French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Kredyt Społeczny, dla zdrowej ekonomii

Napisał Louis Even w dniu sobota, 01 maj 2004.

Louis Even

Nowi czytelnicy czasopisma MICHAEL mogą być zaskoczeni ideami – które są dla nich nowe – prezentowanymi w naszym piśmie i dotyczącymi ekonomii i finansów, chociaż idee te wydają się być logiczne, a ich zastosowanie może dać promyk nadziei w ich życiu. Skąd pochodzą te teorie, tak różniące się od tego, co jest praktykowane dzisiaj? Co to jest ten „Kredyt Społeczny", termin który nie jest nawet wspomniany w popularnych podręczni­kach ekonomii? Czy jest to owoc natchnienia sa­mych redaktorów MICHAELA?

Nie. Chociaż rzeczywiście, czasopismo MI­CHAEL z zapałem rozpowszechnia to, co można by nazwać oświecającym objawieniem: odkrycie, które pojawiło się w odpowiednim momencie i które może dać rozwiązanie większości problemów społecznej i ekonomicznej natury, źródło wielu udręk w dzisiejszym świecie, podczas gdy obecny ogromny postęp techniczny powinien otwierać temu światu wspaniałe horyzonty. Ale wydawcy MICHAELA nie są autorami tego odkrycia.

C.H. Douglas

U źródeł idei Kredytu Społecznego można znaleźć jedno tylko nazwisko, nazwisko człowieka genialnego, Szkota: Clifforda Hugha Douglasa.

Douglas był z zawodu inżynierem. Znakomitym inżynierem, któremu powierzano odpowiedzialne zadania. Był on, w Indiach, głównym inżynierem i dyrektorem w przedsiębiorstwie British Westingho­use Company; w Ameryce Południowej, głównym inżynierem i dyrektorem, wydelegowanym przez firmę Buenos Aires and Pacific Railway; w Anglii, był zatrudniony na budowie linii kolejowej London Post Office Tube Railway; następnie, podczas I Wojny Światowej, był zatrudniony na stanowisku superintendenta pomocniczego w zakładach lotni­czych Royal Aircraft Factory w Anglii.

Douglas nigdy nie używał tytułu'ekonomista': uważałby to za coś uwłaczającego mu, z powodu mnóstwa błędów wynikających z fałszywych zało­żeń, przyjmowanych w nauczaniu uniwersyteckim. W rzeczywistości jednak, Douglas był największym ekonomistą wszech czasów, jeśli wziąć pod uwagę wykrycie przez niego największej sprzeczności we współczesnej ekonomii i sformułowanie propozycji naprawy.

Douglas, który w swych poglądach filozoficz­nych mógłby być uważany za ucznia Arystotelesa, rozważa różne funkcje ekonomii w relacjach z ich właściwymi celami. Robi to iście po inżyniersku, proponując metody, które są proste, łatwe i poten­cjalnie skuteczne. Wykazuje przy tym absolutne poszanowanie dla prawa naturalnego i moralnego: jest, mówi on, porządek prawa wpisany w naturę, pewien „kanon", który nie może być naruszony. Douglas także wykazywał troskę o ochronę swo­bód osobistych i indywidualnej odpowiedzialności, a także o przywrócenie każdemu należnych mu praw osobistych. Wszelkiego rodzaju instytucja – polityczna, ekonomiczna, społeczna – musi służyć jednostce, a nie może panować nad nią ani dławić jej poczynań, a także ograniczać wolności wyboru czy dyktować, w jaki sposób ma żyć.

Respektowanie tych zasad i troska o dobro osoby ludzkiej są w najmniejszym stopniu ujaw­niane przez obecny monopol kredytu i przez prze­mysłowe giganty tworzone i wspomagane przez niego. Zasady poszanowania swobód indywidual­nych postawiłyby kredyt finansowy na pozycji słu­żebnej dla przedsiębiorczości. Stopniowo i szybko, masywne i zdehumanizowane systemy zatrudnie­nia ustąpiłyby miejsca swobodnym zrzeszeniom, które przejęłyby odpowiedzialność za dostarczanie dóbr i usług społeczeństwu. Jednostka odzyska­łaby swobodę akceptacji lub odmowy swego udziału w dowolnym przedsięwzięciu oferującym przyjęcie jej pomocy.

Monopol pieniądza i kredytu, a także jego lo­jalni wasale, szybko dostrzegli w propozycji Douglasa zagrożenie ich uprzywilejowanych pozy­cji, które bezwzględnie chcieli utrzymać, chociaż było to szkodliwe dla społeczeństwa. Dlatego użyli swych potężnych wpływów w masmediach, rzą­dach, instytucjach i wśród wysoko postawionych osób, aby bojkotować nauczanie Douglasa. Po­czątkowo była to zmowa milczenia; potem, znie­kształcanie i fałszowanie teorii Douglasa, w celu skompromitowania ich; a następnie, wprowadzanie ludzi w błąd, degradowanie terminu „Kredyt Spo­łeczny" i namawianie ludzi ambitnych do użycia go jako nazwy dla partii politycznej.

