Pielgrzymi św. Michała mieli wielki zaszczyt gościć, podczas swojego Kongresu we wrześniu 2008 r., Jego Eminencję, kardynała Bernarda Agré, który uczestniczył w Rzymie wraz z czterema innymi kardynałami i innymi członkami Papieskiej Rady Sprawiedliwości i Pokoju, w opracowaniu Kompendium Nauki Społecznej Kościoła. Kardynał wykazał większe niż inni zrozumienie problemów nurtujących naszą społeczność. Tak więc działalność Pielgrzymów św. Michała znalazła się w spektrum jego zainteresowania.
Kardynał urodził się 2 marca 1926 r. w Monga, na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Doktorat prawa kanonicznego uzyskał na Papieskim Uniwersytecie Miejskim i został wyświęcony na kapłana 20 lipca 1953 r. Rozpoczął swoją działalność w diecezji Abidżan. Zanim został mianowany na wikariusza generalnego diecezji Abidżan, pełnił służbę w parafii i nauczał. Nominowany na biskupa miasta Man 8 czerwca 1968 r., został wyświęcony przez Kardynała Bernarda Yago 3. października następnego roku. W latach 1985-1991 przewodniczył Konferencji episkopalnej biskupów frankojęzycznych Afryki Zachodniej (CERAO). 6 czerwca 1992 r. został mianowany biskupem Yamoussoukro, a następnie, 19 grudnia 1994 r. został arcybiskupem Abidżanu. 2 maja 2006 r. złożył dymisję z piastowania tej funkcji w wieku 80 lat. 21 lutego 2001 r., został nominowany przez papieża Jana Pawła II na kardynała św. Jana Chryzostoma w Monte Sacro Alto. Był wielkim miłośnikiem pokoju dla swego ludu i dobrym pasterzem swoich owieczek. Znany jest na całym świecie z rekolekcji modlitewnych.
Oto fragmenty konferencji Jego Eminencji Kardynała Bernarda Agré na międzynarodowym Kongresie Pielgrzymów św. Michała, wygłoszonej 31 sierpnia 2008 roku.
Pani Tardif, szanowni dyrektorzy, drodzy pracownicyicy dzieła Pielgrzymów świętego Michała, sympatycy, panie i panowie: pragnę Was serdecznie powitać, jak Jezus witał swoich apostołów. Niech pokój zagości w waszych sercach! Nie bójcie się i wierzcie w lepsze jutro!
To jest moje drugie spotkanie z Pielgrzymami św. Michała. Kiedy otrzymaliśmy wasze zaproszenie – a przeczytałem je w jednej z waszych gazet, które do nas docierają – podzieliłem się moim spostrzeżeniem z członkami Papieskiej Rady Sprawiedliwości i Pokoju w Rzymie, do której należę, wypowiedzianym spontanicznie – powiedziałem o „blokadzie rozwoju Afryki przez banki".
Chciałem do was przyjechać, trochę się wahałem, zadzwoniłem do kogoś do Kanady i w odpowiedzi usłyszałem: „Pielgrzymi św. Michała? Uważaj! Oni są jacyś dziwni!".
Mówię sobie: dziwni, a bronią takiego ideału w sposób, w jaki to robią? To dziwne. I przyjechałem w czerwcu. Przyjechałem, zobaczyłem i polubiłem to, co zobaczyłem. A teraz wróciłem!
Jesteście ruchem Maryjnym sensu stricto. Kiedy przyjechałem pierwszy raz w czerwcu tego roku, chciałem wszystko zobaczyć, chciałem was posłuchać i nasłuchałem się wiele, słuchałem waszych mówców, zorientowałem się w metodach ich działania. Przekartkowałem wasze książki (z humorem, używając quebeckiego żargonu) – „mogą być, mogą być".
