...i sam jej relacjonuje wielkopiątkowe wydarzenia z Kalwarii. O swym odejściu do Ojca w niebie mówił :
„Swoją śmierć darowałem Ojcu w ofierze za dusze umierające, a one będą żyć. Ostatnim okrzykiem, jaki wydałem z krzyża, objąłem całą ludzkość : w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Przeszywający spazm, którym uwolniłem się z tego świata, został przyjęty przez Ojca z nieskończoną miłością ; radowało się całe Niebo, ponieważ Moja ludzka postać weszła do chwały. W chwili, w której oddałem ducha, spotkała Mnie ogromna liczba dusz : tych, które pragnęły Mnie w ubiegłych wiekach, miesiącach i dniach, a ich pragnienie było wielkie.
Pośród wszystkich otaczających Mnie dusz jedna była szczególnie poruszona ; poruszona tak bardzo, że jaśniała z radości, z miłości... Był to Józef, który bardziej niż ktokolwiek inny rozumiał chwałę, w jaką wstąpiłem po tak ciężkiej walce. To on prowadził czekające na Mnie dusze. Aniołowie według kolejności oddawali Mi chwałę, tak że całą Moją jaśniejącą już postać otaczali niezliczeni święci, wysławiając Mnie i uwielbiając”.