W kilku najbliższych numerach przedstawimy sylwetkę założyciela Pielgrzymów św. Michała i twórcę katolickich czasopism "Vers Demain" i "Michael Journal". W tym roku 27. września przypada 30. rocznica jego śmierci, a w przyszłym 120. rocznica urodzin. Zachęcamy naszych Czytelników do zapoznania się z życiem tego niezwykłego człowieka.
W czasach, kiedy, według słów papieża Piusa XI "dzisiejsi władcy", dzięki przywłaszczonej sobie władzy, kontrolują nasze życie i utrzymują świat w niepewności, w obliczu wyboru między ogromnym kryzysem ekonomicznym, który wtrąciłby wszystkie rodziny w niesłychaną nędzę, a wojną atomową, która zniszczyłaby większą część świata, działalność Louisa Evena okazuje się być bardziej uderzająca, ważniejsza i pilniejsza niż kiedykolwiek.
Mamy odwagę powiedzieć, że historia uzna Louisa Evena za jeden ze zwiastunów nadchodzącej ery sprawiedliwości i pokoju, jakie zostaną podarowane ludziom, jeśli wybiorą oni nawrócenie się, jak tego żądała Matka Boża w Fatimie.
Pragniemy, by przedstawiona tu biografia Louisa Evena przyciągnęła umysły i serca naszych Czytelników do poszukiwania ważnych informacji u źródeł – w jego artykułach i książkach.
Louis Even był założycielem Pielgrzymów św. Michała w Kanadzie – armii apostołów, których uczył, jak się modlić, jak wyrwać się ze współczesnego komfortu i jak zostać żebrakami, pukającymi do drzwi, z Różańcem św. jako bronią w jednym ręku i z mieczem prawdy – swoją gazetą "Vers Demain" w drugim, po to, żeby polityka i ekonomia naszego kraju mogły wrócić w ręce Chrystusa Króla, to znaczy, żeby ustanowić w nich zasady Chrystusa dla większego szczęścia rodzin i ludzi.
Możemy zatem zauważyć, że apostołowie Ludwika Marii Evena, który został ukształtowany w szkole swojego świętego patrona, Ludwika Marii de Montfort są kopią "Przyjaciół Krzyża" jak przewidział to de Montfort, który zwykł był mówić, że "Przyjaciele Krzyża byliby podobnie, jak tylu żołnierzy, ukrzyżowani za walkę przeciwko światu i nie uciekaliby jak księża, bracia i zakonnice ze strachu przed pobiciem, lecz byliby jak dzielni i odważni wojownicy na polu bitwy, nie oddając ani piędzi ziemi i nie odwracając się nawet za siebie."
Do zbudowania takiej armii potrzebny był dowódca o wielkiej wartości i Bóg go wysłał. Życie Louisa Evena można podzielić na cztery etapy. Obserwując różne etapy tak wypełnionego życia będziecie, jak my, zdumieni, widząc jak Bóg prowadził go za rękę we wszystkich działaniach, jakie podejmował w życiu, tak, żeby solidnie go uformować, biorąc pod uwagę polityczną misję, jaką miał wypełnić w Kanadzie i potem rozszerzyć ją na cały świat.
Urodził się pod znakiem "Ave Maria", 23 marca 1885 r. o godzinie 6 rano, o której odmawiamy modlitwę Zwiastowania – Anioł Pański. Ta godzina jest umieszczona na jego świadectwie urodzenia. Został ochrzczony w dniu święta św. Gabriela – Archanioła Zwiastowania, 24 marca, w wigilię wielkiego święta Zwiastowania.
Zwiastowanie jest głównym świętem "Niewolników Maryi", dniem wybranym przez św. Ludwika Marię de Montfort. Faktycznie, "Traktat o Prawdziwym Oddaniu się Maryi" mówi: "To święto przypomina nam o Wcieleniu Naszego Pana Jezusa Chrystusa, który przyszedł do nas przez Maryję i który pragnął być poddanym Swojej Matki".
Dlatego jest Wolą Boga, żeby każdy wielki Ruch znajdował swój prawdziwy początek w Maryi, ponieważ Ona i tylko Ona otrzymała od Boga misję i moc zmiażdżenia głowy Szatana. Dlatego nic dziwnego, że Louis Even, to dziecko, które miało otrzymać misję pracy nad usunięciem Szatana z polityki, zostało zaopatrzone w pieczęć Maryi od chwili urodzenia. Bez skutecznej interwencji Maryi nie ma sensu próbować pokonać władzy Wysokiej Finansjery kierowanej przez lucyferiańskie armie.
Louis Even urodził się w pięknej francuskiej prowincji – Bretanii, zamieszkałej przez naszych bohaterskich przodków, w Montfort-sur-Meu, miej-scu urodzenia swojego świętego patrona, Ludwika Marii Grignion, płomiennego herolda prawdziwego nabożeństwa do Maryi i krzewiciela świętego niewolnictwa miłości do Jezusa przez Maryję.
Na chrzcie mały Even otrzymał imiona Ludwik Piotr Maria, Ludwik Maria na cześć świętego, Piotr na cześć swojego ojca Pierre'a Evena. Louis Marie Even rósł wśród pamiątek oddania się Ludwikowi Marii Grignion. W tym czasie wszystkie rodziny wyznawały kult wielkiego świętego, który był ich rodakiem i przejęły jego wielkie nabożeństwo do Błogosławionej Dziewicy Maryi.
