W rozważaniach na temat kontroli nie można uniknąć dyskusji na temat podatków. Clifford H. Douglas zajął stanowisko w sprawie opodatkowania, kiedy mówił:
„Wszystkie rzeczy, które można kupić za pieniądze, są całkowicie oddzielone od produkcji pieniędzy, za które można je kupić i opodatkowując każdego z wyjątkiem bankiera, jedynie zwiększamy wartość monopolu tworzenia pieniędzy przez bankiera… a wzrost opodatkowania przez zmniejszenie ilości pieniędzy w naszej dyspozycji, zwiększa uchwyt banków, trzymających nas w garści”.
W Australii mamy sytuację, w której opodatkowanie osiągnęło taki stopień, że dyrektor Instytutu Adama Smitha zasugerował, iż być może powinniśmy ogłosić Dzień Wolności. Dzień Wolności porównuje całkowity dochód kraju z całkowitym jego poborem podatkowym, a potem przenosi to na określony dzień roku. Nasza stawka podatkowa wynosi 47 centów od dolara, co oznacza, że pracujemy przez 47% roku dla rządu, czyli przez cały styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj i prawie cały czerwiec, zanim możemy zatrzymać dolara dla siebie. Nie jest to jedynie sprawa podatku dochodowego, ale wszystkich innych podatków, zarówno ukrytych jak i jawnych, takich jak podatek paliwowy, akcyzy alkoholowe, podatek od towarów i usług (Goods and Services Tax – GST), składka na ubezpieczenie medyczne, opłaty lotniskowe itd. Nie ogranicza się to oczywiście do Australii. Brytyjski Dzień Wolności przypada na 42% roku albo na 30 maja, w strefie euro jest to 28 czerwca. To jest rzeczywistość.
Znajdą się tacy, którzy mogą przekonywać, że jest to konieczne dla wzrostu zasiłków opieki społecznej, dla utrzymania szpitali, systemu edukacji i zdrowia itd. Jednak w Australii uniwersytety są spragnione funduszy i podania o korzystanie z Planu Wspierania Edukacji Wyższej (Higher Education Contribution Scheme – HECS) dla studentów kończą się tym, że kiedy robią oni dyplom, są zadłużeni i muszą spłacać ten dług od pierwszego dnia zatrudnienia.
W ostatnich artykułach z głównych gazet australijskich czytamy:
„Studenci uniwersytetów będą winni rządowi federalnemu 10 miliardów dolarów pod koniec tego roku finansowego [2004]. Ocenia się, że dług Planu Wspierania Edukacji Wyższej wzrósł o 1 miliard dolarów do 10,1 miliarda w latach 2003-2004, według przejściowego raportu federalnego Ministerstwa Edukacji, Nauki i Wykształcenia – Raportu na temat Edukacji Wyższej w latach 2004-2006. Od roku 1991 nastąpił dziesięciokrotny wzrost długu studentów korzystających z programu HECS. Do 30 czerw-ca 2008 r., ocenia ministerstwo, dług wzrośnie do 15,4 miliarda dolarów. Olbrzymia większość studentów, około 97%, spłaca HECS.”
„W tym roku studenci będą spłacać roczne składki HECS w wysokości od 3680 do 6136 dolarów każdy. Przewodniczący Krajowego Związku Studentów powiedział, że rząd stworzył generację z dożywotnim długiem. Ponad 9 miliardów dolarów długu oznacza, że tysiące absolwentów nie będą w stanie kupić domu, założyć rodziny czy zgromadzić oszczędności na przyszłość.”
Wszystko to będzie się odbywało w czasie, gdy będą oni zawierali związki małżeńskie, próbowali kupić dom i zadłużać się dodatkowo w postaci hipoteki.
W szpitalach brakuje personelu, nie ma odpowiedniej ilości pielęgniarek i wielu pacjentów musi czekać na operację, w pewnych przypadkach, latami. W czerwcu 2004 r. artykuł wstępny donosił, że pewnego dnia w 570 z 1200 łóżek intensywnej terapii w głównych szpitalach australijskich leżeli pacjenci, czekający na łóżka w zwykłych salach. Nie powinni byli oni znajdować się w łóżkach intensywnej terapii. 300 innych leżało na wózkach ambulatoryjnych albo siedziało w poczekalniach, czekając na lekarza. 41 z naszych 75 głównych szpitali odsyłało karetki, które przywoziły pacjentów, ponieważ w szpitalach nie było wolnych miejsc. Lista takich sytuacji jest większa.
Ponieważ jest tak wielu ludzi, którzy zalegają albo nie są zdolni płacić swoich podatków, urząd podatkowy zaproponował ostatnio innowację. Dla pół miliona osób zaoferował porozumienie, żeby ściągnąć 2,5 miliarda dolarów zaległych długów podatkowych. Podatnicy, którzy nie zaakceptują oferty, spotkają się z działaniem prawa albo z poborcami podatkowymi ściągającymi gotówkę z kont bankowych i ze źródeł dochodów.
Jednym z powodów tego, że wiele małych firm i wiele osób jest winnych tak dużo, są wysokie stopy procentowe nakładane na zaległe długi przez urząd podatkowy. W niektórych przypadkach kary i odsetki przekraczają podatek, który mają do zapłacenia osoby zadłużone.