Lecz Douglas zostawił pisanie, a przeszkolił swych uczniów w kilku krajach, m.in. w Kanadzie, głównie w części francuskojęzycznej: ci uczniowie rozprzestrzeniali jego naukę. Nagromadzenie złych owoców niezdrowego systemu finansowego spo­wodowało, że system ten nie był już w stanie po­wstrzymać rządy krajów od uznania, może z pew­nymi oporami, wielu twierdzeń Douglasa, prze­ciwko którym występowała cała kohorta oficjalnych ekonomistów. W taki sposób znik­nął z systemu monetarnego mit standardu złota, a monetarna funkcja złota stopniowo utraciła swą ważność na poziomie międzynarodowym. A co zrobiono z inną świętą krową, zwaną zbilansowa­nym budżetem? Rządy były zmuszone lekceważyć tę tzw. konieczność, która była przedstawiana jako sprawa życia i śmierci przez ortodoksyjnych eko­nomistów. Jeśliby rządy nie miały tu ucieczki dzięki niezbilansowanym budżetom, to cały organizm ekonomiczny zostałby uśmiercony przez obecny system finansowy.

Gdy rządy mają problemy, wtedy pożyczają coś z nauki Douglasa, ale przysmażają to w sosie obecnego systemu, tak jak w przypadku budżetów, z Keynesem jako kucharzem. W wyniku tego przy­smażania, zamiast finansowego odzwierciedlenia rzeczywistości, wytworzenie publicznego majątku jest wyrażane przez zwiększenie publicznego długu. Dlatego uczniowie Douglasa muszą umieć rozpoznać, a nie uważać za przejaw prawdziwego Kredytu Społecznego, narzędzia ubezpieczeń społecznych, zastosowane w celu złagodzenia bardzo irytujących społeczeństwo sytuacji.

Środek uspokajający może przynieść ulgę cierpiącemu, ale nie może go wyleczyć. Obecny system może uciekać się do pomocy wszela­kich pigułek, ale zawsze pozostanie chory. Kredyt Społeczny stworzyłby ekonomię zdrową, a to jest nieskończenie lepsze.

Było to podczas Pierwszej Wojny Światowej, gdy inżynier C.H. Douglas, bogaty w doświadcze­nia płynące z kilku swoich wcześniejszych miejsc pracy w Indiach i gdzie indziej, uważnie przebadał finansowy sektor systemu ekonomicznego, znalazł jego wady I opracował odpowiednie środki zarad­cze, aby system ekonomiczny mógł wypełniać swoją właściwą funkcję. Praca ta została ukoń­czona w 1917 roku, a pierwsze pisma Douglasa w tej dziedzinie zostały opublikowane w 1918 roku w formie artykułów, wywiadów i w ekonomicznych działach gazet; następnie w książce, „Economic Democracy", wydanej po raz pierwszy w 1919 roku. Potem powstały inne książki i broszury, któ­rym towarzyszyły wykłady w Anglii, Australii, Japo­nii, Szwecji, Kanadzie. Douglas zmarł w dniu święta św. Michała, 29 września 1952 roku.

Kredyt

Kredyt Społeczny nie jest wytworem umysłu bez żadnego oparcia w rzeczywistości. Jest to owoc odkryć dokonanych i przeanalizowanych przez umysł pierwszorzędny.

Douglas potrafił odkryć fakty i defekty w funkcjonowaniu ówczesnego systemu kapitali­stycznego: wewnętrzne skazy w księgowaniu systemu cen, nawet jeśli to księgowanie było dokładne, a także defekty wynikające z ignoro­wania lub mylenia środków z celami w sferze ekonomicznych funkcji. Potrafił zbadać, jak te defekty przeszkadzały w prawidłowym działa­niu organizmu społecznego i ekonomicznego. Wyciągnął z tego wnioski, a następnie pokazał jak można zrehabilitować kapitalizm, a także jak można uczynić z niego wspaniałego sługę za­równo poszczególnych jednostek jak i całego społeczeństwa, źródło wzbogacania i swobód dla wszystkich, zamiast szukać rozwiązań w fabiańskim albo marksistowskim socjalizmie1, który jest tyrański, degradujący i oszukańczy wobec ludzi, nad którymi panuje.

Przedstawmy niektóre odkrycia Douglasa, które pozwoliły mu sformułować propozycje Kre­dytu Społecznego.

