Od najwcześniejszych lat Kościoła, chrześcijańska rodzina jest nazywana „kościołem domowym", stworzonym do szczególnej roli w Bożym planie zbawienia. Sobór Watykański II (1962-1965) także określa chrześcijański dom jako „kościół domowy", stwierdzając, że rodzina ludzi ochrzczonych jest pierwszym miejscem, gdzie odbywa się podstawowe nauczanie katechezy, modlitwy i moralności, pomocne w nawracaniu się i rozwoju wzrastających, młodych chrześcijan.
Słyszymy dziś o coraz liczniejszych rodzinach, które chcą uczyć swoje dzieci w domu, w „szkole domowej". Motywacje takich decyzji są różnorodne, ale dla wielu rodzin prowadzenie edukacji swoich dzieci w domu jest dogodną sposobnością wychowania dzieci w wierze, w środowisku pozwalającym im wzrastać w miłości i żyć tak, jak uczy nas Ewangelia.
Gdy po raz pierwszy poproszono mnie, abym opisała moje doświadczenia związane z nauczaniem w domu, pomyślałam, aby przedstawić doskonały model, w którym dzieci garną się i chętnie gromadzą wokół matki, gdy ona spokojnie wyjaśnia im lekcje. Jest to oczywiście idealny obraz i jestem pewna, że większość matek chciałaby, aby taki wizerunek nauczania domowego każdy postrzegał. Jednakże takie wyobrażenie nie byłoby zbyt realistyczne, przynajmniej dla mnie i dla mojej rodziny. W zamian, postanowiłam spróbować być bardziej obiektywna i przedstawić tu moje rzeczywiste doświadczenia. Mam nadzieję, że każda matka, rozważając podjęcie nauczania dzieci w domu, ale odczuwając też braki w swoich kwalifikacjach w tej dziedzinie, nabierze odwagi po przeczytaniu mojej wypowiedzi, wierząc, że „...z Bogiem wszystkie rzeczy są możliwe." (Mt 19,26)
Mój mąż i ja rozważaliśmy nauczanie domowe naszych dzieci już przed narodzeniem naszego najstarszego syna Michała. Spotkaliśmy wiele rodzin prowadzących nauczanie szkolne w domu i byliśmy zachwyceni faktem, że w większości tych rodzin codzienna Msza św. i rodzinny Różaniec otrzymały pierwszeństwo w ich życiu. W dodatku, w rodzinach tych były wspaniałe relacje między rodzicami i dziećmi, a rodzice czynili ze swych domów prawdziwe „kościoły domowe... gdzie dzieci otrzymują pierwsze głoszenie wiary... we wspólnocie łaski i modlitwy... w szkole cnót ludzkich i miłości chrześcijańskiej" (Katechizm Kościoła Katolickiego – 1666). Stwierdziliśmy, że chcemy tego także dla naszej rodziny.
Gdy minęła piąta rocznica urodzin naszego syna Michała, doszliśmy do wniosku, że jest on gotowy, aby rozpocząć zajęcia przedszkolne w nadchodzącym wrześniu. Przygotowaliśmy się do tego, zgromadziwszy wszystkie potrzebne materiały. Miał on nawet mały stolik i krzesełko stosowne do jego wzrostu, a także „szkolny mundurek" złożony z pary spodni koloru khaki i białej koszuli. Rozpoczęliśmy od bardzo prostego rozkładu zajęć: poranna modlitwa, krótkie opowiadanie o życiu świętego na dany dzień i lekcje do południa z krótkimi przerwami. Ten pierwszy rok przeszedł bardzo dobrze i nawet potrafiliśmy włączyć do zajęć naszego drugiego syna, o rok młodszego Gaetana. Lubił on siedzieć i słuchać, gdy Michał czytał swe lekcje i bardzo szybko dostrzegliśmy, że rozumiał wszystko, czego starszy brat się uczył. (Jest to wielka zaleta nauki szkolnej w domu.) Pracowałam z nimi dwoma i w rezultacie obaj z powodzeniem zakończyli ten pierwszy rok nauki. Stopniowo, zaczęliśmy pracować z naszym synem Erykiem, a następnie z naszą córką Marie, tak że po sześciu latach mieliśmy swoją własną, małą „jednopokojową szkołę". Pracowaliśmy nad trudniejszymi przedmiotami rano, zostawiając lżejsze na godziny po południowym posiłku (lunchu). Zazwyczaj, nasze dni nauki przebiegały całkiem sprawnie, włączając nawet bieżące „zajęcia" domowe związane z wieloma małymi dziećmi.