Patrzę bez przerwy i musimy wciąż patrzeć i wciąż myśleć, co mamy robić. Powiedziałem przed chwilą po cichu pani Tardif [dyrektor naczelna Instytutu Louisa Evena], że zaczniemy od uświadomienia sobie czego chcemy, później pomyślimy o stałym centrum. Tak było z [ruchem] Focolari, wysłałem tam moich ludzi (do Włoch), następnie pojechałem tam osobiście, a potem oni przyjechali [na Wybrzeże Kości Słoniowej] i tam zostali.
Codzienna Msza św. podczas seminarium naukowego pod przewodnictwem kardynała Agré w kościeleparafialnym Pielgrzymów św. Michała w Rougemont
Co nas tu przywiodło? Powracający problem biedy w krajach, o których mówimy: „kraje rozwijające się" lub „kraje ubogie".
We Włoszech rozmawiałem z dyrektorami dużych przedsiębiorstw w Mediolanie, którzy mi powiedzieli: „Wybrzeże Kości Słoniowej to biedny kraj, a jednocześnie kraj arcybogaty".
Zaczęli wyliczać co się produkuje w naszym kraju, kraju niewielkim o powierzchni wielkości Włoch z 17 milionami mieszkańców. Znajdziecie w tym kraju: rolnictwo, to największy światowy producent kakao, trzeci światowy producent kawy, także drewno, ananasy, wszelkiego rodzaju owoce, głównie banany. Francuzi myśleli, że winogrona czy zboże nie będą rosnąć na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Winogrona rosną bardzo dobrze i wydają doskonałe owoce. Mamy ropę naftową, której ilość równa się prawie ilości ropy w Kuwejcie, duże złoża gazu ziemnego, także złoto i diamenty, i co wy na to?
I tu jest problem – w kraju tak bogatym ludzie są biedni. Chodzimy po złocie, a ludzie są biedakami.
Będąc w Szwajcarii zwiedziłem ten kraj z północy na południe, często głosiłem rekolekcje tak, jak to robiłem tu, w Kanadzie i widziałem, że Szwajcaria to kraj ubogi w zasoby naturalne. Tam są tylko góry i krowy. Ale mieszkańcy są bardzo bogaci. Kraj biedny, a mieszkańcy bogaci, ponieważ są inteligentni, mają wszystkie banki i są zorganizowani.
W moim kraju szukamy drogi i sposobu, żeby wydostać się z tej nieustającej i paradoksalnej biedy.
Ale jest nadzieja. Widzę ją słuchając was, patrząc, czytając. Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy kompletnie nieświadomi problemu, czy jego rozwiązania. Ale musimy edukować ludzi i ukazać im rozwiązanie. Trzeba z nimi rozmawiać i uczyć ich, jak się zorganizować, żeby wiedzieli, że w pojedynkę niczego się nie zrobi, ale wszyscy razem możemy zrobić wiele. Przede wszystkim musimy zacząć działać i to działać pod kierunkiem specjalistów, którzy na pewno się stawią, by wyjaśnić nam rozwiązanie, tak jak wy nam to wytłumaczyliście tutaj.
Dlaczego ja to wszystko mówię? To nastrój, który stworzyliście. Kiedy organizowałem w Man nową diecezję pełną pogan, muzułmanów i innych, mieliśmy często spotkania. Z liderami, którzy przyszli się z nami zjednoczyć, nie chciałem mówić o niebie. Ale oni o nim mówili. Jeden z nich, poganin, który chciał przejść na katolicyzm, zapytał: „Ciągle mówicie o niebie i o piekle, ale co to jest piekło? Co to jest niebo?". Nie mogłem mu wytłumaczyć tego w sensie teologicznym. Więc mu powiedziałem: „Piekło to miejsce, do którego nie chciałbym, żebyś poszedł, ponieważ tam każdy jest sam na sam ze swymi problemami, nie można się komunikować z innymi, każdy jest otoczony murem. Wyobraźcie sobie, że w wiosce starzy nie rozmawiają z młodymi, młodzi są zabarykadowani każdy z osobna, kobiety nie rozmawiają z mężczyznami itd. Każdy jest sam, i to jest piekło, a niebo i piekło zaczynają się tu, na ziemi. Każdy jest sam ze swoimi problemami.