Clifford H. Douglas mówił o systemie podatkowym jako zorganizowanym rabunku i o tym, że system podatkowy jest metodą nakładania kary bez sądu. Nic nie zmieniło się od jego czasów i w Australii jest nawet gorzej, zarówno jeśli chodzi o kontrolę jak i kary. Dzisiaj, z populacją pracującą przez pół roku dla rządu i z bezrobotnymi oraz emerytami zależnymi od zasiłków rządowych nietrudno zauważyć, jak daleko Australia znajduje się od bezpieczeństwa ekonomicznego i politycznego oferowanego przez Kredyt Społeczny. A jednak istnieje kontrola państwa, kiedy rodziny o niskich dochodach muszą liczyć na jałmużnę rządową.
Pisałem wcześniej na ten temat w związku z naszym przemysłem cukrowniczym i choć nie zamierzam przedstawiać dłuższych rozważań na powyższy temat, jest kilka spraw, które chciałbym poruszyć.
Prace nad umową o wolnym handlu między Stanami Zjednoczonymi i Australią znajdują się w toku i były dyskutowane w lipcu 2004 r. przez kongres USA. Jakkolwiek niezależnie od tak zwanych korzyści, które mają być korzyściami dla Australii, umowa jest uważana za szkodliwy krok. Użycie słów „wolny handel” jest błędne. Nie ma czegoś takiego i wyrażany jest pogląd, że nie pozostaje to w najlepszym interesie Australii w dłuższej perspektywie. Trzeba tylko przyjrzeć się obecnej sytuacji w przemyśle cukrowniczym.
Jedną z głównych kwestii sporu są taryfy celne i subwencje. Nie ma żadnej wzmianki na temat cukru w układzie o wolnym handlu między Australią i Stanami Zjednoczonymi, co pozwala na dalsze ogromne dotacje dla plantatorów cukru.
Zgodnie z już istniejącymi przepisami i po wprowadzeniu Polityki Konkurencji jesteśmy świadkami zniszczenia głównego przemysłu Australii. Liczby przedstawione przez Australijskie Biuro Rolnictwa i Środków Pieniężnych przynoszą wstrząsającą statystykę. Podczas gdy susza przyniosła dewastacyjne skutki w gospodarstwach rolnych, polityka rządowa czyni nieznośnym życie rolników.
W ostatnim roku [2003] przeciętne australijskie gospodarstwo rolne straciło 46 300 dolarów. Gospodarstwa mleczne straciły przeciętnie 76 600 dolarów. Dochody gospodarstw z produktów mlecznych wynosiły 21 100 dolarów. Rolnicy zajmujący się hodowlą bydła stracili przeciętnie 68 500 dolarów. 40 lat temu w Australii było 50 000 tysięcy rolników hodujących trzodę chlewną, teraz jest ich zaledwie 3 000, spadek o 94%. 40 lat temu było 75 000 rolników prowadzących gospodarstwa mleczne, teraz tylko 11 000, spadek o 85%. Co jednak można powiedzieć na temat przemysłu cukrowniczego, jednego z, jeśli nie najbardziej efektywnego przemysłu cukrowniczego na świecie, wspomaganego australijskim wynalazkiem żniwiarki do trzciny, używanej teraz przez inne kraje.
Prezydent Bush troszczy się o Florydę, która dała mu zwycięstwo w pierwszej kadencji. Plantatorzy cukru w tym stanie skaczą z radości, ponieważ otrzymali od rządu Busha wszystko, czego chcą. W Australii plantatorzy cukru otrzymują około 200 dolarów za tonę. Na Filipinach dostają 200 do-larów, a także dotację w wysokości 200 dolarów za tonę. W Europie dotacja za tonę wynosi 740 dolarów. W Ameryce dotacja za tonę to 640 dolarów. Tak dużo za wolny handel. Minimalna taryfa celna, która powinna być płacona przez każdą osobę importującą towary do Australii lub jakiegokolwiek innego kraju, musi stanowić różnicę między tym, ile płacimy naszym pracownikom w postaci wynagrodzeń, a tym, ile płacą nasi konkurenci.
Wszyscy wiemy lub powinniśmy wiedzieć, że ustanowienie Unii Europejskiej było oparte na wezwaniu do wolnego handlu między różnymi krajami, ale rozwinęło się w polityczną unię opartą na centralizacji i to kryje się za programem układów o wolnym handlu. Jest to podstawowy środek politycznej centralizacji i stanowi zaprzeczenie Kredytu Społecznego.
W Australii 60 lat temu filozofia głównych partii politycznych była znacznie bliższa filozofii Kredytu Społecznego, niż jest dzisiaj. Zostały uczynione stopniowe i nieprzerwane wysiłki w kierunku mentalności kontroli politycznej. Filozofia i polityka Kredytu Społecznego są splecione ze sobą w takim stopniu, że często trzeba przekraczać granice jednej, kiedy dyskutujemy implikacje związane z drugą. Jako polityka filozofii, Kredyt Społeczny postuluje praktyczne sposoby podejścia do polityki, żeby uzyskać cele, które po ich osiągnięciu staną się wcieleniem filozofii. To znaczy, że kwestie odnoszące się do zatrudnienia, pieniędzy, zapewnienia Bezpieczeństwa Ekonomicznego popieranego przez kierowanie sprawami przez system polityczny, który wspiera jednostkę przed grupą, są polityką zarządzaną przez szczególną filozofię. Filozofia ta podkreśla wagę jednostki ponad wszelkimi kwestiami grup, instytucji, rządów czy wszystkich innych rodzajów organizacji społecznej i jest przedstawiana jako Bezpieczeństwo Polityczne.
Wprowadzenie elementów polityki do dyskusji na temat filozofii jest po prostu wyjaśnieniem sytuacji uwydatniającej wyrafinowany sposób, w jaki filozofia i polityka, inne niż filozofia i polityka Kredytu Społecznego, mogą mieć wpływ na jednostki w społeczeństwie.
(cdn)