Pierwsze spostrzeżenie dotyczy kredytu. Jako inżynier odpowiedzialny za doprowadzenie pro­jektów do końca, niejeden raz dostawał sugestie, aby opóźnić prace z powodu braku kredytu finan­sowego. Prace te były fizycznie łatwe do ukończe­nia, a miejscowa ludność bardzo tego potrzebo­wała, jednak trzeba było prace wstrzymywać, lecz nie z braku siły roboczej czy materiałów, ale z po­wodu braku pieniędzy. Było to z pewnością niezbyt mądre. Co za problem mogły stanowić pieniądze, których obecność lub brak warunkował życie ludzi, jak gdyby ta obecność czy brak były spowodowane zjawiskami przyrody nie do uniknięcia?

Douglas szybko dostrzegł, że te pieniądze, od których zależy całe życie ekonomiczne, nie są niczym innym jak danymi wprowadzanymi do ksiąg bankowych, w pozycji 'kredyt' na ra­chunkach pożyczkobiorców. Nie są to pienią­dze namacalne (gotówka), lecz kredyty będące w obiegu w postaci czeków, przenoszące kwoty pieniężne z jednego rachunku do drugiego. Po co ograniczać swobodę tych kredytów, skoro są one jedyną brakującą rzeczą do tego, aby móc wykorzystać istniejące zdolności produk­cyjne i odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby?

Następnie Douglas dość szybko odkrył, że prawdziwą podstawą wszelkiego rodzaju pieniędzy – bilonu, banknotów, czy czeków – jest zdolność produkcyjna kraju. Oparcie pieniądza na standar­dzie złota nie ma żadnego sensu. Gdy ktoś chce robić chleb, nie będzie kopać w ziemi, aby znaleźć odpowiedni kruszec, ale raczej zacznie uprawiać pole i siać pszenicę.

A ponieważ podstawa kredytu finansowego, zdolność produkcyjna, jest dziś prawie nie­ograniczona (co najmniej, aby odpowiedzieć na podstawowe potrzeby wszystkich), więc ogra­niczanie kredytu finansowego, służącego do zrobienia użytku z możliwości produkcji, o ile nie są one już wyczerpane albo potrzeby ludzi nie są zaspokojone, jest niesprawiedliwe, ohydne, i przestępcze.

Realny kapitał społeczny

Następnie, zważywszy czynniki współczesnej zdolności produkcyjnej, staje się oczywiste, że zdolność ta w coraz większym stopniu zależy od użycia maszyn, coraz bardziej wyrafinowanych, a w coraz mniejszym stopniu opiera się na ludzkiej pracy. Największym kapitałem realnym produkcji nie są pieniądze, lecz maszyny; postęp był wpro­wadzany przez wieki, szczególnie przez dwa ostatnie, kiedy siła napędowa, z początku pary wodnej, zastąpiła pracę ludzi, koni, wodnych turbin i wiatraków, napędzając maszyny. Rodzaj ludzki wchodził w erę motoryzacji, która się ogromnie rozprzestrzeniła od czasu wprowadzenia silników elektrycznych i silników spalinowych. Teraz wkra­czamy w erę automatyzacji.

Ale ten postęp, ten strumień wynalazków, technicznych usprawnień, nie powstałby nigdy bez życia w społeczeństwie, społeczeństwie zorgani­zowanym, które pozwala na podział pracy, specja­lizację, prace badawcze, przekazywanie wiedzy. Żadna istota ludzka spośród obecnie żyjących nie może twierdzić, że jest w stopniu większym niż inni właścicielem tych społecznych aktywów, odziedzi­czonych po przeszłych pokoleniach. Wszyscy członkowie społeczeństwa są dziedzicami tego spadku i wszyscy muszą mieć te same prawa w korzystaniu z niego. Ograniczanie zastosowania tego prawa tylko do grupy inwestorów i pracowni­ków, którzy czerpią zyski z tego wielkiego wspól­nego kapitału, jest niesprawiedliwością w stosunku do reszty społeczeństwa dziedziców.

Społeczna dywidenda dla wszystkich

Z takich właśnie rozważań Douglas wyprowa­dził swoją propozycję okresowej dywidendy dla każdego obywatela, niezależnie od tego, czy dana osoba jest zatrudniona w produkcji, czy też nie. Z powodu postępu, wspólnego dobra, którego waż­ność i udział we współczesnej produkcji stale wzrasta, podczas gdy praca ludzka jest w niej w coraz mniejszym stopniu potrzebna, siła nabywcza musi w coraz większej części opierać się na dywi­dendzie dla wszystkich, a w coraz mniejszym stopniu na płacach związanych z zatrudnieniem. Douglas wyjaśnia: „Dystrybucja pieniędzy dla indywidualnych konsumentów powinna być w coraz mniejszym stopniu zależna od zatrudnie­nia. Innymi słowy, dywidenda powinna stop­niowo wypierać płace, proporcjonalnie do wzrostu zdolności produkcyjnej na roboczogo­dzinę." Powód jest prosty: ten wzrost jest owocem postępu (wspólnego kapitału), a nie skutkiem zwiększonego wysiłku zatrudnionych.

