– Zwolennicy Kredytu Społecznego, chcecie stopniowo zmniejszać podatki i w końcu całkowicie je wyeliminować. Jak w takiej sytuacji rząd i inne publiczne instytucje będą mogły zarządzać państwem?
– Domagacie się comiesięcznej dywidendy dla każdego mieszkańca kraju. Jeśli nie będzie podatków, to jak te dywidendy będą finansowane?
– Jeśli każdy będzie otrzymywał okresową dywidendę, wystarczającą na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, to kto będzie chciał jeszcze pracować?
– Jeśli roboty publiczne i dywidendy mają być finansowane nowo wytworzonymi pieniędzmi, to czy nie spowoduje to nadmiaru pieniędzy w obiegu, a w konsekwencji tego postępującej inflacji? Czy nie spowoduje to utraty wartości pieniędzy? A następnie, co się stanie z oszczędnościami i emeryturami?
– Mówicie o cenach skorygowanych za pomocą dyskonta – obniżki cen, wyrównywanej kupcom detalicznym: czy nie znaczy to, że rząd będzie kontrolować ceny?
– Mówicie, że pieniądze są tworzone przez banki w każdym kraju na całym świecie. Gdy w którymś z krajów zostanie wprowadzony system Kredytu Społecznego, pieniądze w tym kraju nie będą więcej tworzone przez prywatne banki. Czy więc dany kraj będzie mógł prowadzić handel z innymi krajami i czy inne kraje będą honorować jego środki płatnicze?
– Co się stanie z bankami prywatnymi po wprowadzeniu systemu Kredytu Społecznego? Czy zostaną upaństwowione czy też zlikwidowane?
– Czy system Kredytu Społecznego będzie w stanie eliminować bezrobocie i zapewniać pracę wszystkim zdolnym do pracy?
Na te pytania i na kilka innych odpowiedziano już wiele razy w poprzednich numerach MICHAELA. Jednak takie pytania stale zadają ludzie, którzy albo po raz pierwszy spotykają się z ideą Kredytu Społecznego albo ci, co nie rozumieją udzielonych odpowiedzi, ponieważ interpretują je w świetle dotychczas istniejącego systemu finansowego.
Finansowe zasady Kredytu Społecznego nie są zgodne z zasadami obecnego systemu finansowego. Nie znaczy to wcale, że Kredyt Społeczny odrzuciłby istniejące mechanizmy finansowe. Stosowałby on je prawie wszystkie, lecz oczyściłby je z fałszywej filozofii – albo z braku filozofii – która je obecnie zatruwa.
Obecny system finansowy podporządkowuje możliwości produkcji i rozdziału dóbr finansom. Natomiast Kredyt Społeczny podporządkowuje finanse możliwościom produkcji i potrzebom ludzi.
Weźmy konkretny przykład: miasto potrzebuje nowej szkoły. Obecny system finansowy zada pytanie: „Czy mamy pieniądze na zbudowanie szkoły? Jeśli tak, budujmy ją; jeśli nie, musimy się bez niej obejść.”
System Kredytu Społecznego zapytałby inaczej: „Czy mamy fizyczne środki do budowy szkoły? Jeśli nie, to oczywiście nie możemy budować, ale jeśli je mamy, zbudujemy tę szkołę. A co z pieniędzmi? Pieniądze zostaną wyemitowane na nową produkcję, zamiast ją blokować.”
Podobne rozumowanie można przeprowadzić dla przypadku dystrybucji dóbr. Z jednej strony istnieją wyprodukowane dobra, a z drugiej potrzeby na nie. Obecny system finansowy zadaje pytanie: „Czy ci, którzy wyrażają zapotrzebowanie na dobra są w stanie za nie zapłacić? Jeśli tak, mogą je otrzymać, ale jeśli nie, dobra muszą pozostać na półkach sklepowych, nawet mimo istniejących i niezaspokojonych potrzeb.” Kredyt Społeczny stawia sprawę następująco: „Dobra są wytwarzane w celu zaspokojenia ludzkich potrzeb, więc ludzie potrzebujący ich muszą mieć odpowiednie środki płatnicze, aby te dobra otrzymać.”
Ci, którzy chcą, aby system finansowy zajmował pozycję dominującą, nie będą oczywiście rozumieli niczego w systemie, który stawia finanse w pozycji służebnej.
Która strona ma rację – obrońcy obecnego systemu finansowego, rozumujący i decydujący tylko według możliwości finansowych, czy też zwolennicy Kredytu Społecznego, którzy rozumują i chcą decydować według możliwości fizycznych, nawet jeśli system finansowy musiałby być skorygowany, aby osiągnąć ten cel?
