French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

O tolerancji i nietolerancji, czyli jak ułożyć te puzzle

w dniu poniedziałek, 01 październik 2007.

Słowo tolerancja pochodzi z języka łacińskiego, co oznacza – znosić, wytrzymywać (tolerare) i wyraża cierpliwość, wyrozumiałość dla odmiennego zachowania czy stylu życia. Człowiek światły, to człowiek rozumny i tolerancyjny. Któż z nas sądzi o sobie inaczej? Warto jednak dodać, że dzisiaj tolerujemy tylko pewne zachowania, głównie takie, które nie odbiegają za bardzo od powszechnie przyjętej tak zwanej normalności…

Tolerancja, zgodnie z niezmienną definicją, jest wyrazem poszanowania cudzych uczuć, zwyczajów, zachowań, upodobań i obyczajów, głoszonych poglądów, a najczęściej przekonań i wierzeń religijnych. Do układanki na temat tolerancji warto dorzucić także filozofię życiową, poglądy polityczne, a nawet drobne przyzwyczajenia, opinie i – co na pierwszy rzut oka najbardziej czytelne – wygląd w całym wachlarzu jego różnorodności. Skonfrontujmy je z naszymi reakcjami na odmienność. Być może są jeszcze inne puzzle, które dopełniają pełnego obrazu tej układanki (tolerancji), ale i z tymi nie idzie nam w codziennym życiu łatwo. Niełatwo być tolerancyjnym, szczególnie, że nie dotyczy to naszych, lecz odmiennych albo sprzecznych z naszymi poglądów i zachowań.

Co prawda, współczesny człowiek powinien być, nie inaczej, jak w pełni tolerancyjny. Inaczej nie wypada, bo posądzeni będziemy o duszną zachowawczość, a nawet wstecznictwo. Media wciąż to sugerują. Ale współczesny człowiek rzadko zagląda do archiwum historii tolerancji. Jeśli już się na to zdobędzie, sięga po pudełka z puzzlami składającymi się na obrazki dramatycznie negatywne lub pozytywne z naszej historii i w konfrontacji z nimi nasza współczesna tolerancja wypada całkiem nieźle.

Co wiemy o tolerancji w przedziałach historii?

Rozłóżmy puzzle z tych najgłębiej położonych pudełek na półkach historii. Być może mole niepamięci nie przetrawiły ich jeszcze? Helleński polityk, Perykles już w poł. V w. p.n.e. uznawał, że demokracja i tolerancja idą w parze stanowiąc o stabilności państwa i wzajemnym szacunku obywateli, „kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym i szanując prawa w życiu publicznym". Puzzle układające się w tak pojmowaną tolerancję, mówią o rezygnacji z przymusu, za wyjątkiem zagrożenia ze strony przestępców czy psychopatów. Rozłóżmy puzzle z pudełka na samym wierzchu – mówiące o tolerancji we współczesnych demokracjach. Więcej tu odcieni, niż wyraźnych granic między czarnym a białym. Tolerancja jest często nadużywana jako swoisty rodzaj szantażu serwowanego przez polityków, wygodna w okresie przedwyborczym. Podajemy rękę gejom, lesbijkom i narkomanom, kalekim i biednym, bo to wyraźna reklama i przypodobanie się wyborcom. Dobry polityk podaje rękę wszystkim obywatelom. Po wyborach tolerancja dla wyżej wymienionych rozmywa się bezkonturowo jakby we mgle, aż do następnych wyborów.

Wracajmy do historii. Pudełek z puzzlami jest tu bez liku. Wśród nich sporo układa się w pozytywne obrazki. Ułóżmy kilka przykładów, choćby tych malowanych przez filozofów w okresie oświecenia: Woltera i Johna Locke'a. W „Traktacie o tolerancji" z 1763 roku Wolter bronił wolności religijnej. Ponieważ mówił też o potrzebie wolności słowa i prasy, przypisuje mu się słynną wypowiedź (nazbyt altruistyczną, by zagościła w życiu): „z całego serca nienawidzę twoich poglądów, ale oddałbym życie byś mógł je głosić". „Rozum jest tym prawem, które poucza ludzi, że skoro wszyscy są równi i niezależni, żaden nie powinien szkodzić drugiemu, jeżeli idzie o jego życie, zdrowie, wolność i mienie" – pisał, bardziej „umiarkowanie", John Locke.