Następuje tu czołowe zderzenie z ustaleniem w dziedzinie finansów, które stwierdza, że cała dystrybucja siły nabywczej musi być ściśle zwią­zana z udziałem w produkcji. Wniosek Douglasa sprzeciwia się także praktyce żądania podwyżek płac pracowniczych, które są nagrodą za ludzki wysiłek, a przecież dzięki postępowi technicznemu wysiłek ludzi, zarówno w długości czasu pracy jak i w jej intensywności, maleje.

Fakt, że kredyt finansowy jest oparty na zdolności produkcyjnej, a zdolność produk­cyjna jest w dużej części dziedzictwem należą­cym do społeczeństwa, przemawia za tym, że musi być nadany status kapitalisty2 każdemu członkowi społeczeństwa, od jego kolebki aż do grobu. Praktyczne metody wprowadzania tego statusu powinny być dostosowane do typu ekonomii danego kraju, który zastosuje tę zasadę dystrybucji.

Nasze pismo MICHAEL często pisało o tej dy­widendzie3 dla wszystkich i stale będzie to czynić w przyszłości. Ale na razie rozważmy co nastę­puje: Douglas studiował sytuację ekonomiczną, wyciągał wnioski i szukał rozwiązań. Robił to jak realista, w logiczny sposób i w poszanowaniu god­ności osoby ludzkiej. Prezentując swoje zasady, nie odwoływał się do tego, co nasi katoliccy socjo­logowie nazywają „Społeczną Nauką Kościoła" (sam Douglas był anglikaninem, ale wysoko cenił nauczanie Kościoła katolickiego). Niemniej jednak wprowadzenie właśnie propozycji Kredytu Spo­łecznego Douglasa najlepiej zapewniłoby realiza­cję wielu punktów społecznej doktryny Kościoła.

Zastanówmy się nad tym, jaką wagę przy­wiązuje się dzisiaj do społecznej funkcji wła­sności prywatnej: Kto się tym interesuje? A jednak ta funkcja jest obecnie bardziej istotna niż kiedykolwiek, w świecie w którym środki produkcji są własnością coraz mniejszej liczby ludzi, i tylko 8 spośród 20 ma dochód pocho­dzący z zatrudnienia w produkcji. Czy spo­łeczna dywidenda dla każdego nie zapewniłaby niezatrudnionym udziału w podziale owoców prywatnej przedsiębiorczości?

Nic dziwnego, że Kredyt Społeczny Douglasa nadaje się lepiej do realizacji zasad sprawiedliwo­ści i ekonomii z ludzką twarzą, gdyż obecny orga­nizm ekonomiczny jest skażony przez system fi­nansowy życia ekonomicznego; Douglas odrzuca ten szwindel kategorycznie. Zgodność z rzeczywi­stością, z prawdą, jest w stanie bardziej niż kłam­stwa prowadzić ekonomię według naturalnych, ludzkich i chrześcijańskich zasad.

Urzeczywistnione podstawowe prawo

Przywołajmy słowa papieża Piusa XII, wzięte z jego słynnego przemówienia radiowego w święto Zesłania Ducha Św., 1 czerwca 1941 roku:

,,10. (...) nieodzownym wymaganiem [jest], 'by dobra, stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi, dostawały się wszystkim, według zasad sprawiedliwości i miłości".

Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obdarzona rozumem, ma rzeczywiście z natury zasadnicze prawo korzystania z materialnych dóbr ziemi, chociaż ustalanie szczegółowych wskazań dla realizacji tego prawa w praktyce pozostawiono woli ludzkiej i prawnym formom poszczególnych narodów."

Douglas nie używa bezpośrednio tego tekstu, ale rozwinięcie jego tez prowadzi go do tych sa­mych wniosków: każda istota ludzka jest upraw­niona do udziału w korzystaniu z dóbr material­nych, których dostarcza ekonomia kraju. A mecha­nizm okresowej dywidendy dla każdego obywatela, który – jak twierdzi on – może zapewnić co naj­mniej podstawowe potrzeby życiowe, jest wspa­niałą „formą prawną" dla praktycznej realizacji tego prawa.

Dywidenda ta nie wymaga spełnienia żadnych warunków, nikogo nie pomija, nikogo nie karze, nie szkodzi niczyim interesom. Dla porównania przy­patrzcie się co robią rządy, które brną we wszel­kiego rodzaju sposoby opodatkowania, próbując ukryć obrzydliwe rany i nie atakując rakowatego systemu finansowego, który te rany zadaje.