Która strona uwzględnia podstawowe prawa każdej osoby ludzkiej? Każdy człowiek posiada przecież pewne podstawowe prawa. Na przykład, nikt nie może zaprzeczyć, że każdy nowonarodzony człowiek ma prawo do życia, prawo, które musi być uznane i respektowane aż do jego naturalnej śmierci. Która grupa – adwokaci obecnego systemu czy zwolennicy systemu Kredytu Społecznego – oferuje każdej osobie najlepsze możliwości realizacji tego prawa? Prawo do życia w sposób konieczny pociąga za sobą prawo dostępu do dóbr niezbędnych do życia. Która z tych grup zapewnia każdej osobie największą szansę otrzymania tych niezbędnych dóbr?
Nie można będzie zarzucić nam dorabiania zasad, gdy zacytujemy autorytety, wobec których nikt nie może kwestionować zasadności doktryny dotyczącej praw człowieka.
Ojcowie Soboru Watykańskiego II napisali w Konstytucji o Kościele Gaudium et Spes (n. 69):
”Bóg przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera, na użytek wszystkich ludzi i narodów, tak by dobra stworzone dochodziły do wszystkich w słusznej mierze – w duchu sprawiedliwości, której towarzyszy miłość... Zresztą każdemu przysługuje prawo posiadania części dóbr, wystarczającej dla niego i dla jego rodziny.”
Ani rządy, ani bankierzy, ani ekonomiści nie stworzyli dóbr ziemskich. Więc już chociażby z tego tylko powodu nie ich sprawą jest ustalać, zatwierdzać czy próbować usprawiedliwiać zasady, które ignorują albo zaprzeczają temu powszechnemu przeznaczeniu dóbr ziemskich, stworzonych przez naszego Ojca Niebieskiego. Bóg nie wykluczył nikogo z prawa do udziału w korzystaniu z ziemskich dóbr. Jednakże, w naszym systemie sprzedaży i nabywania dóbr, zasady wiążące siłę nabywczą z zatrudnieniem w produkcji wykluczają wszystkich niezatrudnionych w produkcji, podczas gdy ci stanowią więcej niż połowę ludności: są to dzieci, gospodynie domowe, ludzie chorzy i w starszym wieku, bezrobotni, itp.
Papież Pius XII wyraził to bardzo jasno w swym wystąpieniu radiowym w dniu 1 czerwca 1941 roku:
„[10] [Istnieje} nieodzowne wymaganie, by dobra, stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi, dostawały się wszystkim, według zasad sprawiedliwości i miłości.
Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obdarzona rozumem, ma rzeczywiście z natury zasadnicze prawo korzystania z materialnych dóbr ziemi, chociaż ustalanie szczegółowych wskazań dla realizacji tego prawa w praktyce pozostawiono woli ludzkiej i prawnym formom poszczególnych narodów.”
Czy obecne regulacje prawne umożliwiają każdemu bez wyjątku praktyczną realizację tego prawa do udziału w dobrach ziemskich? Finansowe propozycje Kredytu Społecznego, przez wprowadzenie okresowej społecznej dywidendy zagwarantowanej każdej osobie, zapewniłyby bezpośrednie zastosowanie tego prawa dla każdego bez wyjątku, zatrudnionego bądź niezatrudnionego w produkcji.
Prawo do udziału w dobrach ziemskich jest prawem naturalnym, które przysługuje każdemu z natury, jak stwierdził Papież. Prawo to nie jest związane z przynależnością do jakiejś grupy, gdyż jest to prawo każdej indywidualnej osoby. Żadne warunki czy legislacje nie mogą pozbawić nikogo tego prawa; jest ono nienaruszalne, jak to stwierdził papież Pius XII w audycji radiowej wspomnianej wyżej:
„To osobiste prawo do dóbr materialnych w żaden sposób nie może być zniesione, nawet przez inne prawa pewne i powszechnie uznawane.”
Nawet prawa własności przysługujące właścicielom środków produkcji nie mogą naruszać indywidualnego prawa każdej osoby do udziału w dobrach ziemskich.
Kredyt Społeczny uznaje i wspiera własność prywatną, nawet tę dotyczącą środków produkcji, ale także zdecydowanie głosi społeczną rolę tejże własności prywatnej. Mechanizm dystrybucji dóbr proponowany przez Kredyt Społeczny, pozwalający dotrzeć dobrom do tych, którzy ich potrzebują, nie krzywdzi z całą pewnością producentów dóbr, gdyż ich nadrzędnym celem jest sprzedanie swej produkcji.
