W Hiszpanii rola masonerii jest solidnie udokumentowana – zawiera imiona, nazwiska i stopnie wtajemniczenia w ryty masońskie protagonistów naszej historii. Nie ma to nic wspólnego z myśleniem spiskowym. Wszystkie liberalne rewolucje, które wybuchły w Hiszpanii i całej Europie, zostały przygotowane we współpracy z masońskimi lożami. Dlatego towarzyszyły im mniej lub bardziej krwawe prześladowania Kościoła. Pierwsza masakra mnichów, która miała miejsce w Madrycie w 1834 r., została przygotowana w lożach, jak po latach przyznał Martínez de la Rosa, mason 33 stopnia wtajemniczenia i szef ówczesnego rządu. W myśl masońskich instrukcji dokonano konfiskaty majątku kościelnego, a tysiące wygnanych zakonników szukało schronienia lub żyło na ulicy. Utracono tysiące powołań, a szkody dla artystycznego dziedzictwa Hiszpanii były ogromne. Z tych samych powodów przez cały czas podążano za modelem rewolucji francuskiej. Mariano Tirado y Rojas, mason nawrócony na katolicyzm, zebrał historię XIX-wiecznej masonerii, wewnątrz której żył i funkcjonował, i tak prawda wyszła na jaw.
Masoneria chciała też skolonizować niektóre kraje Ameryki Łacińskiej. W ruchach niepodległościowych hiszpańskich wicekrólestw Ameryki dość łatwo można prześledzić udział lóż – zarówno tych z Kadyksu oraz Anglii, jak i z drugiej strony Atlantyku. Masonami byli liderzy tych ruchów: Francisco de Miranda i Simón Bolivar, który nota bene po dojściu do władzy nagle zakazał działalności masonerii, posługując się zresztą tymi samymi argumentami, co papieże Klemens XII i Benedykt XIV, autorzy pierwszych bulli skierowanych przeciwko niej odpowiednio w 1738 i 1751 r.
Socjaliści i masoni ściśle współpracowali w przygotowaniu republikańskiego zamachu stanu w 1931 r., który doprowadził do wygnania króla Alfonsa XIII. Stąd narodziła się Druga Republika Hiszpańska, której priorytetem była anihilacja Kościoła we wszystkich obszarach, począwszy od wyeliminowania nauczania aż po masakry fizyczne. Republikański rząd składający się głównie z masonów zezwolił na palenie klasztorów w dużych miastach, co rozpoczęło się w maju 1931 r., kiedy nie minął nawet miesiąc od ustanowienia republiki. Manuel Azaña, premier, a potem prezydent, zagroził rezygnacją, jeśli policja lub wojsko zechce temu zapobiec. Przy tej okazji powiedział słynne zdanie: „Wszystkie klasztory w Madrycie nie są warte życia jednego republikanina", a potem po krwawych prześladowaniach kolejne: „Hiszpania właśnie przestała być katolicka". Jak pisał we wspomnieniach, w 1932 r. rozpoczął pracę w loży, przyjmując imię Plutarch. Konstytucja Hiszpanii z 1931 r. także została opracowana przez komisję, której przewodniczył mason – Jiménez de Asúa. Parlament, który ją zatwierdził, składał się z 458 deputowanych, w tym 183 masonów: 39 proc. ogółu. Jezuici znów zostali wydaleni, a sytuacja pozostałych zakonów była tak opłakana, że w 1933 r. Pius XI wydał encyklikę „Dilectissima nobis" przeciw prześladowaniom ze strony republiki. Później przywódcy PSOE (Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza, mająca władzę także dziś) zorganizowali rewolucję w Asturii, która była preludium wojny domowej. Tak rozpoczął się czas męczenników za wiarę. We froncie ludowym było wielu masonów, ale od lutego 1936 r. niepohamowana przemoc wobec Kościoła i partii prawicowych wywołała taki opór społeczny, że jedynym wyjściem z sytuacji była wojna domowa.
Nikt nie może kwestionować wagi masonerii we wszystkich tych dramatycznych wydarzeniach, w krwawym prześladowaniu duchowieństwa od lipca 1936 r., które kosztowało życie 13 biskupów oraz 6382 księży zakonnych i zakonnic, często mordowanych w bestialski sposób. Pius XI ponownie musiał potępić przemoc w swojej następnej encyklice „Divini redemptoris", poświęcając w niej akapit dla sprawy hiszpańskiej. Jak wynika z zeznań osób odpowiedzialnych za zbrodnie, w niektórych lożach przesyłano im listy proskrypcyjne duchownych, którzy mieli zostać straceni.