Kiedy rozpoczynaliśmy domową naukę szkolną, opracowałam mój własny program nauczania. Kupowałam podręczniki do różnych przedmiotów i/lub pożyczałam książki i materiały od innych szkolnych rodzin. To pomagało zmniejszać koszt domowego nauczania, ale z biegiem czasu, gdy wymogi stawały się coraz większe, wybraliśmy jeden z opracowanych programów, dostępnych dla rodzin nauczających w domu. Było dla nas ważne, aby mieć katolickie materiały, więc wybraliśmy Seton Home Study, gdyż wszystkie przedmioty są tu przedstawiane w katolickiej perspektywie. Papież Leon XIII w swej encyklice Militantis Ecclesiae stwierdza: „Potrzebne są nie tylko religijne instrukcje dawane młodym stosownie do ich wieku, ale także to, aby każdy przedmiot nauczania był przeniknięty chrześcijańską pobożnością". Uznaliśmy, że szkoła Setona czyni to wspaniale i że ten program odpowiada potrzebom naszej rodziny.
Kiedyś mój mąż musiał zmienić miejsce pracy i potrzeba było kilku przeprowadzek w okresie dwóch lat, zanim zamieszkaliśmy w naszym obecnym domu. W tym czasie przyjęliśmy narodziny naszej małej Aimie, a 18 miesięcy później, Emilie. Gdy przyszedł wrzesień, dostrzegłam, że podjęcie nauki szkolnej w domu przyniesie nam o wiele więcej wyzwań, niż dotychczas mieliśmy. Razem z naszymi czterema uczniami mieliśmy teraz noworodka i małego szkraba, który potrzebował ruchowej aktywności i dozoru. Oprócz nauczania domowego prowadzimy jeszcze małą rodzinną firmę i są takie dni, kiedy telefon dosłownie nie przestaje dzwonić. Dodajcie do tego obowiązki prania, sprzątania, zakupów, przygotowania posiłków, wizyty u lekarza i u dentysty, wszystkie zwykłe zajęcia w licznej rodzinie... plus rzeczy nieprzewidziane: niespodziewana powódź w piwnicy, rój pszczeli w pokoju dziewczęcym, wyjazdy do pogotowia ratunkowego ze złamaniem nadgarstka, kości, założenie szwów. Jestem wprawdzie przyzwyczajona do przeszkód rozpraszających uwagę, ale przy takiej ich liczbie czas naszych lekcji był stale obcinany i mieliśmy już bardzo poważne opóźnienia. Tak więc, gdy Matthew urodził się w 2001 roku, walczyłam z pokusą zwątpienia, czy będziemy dalej prowadzić nasze domowe nauczanie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że „nauczanie szkolne w domu nie jest dla bojaźliwych". To mogło wydawać się wtedy bardzo prawdziwe, ale papież Jan Paweł II w swoim Liście do rodzin mówi nam, że „...rodzina jest postawiona w centrum wielkich zmagań pomiędzy dobrem i złem, między życiem a śmiercią, między miłością a tym wszystkim, co sprzeciwia się miłości. Rodzinie zostało powierzone zadanie, po pierwsze i przede wszystkim, aby uwalniać siły dobra, których źródło odnajdujemy w Chrystusie Odkupicielu człowieka. Każdy dom rodzinny potrzebuje, aby te siły stawały się jego własnymi, tak aby... rodzina stawała się silna dzięki mocy Boga" (2 luty 1994). Gdy Nasz Pan zwrócił uwagę siostrze Łazarza i Marii mówiąc do niej: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele..."(Łk 10, 41), On tak naprawdę nie zarzucał jej tego, że miała za dużo spraw do zrobienia, albo że Maria jej nie pomagała; On raczej próbował ukazać Marcie, że pozwalała swym obowiązkom odwracać jej uwagę od Niego i Jego przesłania miłości.
Matka Teresa przypomina nam, że „miłość zaczyna się w domu i nie jest ważne jak wiele czynimy, ale jak wiele miłości wkładamy w swe czyny". Dziś przy wielu różnych programach do wyboru i nieprzebranej ilości dostępnych źródeł, zadania domowego nauczania są łatwiejsze i łatwiej dostępne dla tych, którzy chcą się temu poświęcić. Dla nas rodziców jest ważne, aby próbować pogłębiać miłość do Naszego Pana i być coraz bliżej Niego. Powinniśmy prosić Go codziennie o wzrost naszej wiary, nadziei i miłości, byśmy mogli przybliżać Jezusa innym – szczególnie tym w naszych domach – rozpoznając w sobie samych te charyzmaty, które są prawdziwymi darami Ducha Świętego i są zsyłane na każdego z nas stosownie do etapu naszego życia. Papież Jan Paweł II mówi w innym miejscu w swoim Liście do rodzin: „Rodzice są pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami swoich dzieci, a także posiadają podstawowe uprawnienia w tej dziedzinie. Są oni wychowawcami, ponieważ są rodzicami".