Polska wymalowała tolerancję na sztandarach unii polsko-litewskiej z 1569 roku i utrzymywała się na czele peletonu tolerancji aż do XVIII w., zarówno wyznaniowej, politycznej i społecznej. Perykles czułby satysfakcję układając puzzle Konstytucji 3 maja z 1791 roku w Polsce. Potrzeba więcej przykładów? Mam ich co krok w moim rodzinnym mieście! Pudełko z puzzlami o współistnieniu kultur samo wysuwa się do przodu. W średniowiecznym Lublinie współbrzmiały ze sobą bizantyjskie polichromie wykonane przez malarzy ruskich: Andrzeja, Kiryła i Juszkę, sprowadzonych do zamkowej Kaplicy p.w. Św. Trójcy przez Władysława Jagiełłę, z łacińskim chorałem gregoriańskim. Po dziś dzień w bazylice oo. dominikanów na Starym Mieście w Lublinie rysują się jak okręty na horyzoncie dysput i kazań głoszonych od XVII wieku, dwie ambony. Jedna dla kaznodziei katolickiego, druga dla protestanckiego. Polska słynęła z tolerancji religijnej i wobec mniejszości narodowych od średniowiecza aż po wiek XX. Lubelski poeta, Józef Czechowicz przyjaźnił się z poetką żydowską, Franciszką Arnsztajnową. Wydali w 1934 roku wspólny tomik poezji poświęcony Lublinowi p.t. „Stare Kamienie". Wojna zburzyła tę układankę.

Po roku 1945 wydawało się, że nie będzie już nowych pudełek z czarnymi puzzlami, że tolerancja nie będzie tylko czczym hasłem. Świat pragnął odnowy. Ludzie starali się nabrać zaufania do innych, przepraszali całe narody, pragnęli odbudować tolerancję. Czy to się mogło udać? Ileż puzzli z nietolerancją zaprojektowano od tego czasu!

A co najmniej od czasu, kiedy zaczęliśmy mówić o niej głośno.

Najdobitniej i najczęściej słyszeliśmy o jej niekwestionowanej potrzebie wśród nas w wypowiedziach i nakazach papieża Jana Pawła II. Przynajmniej młodzież o tym słyszała i mam nadzieję, że usłyszała. (Nie dotyczy to niestety zapewnień składanych jeszcze niedawno przez kibiców piłkarskich, sic!).

Jednak, kto chce zmieścić tolerancję w worze bez dna, ten jest w błędzie. Nie znaczy przecież, że trzeba tolerować złodziei albo kryminalistów. Tolerancja wtedy ma sens, kiedy staramy się do uznawania drugiego człowieka użyć inteligencji. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Są to cechy właściwie siostrzane, ponieważ inteligencja pozwala nam zrozumieć zaistniałą sytuację, a tolerancja zgodzić się z nią albo nie. Jeżeli dobrze nie poznamy problemu, nie będziemy potrafili właściwie go zaakceptować. Cóż z tego, jeżeli zaczniemy tolerować skinheadów, kiedy dobrze nie poznamy i nie zrozumiemy, czym jest ta subkultura. Oczywiście media dostarczają nam sporo papki informacyjnej, z której można wychwycić charakter tego ruchu, ale tak dostarczona opinia nigdy nie będzie właściwa, ponieważ to nie my ją wystawiliśmy, ale ktoś zupełnie obcy. I czy na pewno bezstronnie? Najtrudniejsza do zrozumienia jest nasza wielowarstwowa współczesność. I najbardziej pociągająca.

