French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Kochała sprawiedliwość i walczyła ze złem cz. 3

Napisał Thérèse Tardif w dniu środa, 01 styczeń 2003.

Thérèse Tardif

Louis Even wszedł na krzesło, żeby wygłosić swój wykład. Gdy tylko wypowiedział pierwsze słowa, tłum zaczął wyć jak gromada dzikusów. W końcu, krzykacze, zawsze wykorzystywani przez polityków, wzięli całą literaturę przyniesioną przez Louisa Evena, rzucili ją na ulicę i podpalili, wrzesz­cząc i bluźniąc. Była to zapłata dla człowieka, który chciał otworzyć oczy tym ludziom na źródło ich ubóstwa. Jest to tylko jeden z przykładów trudno­ści, jakie pojawiły się na początku.   

Założenie Vers Demain

W 1939 r. nasi założyciele byli jak zwykle na święcie Zwiastowania w domu wynajmowanym przez panią Côté. Tu dowiedzieli się o wybuchu wojny w Europie. Louis Even zaczął płakać. Ale już po chwili jego odpowiedź brzmiała: „Założymy pi­smo". Nie był to czas po temu, ponieważ prasa podlegała cenzurze z powodu wojny. Ale Louis Even nie był człowiekiem, który łatwo się podda­wał. „Vers Demain" („W kierunku jutra") ujrzało światło dzienne we wrześniu 1939 r. (Wersja an­gielska pt. „Michael" zaczęła ukazywać się w 1953 r., a wersja polska – w 1999 r.)

W czasie wojny niełatwo było znaleźć drukar­nię dla czasopisma, które demaskowało bankie­rów. Gilberte Côté rozmawiała najpierw z jednym drukarzem, potem z drugim. Ten drugi po zaak­ceptowaniu tekstu nie odzywał się przez trzy tygo­dnie. W końcu odmówił wykonania pracy, obawia­jąc się sankcji. Gilberte udała się do L'Eclaireur'a z Bauceville. Przyjął on i drukował „Vers Demain" przez 40 lat bez żadnych represji ani krytyki.

Oczywiście biuro zostało otwarte w domu pani Rosario Côté przy St. Joseph Boulevard. Gilberte była jego kierownikiem, odpowiadała na listy i te­lefony pomiędzy jej apostolskimi zajęciami. Pierw­szego roku liczba prenumeratorów sięgnęła sze­ściu tysięcy, a rok później 25 tysięcy. Nie trzeba było dużo, żeby obudzić gromadę finansistów, któ­rzy użyli swoich wpływów i pieniędzy, by pozy­skać poważane osoby do potępienia tych wyzwa­lają­cych idei szerzących się lotem błyskawicy w całym kraju.

Dlatego nasi założyciele musieli mieć wiele odwagi, żeby kontynuować walkę i odzyskać za­ufanie ludzi. Źli ludzie nie znają dobra i piękna, które niszczą, kiedy szerzą swój jad bez zastano­wienia.

Wezwanie o pomoc

W 1941 r. założyciele wystąpili z apelem do młodych ludzi, żeby przeznaczyli cały swój czas dla ruchu. Pierwszym, który odpowiedział na we­zwanie był Gérard Mercier z St. Anne de Beaupre, szef JOC (Jeunesse Ouvrière Catholique – Mło­dych Robotników Katolickich), pracujący w Kronice St. Anne. Pracował on już lokalnie i wyróżniał się energią i śmiałością. Blisko związał się na zawsze z założycielami i wspierał ich całą swoją mocą. 14 lutego 1946 r. poślubił Gilberte Côté, szczególnie w celu uchronienia reputacji naszej współzałoży­cielki. Zawsze traktował ją z wielkim szacunkiem i czcią, rozpoznając wartość osoby, jaką powierzył mu Bóg. Oboje oni poczynili niezbędne ofiary, żeby móc poświęcić całkowicie swój czas ruchowi.

Dom przy St. Joseph Boulevard stał się zbyt mały, żeby pomieścić biura gazety, która okazała się przedsięwzięciem na dużą skalę. Pani Côté sprzedała swój dom i wybudowała większy przy ulicy Chabot 4885. Cała piwnica i połowa pierw­szego piętra zostały przeznaczone na biura pisma Vers Demain. Na początku zatrudniono opłacane sekretarki. W pracy musiały one być skromnie ubrane. Wszyscy przerywali pracę, żeby odmówić różaniec przed obiadem.

Pewnego letniego dnia pracownicy przyszli źle ubrani. Gilberte Côté po prostu zwolniła ich wszystkich i zastąpiła swoją kuzynką Juliette. Zawsze sobie tego gratulowała. W latach 50-tych zaapelowała do kilku dziewcząt, które, tak jak ona, zaofiarowały dobrowolnie swoją służbę sprawie. Florentyna Seguine i ja odpowiedziałyśmy na we­zwanie i wciąż jesteśmy tutaj z kilkoma innymi, które dołączyły do zespołu.