Dlatego też uczenie własnych dzieci jest naszym prawem i obowiązkiem. Aby nasze domowe nauczanie było owocne, bardzo potrzebne jest prowadzenie aktywnego życia modlitewnego. Od pierwszego dnia prowadzenia naszej nauki w domu byliśmy wspomagani przez codzienną Mszę św. i wraz z dziećmi odmawialiśmy wieczorem Różaniec oraz Koronkę do św. Michała. Spowiedź jest także bardzo ważnym sakramentem i chodzimy do niej co miesiąc, a nawet jeśli możliwe co tydzień, bo jest to sakrament, w którym uczymy się doceniać wielką miłość Boga do nas i rozpoznawać tę miłość w każdym momencie naszego życia. Modlitwa jest prawdziwie tajemnicą pozwalającą iść razem z Bogiem. On z kolei prowadzi nas każdego dnia i nas nie opuści. Uczymy się polegać mniej na własnych zdolnościach i stajemy się wtedy bardziej świadomi, jak „wielki" rzeczywiście jest nasz Bóg. Wtedy życie nasze nabiera nowego znaczenia.
A teraz o tych dniach, w których, jak sądzę, zawiodłam, nie dawałam już rady. Gdy nie jestem w stanie zrobić wszystkiego, co powinno być zrobione i pozostajemy w tyle z naszymi lekcjami. Gdy niezmyte naczynia tworzą sterty w zlewie, brudna bielizna przepełnia kosze, a nieprzewidywane zdarzenia lub wypadki zaskakują nas. Jednak dzięki Bożemu natchnieniu i łasce, mogę pokonać te problemy, nie czując się już dłużej tak przytłoczona. Nie myślałam faktycznie o tym, dopóki pewnego dnia, nie tak dawno temu, nasz pies Tika, syberyjski husky, wpadł na podwórko niosąc w pysku kaczkę od sąsiadów. Głośno kwacząc i próbując się uwolnić, robiła ogromny harmider. Cała nasza rodzina zaczęła biegać w różnych kierunkach starając się ją chwycić – a każdy, kto ma psa husky wie, że największą jego radością jest to, gdy ktoś biegnie za nim! Nie potrzeba chyba mówić, że spowodowało to ogromne zamieszanie i wiele godzin straty czasu lekcji. Lecz gdy winowajca został wreszcie zatrzymany, a kaczka, mocno wytrząśnięta, ale bez szkody na ciele zwrócona jej właścicielowi, nasze lekcje zostały wzbogacone przez świetny scenariusz dla naszych szkolnych wypracowań.
Pan Bóg ma plan dla naszych dzieci i wiedzie każde z nich w takim kierunku, w którym chce, aby one szły. Daje im On także wszystko, czego potrzebują, aby mogły wypełnić jego plany. Prosi tylko o nasze współdziałanie z Jego pomocną Łaską. Dzisiaj nasz syn Michał pracuje w naszej domowej firmie i wraz z żoną Kaitlyn spodziewają się swego pierwszego dziecka w październiku. Gaetan studiuje na wydziale architektury na Uniwersytecie Massachusetts. Eric ukończył rok na uniwersytecie Ave Maria na Florydzie i bierze urlop, aby także pomóc w naszej rodzinnej firmie. Marie jest naszą nową sekretarką i studiuje w miejscowym colledge'u. Troje najmłodszych; Aimie, Emilie i Matthew są jeszcze uczniami w domowej szkole. Zaczynając przygotowania do nowego „roku szkolnego", dziękuję pokornie Bogu za wszystkie błogosławieństwa, które zsyła on na naszą rodzinę. Nasze dzieci mają wielką miłość do Pana Boga. Pielęgnują wiarę i dzielą się nią z każdym wokół siebie. Kochają się wzajemnie i dają nam powody do dumy. Wiem, że gdybym miała zaczynać od nowa, wybrałabym znowu naukę szkolną w domu.
Niech Święta Rodzina z Nazaretu, Jezus, Maryja i Józef mają w opiece wszystkie rodziny, a szczególnie te, które będą kontynuować naukę w domu jak również te, które tę naukę zaczynają po raz pierwszy. Niech będą dla nas Oni wzorem świętości, łagodności i cierpliwości i niech błogosławią każdą rodzinę. Niech rodziny budują swe własne „kościoły domowe... gdzie dzieci otrzymują pierwsze głoszenie wiary... we wspólnocie łaski i modlitwy... w szkole cnót ludzkich i miłości chrześcijańskiej" (Katechizm Kościoła Katolickiego – 1666). Niech rodziny stają się „światłami" w świecie ciemności dla wszystkich tych, którzy „zgubili drogę", niech stają się nadzieją dla przyszłości Kościoła.
Anne Marie Jacques
Dla rodziców w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie podaję kontakt do kilku popularnych katolickich programów nauczania domowego:
Seton Home Study School
1350 Progress Drive, Front Royal, VA 22630, USA
Tel.: (540) 636-9990 www.setonhome.org
Kolbe Academy Home School
1600 F Street, Napa, CA 94559, USA
Tel.: (707) 255-6499 www.kolbe.org
Catholic Heritage Curricula
www.chcweb.com