A w niebie wszystko jest na odwrót. Chciałbym żebyś tam poszedł pierwszy, a ja za tobą. W niebie wszyscy się komunikujemy, mówimy do siebie, dzielimy swoje radości. A smutku, zmartwienia, bólu nie ma w ogóle. To tak jak w waszej wsi. Wszyscy mogą się komunikować, razem podejmować decyzje, a to już jest kawałek nieba. A niebo to nie wieża Babel, gdzie wszyscy mówią w tym samym czasie, a nikt nikogo nie rozumie. W niebie jest dokładnie odwrotnie. Tam są Zielone Świątki! Nieważne czy mówią po portugalsku, hiszpańsku czy angielsku, wszyscy się rozumiemy, a to jest najważniejsze: to jest braterski związek".
Przeżyliśmy tutaj trochę nieba, w absolutnej zgodzie i wspólnocie szukając drogi i środków dla stworzenia lepszego świata. Ja wciąż to podkreślam, gdyż byłoby niemożliwością pokonać tyle kilometrów, żeby się z wami spotkać i nie wrócić z naręczem waszej przyjaźni. Wymieniliście z innymi braćmi dużo pokoju, nieprawda? Możemy wspólnie szukać sposobu odpowiedniej prezentacji naszej idei.
I co nas blokuje? Garstka ludzi, która skryła się w systemie, w systemie w którym są solidarni w czynieniu zła. A powinniśmy się solidaryzować w dobru. Ci, którzy się solidaryzują w złu, dobrze wiedzą, że są w ślepym zaułku, rozpętują wojny, czynią chaos...
Kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych, dali mi kierowcę do transportu naszych rzeczy. Jechałem z młodym Amerykaninem, którego zapytałem: „Jaki jest twój zawód?". Odpowiedział: „Moim zawodem jest robienie chaosu tu i tam na świecie, żeby móc sprzedawać broń".
Oto, jakie jest jego zajęcie ukryte pod oficjalną nazwą: „łącznik". W rzeczywistości handluje bronią. I żeby broń się sprzedawała, trzeba robić wojny. A wiemy z historii, że wojny są wywoływane dla pieniędzy, i to prawda.
Nazywamy pieniądze nieprawością, mamoną itp. A co mówimy dzisiaj młodym? Pieniądze są wartością. A pieniądze nie są wartością, która jest absolutna. To zapłata za pracę, która nie może być „panem". Należy używać tych pieniędzy, by tworzyć dobro. Te pieniądze są dobrem jako sługa, a nie pan. W czysto ludzkim pojęciu dolar ma wielokrotnie wartość absolutną. Na pierwszym miejscu stoją pieniądze, potem człowiek.
Następnie, w Ewangelii mamy pewną modyfikację. Kiedy mówicie o Kredycie Społecznym, jest to oparte na Ewangelii. Kiedy mówi się o miłości w ruchu Focolari, założycielka Chiara Lubich, z którą wiele razy rozmawiałem, mówiła: „To jest żywa Ewangelia, zastosowana w życiu codziennym".
Dziesięć lekcji Kredytu Społecznego pochodzi bezpośrednio z nauczania, które jest zawarte w „Kompendium nauki społecznej Kościoła". Tę myśl Nauki Społecznej czuje się w pełni, tak jak się czuje zastosowanie Ewangelii w tych dziesięciu lekcjach. Należy na to zwrócić wiele uwagi. Mamy Ewangelię i tę myśl zawartą w niej precyzujemy. Ewangelia jest podstawą nauczania i musimy z tego wyciągnąć wnioski.
