French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Kredyt Społeczny i Australia cz. III

Napisał Victor J. Bridger w dniu wtorek, 01 marzec 2005.

Podatki w Australii i Kredyt Społeczny

W rozważaniach na temat kontroli nie można uniknąć dyskusji na temat podatków. Clifford H. Douglas zajął stanowisko w sprawie opodatkowa­nia, kiedy mówił:

„Wszystkie rzeczy, które można kupić za pieniądze, są całkowicie oddzielone od produkcji pieniędzy, za które można je kupić i opodatkowując każdego z wyjątkiem bankiera, jedynie zwiększamy wartość monopolu tworzenia pieniędzy przez bankiera… a wzrost opodatkowania przez zmniejszenie ilości pieniędzy w naszej dyspozycji, zwiększa uchwyt banków, trzymających nas w garści”.

W Australii mamy sytuację, w której opodat­kowanie osiągnęło taki stopień, że dyrektor Insty­tutu Adama Smitha zasugerował, iż być może po­winniśmy ogłosić Dzień Wolności. Dzień Wolności porównuje całkowity dochód kraju z całkowitym jego poborem podatkowym, a potem przenosi to na określony dzień roku. Nasza stawka podatkowa wynosi 47 centów od dolara, co oznacza, że pracu­jemy przez 47% roku dla rządu, czyli przez cały styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj i prawie cały czerwiec, zanim możemy zatrzymać dolara dla siebie. Nie jest to jedynie sprawa podatku docho­dowego, ale wszystkich innych podatków, zarówno ukrytych jak i jawnych, takich jak podatek pali­wowy, akcyzy alkoholowe, podatek od towarów i usług (Goods and Services Tax – GST), składka na ubezpieczenie medyczne, opłaty lotniskowe itd. Nie ogranicza się to oczywiście do Australii. Brytyj­ski Dzień Wolności przypada na 42% roku albo na 30 maja, w strefie euro jest to 28 czerwca. To jest rzeczywistość.

Znajdą się tacy, którzy mogą przekonywać, że jest to konieczne dla wzrostu zasiłków opieki spo­łecznej, dla utrzymania szpitali, systemu edukacji i zdrowia itd. Jednak w Australii uniwersytety są spragnione funduszy i podania o korzystanie z Planu Wspierania Edukacji Wyższej (Higher Edu­cation Contribution Scheme – HECS) dla studen­tów kończą się tym, że kiedy robią oni dyplom, są zadłużeni i muszą spłacać ten dług od pierwszego dnia zatrudnienia.

W ostatnich artykułach z głównych gazet au­stralijskich czytamy:

„Studenci uniwersytetów będą winni rzą­dowi federalnemu 10 miliardów dolarów pod koniec tego roku finansowego [2004]. Ocenia się, że dług Planu Wspierania Edukacji Wyższej wzrósł o 1 miliard dolarów do 10,1 miliarda w latach 2003-2004, według przejściowego ra­portu federalnego Ministerstwa Edukacji, Nauki i Wykształcenia – Raportu na temat Edukacji Wyższej w latach 2004-2006. Od roku 1991 na­stąpił dziesięciokrotny wzrost długu studentów korzystających z programu HECS. Do 30 czerw-ca 2008 r., ocenia ministerstwo, dług wzrośnie do 15,4 miliarda dolarów. Olbrzymia większość studentów, około 97%, spłaca HECS.”

„W tym roku studenci będą spłacać roczne składki HECS w wysokości od 3680 do 6136 dolarów każdy. Przewodniczący Krajowego Związku Studentów powiedział, że rząd stwo­rzył gene­rację z dożywotnim długiem. Ponad 9 miliardów dolarów długu oznacza, że tysiące absolwen­tów nie będą w stanie kupić domu, założyć ro­dziny czy zgromadzić oszczędności na przy­szłość.”

Wszystko to będzie się odbywało w czasie, gdy będą oni zawierali związki małżeńskie, próbo­wali kupić dom i zadłużać się dodatkowo w postaci hipoteki.