W czasie chrztu Ludwika Marii Grignion w 1673 r. kościół parafialny poświęcony był św. Janowi Chrzcicielowi, patronowi kanadyjskich Francuzów. Dziś kościół ten jest poświęcony św. Ludwikowi Marii de Montfort. Ludwik Maria Grignion palił się do przyjazdu do Kanady, ale Ojciec Święty zatrzymał go we Francji, która bardzo potrzebowała w tym czasie misjonarzy.
Wydaje się, że św. Ludwik Maria i św. Jan Chrzciciel, widząc potrzeby Kanady, musieli konsultować się w Niebie i dwa stulecia później wysłali Louisa Marie Evena z Montfort do Kanady.
Kiedy cofniemy się o dziewięć miesięcy od daty urodzenia Louisa Evena możemy zauważyć, że jego poczęciu 23 czerwca 1884 r. patronował św. Jan Chrzciciel, Było to w wigilię uroczystości św. Jana tak wspaniale obchodzonej we Francji i w Nowej Francji (w Kanadzie).
Św. Jan Chrzciciel był jednym z patronów, którzy najbardziej pasowali do politycznego powołania Luisa Evena. Tak jak św. Jan Chrzciciel, Louis Even nie będzie się bał, ryzykując swoją głową, powiedzieć rządzącym: "Nie macie racji".
Pierre Even i Margueritte Vitre, ojciec i matka Louisa Evena, dali Bogu szesnaścioro dzieci. Czworo zmarło przy urodzeniu. Dwunastka pozostałych została ochrzczona pod imionami: Pierre, Aimée-Marie, Marie-Joseph, Marie-Sainte, François, Ernest, Philoméne, Emile, Françoise, Louis-Marie, Marie-Louise i Leon.
Dobrzy rodzice robili tak wiele dobrego w wychowaniu swoich dzieci w miłości do Boga, że wkrótce dom ich zapełnił się świętymi. Siedmioro spośród dzieci rozpoczęło życie religijne, z których czworo w Towarzystwie Maryjnym, reszta stała się wzorem ojców rodziny o mocnej wierze.
Spośród siedmiu powołanych do życia religijnego, sześcioro zostało wezwanych do Nieba między 20. a 26. rokiem życia. Zaledwie tylko konsekrowali się oni Bogu przez swoje śluby zakonne czy śluby wieczyste, kiedy Bóg zechciał przenieść te świeże róże, żeby ozdobić nimi swój Raj chwały. Czy chciał on ochronić ich przed prześladowaniami religijnymi, które miały miejsce we Francji w roku 1900, czy też zabrał ich jako ofiary złożone na ołtarzu, żeby z wysokości Nieba mogli wspierać, używając boskich sposobów, swego brata Louisa w jego specjalnej i trudnej misji?
Na początku, kiedy św. Maksymilian Kolbe założył Milicję Niepokalanej, jeden z jej pierwszych członków zmarł. Założyciel ucieszył się tym, ponieważ jeden z nich, jak powiedział, musi być tam u góry, żeby ze swoją niebiańską mocą pomagać w rozwoju Dzieła.
Louis-Marie przepełniony był wielką miłością do swoich rodziców. Mówił z zachwytem, że jego matka nie mogłaby znieść żadnych grzechów popełnionych w domu. Pomimo swej dobroci, matka wiedziała, jak używać stanowczości w formowaniu charakterów i naprawianiu wad. Nie wahała się używać małej wierzbowej gałązki, żeby przywołać do porządku swoją małą Marie –Louise, która była bardzo praktyczna i nie chciała chodzić do szkoły. Ta właśnie Marie-Louise została jedną z sześciorga, o których mówiliśmy wcześniej. Została Siostrą Mądrości i przyjęła imię siostry Bartłomieji.
Louis Even zawsze miał w pobożnej pamięci swoją bohaterską matkę. W ostatniej chwili swego życia pomimo 65 lat, które dzieliło go od niej, miał na ustach słowa podziękowania dla tej, której zawdzięczał swoją pierwszą formację: "Myślę o mojej mamie, dziękuję jej, że wychowała mnie na chrześcijanina".
Rodzina Evenów rozrastała się na farmie Poulanière, w jednym z tych odziedziczonych po przodkach kamiennych domów, składających się z jednego pokoju dla rodziny, niewykończonego strychu i dwóch pomieszczeń dla zwierząt. Pokój rodzinny znajdował się między dwoma pomieszczeniami dla zwierząt. Louis Marie spał pod schodami prowadzącymi na strych. Cieszył się, kiedy opowiadał, że trzeba było iść między dwie krowy w części dla zwierząt, żeby się przebrać.
Pomimo tej biedy Louis Marie nie był smutnym dzieckiem. Lubił śmiać się i docinać swoim siostrom. Pewnego dnia bawił się ze swoim młodszym bratem, Leonem, obok ich siostry, Filomeny, która robiła coś na drutach. Wtedy to schował gdzieś dla zabawy jeden z jej drutów. Zasmucona Filomena zaczęła się modlić do św. Antoniego z Padwy, żeby pomógł jej znaleźć drut. Louis, ten winny, udał, że znalazł drut i podał go siostrze. Oboje dziękowali św. Antoniemu, ale Louis Marie przez całe swoje życie miał mały wyrzut sumienia za to kłamstwo w stosunku do św. Antoniego, jak mu się zdawało. (cdn)
Thérèse Tardif