Odwiedził mnie kiedyś człowiek wielkiej wiary, badacz Biblii. W trakcie dyskusji zapytał mnie: „Załóżmy, że wszystko zostało zniszczone, łącznie ze wszystkimi egzemplarzami Biblii. Jak brzmią jedno, dwa zdania, w których tkwi cała istota?". Nie potrzebujemy szukać zbyt długo, bo Chrystus już odpowiedział: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą, a swego bliźniego jak siebie samego" (Mk 12, 29-31). To jest prawo proroków, to jest istota, sedno Pisma Świętego.
Kiedy my, pięciu Kardynałów, którzy pracowaliśmy nad „Kompendium nauki społecznej Kościoła", przedstawiliśmy pierwszą redakcję tekstu, wyszła z tego wielka książka. Przeredagowaliśmy ją, żeby zmniejszyć ilość stron i kiedy ją czytacie, widzicie odnośniki do Nowego i Starego Testamentu. A to znaczy, że bazą tej księgi, zmodyfikowanej i poprawionej, jest Ewangelia.
Kiedy was tutaj zobaczyłem, jak tu żyjecie, odczułem, że żyjecie według Ewangelii, modlicie się do Jezusa Chrystusa i Matki Bożej i ta spójność jest widoczna. Na przykład, kiedy czytacie Kompendium, jest ono pełne cytatów z Biblii. Tam są cytaty biblijne, ale także II Soboru Watykańskiego, jest Katechizm Kościoła Katolickiego i wreszcie Kompendium. Dzisiaj, dla ukształtowania dobrego chrześcijanina i odpowiedniej formacji ogólnej potrzebne są cztery podręczniki: 1. Biblia, 2. dekrety Soboru, 3. Katechizm Kościoła Katolickiego, (myślę, że wszyscy to czytali i macie to w waszej bibliotece) 4. Kompendium, to jest kopalnia, zawierająca prace wszystkich wielkich Papieży, którzy pracowali nad tematyką społeczeństwa, zwłaszcza tych, którzy powiedzieli na ten temat najwięcej: Piusa XI, Piusa XII, Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II. To wszystko składa się na społeczną naukę Kościoła. I o tym trzeba pamiętać.
Pieniądze nie są po to, by je odrzucać, trzeba je uczciwie zapracować. I teraz proszę o uwagę. Zacytuję wam jedno zdanie: „Pieniędzmi źle zarobionymi należy gardzić". Dzisiaj wszystkie banki tworzą pieniądze, ale są pieniądze czyste i brudne. Brudne pieniądze nie tworzą niczego, brudne pieniądze pochodzące z prostytucji, z wszelkiego rodzaju złych źródeł, które trudno nawet wymienić. Wszystkie pieniądze, które banki przyjmują, to pieniądze czyste, pieniądze zapracowane. Ale te, które banki tworzą z niczego, to pieniądze brudne.
Wrócę do tego, co Kościół zrobił z punktu widzenia społecznego. Istnieje społeczna nauka Kościoła, ale są także działania społeczne Kościoła. Z wiedzy, którą sobie przyswoiliśmy, widzimy działania przynoszące owoce. W historii ludzkości, która jest długa i odpychająca, Kościół katolicki zgłębił, krok po kroku, najpierw Ewangelię, i widząc całą nędzę człowieka powtórzył słowa swego mistrza: „Żal mi tych biedaków" (Mt 9,36). Kiedy było niewolnictwo, co zrobił Kościół? Zrobił wszystko, by właściciele niewolników nie zmuszali ich do ciągłej, nieustającej pracy. I co Kościół ustanowił? Ustanowił dni świąteczne. I świąt się namnożyło, a Kościół zaczął wymagać, aby święcić niedziele. To była długa walka, zanim niedziela została oficjalnie uznana jako dzień odpoczynku dla wszystkich. I to była ulga dla sług i niewolników.
