Przedstawiamy wypowiedzi osób, które korzystają z programu 500+. Mówią one o wpływie, jaki program ten ma na ich życie po roku od jego wprowadzenia.
Marta 29 lat, pracuje w biurze. Mąż Łukasz jest murarzem, ma 30 lat. Razem są od 10 lat. Mają dwójkę dzieci : pięcioletniego Krzysia i 9-letnią Nikolę. Mieszkają w Poznaniu
Przystąpiliśmy do programu, ponieważ wcześniej nie przysługiwała nam żadna pomoc od państwa. Stwierdziliśmy z mężem, że tyle dzieci korzysta, to dlaczego nie nasze ? Wsparcie otrzymujemy na Krzysia. Połowa tych pieniędzy idzie na zajęcia sportowe córki, a druga na zajęcia sportowe syna. Dzieci chodzą na basen i ćwiczą judo. Wcześniej korzystała z tego tylko Nikola, która jest starsza. Czy program coś zmienił ? Wcześniej nie było nas stać, aby wysłać na zajęcia dwójkę dzieci. Teraz będą na nie chodzić tak długo, jak będą chciały. Kiedy się im znudzi, wtedy pomyślimy co dalej. Pieniądze, które zostają, odkładamy na czarną godzinę, gdyby np. któreś z nich zachorowało. Myślę, że nawet jeśli władza się zmieni, rządowi będzie ciężko wycofać się z 500 plus. Dzięki temu programowi trochę zbliżyliśmy się do Europy, gdzie jednak ten „socjal” jest.
* * *
Milena 29 lat, samotnie wychowuje dwoje dzieci. Nie pracuje na stałe, ponieważ starszy z synów ma autyzm i wymaga specjalistycznej opieki. Czasem dorobi, jednak głównie utrzymuje się z zasiłków. Mieszka w Szczecinie
Nie mogę podjąć stałej pracy ze względu na starszego syna, dlatego pieniądze z 500 plus okazały się dla nas wielką pomocą. Świadczenie pobieram na dwoje dzieci. Te pieniądze pozwalają nam w codziennym życiu. Część funduszy przeznaczam na specjalistyczne przedszkole dla starszego syna. On potrzebuje dużo opieki i terapii. Nie ukrywam, że te pieniądze pozwalają mi też wyjść z dziećmi na bawialnie, kupić nowe zabawki od czasu do czasu. Do tej pory nie mogłam sobie na to pozwolić. Samotnie wychowuję chłopców, więc jest naprawdę ciężko.
Pieniądze z programu stanowią ponad połowę naszego miesięcznego budżetu, to zależy też od miesiąca, bo staram się dorobić, kiedy tylko trafi się okazja. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nagle okazało się, że zamykają program. Byłoby na pewno o wiele ciężej. Mnie pieniądze pomagają, stać mnie na niezbędne rzeczy, jak i na pomoc dla starszego syna.
Monika ze Szczecina (imię zmienione – dop. red.) pracuje w firmie ubezpieczeniowej, jest doradcą klienta. Nie żyje z ojcem dziecka. Pobiera alimenty. Zarabia ok. 1600 zł, jednak na „papierze” tylko połowę tego
Muszę pilnować umowy, żeby mój dochód nie przekroczył tych 800 zł nawet o złotówkę, bo pieniędzy z 500 plus bym nie dostała, a one są potrzebne. Cieszę się, że pracodawca przystał na moją prośbę o zaniżenie wynagrodzenia. Dzięki tym pieniądzom jest mi trochę łatwiej. Te 500 złotych miesięcznie idzie przede wszystkim na bieżące wydatki, najpotrzebniejsze rzeczy. Co prawda, teraz mogę sobie pozwolić, żeby np. jechać z dzieckiem do oceanarium, czy do zoo lub na wycieczkę. Teraz takie przyjemności mogę zrealizować praktycznie „od ręki”, bez odkładania. Wcześniej nie było to możliwe. Co by było, gdyby zamknęli program ? Moim zdaniem to powinna być pomoc na stałe, nie tylko „chwyt” wyborczy. Jednak jak będzie ? Zobaczymy.
Iwona z Poznania, 44 lata. Obecnie na chorobowym, dotychczas pracowała w hotelu jako pokojowa. Jest w trakcie rozwodu. Wychowuje sama dwójkę synów : 16- i 5-latka.