Ceny

Douglas napisał kiedyś, że reforma finansowa, która ignoruje zagadnienie cen, skazana jest na upadek. Jaki byłby pożytek z reformy, która zwięk­sza dochody konsumentów, jeśli ceny wzrastałyby również? Nie byłoby to bardziej inteligentne niż wzrost płac i podążający za nim wzrost cen albo wzrost podatków. Siła nabywcza składa się z dwóch części: pieniędzy w rękach konsumentów i cen żądanych przez handel detaliczny za sprze­dawane artykuły. To stosunek tych dwóch wielko­ści jest istotny. Mając 15 dolarów, możesz kupić tylko trzy czwarte tego, co jest sprzedawane po 20 dolarów. Jeśli kwota, którą posiadasz, zostanie podwojona, to będziesz posiadał teraz 30 dolarów, ale jeśli cena tego artykułu zostanie też podwo­jona, to będzie wynosić ona 40 dolarów. Znaj­dziesz się wtedy w tej samej sytuacji jak poprzed­nio, będąc w stanie kupić tylko trzy czwarte tego produktu. Jest to prosta arytmetyka.

Idealną rzeczą jest, gdy ten stosunek jest równy 1, równość między środkami płatniczymi a cenami. Przytoczmy teraz dosłownie jedną z pro­pozycji Douglasa:

„Środki zakupu w rękach ludności danego kraju w dowolnym momencie powinny być równe sumie cen dóbr konsumpcyjnych przeznaczonych na sprzedaż w tym kraju."

Douglas dodaje (wyjaśnimy to później w tym artykule): „niezależnie od tego, jaka jest cena kosztu tych dóbr."

Na tę propozycję, ortodoksyjni ekonomiści od­powiedzieli pogardliwie: „Szanowny Panie, to wła­śnie jest tak, i tak było zawsze; cena jakiegoś do­bra jest równa sumie pieniędzy wydanych na jego wyprodukowanie, a więc całkowita kwota pieniędzy rozdzielona wśród konsumentów jest zawsze równa całkowitej cenie dóbr."

Francuski bankier zrobił kiedyś podobną uwagę, gdy prezentowałem Kredyt Społeczny ma­łej grupie słuchaczy w Paryżu. „Francuzom, po­wiedział mi, nie brakuje siły nabywczej, ponieważ wszystkie pieniądze potrzebne na pokrycie cen są uprzednio rozdzielone między konsumentów po­przez płacenie kosztów produkcji."

Ekonomiści ciągle powtarzają to przez całe stulecie, ale fakty pokazują coś wręcz przeciwnego przez całe stulecie również. Ci ekonomiści nie mówią na temat faktów; oni powtarzają coś, co uważają za pewnik i chcieliby podporządkować fakty temu pewnikowi, chociaż te fakty tutaj nie pa­sują. Douglas wprost przeciwnie, przede wszyst­kim rozważa fakty, następnie stara się znaleźć dla nich wytłumaczenie, a potem szuka sposobu, aby poprawić to, co może być poprawione.

„A" nie może kupić „A" + „B"

W sprawie siły nabywczej, Douglas wyjaśnia, że koszt poniesiony podczas produkcji można po­dzielić na dwie oddzielne kategorie: 1. Pieniądze wypłacone w formie płac pracownikom czyli kon­sumentom: nazywa on to kosztami „A"; 2. Opłaty poczynione na rzecz innych organizacji, za mate­riały, maszyny, itd.: Douglas nazywa je kosztami „B". Oba koszty („A" + „B") są wliczone w ceny dóbr. Konsumenci otrzymują wypłaty „A", ale ceny są sumą dwóch składników „A" + „B". Jest oczywi­ste, że „A" nie może kupić „A" + „B", chyba że kon­sumenci otrzymają równowartość „B" ze źródła in­nego niż wypłaty podczas produkcji.

Pierwszym zastrzeżeniem, które wysuwają tu ortodoksyjni ekonomiści jest to, że prędzej czy później, wypłata „B" stanie się wypłatą „A", gdy na­stępne organizacje otrzymujące wypłaty „B" od po­przednich, rozdzielą otrzymane pieniądze pomię­dzy swoich pracowników i udziałowców. Problem z tym zastrzeżeniem polega na tym, że użyto tu wy­rażenia „prędzej czy później", ponieważ wysuwa­jący zastrzeżenie nie biorą pod uwagę elementu czasu w tym procesie. Douglas bierze go pod uwagę; jako inżynier wie on, że nie ma równości pomiędzy wielkościami 100 obrotów na godzinę a 100 obrotów na minutę, chociaż ta sama liczba 100 obrotów występuje w obu przypadkach.

