French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Kapłan w świecie cyfrowym

w dniu piątek, 01 styczeń 2010.

świadectwo Rona Tesoriero, autora książki „Reason to Believe” – „Powód do wiary”

Konsekrowana Hostia zmienia się w ciało. Niewidomy odzyskuje wzrok na pół godziny, by zobaczyć film o Eucharystii. Te i inne współczesne przypadki opisał australijski prawnik Ron Teso­riero. Na Światowych Dniach Młodzieży w Sydney był jedną z osób składających świadectwo.

Ron Tesoriero: Napisałem książkę „Reason to believe". Jej rdzeń stanowi historia, która moim zdaniem będzie miała szczególne znaczenie dla Kościoła. Wydarzyła się ona w Buenos Aires w Argentynie, gdzie kard. Jorge Bergoglio poprosił profesora, z którym współpracuję, o zbadanie kon­kretnej sprawy. Chodzi o wydarzenie z parafial­nego kościoła w Buenos Aires. Księdzu, który do­piero co skończył odprawiać Mszę św., powie­dziano, że na podłodze tego kościoła leży porzu­cona ho­stia. Podniósł ją z zamiarem spożycia, jednak wi­dząc jej stan, umieścił ją w naczyniu z wodą i wło­żył do Tabernakulum. I po dwóch czy trzech dniach zauważył, że hostia zmieniła się w jakąś krwistą substancję, która w ciągu następnych kilku dni jeszcze się powiększyła. W książce za­mieściłem zdjęcia ukazujące, że przemiana hostii jest nad­zwyczajna: zmieniła się w krwistą, wręcz gęstą substancję. To robi wrażenie.

Kościół zdecydował się podjąć badanie. Po­zwolono mi udokumentować pobieranie próbki i przyłączono do grupy, która organizowała badanie tego wycinka. Podsumowując tę historię: substan­cja okazała się ciałem i krwią, z obecnością ludz­kiego DNA. Znamienne, że ten fragment ciała zo­stał zidentyfikowany. Amerykański patolog wyspe­cjalizowany w kardiologii, patrząc w mikroskop, oświadczył: „Mogę dokładnie powiedzieć, co to jest. Materiał ma pochodzenie ludzkie, jest to ciało, a konkretnie część mięśnia sercowego odpowie­dzialnego za skurcze serca. I jest to ciało żywe. Mogę coś jeszcze dodać: wokół tkanki jest bardzo wiele białych ciałek. Można to wytłumaczyć dwoma racjami. Pierwsza: to serce żyło w chwili pobierania wycinka. Mówię, że serce żyło, gdyż normalnie białe ciałka obumierają poza żywym organizmem, potrzebują organizmu, aby je ożywiał. I ich obec­ność wskazuje, że substancja żyła w chwili pobie­rania próbki". Dalej, powiedział też, że te ciałka wniknęły w tkankę, co może znaczyć, że to serce cierpiało – np. jak ktoś, kto ciężko był bity w okolice klatki piersiowej.

Proszę sobie wyobrazić, jak to jest, gdy jest się w pokoju z naukowcem, który to mówi, nie wie­dząc, skąd jest materiał, a my wiemy o pochodze­niu badanego wycinka. Na Światowe Dni Mło­dzieży do Sydney przywieźliśmy dokumentację przekazaną przez tego księdza. Przybył i on sam, aby dać świadectwo, że do naczynia włożył nor­malną hostię, tyle że konsekrowaną. A naukowo udowodniono, że substancja wyjęta z naczynia jest ciałem i krwią. Pomyślmy o tym przez chwilę. To nie jest moje przekonanie czy tego księdza: to jest zdanie naukowca.

Z naukowego punktu widzenia ogromne zna­czenie ma fakt, że coś takiego się wydarzyło. Ży­jemy w świecie bardzo zależnym od nauki. A na­uka twierdzi, że może wytłumaczyć każdy obszar naszego istnienia. W ogólnym przekonaniu cuda się nie zdarzają, ponieważ nauka jest bardzo rygo­rystyczna i zawsze zostawia furtkę, że jeżeli nie ma czegoś dziś, to nie znaczy, że jutro się to nie zdarzy. Jak dotąd nie ma jednak wytłumaczenia, w jaki sposób kawałek chleba może się zmienić w ciało i krew.

