Wizja człowieka w genderyzmie, który jest społeczno-swawolnym konstruktem płciowości i transhumanizmu, ma charakter czysto materialistyczny, „jak gdyby Bóg nie istniał". Ideologia genderyzmu jest wroga człowiekowi, ma na celu zniszczenie porządku naturalnego, a w konsekwencji cielesno-duchowej integralności człowieka: człowiek przestaje być uznawany za niepowtarzalną osobę ze wszystkimi wymiarami jej cielesności, z jej historycznymi i społecznymi uwarunkowaniami, stając się biomateriałem, służącym dowolnemu zaspokajaniu przyjemności własnych bądź cudzych. Natura ludzka, stworzenie rozumiane jako mężczyzna i kobieta, winna w pierwszej kolejności zostać zdekonstruowana, a więc unicestwiona, by później móc być całkowicie dowolnie od nowa konstruowana i definiowana. Cóż za diabelska gra, która tutaj rozgrywana jest z człowiekiem. Gra, która stoi w całkowitej sprzeczności wobec antropologicznej i chrześcijańskiej zasady, iż „godność człowieka jest nietykalna". W rzeczywistości tożsamość człowieka zakorzeniona jest w jego osobie jako mężczyzny bądź kobiety, w jego języku, jego kulturze, jego sumieniu etc. – nie zaś w erotycznej sile powabu w stosunku do samego siebie, do innego człowieka, fetysza, jako środka do seksualnego samozadowolenia.
Dopiero chrześcijański sakrament małżeństwa stanowi doskonałą ramę dla seksualnego spełnienia się człowieka jako mężczyzny i kobiety. Jest on mianowicie skierowany na drugą, kochaną osobę, a przez to na Boga, który poprzez małżeństwo i rodzinę urzeczywistnia swoją stwórczą i zbawczą wolę.
Małżeństwo mężczyzny i kobiety nie jest w żadnym wypadku jedynie rodzajem gry dla obopólnego seksualnego zaspokojenia, lecz jest wspólnotą najgłębszej wewnętrznej, osobowej miłości i pełnej odpowiedzialności za siebie nawzajem (łącznie z sakramentalnie przekazywaną zbawczą relacją do Boga), za dzieci oraz krewnych. Klasyczna, a zarazem niezwykle nowoczesna nauka o małżeństwie nie ma nic wspólnego ze zinstrumentalizowaniem małżonków do (utylitarnej) hodowli dzieci bądź zaspokajania egoistycznych seksualnych żądz. Małżeństwo jest o wiele bardziej udziałem małżonków w stwórczej miłości Boga poprzez stawanie się jednym ciałem (w Chrystusie jako sakramencie) oraz poprzez urzeczywistnienie woli stwórczej w następstwie pokoleń. Dzieci nie są w żaden sposób zabawką rodziców. O wiele bardziej są one stworzonymi przez Boga i zawierzonymi rodzicom, aby znalazły swoje spełnienie w uwielbieniu Boga Stwórcy, Odkupiciela oraz Najwyższego Dobra i Uświęciciela każdego człowieka.
Troska o właściwe rozumienie małżeństwa w odniesieniu do stwórczej i zbawczej woli Boga zachowuje chrześcijański charakter tylko wtedy, gdy świadectwo Biblii oraz rozwinięta przez Kościół antropologia, a także nauka o sakramentalności małżeństwa nie ulegną paradygmatowi nie naturalnej, lecz materialistycznej, tzn. ateistycznej, antropologii genderyzmu. Objawienia nie można stawiać na równi z ideologiczną spekulacją, jak to ma miejsce w gnostycyzmie, podtrzymującym pozór swojej chrześcijańskości jedynie poprzez pewne reminiscencje (poprzez asocjacyjne cytaty z Biblii bądź nierozsądne dictum, jak na przykład „Bóg stworzył mnie różnorodnym, egoistycznym, rasistowskim, nacjonalistycznym itp.", jak gdyby dysfunkcje i braki charakteru na sposób manichejski miały swe źródło w Bogu).
Dlatego też państwo nie może ze względu na interesy polityczne dowolnie przedefiniowywać natury małżeństwa, ponieważ wzajemne przyporządkowanie mężczyzny i kobiety istotnie przynależy do natury człowieka. Pojęcie „małżeństwo" może być właściwie używane jedynie w kontekście prawa naturalnego, a tym bardziej w kontekście kościelnym, jako jedyny w swoim rodzaju związek mężczyzny i kobiety we wspólnocie miłości, ciała oraz życia przed Bogiem. Stąd używanie politycznego hasła: „małżeństwo dla wszystkich i dla każdego", jest jedynie dowodem na to, że się nic nie zrozumiało. Nie można wykluczyć, iż tego rodzaju wprowadzające w błąd oraz świadomie cyniczne sformułowanie jest celowym pogwałceniem, a nawet atakiem na wolność religijną. Mąż i żona są jedynymi w swoim rodzaju osobami w ich wspólnocie miłości, a nie w mniejszej lub większej liczbie wymienialnymi zabawkami seksualnymi.
Kościół, jeśli chce pozostać wierny swemu Boskiemu Założycielowi, nie może poza małżeństwem i życiem konsekrowanym błogosławić żadnych innych form życia wspólnotowego – pojedyncze osoby natomiast zawsze. Odnosi się to nie tylko do związków partnerskich osób ze skłonnościami do tej samej płci. Również związki mężczyzny z wieloma kobietami i kobiety z wieloma mężczyznami nie mogą być przez Kościół błogosławione. Nawet zwyczajnym związkom przyjaźni nie jest formalnie udzielane błogosławieństwo. Małżeństwo pomiędzy mężczyzną i kobietą należy do pojęć flagowych Kościoła, gdyż jest ono podstawową komórką chrześcijańskiej rodziny. Zostało ono ustanowione przez Jezusa Chrystusa jako sakrament i jest nierozerwalnie złączone ze wspólnotą wierzących.
Kard. Gerhard L. Müller