Na mocy ustawy z 1 marca 1940 r. Franco utworzył specjalny trybunał do zwalczania masonerii i komunizmu. Oczywiście później w przekazach manipulowano wymiarem kar nałożonych na masonów i wyolbrzymiono je, mówiąc o egzekucjach tysięcy członków lóż. Tymczasem kara za udział w nich byłą niewielka, wyrok jednak był wyższy dla tych, którzy osiągnęli stopnie wtajemniczenia powyżej 18. Zostali dożywotnio wykluczeni z pracy w administracji, ale w żadnym przypadku nie groziła im kara śmierci. Po wojnie masoni z wyrokami nigdy nie zostali straceni z powodu przynależności do sekty, ale z paragrafu tzw. krwawych zbrodni.
Niestety wciąż mamy do czynienia z fałszowaniem historii. W 2017 r. parlament Balearów przegłosował uchwałę uznającą honor masonerii, wnioskując też, aby nie była ona już nigdy prześladowana ani „mordowana". Oczywiście Franco udało się zniszczyć wpływy masonerii, ale pod koniec jego życia zaczęto organizować tajne loże, przygotowując się do powrotu, co się stało w okresie przejścia do demokracji. Dzięki historycznemu orzeczeniu Sądu Najwyższego masoneria ugruntowała swoją pozycję jako „stowarzyszenie prawne", choć świadoma swego złego wizerunku, działała dyskretnie.
Od czasu premiera José Luisa Zapatero i jeszcze bardziej za Pedra Sáncheza jej obecność w polityce jest bardzo zauważalna: w 2022 r. ogłoszono, że szef wydziału ds. strategii w gabinecie premiera jest mistrzem masońskim, co zresztą wyznał publicznie. Od dwóch lat wielkim mistrzem Wielkiej Loży Hiszpanii jest socjalistyczny senator Jose Maria Oleaga, który stoi jednocześnie na czele senackiej komisji sprawiedliwości i mianuje członków PSOE na główne stanowiska tej loży. W ten sposób można powiedzieć, że rządząca partia socjalistyczna dominuje jednocześnie w strukturach masonerii, co jest groźne dla naszej ojczyzny ze względu na powiązania międzynarodowe tej loży.
Po barbarzyńskiej ekshumacji gen. Franco odprawiono masoński rytuał pomsty za to, jak skutecznie ją zwalczał. Podczas profanacji jego grobowca odprawiano dyskretny rytuał kary zgodny z rytem szkockim. Uczestniczyli w nim obecni przy ekshumacji politycy PSOE i inne osoby, formując wymagane w takiej sytuacji ustawienie osób (8+1). Franco przez dekady ścigał masonów, zapobiegał przekazywaniu tej fałszywej wiedzy, więc według nich zasłużył na karę. Główna część rytuału została wykonana z chwilą haniebnego wykopania z miejsca pochówku, na szczęście nie udało im się wyciągnąć go z trumny, bo prawo na to nie pozwala, choć próbowali. Pozostało im wykonać ten swój sekretny rytuał gestów i spojrzeń za pomocą pewnych rekwizytów.
Hiszpania jest daleka od chełpienia się swoim masońskim dziedzictwem. Większość społeczeństwa nie ma jasnego zdania o masonerii, przyjmuje stereotyp, że to mit i nic więcej. Jednak ostatnio wzrosła liczba wierzących, którzy chcą być świadomi zagrożeń płynących z masonerii. Są jednak i tacy, którzy postrzegają masonów merkantylnie – jako uprzywilejowaną sieć kontaktów, w którą warto wejść dla własnych korzyści. Nie wiedzą jednak, dokąd może ich zaprowadzić ta podróż inicjacyjna, która zawsze zaczyna się od prania mózgu.
Niestety rząd Sáncheza jest zaangażowany w umacnianie wpływów masonerii w hiszpańskim społeczeństwie. Zaczynając jak zawsze od kontroli nauczania jako instrumentu indoktrynacji. Minister tzw. pamięci demokratycznej Ángel Torres przyjął niedawno naczelnego masona 33. stopnia Jesúsa Soriano. Mówi się o wprowadzeniu elementów filozofii masońskiej do ośrodków nauczania w ramach wyrównywania krzywd, które frankizm miał zadać nieszczęsnym masonom. Oczywiście o pozostałych ofiarach wojny domowej, np. 2128 beatyfikowanych męczennikach, musimy jak najszybciej zapomnieć, bo tak stanowi nowa ustawa o pamięci demokratycznej.