W prezentacji na Światowych Dniach Mło­dzieży w Sydney opowiedzieliśmy, jak nauka do­wiodła tego, co wyznajemy wiarą: że podczas Mszy św. ofiarowany chleb przemienia się w Ciało Chrystusa. Dzisiejsi katolicy różnie patrzą na przeistoczenie. Moim zdaniem nie każdy wierzy, że to jest prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa. Więk­szość ludzi uznaje obecność Chrystusa w Eucha­rystii, ale w sposób symboliczny, a nie realny. Ten naukowy dowód natomiast wskazuje nam, że Ciało i Krew w Eucharystii nie są symboliczne, są rze­czywiste, tak jak nauczał Jezus Chrystus. Ukazu­jąc to, chcemy zachęcić do pełniejszego rozumie­nia, że Jezus jest rzeczywiście obecny pod posta­ciami Chleba i Wina. Nie możemy Go zobaczyć, ale On widzi nas. To właśnie są postacie, które wybrał, aby pozostać z nami do końca czasów. Wydaje mi się, że kiedy ludzie pojmą wartość tego, że Jezus jest prawdziwie obecny i że mają z Nim naprawdę bezpośrednią relację – to zmieni rozu­mienie Mszy św. i Eucharystii.

Czy mnie to osobiście dotknęło? Oczywiście. Pierwsza sprawa, która uderza, to fakt, jakie mia­łem szczęście, zostając włączony w tę sprawę. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zaczynałem badać mistyczne doświadczenia w Kościele, kiedy w po­korny sposób zaczęło się moje poszukiwanie. Je­stem prawnikiem. Kiedyś do mojego biura przy­szedł ksiądz. Wówczas nie praktykowałem wiary. I opowiedział mi, jak się modli, by stała się rzecz niemożliwa. Chciał kawałek ziemi na kościół. Umieścił tam jakiś obrazek i modlił się z nadzieją na cud. I okazało się, że cud się stał. Osoba, która była właścicielem tej ziemi, przyszła do mnie na­stępnego dnia, mówiąc, że chce się jej pozbyć za bezcen. I wtedy zrozumiałem, że jeżeli ludzie się modlą o to, co niemożliwe, to się to staje.

Czy to przypadek, czy raczej Bóg wysłuchuje i działa? Zacząłem wyszukiwać wydarzenia z histo­rii, gdzie Bóg w jakiś sposób interweniował. Czy­tałem o Fatimie, o znanym z cudu eucharystycz­nego Lanciano we Włoszech. I mówiłem sobie: jakie to cudowne, że kawałek chleba stał się Cia­łem i Krwią, że od IX w. po dziś dzień istnieje. My­ślałem: jak fascynującą rzeczą byłoby uczestniczyć w badaniach tego cudu, jak wielką sprawą byłaby możliwość opowiedzenia tej historii, że jest praw­dziwa. I zostało mi to dane. Właśnie teraz to robię. Mam przywilej i możliwość, które podejmuję rów­nież w poczuciu odpowiedzialności. Myślę o odpo­wiedzialności za głoszenie prawdy o tym, co wi­dzieliśmy, co badaliśmy. Chcę też pomóc przed­stawić to Kościołowi w taki sposób, aby miało to znaczenie i by można było z tego korzystać.

Takich historii jest wiele. Zrobiliśmy film doku­mentalny o Eucharystii w znacznej mierze oparty na tych naukowych odkryciach dotyczących wyda­rzenia z Argentyny. Chodzi nam o to, aby przed­stawić zwłaszcza tym katolikom, których wiara osłabła, naukę Kościoła o Eucharystii. Prezento­waliśmy ten film w kilku miastach Australii. Towa­rzyszył mi przy tym człowiek, który przez lata był prawdopodobnie najważniejszym australijskim dziennikarzem: Mike Willesee. On się nawrócił, pracując nad jedną z tych historii. Kiedyś prezen­towaliśmy ten film o Eucharystii w Adelajdzie dla około dwutysięcznej publiczności. Jak zwykle, za­pytaliśmy po projekcji, czy ktoś ma jakieś pytania. Podniósł się pewien człowiek. Był bardzo poru­szony, mówił z wyraźnym wzruszeniem: „Jestem niewidomy. Wiedziałem, że ten film to coś wyjąt­kowego. I modliłem się: Jezu, proszę, pozwól mi ten film zobaczyć". I kiedy skończył tę modlitwę – jak mówił – odzyskał wzrok. Był w stanie widzieć ten film od pierwszej sceny do końcowych napi­sów. Potem znów stracił wzrok. Dodał, że to do­świadczenie było tak mocne, że nie wie, co byłoby dla niego lepsze: to, że odzyskał wzrok na te 30 minut, czy też odzyskanie wzroku na zawsze.