To tak zwane twierdzenie „A" + „B" Douglasa było przedmiotem sporów pomiędzy ekonomistami i douglasistami przez lata. Może to być tematem oddzielnego artykułu w jednym z przyszłych nume­rów naszego pisma. Ale zabawną rzeczą w tej kontrowersji jest to, że ekonomiści odrzucają wyja­śnienie istniejącego faktu podane przez Douglasa i chcą wyciągać wniosek, że ten fakt nie ma miej­sca, zamiast samemu szukać rozwiązania, aby wyjaśnić fakt, któremu nie można zaprzeczyć.

Istotnie nie można zaprzeczyć, że mimo do­kładności księgowania ceny kosztu, siła nabywcza społeczeństwa nie jest równa sumie cen dóbr na sprzedaż. Sami ekonomiści, zaprzeczając istnieniu tej nierówności, orędują za ekonomicznymi prakty­kami, które potwierdzają jej istnienie. Czyż nie są oni pierwszymi w promowaniu eksportu i szerzeniu opinii, że korzystnie jest więcej eksportować niż importować? Z pewnością nie myślą oni, że kraj jest bogatszy w dobra, gdy więcej tych dóbr opuszcza kraj niż ich przybywa, ale mówią, że jest to „korzystny bilans handlowy", ponieważ eksport wprowadza dodatkowe pieniądze do kraju, więc zwiększa siłę nabywczą i wypełnia lukę w kupowa­niu krajowej produkcji.

Podobnie, czyż nie zachęcają oni zagranicz­nych inwestorów do tworzenia miejsc pracy dla bezrobotnych w dziedzinach, które nie dają dóbr na sprzedaż, tzn. w pracach inwestycyjnych – ta­kich jak budowa dróg, mostów, fabryk, itp.?

A czy rząd nie zadłuża się na 15 lub 20 lat, aby umożliwić wytworzenie dóbr, które nasz kraj może wyprodukować, ale nie może za nie zapłacić, po­nieważ produkcja dóbr publicznych nie daje dość pieniędzy w podatkach, aby można było za te do­bra publiczne zapłacić, dokładnie tak samo jak produkcja dóbr konsumpcyjnych nie przynosi kon­sumentom dość pieniędzy, aby można było zapła­cić ich cenę?

To tłumaczy dlaczego mamy tyle sprzedaży na kredyt i dlaczego wiele osób musi popadać w długi, aby móc kupić wyprodukowane dobra. Te długi re­prezentują pieniądze pożyczone w celu uzupełnie­nia braku wypłaty części „B" ceny produktu, która to część nie jest jeszcze, albo jej już nigdy nie bę­dzie, w rękach członków społeczeństwa, gdy pro­dukt jest wystawiony na sprzedaż na rynku i gdy cena „A" + „B" do zapłacenia pojawia się w tym samym czasie co i sam gotowy produkt.

Co pomyślałbyś o następującym rozumowaniu: „Wszyscy ludzie którzy się urodzą, umierają, prę­dzej czy później. Zatem śmierci likwidują urodze­nia. A więc zaludnienie świata ani nie wzrasta, ani nie maleje. Ono jest w równowadze!"? Zapewne odpowiedziałbyś: „Idioto, nie bierzesz pod uwagę wskaźnika (częstości) urodzeń i wskaźnika zgo­nów, które nie są takie same!"

Właśnie, ortodoksyjni ekonomiści rozumują dokładnie tak samo jak w powyższym przykładzie: nie biorą oni pod uwagę tempa tworzenia cen, które nie jest takie samo jak tempo rozdziału siły nabywczej, potrzebnej na zapłacenie całkowitego kosztu produktu. Cena do zapłacenia pojawia się w tym samym momencie, gdy nowy produkt zjawia się na półkach sklepowych, ale elementy siły na­bywczej (wypłata „A" i wypłata „B") docierają do społeczeństwa w różnych okresach: część pienię­dzy dociera do konsumentów przed pojawieniem się artykułu na sprzedaż, część dociera po, a część w ogóle do nich nie dotrze.

Korekcja

Ta niewspółmierność jest nieodłączną ce­chą obecnego systemu. Jak może być ona sko­rygowana? Nie przez fałszowanie ceny kosztu, która jest rezultatem dokładnego księgowania, i która musi być w całości odzyskana przez pro­ducenta, jeśli chce on utrzymać się na rynku i kontynuować produkcję. Właściwym sposobem skorygowania tej niewspółmierności jest zwiększenie siły nabywczej innym kanałem, aby docierała ona do konsumentów bezpo­średnio, a nie poprzez produkcję, a więc nie byłaby włączona w ceny. Innym sposobem może być obniżenie cen do poziomu środków płatniczych będących w rękach konsumentów. W obu przypadkach mogłaby być osiągnięta idealna siła nabywcza, ze współczynnikiem równym 1: równość między cenami i środkami płatniczymi.