W szpitalach brakuje personelu, nie ma odpo­wiedniej ilości pielęgniarek i wielu pacjentów musi czekać na operację, w pewnych przypad­kach, la­tami. W czerwcu 2004 r. artykuł wstępny donosił, że pewnego dnia w 570 z 1200 łóżek in­tensywnej terapii w głównych szpitalach australij­skich leżeli pacjenci, czekający na łóżka w zwy­kłych salach. Nie powinni byli oni znajdować się w łóżkach in­tensywnej terapii. 300 innych leżało na wózkach ambulatoryjnych albo siedziało w pocze­kalniach, czekając na lekarza. 41 z naszych 75 głównych szpitali odsyłało karetki, które przywoziły pacjen­tów, ponieważ w szpitalach nie było wolnych miejsc. Lista takich sytuacji jest większa.

Ponieważ jest tak wielu ludzi, którzy zalegają albo nie są zdolni płacić swoich podatków, urząd podatkowy zaproponował ostatnio innowację. Dla pół miliona osób zaoferował porozumienie, żeby ściągnąć 2,5 miliarda dolarów zaległych długów podatkowych. Podatnicy, którzy nie zaakceptują oferty, spotkają się z działaniem prawa albo z po­borcami podatkowymi ściągającymi gotówkę z kont bankowych i ze źródeł dochodów.

Jednym z powodów tego, że wiele małych firm i wiele osób jest winnych tak dużo, są wysokie stopy procentowe nakładane na zaległe długi przez urząd podatkowy. W niektórych przypadkach kary i odsetki przekraczają podatek, który mają do zapłacenia osoby zadłużone.

Clifford H. Douglas mówił o systemie podat­kowym jako zorganizowanym rabunku i o tym, że system podatkowy jest metodą nakładania kary bez sądu. Nic nie zmieniło się od jego czasów i w Australii jest nawet gorzej, zarówno jeśli chodzi o kontrolę jak i kary. Dzisiaj, z populacją pracującą przez pół roku dla rządu i z bezrobotnymi oraz emerytami zależnymi od zasiłków rządowych nie­trudno zauważyć, jak daleko Australia znajduje się od bezpieczeństwa ekonomicznego i politycznego oferowanego przez Kredyt Społeczny. A jednak istnieje kontrola państwa, kiedy rodziny o niskich dochodach muszą liczyć na jałmużnę rządową.

Układ o wolnym handlu

Pisałem wcześniej na ten temat w związku z naszym przemysłem cukrowniczym i choć nie za­mierzam przedstawiać dłuższych rozważań na po­wyższy temat, jest kilka spraw, które chciałbym po­ruszyć.

Prace nad umową o wolnym handlu między Stanami Zjednoczonymi i Australią znajdują się w toku i były dyskutowane w lipcu 2004 r. przez kon­gres USA. Jakkolwiek niezależnie od tak zwanych korzyści, które mają być korzyściami dla Australii, umowa jest uważana za szkodliwy krok. Użycie słów „wolny handel” jest błędne. Nie ma czegoś ta­kiego i wyrażany jest pogląd, że nie pozostaje to w naj­lepszym interesie Australii w dłuższej per­spekty­wie. Trzeba tylko przyjrzeć się obecnej sytu­acji w przemyśle cukrowniczym.

Jedną z głównych kwestii sporu są taryfy celne i subwencje. Nie ma żadnej wzmianki na te­mat cukru w układzie o wolnym handlu między Au­stralią i Stanami Zjednoczonymi, co pozwala na dalsze ogromne dotacje dla plantatorów cukru.

Zgodnie z już istniejącymi przepisami i po wprowadzeniu Polityki Konkurencji jesteśmy świadkami zniszczenia głównego przemysłu Au­stralii. Liczby przedstawione przez Australijskie Biuro Rolnictwa i Środków Pieniężnych przynoszą wstrząsającą statystykę. Podczas gdy susza przy­niosła dewastacyjne skutki w gospodarstwach rol­nych, polityka rządowa czyni nieznośnym życie rolników.

