy, których używamy.

Kiedy mówię „robi je" mam na myśli dokładnie to, co mówię. On robi je dosłownie w taki sam sposób, jak wytwórca cegieł robi cegły, a nie w takim sensie, jak pan Jones robi pieniądze. Pan Jones dostaje je od kogoś innego, ale bankier je robi.

Metoda, za pomocą której bankier robi pieniądze jest sprytna i składa się w dużym stopniu z księgowości. Myślę, że w dobrze poinformowanych kręgach nie ma naprawdę żadnej dyskusji w odniesieniu do tej kwestii. Prezesi niektórych dużych banków angielskich wciąż zaprzeczają, że bankierzy robią pieniądze w takim sensie, jaki mam na myśli, ale nie sądzę, że ktokolwiek zwraca na nich uwagę. Encyklopedia Britannica, którą większość ludzi uznaje za naprawdę wiarygodny i renomowany autorytet, stwierdza, że „bankierzy tworzą środki płatnicze z niczego".

Uważam, że prezes Midland Banku Wielmożny Reginald McKenna ujmuje sprawę tak krótko, jak powinna być przedstawiona, kiedy mówi, że każda pożyczka bankowa tworzy depozyt, a spłata każdej pożyczki bankowej likwiduje depozyt. Zakup papieru wartościowego przez bank tworzy depozyt, a jego sprzedaż przez bank likwiduje depozyt. Mamy tu w tak krótkim zakresie jak to możliwe całkiem niezaprzeczalne stwierdzenie, skąd pochodzą pieniądze. Wszystkie z wyjątkiem 0,7 procenta lub ponad 99 procent transakcji pieniężnych w Wielkiej Brytanii − bez których nikt z nas we współczesnych warunkach nie mógłby istnieć − jest w każdym przypadku dokonywanych w formie „kredytu bankowego", który jest faktycznie wytwarzany przez system bankowy i uważany przez ten system za jego własny majątek. Nie da się temu zaprzeczyć, ponieważ system bankowy pożycza te pieniądze (nie daje ich). Jest to stan, który będzie akceptowany przez wszystkich jako wystarczający dowód roszczenia własności.

Z drugiej strony mamy producenta realnego bogactwa, przez co mam na myśli rzeczy, które można kupić za pieniądze − odzież, domy, samochody − rzeczy, które prowadzą do podniesienia fizycznego standardu życia i są wytworem naszej cywilizacji. Zdajemy sobie sprawę, przypuszczam, bez zbytniego podkreślania, że posiadanie pieniędzy jest roszczeniem do prawdziwego bogactwa. Niektórzy z nas, którzy nie zajmowali się w ogóle tymi sprawami są zahipnotyzowani przez opinie, że pieniądze są realnym bogactwem. Jestem pewien, że dla publiczności takiego kalibru nie trzeba podkreślać tego, iż pieniądze nie są realnym bogactwem. Są roszczeniem do realnego bogactwa. Otóż klasyczna ekonomia jest oparta bezsprzecznie, według mnie, na ekonomii „barterowej" i to w tym miejscu oddziela się ona od tego, co zaczynamy nazywać nową i, w mojej opinii, realną ekonomią.

Pieniądze jako środek dystrybucji

Klasyczna ekonomia opiera się na założeniu, że istotą pieniędzy jest to, iż są środkiem wymiany. Ta idea pochodzi ze stanu rzeczy, który był, w każdym razie mówiąc ogólnie, prawdziwy może 200 lat temu. Było to założenie, że w takim czy innym sensie każdy pracował, od najwyższego do najniższego, i że wymieniali oni owoce swojej pracy wzajemnie za pośrednictwem pieniędzy, gdy były one używane. Chodziło o to, że istniała ciągła wymiana dóbr i usług między, powiedzmy, A, B i C. Cała klasyczna ekonomia opiera się faktycznie na koncepcji, że wszyscy jesteśmy producentami i konsumentami w sensie ekonomicznym i że funkcją pieniędzy jest wzajemna wymiana dóbr i usług, które każdy z nas produkuje.

Cokolwiek z tego mogło być kiedyś prawdą, dziś oczywiście, ewidentnie nią nie jest. Współczesny ekonomiczny system produkcji nie jest systemem produkcji indywidualnej i wymiany produkcji między osobami.

Jest on coraz bardziej syntetycznym montażem − w centralnym koncernie − bogactwa, składającego się z dóbr i usług, które zawdzięczamy w przeważającej mierze energii, nowoczesnym metodom naukowym i wszelkiego rodzaju organizacjom oraz innym elementom wkładu każdego z nas, które się nam przytrafią.

Problemem nie jest wymiana elementów wkładu każdego z nas do tego centralnego koncernu, ponieważ w istocie nasz wkład do niego, w zwykłym sensie materialnych rzeczy gospodarczych, staje się coraz mniejszy. Prawidłowy obraz − bezspornie właściwy obraz współczesnego systemu produkcyjnego − jest moim zdaniem oparty na rodzaju maszyny do pisania ze zmniejszającą się ilością operatorów, którzy dotykają przycisków, a dotykając ich, coraz mniej operatorów może produkować wszystko, czego potrzebujemy. Poprzez energię słoneczną (energia ropy naftowej, pary wodnej itd. składa się z tego, co jest uogólniane jako energia słoneczna) tak zwane przekleństwo Adama jest przeniesione z pleców ludzi na maszyny, tak że niewielka ilość osób obsługujących tę machinę „produkcji" przemysłowej może produkować wszystko to, co jest potrzebne do użytku populacji. Problemem nie jest wymiana między szeregiem ludzi, od których coraz mniej wymaga się naciskania przycisków, ale czerpanie z tej centralnej puli bogactwa za pomocą środków, które można wyobrazić sobie jako system biletów.

Współczesny system pieniężny w istocie traci prawie codziennie swój charakter środka wymiany, jakkolwiek wiele z tego mogło być kiedyś prawdą, i staje się coraz bardziej systemem biletów, za pomocą których ludzie nie wymieniający swojej produkcji mogą czerpać z centralnej puli bogactwa. To, jak sądzę w gruncie rzeczy, będzie zasadniczy rozłam między, powiedzmy, moim własnym punktem widzenia i tych, którzy myślą podobnie jak ja a szkołą ekonomii klasycznej.

Clifford Hugh Douglas


 

1.) Order Łaźni – brytyjskie odznaczenie wprowadzone przez króla Jerzego I 18 maja 1725 r. jest czwartym – jeśli chodzi o znaczenie – odznaczeniem brytyjskim, po Orderze Podwiązki, Orderze Ostu i Orderze Św. Patryka. Jest przyznawany w trzech klasach: Krzyż Wielki, Krzyż Komandorski i Krzyż Towarzyski (wikipedia.org)

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com