Nie cytujemy tu powyższych wypowiedzi po to, aby dowieść, że papieże popierają system Kredytu Społecznego (nie jest to rolą Kościoła), ale chcemy tylko pokazać, jak wspaniale Kredyt Społeczny umożliwia „praktyczną realizację” tych praw osoby ludzkiej, głoszonych przez te autorytety.
To prawo osoby ludzkiej jest tak stare jak dzieje stworzenia człowieka. Władze cywilne, dyktatorzy ekonomii albo socjologowie, których umysły są zablokowane przez prawa i regulacje tworzone przez ludzi, mogą zapominać o tym prawie albo je minimalizować, ale jest ono zawsze w całej pełni respektowane przez mistrzów teologii moralnej.
Różnorodne środki ubezpieczenia społecznego są odbiciem – często opóźnionym i zniekształconym w zastosowaniu – tego prawa wszystkich do udziału w dostępie do dóbr niezbędnych do życia. Jednakże fakt, że redystrybucja roszczeń do dóbr (pieniędzy) musi być stale korygowana dowodzi, że ta redystrybucja z jej obecnymi regulacjami jest wadliwa. Zamiast stosować nieustanne „korekty”, które w dodatku nie korygują dobrze i ignorują wiele ważnych przypadków, byłoby nieskończenie lepiej ustanowić źródło siły nabywczej działające automatycznie, aby zagwarantować każdemu od początku podstawowy udział, do którego każdy jest uprawniony. Jest to wymóg, którego obecny system, wiążący dochód jedynie z zatrudnieniem, nie może spełnić.
Każdego roku Pielgrzymi św. Michała spotykają się na corocznym Międzynarodowym Kongresie
Społeczeństwo i ekonomia ponoszą dziś straty z powodu mylenia środków i celów, co powoduje, że ludzie biorą środki za cele, a cele za środki.
Na przykład tak jest w przypadku tych, którzy myślą, że człowiek został stworzony po to, aby być zatrudnionym w działalności ekonomicznej. Prawdą jednak jest, że to właśnie działalność ekonomiczna istnieje po to, aby służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Jeśli postęp w produkcji dóbr materialnych umożliwia zaspokajanie ludzkich potrzeb przy minimum pracy ludzi, to jest to dla nas lepiej. Jest przecież tyle zajęć dla człowieka, nadrzędnych w stosunku do działalności ekonomicznej, więc jeżeli ludzie mają więcej wolnego czasu, który mogą poświęcić na te właśnie zajęcia, to powinniśmy dziękować Bogu za ten postęp, który mogliśmy osiągnąć.
Podobnie, to nie człowiek istnieje dla produkcji, ale produkcja dla człowieka, aby normalne ludzkie potrzeby mogły być zaspokajane. Upieranie się przy żądaniu, aby stosować pełną moc wszystkich środków produkcji, gdy wszystkie potrzeby ludzkie są zaspokojone, spowoduje albo marnotrawienie zasobów naturalnych, poprzez produkcję towarów, których nikt nie potrzebuje, albo nacisk na tworzenie i pobudzanie nowych sztucznych potrzeb (wciąganie ludzi do kupowania rzeczy praktycznie im niepotrzebnych), co wzmaga materializm odwodzący ludzi od ich prawdziwego celu w życiu.
Wymóg pełnego zatrudnienia jest następną formą mylenia celów ze środkami. Zadaniem przemysłu jest dostarczanie nie miejsc pracy, ale wyprodukowanych dóbr. Zatrudnienie jest elementem produkcji tylko jako użyty przez nią środek, a nie jako jej cel. Jeśli produkcja, zapewniająca strumień dóbr wystarczający do zaspokojenia potrzeb, może być wykonana mniejszym nakładem ludzkiej pracy, to jest to także sytuacja korzystna, gdyż człowiek mając więcej wolnego czasu może go poświęcić na zajęcia zgodne z jego własnym wyborem.
Robienie z pieniędzy celu działalności biznesowej jest oczywiście następnym przykładem mylenia celów ze środkami. Więcej nawet, jest to największa herezja obecnego systemu ekonomicznego. Próbuje się inwestować kapitał w coś, co przyniesie największy zysk (w pieniądzach), a niekoniecznie w coś, co zaspokoi podstawowe potrzeby ludzkie. Jeżeli więcej można zarobić na produkcji napojów alkoholowych i trucizn, to więcej inwestorów będzie kierowało się do przemysłu produkującego alkohol albo trucizny. Pracownicy również dają się zwieść temu pomieszaniu: będą się starać zatrudnić tam, gdzie płacą najwięcej, nawet, jeśli rzeczy, które produkują są bezużyteczne lub wręcz szkodliwe albo, gdy w ten sposób przyczyniają się do większego nawet wzrostu monopoli i rozszerzenia ich dyktatury ekonomicznej.