500 plus w dużym stopniu ratuje mój budżet, chociaż na razie wsparcie przysługuje mi tylko na jedno dziecko. Teraz, po rozstaniu z mężem, złożyłam wniosek o pomoc na drugie. Te pieniądze są dużym wsparciem. Dostaję je akurat wtedy, kiedy kończą się pieniądze z pomocy społecznej, a ja wciąż jestem przed moją skromną wypłatą. Na co je wydaję ? Przede wszystkim na sprawy bieżące, ale co miesiąc staram się kupić też coś dla dzieci, czy to coś do ubrania, czy to buty. Czasami starczy na spełnianie ich marzeń, np. kupiłam ostatnio synowi rowerek biegowy. Głównie jednak łatam dziury w domowym budżecie. Na całą trójkę mam 1800 złotych miesięcznie, z czego muszę zapłacić za prąd i za mieszkanie. Na życie zostaje bardzo mało.
Nie rozumiem burzy, jaka rozpętała się wokół 500 plus. W całej Europie dokłada się na wychowanie dzieci. Kilka lat mieszkałam w Holandii, gdzie pobierałam wsparcie. To, że nasze państwo w końcu wprowadziło coś na ten wzór, to raczej postęp, a nie kiełbasa wyborcza. Program oceniam bardzo pozytywnie. Dzięki niemu zmierzamy ku Europie. A co będzie, jak zostanie wycofany ? Jeśli zabiorą, to mówi się trudno. W naszym państwie są potrzeby w wielu innych dziedzinach. Jak jest, to cieszę się, jestem zadowolona i korzystam. Ale na pewno by mi tego brakowało.
Monika, 28 lat. Pracuje w firmie sprzątającej. Ma syna, ośmioletniego Oskara. Mieszka z partnerem w Poznaniu, są razem ponad rok. Ojciec jej dziecka przebywa w zakładzie karnym. Nie utrzymuje z nim kontaktu.
Na co wydajemy 500 złotych ? Na Oskara. Dziecko rośnie, co chwilę potrzebuje nowych buntów, spodni, kurtki. Opłacamy mu internet, kupujemy książki, przybory szkolne. Za chwilę będzie miał komunię. 500 złotych na miesiąc, i to na dziecko, to nie jest dużo. Zanim wszedł program, pomagała mi mama. Kiedy zmarła, nasza sytuacja się pogorszyła. Na pewno teraz jest lepiej, więcej mogę kupić synowi. Bo to są jego pieniądze, tym bardziej że alimenty przeznaczam na jedzenie. Oskar jest fanatykiem Lego, a wiadomo, że klocki nie są tanie. Wymarzył sobie nowe łóżko – dostał. Kupiliśmy mu też rower, hulajnogę. Bez 500 plus by tego nie było. Ja tego wszystkiego nie miałam, więc chcę dać mojemu dziecku. Myślę, że gdyby program się skończył, na pewno byłyby protesty.
Mejerowie wspólnie wychowują 13 dzieci, z czego dwoje najstarszych jest pełnoletnich, najmłodsze ma niecałe trzy lata. Mieszkają w niewielkiej wiosce Wierzchowo w Zachodniopomorskiem. Pracuje tylko Artur, ojciec dzieci. Jest pracownikiem fizycznym. Agnieszka ze względu na problemy zdrowotne nie może podjąć pracy.
Dużo się zmieniło w naszym życiu od wprowadzenia programu, dla nas to ogromna pomoc. Już nie musimy zastanawiać się, które dziecko w tym miesiącu dostanie nowe buty. Jeśli są potrzeby, to je realizujemy. Tak jak ostatnio, kiedy zrobiło się cieplej. Jednego dnia pojechaliśmy z częścią dzieci na zakupy, drugiego dnia z drugą grupą. Ten podział jest jednak tylko ze względów logistycznych. Przy takiej gromadce musielibyśmy inaczej wynająć autobus.
Co miesiąc otrzymuję pięć i pół tysiąca złotych, to ogromna pomoc. U mnie posypało się zdrowie, jednak mam nadzieję, że jak najszybciej będę mogła pracować. Najmłodszy syn niedługo pójdzie do przedszkola, więc będzie łatwiej. Do tej pory pomagał nam dziadek, z którym mieszkaliśmy, po jego śmierci jest znacznie trudniej, ale dajemy radę. Na co przeznaczamy pieniądze ? Przede wszystkim na codzienne potrzeby dzieci : ubrania, zabawki, kieszonkowe dla każdego. Do tego dochodzą wycieczki, na które teraz możemy sobie pozwolić. Syn niedługo jedzie z klasą do Krakowa i Zakopanego, w wakacje wybieramy się do Wrocławia. Chcę dzieciom pokazać swoje rodzinne strony. Pójdziemy do zoo, zwiedzą miasto.