Jeszcze nie byłem
tu gdzie jestem
Świat nie za duży
nie za mały
Ciągle przede mną
rzeczy pierwsze
– a spotkać wieczne
w przemijaniu
oto co dla mnie
najważniejsze
Dłonie ludzi
którzy się kochają –
Na starość drżące
przy zawiązywaniu sznurowadeł
Z pewnym trudem
przenoszące kubek z herbatą
Odległe a pomocne
w przypominaniu tego
co się widziało
Na koniec te
– jeszcze ciepłe –
ujmują
już zesztywniałe
i wkładają obrazek
z miłosiernym Chrystusem
albo różaniec
Patrzymy
na swoje dłonie
na kolejne plamki
na piersiach
na skroniach
– to przemijanie
Twoje siwe włosy
zmyślnie ukryte
pod innym kolorem
– i to przemijanie
W czułości naszych spojrzeń
dawne miłosne uniesienia
– bo przemijanie
Widzimy szczęście młodych
trzymających się za ręce
– a nasze serca
jakby wiedziały
coś więcej –
i to też
przemijanie
Zapisany – powiada Pismo
każdy włos na głowie
– i to zatem jak rósł
i jak spadał
i jak wiatr go niósł
i gdzie on teraz –
a cóż dopiero
uczynki naszych serc
i dusz
i sumienia
i wszystko co z nimi związane
złożone w wiecznym
„amen”
W globalnej wiosce
wolności bez granic
niewidzialne pręty
cyfrowy kaganiec
Dostatki wszelkie
w liczbach serwowane
Miast ludzkiej godności
ogonem merdanie
Już nikt nie pyta
co się z duszą stanie
Minął czas wolności
– pozostał kaganiec
Ciągle mało i mało – – Gejom
już nie wystarczają
własne tyłki – i wyruszają
na podbój świata
(tak samo lesbijki)
Manifa za manifą
w każdym mieście
(i na prowincji)
Mężczyźni trzymają swoje żony
za genitalia Kobiety
z odsłoniętymi kroczami
wkraczają do ziemskiego raju
Wszyscy machają
tęczowymi chorągiewkami
gromadzą na placach
gdzie zmodernizowane gilotyny
jak działały
tak działają