Gilberte Côté poświęcała się bez liczenia kosztów. Nigdy nie była na wakacjach. Przygoto­wywała program tras dla tych, którzy oddawali cały swój czas ruchowi. Sama jeździła na wykłady w weekendy. Oprócz pracy nad przygotowaniem ga­zety do wydania miała cotygodniowe programy w radiu i telewizji. Pracowała w nocy, żeby wszystko skończyć na czas. Zajmowała się wszystkimi pro­blemami uczestników ruchu. Tele­fon stał przy jej łóżku, żeby mogła odpowiadać na nocne wezwa­nia, kiedy apostołów spotykały kło­poty. Często po­licja, poza zwykłym prześladowa­niem, aresztowała ich. Gilberte musiała troszczyć się o to wszystko. Władze cywilne wiedziały bar­dzo dobrze, że mieli­śmy wszystkie prawa, by roz­powszechniać nasze wydawnictwa, ponieważ w Kanadzie Kanadyjska Karta Praw chroni wolność prasy, wypowiedzi i re­ligii. Kilka wrogich osób, mimo że wiedziało o tym, zatrzymało naszych apostołów tylko po to, żeby nas niepokoić i zmusić do opłacania adwokatów.

 Gilberte Côté-Mercier była bezkompromisowa, kiedy przychodziło bronić sprawiedliwości i praw biednych.

Podróżowała wzdłuż i wszerz Quebeku, Onta­rio i Nowego Brunszwiku. Jeździła do Zachodniej Kanady, a nawet do Francji, Szwajcarii i Brazylii. Jej artykuły docierały do wszystkich miejsc na świecie w setkach tysięcy egzemplarzy.

Siedziba w Rougemont – rok 1962

W 1962 r. przeniesiono biura „Vers Demain" z Montrealu do Rougemont i wybudowano Dom św. Michała. Wezwano wolontariuszy do pomocy przy zakładaniu nowej siedziby. Pewnego dnia przybyło 106 robotników różnych zawodów. W wigilię Ze­słania Ducha Św. Gilberte ujrzała mnóstwo strzał wylatujących z góry w Rougemont w kierunku nieba, a potem opadających i znikających nad te­renem Domu św. Michała. Powiedziała wtedy: „Przyjadą ludzie ze wszystkich krajów świata, żeby zostali oświeceni w tym domu światłem Kredytu Społecznego".

W 1975 r. został wybudowany Dom Niepoka­lanej z wielką salą kongresową, gdzie odbywają się nasze doroczne spotkania. Dom ten stanowi jednocześnie męską siedzibę Pielgrzymów św. Mi­chała.

Młodzi potrzebują dziś przykładów życia praw­dziwych bohaterów, żeby mogli powrócić na drogę obowiązku i cnoty – cech niezbędnych do odbu­dowy cywilizacji w naszych krajach.

 Gilberte Côté nie traciła swojego życia na bła­hostki. Poświęciła cały czas swojej młodości na rzeczy poważne, na służbę prawdzie i obronę sprawiedliwości. Tutaj odnalazła prawdziwe szczę­ście. Zbudowała wokół siebie lepsze ziemskie miasto dla swoich braci i sióstr. Jakże wiele dusz przywiodła z powrotem do Kościoła i na drogę do Nieba!

Thérèse Tardif

Słowa ojca Gérarda Montpetit

„Pani Côté-Mercier (…) odgrywała międzyna­rodową rolę w ruchu Kredytu Społecznego i po­dejmowała znaczące wysiłki, żeby uczynić znanym stanowisko Kościoła w kwestiach społecznych. (…) Jej dobre imię znane było w świecie, ponieważ była ona wybrana z góry jako prorok, żeby głosić Słowo Boże. Dusza, którą umieścił w niej Duch Święty wypełniona była miłością do jej braci i sióstr. Wypełniona była nadzwyczajną wiarą i miło­ścią. Pozwalało to jej, w czasie długiego życia, któ­rego użyczył jej Pan Bóg, dawać świadectwo wiary i miłości i przekazywać biednym całego świata dary, którymi obdarował ją Bóg.

Chciałbym więc przekazać wszystkim Piel­grzymom św. Michała świadectwo, które pochodzi z ust Jego Ekscelencji Alberta Sanschagrina, eme­rytowanego biskupa diecezji Świętego Jacka. Kiedy zostałem poproszony przez ojca Chaput, żeby asystować mu w duchowym kierownictwie stałych rezydentów Domu św. Michała i innych Pielgrzymów, pomyślałem, że roztropnym będzie poinformowanie o tym biskupa Sanschagrina, który mieszka w naszym domu w Richelieu, że objąłem rolę pomocnika w kierownictwie duchowym w sto­sunku do pani Côté-Mercier, pana Mercier i stałych mieszkańców domu. Wtedy biskup Sanschagrin powiedział mi: „Wiesz, pani Côté-Mercier jest osobą wielkiej wiary i wielkiego posłuszeń­stwa." To świadectwo, pochodzące od jej Biskupa, ma wielką wartość.

Chciałbym dodać osobistą uwagę na temat wiary pani Côté-Mercier. Mogłem to zauważyć w ciągu lat, kiedy jej towarzyszyłem, tę wiarę, która chciała być wierna Wierze Kościoła. Wszystkimi włóknami swojego serca trzymała się ona każdego z punktów Składu Apostolskiego i chciała żyć nimi i chciała, żeby ci wokół niej także mogli żyć tymi prawdami. Co mnie szczególnie uderza to prawda, którą głosimy przy wszystkich okazjach, a która tak często jest przekazywana w ciszy:'Wierzę w świętych obcowanie'. Wszystko, co trzeba zrobić, to odwiedzić dwa klasztory na terenie Instytutu Louisa Evena, żeby uświadomić sobie, jak wielką rolę odgrywają święci w życiu tych ludzi. Ojciec Chaput przypomniał nam o nabożeństwie pani Côté-Mercier do ojca Pio. Osobiście byłem świad­kiem tego przez wiele lat."

Ojciec Gérard Montpetit

Przełożony Oblatów Niepokalanej Maryi w Rou­gemont

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com