Tolerować trzeba i owszem wiele nowopowstających zjawisk, gdyż w przeciwnym razie człowiek stanie się jednostajny i zamknięty na nowe (czasami lepsze) poglądy.

Jednakże nawet osoba bardzo tolerancyjna nie jest nieomylna. Bywa, że dzięki wpływom przyjaciół zaczynamy uważać poglądy sprzeczne z dotychczas wyznawanymi za możliwe do zaakceptowania, (co jest dobre, choć ma też złe strony). Trzeba zrozumieć, do czego przyjaciele chcą nas przekonać i tu koło się zamyka i wraca do inteligencji. Można więc postawić twierdzenie: „powiedz mi, co tolerujesz, a ja wskażę ci, jak bardzo jesteś inteligentny".

W Polsce tolerancja jest często źle rozumiana. Wiele ludzi myśli o tym zagadnieniu, jak o czymś zupełnie oczywistym i nieodłącznym. Wyklucza nawet możliwość pojawienia się nietolerancji w naszej codzienności. Tak oczywiście powinno być, ale trzeba się też zastanowić, jakie zachowanie jest przejawem tolerancji, a jakie nie? Tolerancji, czyli szacunku dla drugiego. Może zamiast w kółko o tym rozprawiać, warto poświęcić trochę czasu i przeprowadzić prywatny rachunek sumienia. To nie obowiązek, ale nasze zadanie i prawo. Żyjemy w czasach demokracji, czyż nie tak Peryklesie?

Obojętność jest najgorszą postawą, jaką człowiek może „uraczyć" bliźniego. Właśnie, coraz częściej ludzie myślą, że jak przejdą obojętnie obok narkomana albo pijaka, to tolerują ich w swoim społeczeństwie. Nie! Wówczas wyrządzają im wielką krzywdę. Tolerować nie znaczy wiedzieć, że istnieją tacy ludzie, tolerować, to znaczy pomóc im żyć normalnie. Czy tylko Jan Paweł II potrafił pięknie ułożyć te puzzle i nadać im nowy sens, przyświecający w słowach: „Tolerancja to za mało, potrzebne jest miłosierdzie"? Może to jedyna droga, by naprawdę zrozumieć drugiego człowieka, a tym bardziej siebie.

Tolerancja dla najmłodszych – czy to ma jakiś sens, by się w ogóle nad tym zastanawiać, skoro dzieci często powtarzają, że ich rodzice są tacy nietolerancyjni, bo zabraniają im na przykład siedzieć po osiem godzin przed komputerem. Przeciwnie, ich rodzice są tolerancyjni, a jeszcze bardziej inteligentni, gdyż wiedzą, jakie są skutki takiego postępowania. Ja sam często spotykam się z takim przejawem „nietolerancji". I myślę wówczas podobnie jak większość młodych. Układam te puzzle podobnie jak oni. Czuję się niezrozumiany. No, bo jak można zabronić mi siedzieć przed komputerem? Dopiero później dochodzę do wniosku, że to jednak rodzice mają rację, że ich kazania typu: „zniszczysz sobie zdrowie, wrażliwość, a w najlepszym razie wzrok!" albo „zajmij się czymś pożytecznym" nie są pozbawione sensu, nie są przejawem nietolerancji. To zupełnie inne puzzle!

W życiu codziennym raczej z nietolerancją nie spotykam się na co dzień. Moi rówieśnicy owszem, często żartują sobie z innych. Bywają nietolerancyjni. Czasami zmieniają swoje nastawienie, poglądy, upodobania, czasem tolerują tych, a czasem innych kolegów. Miejmy nadzieję, że w naszym kraju nie doczekamy się otwartych wojen pomiędzy ludźmi, gdyż wówczas nie potrzebne będą już nasze puzzle w dziale „tolerancja"…, ani cała ta puzzloteka.

Janek Rusin

Uczeń I klasy Gimnazjum

 im. Św. Stanisława Kostki w Lublinie

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com