Dla mnie było to wyjątkowo ciekawe zdarzenie. Ten niewidomy był w stanie opowiedzieć, co w filmie widział. Mówił o jednej konkretnej scenie, która szczególnie zapadła mu w serce. Chciałbym dodać, że kiedy realizowaliśmy ten film, nakręcili­śmy dużo różnego materiału: np. ludzi przyjmują­cych Komunię czy młodzież odpowiednio ubraną i przystępującą do Komunii z godnością. Kiedy fil­mowaliśmy dzieci, była wśród nich jedna dziew­czynka. Pamiętam, że ostrość kadru była dosko­nała, światło idealne, wyraz twarzy świetny. Uchwyciłem moment, kiedy przyjmowała Komunię na język. To było piękne ujęcie i pomyślałem, że w filmie będzie ważne. I ze wszystkich ludzi, którzy film widzieli, a było ich tysiące, tylko ten ślepy człowiek zwrócił uwagę na wyjątkowość tej sceny. Dla mnie to ewidentny dowód, że on ten film wi­dział.

Wydaje mi się, że jeżeli dzieje się cud, to na­stępne pytanie powinno być: dlaczego? Jeżeli jest to znak od Boga, jeżeli Bóg pozwala hostii krwawić i objawia, że jest to mięsień serca, to musi być jakiś powód. Bóg nie robi rzeczy bez powodu. Je­żeli to jest od Boga, to ma być pomocą dla naszej wiary. Ja już z doświadczenia wiem, że wielu ludzi wróciło do Boga po zetknięciu się z tymi historiami. I tak sobie to tłumaczę, że Bóg je nam daje, aby umocnić naszą wiarę. Nie sądzę, że powinniśmy się ich wstydzić, jeżeli są prawdziwe. Niektórzy ludzie mają bardzo mocną wiarę i ich nie potrze­bują. Ale jest wielu innych, jak chociażby ja sam, który potrzebuję zachęty, dodania odwagi. Dopiero poprzez te poszukiwania i analizowanie tych histo­rii dokonała się we mnie wewnętrzna przemiana w rozumieniu Eucharystii.

Wydaje się, że ludzie są zawstydzeni taką koncepcją cudów, ale przecież w Kościele jest wielu świętych, których heroiczności Kościół do­chodził w procesach kanonizacyjnych, pytając o działanie Boga w ich życiu. Cuda nie są wierze katolickiej obce. Nie powinniśmy się więc dziwić, że się dzieją. Ciekawe, że wielu z nas chce wie­dzieć, że takie rzeczy są możliwe. A jeżeli są moż­liwe – to daje nam to zupełnie inną perspektywę życia, niż ta odczytywana z gazet, według których właściwie Boga nie ma.

W swej pracy odkryłem, że ludzie są głodni Boga. Potrzebują czegoś, co pozwoli im wyjść ponad negatywizm naszego świata głoszącego, że Bóg nie istnieje, nie działa, nie odpowiada. Gdy rozmawiałem z ludźmi w czasie tych poszukiwań, zauważyłem, że nie wstydzą się mówić, ile radości daje im fakt, że Bóg odpowiada na modlitwy. Choćby przypadek tego niewidomego, który prosił Boga, aby pozwolił mu ten film zobaczyć i rzeczy­wiście go widział – dla mnie to ma ogromne zna­czenie. Bóg musiał tam być, skoro go wysłuchał. Ślepy nie modlił się niczym dziad do obrazu. Prosił Boga i cud się stał. Bóg odpowiedział.

Ja nie wyszukuję cudów. Jednak kiedy one się zdarzają i Kościół je uznaje, to mamy prawo o nich mówić. Wydaje mi się, że Bogu to się podoba. W książce piszę więc o tym współczesnym przy­padku. Sądzę, że jest to historia ważna, dzięki której wiara ludzi się umocni. To nie jest tak, że gonię za cudami. Ale kiedy się dzieją i jestem w nie w jakiś sposób włączony, to mam obowiązek o nich mówić.

Ron Tesoriero

Wysłuchał i spisał ks. Józef Polak SJ

za zgodą Radia Watykańskiego

www.radiovaticana.org

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com