Takie rozwiązanie zaleca Douglas, kombinację obu sposobów. Z powszechną dywidendą, opartą na rzeczywistych prawach (jak wyjaśniono wyżej), siła nabywcza zwiększana nie przez koszty pro­dukcji; także z powszechnym dyskontem dla każ­dej ceny detalicznej, precyzyjnie obliczane dys­konto, ustalające idealny stosunek (równość) po­między cenami i środkami płatniczymi. Kwota dys­konta będzie zwracana sklepom detalicznym przez Narodowe Biuro Kredytowe.

Wszystko to z pewnością pozwoli stworzyć system finansowy wystarczająco elastyczny, by mógł odzwierciedlać rzeczywistość w dziedzinie produkcji i konsumpcji oraz pozwalał wolnym pro­ducentom spełniać żądania wolnych konsumen­tów.

Elastyczny system finansowy: taki jest sys­tem Kredytu Społecznego w całej pełni. Kredyt Społeczny definiuje system finansowy jako system wyłącznie księgowania, a jego funkcją jest służyć, a nie kierować organizmem eko­nomicznym naszego kraju. Jest on sprawie­dliwy, dobrze zorganizowany, a także łatwo wy­konalny, gdy uzna się, że kredyt finansowy jest oparty ma kredycie realnym, to znaczy na zdol­ności produkcyjnej naszego kraju, która jest zasadniczo majątkiem społecznym.

Cena sprawiedliwa

Na temat cen Douglas odkrył prawdę, która jako prawdziwa rewelacja postawiła go ponad wszystkimi ekonomistami, powtarzającymi tylko stale to, co wyczytują w swoich podręcznikach, re­produkujących wyłącznie to, co było napisane w poprzednich wydaniach.

Douglas wyraża tę prawdę następująco:

„Ceną sprawiedliwą produkcji jest kon­sumpcja".

Znaczy to, że rzeczywisty koszt produkcji nie jest taki sam jak jej koszt finansowy, chociaż ta cena kosztu jest dokładnie wyliczona.

Przechodząc do szczegółowych rozważań, rzeczywisty koszt wyprodukowanego dobra jest to wartość tego, co było skonsumowane podczas procesu wytwarzania tego dobra. Jeśli rozważymy, na przykład, wytworzenie mebla, to: zużycie drewna, zużycie i uszkodzenie narzędzi i maszyn, posiłki, odzież i schronienie zużyte przez osoby zaangażowane w wyprodukowanie tego mebla, wszystko to są fizyczne koszty poniesione przy jego wytworzeniu. Suma tych fizycznych kosztów, czyli wszystkie dobra i usługi skonsumowane pod­czas wytworzenia mebla, tworzą jego koszt rze­czywisty.

Jeżeli ta konsumpcja (drewno, zużycie i uszkodzenie, posiłki, itp.) zostanie wyrażona w jednostkach monetarnych, to otrzymujemy koszt rzeczywisty artykułu wyrażony w terminach finan­sowych. Koszt ten może być zupełnie różny od ceny kosztu. Jeśli, z jednej strony, wypłaty z tytułu dniówki przy wykonaniu zestawu mebli wyniosły 100 dolarów, to ta kwota 100 dolarów zostanie w całości włączona w cenę kosztu. Ale jeśli pracow­nicy wydali tylko część z tych 100 dolarów – za­łóżmy 60 – na dobra konsumpcyjne, to cena kosztu tego zestawu mebli będzie o 40 dolarów wyższa niż koszt rzeczywisty wytworzenia tego ze­stawu. Z drugiej strony, jeśli doszło do wypadku podczas pracy przy tym zestawie mebli i jacyś pra­cownicy doznali obrażeń, to ich pobyt w szpitalu wniesie dodatkowe wydatki, a więc koszt rzeczywi­sty tego zestawu mebli będzie w tym przypadku większy niż cena kosztu.

Oczywiście nie jest możliwe, aby znać rzeczy­wisty koszt każdego wyprodukowanego artykułu, z tego prostego powodu, że pracodawca zna tylko wydatki poniesione przez jego przedsiębiorstwo, a nie jest w stanie sprawdzić, jak ci których opłaca, spożytkują te pieniądze; nawiasem mówiąc, nie jest to jego sprawa. Z drugiej strony, można łatwo zbadać, wyrażając to w jednostkach pieniężnych, jaką wartość wyprodukowano w naszym kraju w ciągu jednego roku, a jaka wartość została skon­sumowana.