Wiązanie dochodu z zatrudnieniem także oznacza zapominanie o celu dochodu. Dochód zasila siłę nabywczą, która z kolei jest środkiem pozwalającym produkcji osiągnąć jej cel, tzn. zaspokojenie potrzeb ludzi.
Podczas rozmów na temat handlu międzynarodowego iluż tak zwanych wykształconych ludzi myli środki z celami, gdy tracą z oczu jedyny logiczny cel eksportu, a mianowicie zwiększenie różnorodności towarów, dostępnych dla ludności krajów uczestniczących w handlu – krajów importujących i eksportujących. Ci, którzy twierdzą, że ekonomia kraju odnosi sukcesy, jeśli eksportuje się więcej towarów niż importuje, mylnie uważają pieniądze za bogactwo rzeczywiste. Faktycznie realnym bogactwem są produkty, więc jeżeli więcej produktów opuszcza kraj niż jest przywożonych, oznacza to pogrążanie kraju w niedostatku, gdyż mniej produktów jest dostępnych dla ludności tego kraju.
Aby móc zrozumieć ideę Kredytu Społecznego, trzeba przyjąć jeszcze kilka podstawowych zasad, które są prawie zupełnie ignorowane w obecnym systemie.
Po pierwsze, trzeba zrozumieć zasadę, że pieniądz, w jakiejkolwiek jest on formie – zrobiony z metalu, papieru, w formie liczb na kontach bankowych (obecnie jako dane w pamięci komputera) – pełni funkcję społeczną, ponieważ jest akceptowany przez każdego i to nie z racji jego rzeczywistej wartości, która byłaby tylko wartością metalu czy papieru, ale z powodu swego statusu prawnego. Pieniądze pełnią funkcję społeczną także dlatego, że w przypadku dowolnej jednostki monetarnej – na przykład dolara – ktoś dysponujący jakąś sumą pieniędzy może otrzymać należną ilość dóbr lub usług dostępnych na rynku, dóbr wytworzonych przez dowolnego producenta, rolnika czy przez jakąkolwiek fabrykę oraz profesjonalnych usług dowolnego typu. Pieniądz może więc mobilizować, zależnie od woli posiadających go, możliwości produkcyjne kraju w każdym sektorze gospodarczym.
Trzeba jednak pamiętać, że pieniądz nie jest owocem spontanicznego wytwarzania. Gdzieś ma on swój początek. Musi on być gdzieś wykreowany, aby mógł zacząć istnieć. Także pieniądze będące już w obiegu musiały być gdzieś wytworzone. Każdy przyrost zasobów pieniężnych kraju gdzieś ma początek. Gdziekolwiek pieniądze zostały wytworzone i ktokolwiek posiadał prawo do ich wykreowania, powstaje zawsze pytanie: do kogo te pieniądze należą w momencie wykreowania?
Na to ważne pytanie Kredyt Społeczny odpowiada:
„Pieniądze, od samych swych ‘narodzin’ (wykreowania), należą do społeczeństwa.”
Który człowiek, albo która grupa ludzi czy prywatna instytucja może, na podstawie swojego własnego upoważnienia, rościć sobie prawo do własności wszystkiego, co jest produkowane w kraju? Tylko społeczeństwo jako całość posiada takie prawo. Tylko społeczeństwo, poprzez rząd reprezentujący je, może przyznawać prawo do dóbr.
Dzisiaj każdy wie, że to nie rząd tworzy pieniądze i nie tworzą ich producenci. Ci, którzy poświęcili czas, by przestudiować temat wiedzą, że wszystkie nowe pieniądze wytwarzane są przez system bankowy w formie pożyczki.
Gdy bank kreuje kredyt finansowy dla pożyczkobiorcy, daje mu prawo do części produkcji krajowej, która odpowiada wartości pożyczki. Bank uważa tę emisję kredytu finansowego za swoją własność, ponieważ pożycza go dyktując swoje warunki. Jakim prawem bank może dawać pożyczkobiorcy prawo do pracy i produktów innych ludzi?
Można by się zgodzić, aby pieniądze były emitowane przez banki, ale pod warunkiem, że te pieniądze, albo kredyt finansowy, będą uważane jako własność całego społeczeństwa, a nie banków, i respektowane jako takie. Nie jest tak jednak w obecnym systemie. Przeciwnie, dzisiaj to właśnie społeczeństwo jest zmuszone płacić bankom za użycie swego własnego kredytu finansowego, aby otrzymać zezwolenie na wykorzystanie swojego własnego potencjału produkcyjnego.