W ostatnim roku [2003] przeciętne australijskie gospodarstwo rolne straciło 46 300 dolarów. Go­spodarstwa mleczne straciły przeciętnie 76 600 dolarów. Dochody gospodarstw z produktów mlecznych wynosiły 21 100 dolarów. Rolnicy zaj­mujący się hodowlą bydła stracili przeciętnie 68 500 dolarów. 40 lat temu w Australii było 50 000 tysięcy rolników hodujących trzodę chlewną, teraz jest ich zaledwie 3 000, spadek o 94%. 40 lat temu było 75 000 rolników prowadzących gospodarstwa mleczne, teraz tylko 11 000, spadek o 85%. Co jednak można powiedzieć na temat przemysłu cu­krowniczego, jednego z, jeśli nie najbardziej efek­tywnego przemysłu cukrowniczego na świecie, wspomaganego australijskim wynalazkiem żni­wiarki do trzciny, używanej teraz przez inne kraje.

Prezydent Bush troszczy się o Florydę, która dała mu zwycięstwo w pierwszej kadencji. Planta­torzy cukru w tym stanie skaczą z radości, ponie­waż otrzymali od rządu Busha wszystko, czego chcą. W Australii plantatorzy cukru otrzymują około 200 dolarów za tonę. Na Filipinach dostają 200 do-larów, a także dotację w wysokości 200 dolarów za tonę. W Europie dotacja za tonę wynosi 740 dolarów. W Ameryce dotacja za tonę to 640 dola­rów. Tak dużo za wolny handel. Minimalna taryfa celna, która powinna być płacona przez każdą osobę importującą towary do Australii lub jakiego­kolwiek in­nego kraju, musi stanowić różnicę mię­dzy tym, ile płacimy naszym pracownikom w po­staci wynagro­dzeń, a tym, ile płacą nasi konku­renci.

Wszyscy wiemy lub powinniśmy wiedzieć, że ustanowienie Unii Europejskiej było oparte na we­zwaniu do wolnego handlu między różnymi kra­jami, ale rozwinęło się w polityczną unię opartą na centralizacji i to kryje się za programem układów o wolnym handlu. Jest to podstawowy środek poli­tycznej centralizacji i stanowi zaprzeczenie Kredytu Społecznego.

Polityka – splot filozofii i taktyki

W Australii 60 lat temu filozofia głównych partii politycznych była znacznie bliższa filozofii Kredytu Społecznego, niż jest dzisiaj. Zostały uczynione stopniowe i nieprzerwane wysiłki w kierunku men­talności kontroli politycznej. Filozofia i polityka Kre­dytu Społecznego są splecione ze sobą w takim stopniu, że często trzeba przekraczać granice jed­nej, kiedy dyskutujemy implikacje związane z drugą. Jako polityka filozofii, Kredyt Społeczny po­stuluje praktyczne sposoby podejścia do polityki, żeby uzyskać cele, które po ich osiągnięciu staną się wcieleniem filozofii. To znaczy, że kwestie od­noszące się do zatrudnienia, pieniędzy, zapewnie­nia Bezpieczeństwa Ekonomicznego popieranego przez kierowanie sprawami przez system poli­tyczny, który wspiera jednostkę przed grupą, są polityką zarządzaną przez szczególną filozofię. Fi­lozofia ta podkreśla wagę jednostki ponad wszel­kimi kwestiami grup, instytucji, rządów czy wszyst­kich innych rodzajów organizacji społecznej i jest przedstawiana jako Bezpieczeństwo Polityczne.

Wprowadzenie elementów polityki do dyskusji na temat filozofii jest po prostu wyjaśnieniem sytu­acji uwydatniającej wyrafinowany sposób, w jaki filozofia i polityka, inne niż filozofia i polityka Kre­dytu Społecznego, mogą mieć wpływ na jednostki w społeczeństwie.

(cdn)

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com