Następnie Kościół zaczął zakładać szkoły i uniwersytety, które pochodzą bezpośrednio z Kościoła, ze współczesnego okresu naszej historii. Uniwersytety i szkoły, mamy je wszędzie, następnie szpitale, ośrodki dla trędowatych, żeby móc tych biedaków zgrupować. „Sami ich nakarmcie", powiedział Jezus Chrystus, nakarmcie ich wy, bo same słowa nie wystarczą, ale dajcie im coś jeść.
Zazwyczaj ludzie czekają. W niektórych regionach czekają na księży, którzy są poniekąd dobroczyńcami we wszystkim. W bardzo, bardzo biednej wiosce, w której nie było co jeść, nadszedł czas postu. Ksiądz wytłumaczył ludziom, że trzeba pościć, trzeba jeść tylko raz dziennie. Kiedy ksiądz skończył kazanie, podszedł do niego wierny: „Och, mój Ojcze, powiedziałeś, że trzeba jeść tylko raz dziennie. Ale czy ksiądz ma spichlerz, z którego możemy wziąć ryż, aby jeść przynajmniej raz na dzień?". Oni nie muszą pościć, bo przecież poszczą cały czas, ponieważ nie jedli nawet jednego posiłku dziennie.
Nie honorujcie pieniędzy, które są źle zarobione, źle zużytkowane, gdyż pieniądze źle zużytkowane są szkodliwe. O tym właśnie czytamy w dziesięciu lekcjach Kredytu Społecznego.
(od lewej) Jacek Morawa, kardynał Agré i Janusz Lewicki
Przyjechałem tutaj, tak jak wszyscy inni, w poszukiwaniu nadziei. Moją nadzieją jest, że dożyjemy chwili kiedy, bez względu na koszty, poprzez głoszenie słowa, uświadamianie, poprzez tworzenie ośrodków szkoleniowych będziemy ostatecznie w stanie złamać te żelazne prawa i odrzucić międzynarodową finansjerę, która kontroluje wszystkich. I tak się stanie, to pewne.
A czego nam do tego potrzeba? Potrzeba apostołów, potrzeba proroków, potrzeba upartych, potrzeba upartych w miłości.
To jest mniej więcej tak jak z matkami. Są uparte w miłości. Spójrzcie na świętego Augustyna. Od momentu kiedy wyjechał do Rzymu, do najbardziej osławionego kręgu ludzi, święta Monika płakała, aż wreszcie ktoś jej powiedział: „Dziecko, które kosztuje tyle łez, nie może się zatracić". I Augustyn się nie zatracił.
Zbierzecie wiele ciosów, nie będą was rozumieć, to pewne, dostaniecie nawet pogróżki, pogróżki śmierci. Ale w końcu zadziała Duch Święty, także Matka Boża i święty Michał.
Niedawno czytałem o 33 propozycjach – rozkazach wydanych przez siły ciemności. Mówię o masonerii, wolnomularzach, którzy chcą zniszczyć świętość Mszy św. Propozycje te mówią, że należy zrobić wszystko, by podczas Mszy nie było wypowiadane imię św. Michała Archanioła. Dawniej po każdej Mszy św. modliliśmy się do św. Michała, aby unicestwił ataki demonów. Ludzie muszą sobie zdać sprawę z wagi tego wielkiego świętego.
Nazwaliście wasze pismo „Vers Demain" („Ku przyszłości" – francuska wersja „MICHAELA"). Vers Demain przewodniczy św. Michał, który bierze was pod swoje skrzydła, ale i przygotowuje przed wami grunt. Kiedy mówię „wy" powinienem faktycznie powiedzieć „my", ponieważ sądzę, że łączy nas ta sama sprawa. Nie będę już pracował na całym „etacie", ponieważ jestem na rencie. Oficjalnie skończyłem swój apostolat, ale jestem ciągle w kontakcie (z apostołami idei Kredytu Społecznego), w modlitwie, wciąż utrzymuję przyjaźnie i wierzę, że to, co robimy, przyniesie owoce. Jeszcze nie wszyscy się schronili pod skrzydła św. Michała i jego miecz, ale powoli liderzy, księża i wierni będą coraz liczniejsi, by nieść razem z wami sztandar Ewangelii, który przechodzi przez Kompendium i Kredyt Społeczny wraz z jego 10. lekcjami.