Załóżmy, na przykład, że narodowe konta po­kazują, iż w ciągu jednego roku całkowita produk­cja krajowa osiągnęła wartość 40 miliardów dola­rów, a całkowita konsumpcja w kraju w ciągu tego roku wyniosła 30 miliardów dolarów. Można stwierdzić, że podczas gdy kraj wyprodukował do­bra wartości 40 miliardów dolarów, w tym samym okresie spowodował zniknięcie dóbr wartości 30 miliardów dolarów (poprzez konsumpcję i depre­cjację). Zatem trzeba było zużyć (skonsumować) dobra w wysokości 30 miliardów dolarów, aby  wytworzyć produkcję w wysokości 40 miliardów dolarów. Rzeczywisty koszt tej produkcji jest więc tylko trzy-czwarte jej zaksięgowanego kosztu.

Ponadto, autorzy tej produkcji muszą odzyskać wszystkie swoje wydatki – 40 miliardów dolarów – aby spłacić swe powinności i utrzymać się na rynku. Ale społeczeństwo kraju ma płacić tylko za to, co konsumuje. Nie można żądać od kogoś aby płacił za cztery bochenki chleba gdy skonsumował on trzy. To samo dotyczy całego społeczeństwa kraju: nie można żądać od niego płacenia 40 mi­liardów, gdy w rzeczywistości konsumuje ono do­bra tylko za 30 miliardów.

Właśnie dlatego Douglas mówi, że „spra­wiedliwą" ceną produkcji jest koszt konsump­cji, niezależnie od tego, jaki jest koszt zaksię­gowany [opisana wyżej: cena kosztu]. W przy­kładzie podanym wyżej, Narodowe Biuro Kre­dytowe zarządziłoby 25-procentowe po­wszechne dyskonto na ceny detaliczne. Kupu­jący płaciłby tylko 3 dolary za to, co kosztuje handel detaliczny 4 dolary. Narodowe Biuro Kredytowe wypłacałoby handlowcowi detalicz­nemu 1 dolara, co pokrywa wysokość udzielo­nego kupującemu dyskonta.

Po okresie jednego roku, stosunek kosztu rze­czywistego do ceny kosztu (ceny księgowanej) może się zmienić, a dyskonto zostanie wyliczone według tej zmiany, zawsze zgodnie ze statystyką, zgodnie z faktami dotyczącymi produkcji i kon­sumpcji, wynikającymi ze swobodnej działalności wolnych producentów i wolnych konsumentów.

Narodowe Biuro Kredytowe tylko rejestruje te fakty; nigdy ich nie tworzy ani ich nie dyktuje. Jego zadaniem jest spełniać założenie ustanowione przez prawo kraju odnośnie cen: zachowywać równowagę między cenami a siłą nabywczą, nie krzywdząc przy tym producentów. To założenie (dyskonto skompensowane) byłoby w takim sa­mym stopniu sprawiedliwe i pro-społeczne jak i inne założenie spełniane przez Narodowe Biuro Kredytowe – okresowa dywidenda dla każdego.

Poza wyjątkowymi okresami takimi jak wojny czy klęski żywiołowe, konsumpcja nie może być większa niż produkcja, więc cena sprawiedliwa nie może przewyższać ceny kosztu. Najczęściej, cena sprawiedliwa jest mniejsza niż cena kosztu, gdyż mamy powszechne dyskonto, które jest przeci­wieństwem inflacji.

Co do zastrzeżenia wysuwanego przez niektó­rych, że handlowcy detaliczni ulegaliby pokusie podwyższania cen, widząc, że ludzie mają większą siłę nabywczą dzięki dywidendzie, to nie bierze ono pod uwagę kilku rzeczy: po pierwsze, konku­rencja będzie nadal istniała; po drugie, tryb wpro­wadzania systemu ceny sprawiedliwej może znie­chęcić lub wyeliminować handlowców mających zamiar oszukiwać, gdyż tacy handlowcy będą mieli wybór albo dołączyć do systemu, który jest ko­rzystny dla wszystkich albo wypaść z konkurencji.

Ponadto, gdy pieniądz stanie się zwyczajnym obiektem księgowania, aby odzwierciedlać prze­mieszczanie dóbr, ich produkcję i konsumpcję, zu­pełnie inna mentalność zastąpi tę starą, uformo­waną w klimacie dominacji pieniądza.

Aby wyrobić sobie rzetelne wyobrażenie, jak mogą ukształtować się relacje międzyludzkie w ży­ciu ekonomicznym, społecznym i politycznym, trzeba rozważyć je w klimacie odrzucenia finanso­wego nonsensu, tyranii, którą on egzekwuje i lu­natycznych wzorców, które narzuca.

Louis Even


1- zob. – MICHAEL nr. 23, "Infiltracja społeczeństwa przez socjalistów Fabian" Louis Even
2- zob. pismo MICHAEL nr. 12, "Społeczeństwo kapitalistów", Louis Even
3- zob. pismo MICHAEL nr. 12, "Stała dywidenda dla każdego obywatela", s.10-11-12, Louis Even

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com