W 1942 r. w Argentynie ukazała się powieść Nadberezyńcy mieszkającego tam od 1924 r. Floriana Czarnyszewicza. Jej autor urodził się w 1900 r. w okolicach Bobrujska. Dziś miasto to znajduje się w środkowej Białorusi w obwodzie mohylewskim i liczy 215 tysięcy mieszkańców. Leży nad Berezyną.
Czarnyszewicz brał udział w wojnie 1920 r. z bolszewikami. Po podpisaniu traktatu ryskiego jego rodzinna ziemia znalazła się w granicach Związku Sowieckiego. Już tam nie wrócił. Zatrudnił się w policji na terenie Litwy. Jednocześnie uczył się, bo w młodości ukończył tylko cztery klasy szkoły powszechnej. W 1922 r. ożenił się i rok później urodziła się jego córka. Jednak po zwolnieniu z policji nie mogąc znaleźć odpowiedniej pracy wyemigrował z rodziną w 1924 r. do Argentyny. Tam w 1925 r. został zatrudniony w dużej amerykańskiej rzeźni w miejscowości Berisso (60 km od Buenos Aires), gdzie przepracował jako robotnik 31 lat. Schorowany po ciężkiej, fizycznej pracy przeszedł na emeryturę w 1956 r. i zamieszkał z żoną i córką w Villa Carlos Paz w zbudowanym przez siebie domku, gdzie zmarł 18 sierpnia 1964 r.
W 1937 r. zaczął pisać pamiętnik, który z biegiem czasu stał się powieścią. Pisał wieczorami, po kryjomu i z przerwami, jak relacjonowała Maria Danilewicz-Zielińska. Nadberezyńcy spodobali się pierwszym czytelnikom rękopisu i zostali opublikowani w 1942 r. w Buenos Aires. Ks. Jan Oficjalski pisał w miesięczniku „Bóg i Ojczyzna”, że nie może się nadziwić, „iż spracowana ręka robotnika skreśliła te tak wielkie rzeczy”. Józef Czapski (1896-1993), malarz i pisarz, związany z paryską „Kulturą”, który nazwał Nadberezyńców „wielką książką”, pisał do Jerzego Stempowskiego (1893-1969), eseisty i krytyka literackiego : „Czy wiesz, że dziesięć lat temu wyszła książka po polsku w Argentynie, o której boję się ci pisać w za dużych superlatywach, bo tak namiętnie ją pokochałem. Pisana przez zagrodowego szlachcica znad Berezyny. Język słowotwórczy, dźwięczny, półbiałoruski. Konkretność wizji, miłość ziemi, drzew, chmur, obok której Reymont sztuczny jest i zimny, obok której myśleć można tylko o Panu Tadeuszu (...) Wierz mi, ta książka, nad którą z Marysią jak stare osły płaczemy, ZOSTANIE i będzie świadczyć o tamtej Atlantydzie”. Książką zachwycali się m. in. Melchior Wańkowicz, Czesław Miłosz i Michał Kryspin Pawlikowski, którego entuzjastyczna pierwsza recenzja książki Czarnyszewicza ukazała się dopiero w 1949 r.
To powieść w najwyższym stopniu „sienkiewiczowska”, epopeja kresowa z bardzo krwistymi i mocnymi bohaterami, z wątkiem miłosnym, z wieloma przygodami, zwrotami akcji, pisana z miłością do Polski, do rodaków zamieszkujących nadberezyńską ziemię i do wiary katolickiej. Są tu znakomite opisy obyczajów, przyrody i niezwykłych dzieł Bożych, jakie autor dostrzegł w krainie swojej młodości. Czarnyszewicz nie stroni też od humoru. Ważny jest również język powieści, o którym pisał Wańkowicz : „Język żyje w książce (...) nieoczekiwanym pięknem neologizmów, prastarych rdzennych źródłosłowów i nic to nie przeszkadza, że jest obrosły pleśnią rusycyzmów skoro się nastał w niewoli rosyjskiej jak stare tęgie wino. Muzyka tego języka jest rozkoszą, jest nieoczekiwanym odkryciem dla tych, którzy mu nie chcą panować, tylko mu służyć (...)”. Książkę Czarnyszewicza porównywano nie tylko do Pana Tadeusza, powieści Sienkiewicza, ale też do arcydzieł literatury światowej : do Wojny i pokoju Tołstoja, Cichego Donu Szołochowa i Błogosławieństwa ziemi Hamsuna.
Po wojnie oczywiście książki Czarnyszewicza nie mogły ukazać się w komunistycznej Polsce. Były w najwyższym stopniu antybolszewickie. Wolna Polska po 1918 r. była krajem niepodległym, katolickim i starała się być krainą sprawiedliwości społecznej. Tragiczna historia nadberezyńskich Polaków walczących w latach 1911-1920 o powrót ich ziem do powstającej z niewoli Polski opisana w arcydziele Czarnyszewicza była dla komunistów niecenzuralna. Autor był więc zupełnie w Polsce powojennej nieznany. Pierwsze wydanie Nadberezyńców ukazało się w Polsce w 1990 r. Dopiero jednak edycja krakowskiego wydawnictwa ARCANA z 2010 r. przywróciła Nadberezyńców polskiemu czytelnikowi na dobre. Do dziś ukazało się szereg jej wznowień i dzięki temu dzieło jest stale obecne w polskich księgarniach.
Drugą książką Czarnyszewicza jest Wicik Żywica (1953), trzecią Losy pasierbów (1956), a czwartą Chłopcy z Nowoszyszek (1963). Tworzą one wraz z największą z powieści Nadberezyńcami tetralogię. Wszystkie te książki ukazały się w Polsce po 1989 r.
Przedstawiamy fragmenty rozdziału Nadberezyńców, w którym autor opisuje poświęcenie nowo wybudowanej kaplicy w Wończy przez biskupa Zygmunta Łozińskiego (1870-1932).