Bardzo, ale to bardzo wam dziękuję za wszystko, za miłość którą mamy ku sobie. Jeszcze raz dziękuję. Niech Bóg Wszechmogący was błogosławi, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
* * *
Kardynał Agré przybył po raz pierwszy do Rougemont, do siedziby Pielgrzymów św. Michała w czerwcu 2008 r., na trzy tygodnie, z okazji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Quebeku i przez tydzień uczestniczył w seminarium poświęconym propozycjom Kredytu Społecznego wyjaśnionym w 10 lekcjach, przedstawionych w świetle społecznej nauki Kościoła. Oto fragmenty Jego wypowiedzi podczas pierwszej wizyty.
Spotkałem tutaj braci i siostry, którzy nauczają, używając prostych słów. Przestudiowaliśmy tę piękną książkę: „Kredyt Społeczny wyjaśniony w 10 lekcjach". Dobrze nas nauczyliście tym prostym i klarownym językiem. Oto, co tutaj widziałem. Nauczanie jest przejrzyste, głębokie i pożywne. Pobudza też do refleksji. Dużo nad tym myślałem. I to obudziło we mnie nadzieję, wielką nadzieję. To, co nazywacie „Kredytem Społecznym" nie jest niemożliwe, absolutnie nie, bo dla Boga wszystko jest możliwe.
Tak, możemy zmienić i musimy zmienić. Musimy zmienić, i to wyjdzie od nas, od każdego z nas. Brat, który przed chwilą powiedział: zrobiłem trylogię i ta trylogia, to coś bardzo poważnego. Trzeba być prorokiem. A co robi prorok? Prorok potępia, ale skąd ma władzę, żeby coś potępiać? On musi potępiać. I kiedy już się wyrzekł i potępił, musi oznajmić. To jest właśnie ta trylogia. Jeśli ktoś nie wyrzeknie się sytuacji, którą potępia, jeśli ktoś sam jest w systemie i dobrze się w nim czuje, czerpie z tego korzyści. Odbiera wszelkie możliwości potępiania wobec innych tego, czego sam nie może zrozumieć. Jeśli jego rodzina je złotego cielca, bądź on je w pracy złotego cielca, którego wszyscy mamy na talerzach, i w dalszym ciągu to robi, to ten człowiek nigdy nie powie: „oto nowa Jerozolima", bo to niemożliwe, ponieważ on sam tkwi w tym systemie.
Dlaczego nie przyjedziecie do nas, do Afryki, Pielgrzymi? Postaramy się, żebyście przeprowadzili kursy, ponieważ muszą one być przeprowadzone. Nasi parlamentarzyści i ci wszyscy, którzy pracują w finansach muszą też się o tym dowiedzieć.
Ja także chcę coś zrobić, nie chcę milczeć i choć niczego nie obiecuję, bo jestem już stary, chcę wam pomóc, by Kredyt Społeczny był trochę lepiej znany.
O Kredycie Społecznym mówimy w imieniu Trójcy Świętej. My stosujemy różne techniki, ale nami kieruje Jezus. Wierzę w wasze propozycje, wierzę, ponieważ dzisiaj… wiecie, że jesteśmy prorokami. Powiedziałem dzisiaj jednemu z braci, że nauczyłem się wielu rzeczy, że nie straciłem czasu, bo widziałem jak pracujecie. I to mi dało wielką nadzieję. Wy znaleźliście wspaniałe światło, jak wasz założyciel. I ja znalazłem światło na mojej drodze i będę je niósł w miłości, w miłosierdziu Trójcy. Dziękuję.