Oczywiste jest, że masoneria osiągnęła wiele sukcesów, i to bez wiedzy większości społeczeństw. To, co Benedykt XVI potępił jako „dyktaturę relatywizmu", jest właśnie demonstracją sposobu myślenia masońskiego, stało się też częścią tego, co znamy jako poprawność polityczną. Jak powiedział Jan Paweł II: „Kto twardo wyznaje prawdę, nie jest już wiarygodny z demokratycznego punktu widzenia, ponieważ przyjmuje się, że demokrata musi się odznaczać sceptycznym relatywizmem". Można jednak dodać, że ten etap został już przekroczony. Wracając do Benedykta XVI – w 2020 r. w autoryzowanej biografii autorstwa Petera Seewalda były papież stwierdził, że współczesne społeczeństwa ustanowiły dogmaty antychrześcijańskie, a każdy, kto ośmieli się je zakwestionować, zostanie wykluczony. Jako przykłady podał małżeństwa homoseksualne i aborcję. Cóż, wszystkie te pomysły były promowane przez masonerię. Prawa oparte na ideologii gender często opracowywano w lożach, a później stawały się przedmiotem debaty w parlamentach. Obecnie odmawia się nawet prawa do sprzeciwu sumienia, które do niedawna było czymś elementarnym. Np. we Francji w wyniku udanej próby prezydenta Emmanuela Macrona zostało unieważnione wprowadzenie aborcji jako prawa do konstytucji, zaprzeczając tym samym istnieniu prawa naturalnego. Unia Europejska zrobiła to samo wcześniej, zatwierdzając „raport Maticia".
Istnieją dowody przemawiające za obecnością masonów na czołowych stanowiskach w Unii Europejskiej i nie trzeba się specjalnie trudzić, żeby je znaleźć: potępienie ingerencji tajnych stowarzyszeń (a masoneria jest ich zalążkiem) zaprezentowano w Parlamencie Europejskim w 1985 r. Urzędnicy i pracownicy instytucji potępili wtedy „nielegalną ingerencję masonerii w procesy awansu". Angielscy laburzyści poszli dalej, formalizując protest i próbując położyć kres tej ingerencji. Zaproponowali izbie uchwałę potępiającą „interwencje tajnych stowarzyszeń, które zagrażają transparentności rządzenia w instytucjach europejskich". Później zażądali także, aby „posłowie i urzędnicy deklarowali ewentualną przynależność do tajnych organizacji". Istnienie tego rejestru uzasadniali koniecznością powstrzymania rosnącego wpływu masonerii w instytucjach europejskich, tym bardziej skutecznego ze względu na swój tajny charakter.
Papieże mieli zasługi w zwalczaniu masonerii, chroniąc wiernych przed zagrożeniem, którym jest masoneria dla państw i dla dusz. Chciałbym podkreślić encyklikę Humanum genus Leona XIII, być może najobszerniejszą. W Kodeksie prawa kanonicznego za pontyfikatu Piusa X wiele ustępów poświęconych jest masonerii i przypomnieniu obowiązującej ekskomuniki z dodatkowymi karami dla duchownych. Przy redagowaniu nowej encykliki w 1983 r. wszystkie organizacje spiskujące przeciwko Kościołowi zostały zaliczone do tej samej kategorii, ale dzięki ówczesnemu prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, późniejszemu papieżowi kard. Josephowi Ratzingerowi, opublikowano jednocześnie oświadczenie „o stowarzyszeniach masońskich", wyjaśniając, że wierni należący do masonerii „znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii św.", co było bardzo odważne w tamtych czasach.
Postawa papieża Franciszka jest podobna jak u poprzedników. Z tym, że dziwi spotkanie w lutym br. arcybiskupa Mediolanu z wielkim mistrzem Loży Wielkiego Wschodu Włoch w celu ustanowienia stałego „stołu dialogu" między Kościołem a masonerią. Bp Staglianò, który przewodniczy Papieskiej Akademii Teologicznej, obecny na tym spotkaniu, stanowczo stwierdził, że bycie katolikiem i masonem jednocześnie jest nie do pogodzenia. Nie wiem jednak, czy ten pomysł dialogu został porzucony, tak jak powinien. To skandaliczne, że kilka miesięcy po kolejnym oficjalnym potępieniu masonerii przez Stolicę Apostolską, a od 1738 r. było ich setki, w ogóle podjęto taką inicjatywę.
Prof. Albert Bárcena
Wykładowca katolickiego uniwersytetu CEU w Madrycie, autor książki „Kościół i masoneria. Dwa miasta". Tekst wypowiedzi pochodzi z wywiadu, którego autor udzielił polskiemu tygodnikowi „W Sieci", opublikowanemu w numerze 28 z 8-14 lipca 2024 r.