Clifford Hugh Douglas, założyciel szkoły Kredytu Społecznego, pisał w swej pracy Demokracja ekonomiczna (Economic Democracy) (str. 120):
„Nie ma najmniejszej wątpliwości, że pierwszym krokiem do rozwiązania problemu jest zrozumienie faktu, iż to, co jest powszechnie znane i nazywane przez bankiera kredytem, jest zarządzane przez niego przede wszystkim dla prywatnego zysku, podczas gdy jest to definitywnie w stopniu najwyższym własność społeczna... System bankowy otrzymał zezwolenie i stał się administratorem tego kredytu i jego finansowych pochodnych, a w efekcie tego cała twórcza energia ludzkości została zakuta w kajdany, co nie ma kompletnie żadnego związku z rzeczywistymi wymogami egzystencji.”
Kiedy to się rozumie, wtedy wszystko uzasadnia szok każdego, kto widzi obywateli płacących dwukrotnie, a nawet więcej, za szkoły czy inne dobra publiczne, wytworzone dzięki pracy całego społeczeństwa.
To właśnie kontrola prywatnych interesów w stosunku do społecznego narzędzia, jakim jest pieniądz, powoduje, że kanadyjscy podatnicy płacą corocznie miliardy dolarów na pokrycie odsetek pochodzących z długów, których wysokość wciąż wzrasta. (Nawet jeśli dług rządu federalnego jest zmniejszany, to ogólny dług całej administracji, wszystkich korporacji i osób prywatnych rośnie z roku na rok. Gdyby tak nie było, nie byłoby żadnych pieniędzy w obiegu.)
Zasada, którą każdy powinien zrozumieć i zaakceptować, a która jest stale gwałcona w obecnym systemie, jest następująca:
Społeczeństwo nie powinno płacić za to, co produkuje, ale za to tylko, co konsumuje.
Nikt nie może wymagać od piekarza, aby płacił za wytwarzany przez siebie chleb. To ci, co chleb kupują, konsumenci, mają za niego płacić. To samo odnosi się do produkcji krajowej. Gdyby ta elementarna zasada była zastosowana, nie byłoby już więcej długu publicznego, gdyż nikt nie może skonsumować więcej, niż wyprodukował.
Obecny system finansowy został zaakceptowany wraz ze wszystkimi swoimi elementami, bez pytania czy osiąga on prawdziwy cel zdrowego systemu finansowego. Takim celem nie powinno być z pewnością kontrolowanie, panowanie czy nakazywanie, ale służba. Służba systemowi ekonomicznemu i dostarczanie praktycznych metod dla mobilizacji zdolności produkcyjnej kraju, żeby zaspokoić potrzeby konsumentów i dostarczyć sposobów skutecznego rozdziału dóbr tak, by docierały one do potrzebujących.
Ponieważ to konsumenci najlepiej wiedzą, jakie są ich potrzeby, więc to właśnie oni mają dyktować produkcji, co powinno być produkowane. Mogą oni robić to skutecznie wtedy jedynie, gdy posiadają środki finansowe pozwalające na wyrażenie swoich potrzeb. Wyrażają oni swe potrzeby przez wybór produktów, ale wyboru tego mogą dokonywać tylko pod warunkiem, że dysponują odpowiednią siłą nabywczą.
Pisał o tym Douglas w książce “Władza kredytu i demokracja” (Credit Power and Democracy):
„Zadaniem nowoczesnego i efektywnego systemu finansowego jest emisja kredytu dla konsumentów do granicy zdolności produkcyjnej producentów, w efekcie czego albo rzeczywiste potrzeby konsumentów zostaną zaspokojone albo zdolność producentów zostanie wyczerpana, cokolwiek wydarzy się najpierw."
Każdy wie dzisiaj, że żaden z tych dwóch przypadków nie ma miejsca. Ani potrzeby konsumentów nie są zaspokojone, ani zdolność producentów nie jest wyczerpana. Kredyt finansowy udostępniony konsumentom nie osiągnął tej granicy.
Kredyt Społeczny rozwiązałby ten problem przez zastosowanie dywidendy dla każdego.
Co się zaś tyczy metod umożliwiających wprowadzanie w życie zasad systemu Kredytu Społecznego, mogą się one różnić. Chodzi o to, że biorą one pod uwagę zasady wymienione powyżej. Trzeba też brać pod uwagę różnicę między tym, co już istnieje, a tym, co chcemy osiągnąć i starać się o to, aby oczekiwane rezultaty osiągać przy jak najmniejszych zmianach i bez niepotrzebnych wstrząsów, mając stale na uwadze główny cel tych zmian.