Przy biczowaniu głowa została nietknięta, bo wystarczyło raz uderzyć batogiem, by zabić nim Jezusa. Widząc, że Żydzi skarżyli na Niego, jakoby miał się czynić ich królem, postanowili wydrwić samozwańczego króla. Na poranione plecy zarzucili kawałek czerwonego łachmana i powlekli za włosy na prowizoryczny tron, a był nim kawałek kamiennej kolumny najeżonej szkliwem. W ręce skute łańcuchem zatknęli kij z trzciny, na głowę wtłoczyli koronę cierniową, oczy przewiązali szmatą i zaczęli piekielną igraszkę. Jeden wbijał – wydzierając Mu z ręki trzcinę – ostre ciernie do skroni. Drugi pluł w Najświętsze Oblicze, inny targał za włosy, przyklękał szyderczo na kolana i bijąc pięścią po twarzy, pytał: „Prorokuj nam Chrystusie, kto jest, co Cię uderzył?”. Król Nieba i Ziemi upokorzony do najwyższego stopnia!
* * *
I znów pytanie: za co tak okropnie poniżony? Za pychę i bunt stworzenia! Za pychę aniołów, którzy nie chcieli w Nim uznać swego Króla, za grzechy pierwszych rodziców, którzy zapragnęli być bogami, za ateistów, którzy nie chcą uznać nad sobą Boga, za masonów, którzy zamiast Bogu – oddają cześć szatanowi, za bałwochwalców, którzy kłaniają się produktom rąk swoich, i za wszystkich racjonalistów stawiających swój rozum wyżej nad Objawienie Boże – Pan Jezus wił się z bólu pod koroną cierniową! Za farbowanie włosów, za szminki, czernidła, lakiery, dziwaczne nakrycia głowy, obcisłe sukienki, ogłupiałe szpilki i wszystkie próżności niewieście – Jego Najświętsze Oblicze było plwocinami zbrukane. Za krytykowanie rządów Opatrzności, za lekceważenie nauki Kościoła Świętego, za pogardę wobec osób duchownych i za sztywne kolana podczas Najświętszej Ofiary – Pan Jezus cierpiał urągania pachołków. Za twój egoizm, wynoszenie się nad drugich, obstawanie przy swoim zdaniu w sprawach wątpliwych, posądzanie innych, kłótnie, zawiści, gniewy – Pan Jezus był poczytany za błazna.
* * *
Podziwiaj niewzruszoną cierpliwość Zbawcy, który mając do dyspozycji Wszechmoc, cierpliwie znosi urągania oprawców. Mógł się od nich uwolnić jednym skinieniem palca i w nicość ich obrócić, a jednak znosił wszelkie upokorzenia. Ofiara z własnej godności jest największą ofiarą. Człowiek gotów jest wyzbyć się majątku, pieniędzy, środków koniecznych do życia, ale trudno mu znieść drobne upokorzenie, które boleśnie rani jego serce. Niekiedy za jedno obelżywe słowo wnosi sprawę do sądu, nie chce przebaczyć.
Dlaczego tak się dzieje? Bo zbyt wielkie mniemanie ma o własnej osobie. Zapomniał o tym, że z prochu powstał i w proch się obróci. Jego prawdziwa wielkość kryje się w pokorze. Pokora jest jakby wykopem pod fundament świętości. Nie można gmachu stawiać na piasku, trzeba dokopać się do skały, a tą skałą jest Chrystus! Prawdziwa pokora, to przyznanie się do prawdy: z jednej strony uznaje dusza swą słabość i nędzę, że jest tylko nicością, godna wszelkiej pogardy, a z drugiej strony umie w sobie dostrzec wielkie skarby łaski, które ją wynoszą ponad całą naturę, czyniąc z niej dziecko Boże, przyszłego dziedzica Nieba. Każde dobrowolne przyjęcie upokorzenia uniża człowieka w oczach własnych, a wywyższa w oczach Bożych. Ze swej strony nic nie możemy ofiarować Bogu, jak właśnie dobrowolne upokorzenia, które stanowią wyłączną naszą własność. Im niższe zajmiesz miejsce w oczach własnych, tym wyżej posadzi cię Ojciec w niebiesiech!
Br. Bogumił Adamczyk
Powyższe rozważania pochodzą z książki brata Bogumiła Mariana Adamczyka pt. „Odmawiajcie różaniec”, wydanej przez Wydawnictwo „Bernardinum” w 2006 r. Książkę tę można zakupić w naszej redakcji (cena 25 zł / $20, koszt przesyłki wliczony).