James Crate Larkin
Prosty przykład ukazuje w zarysie, w jaki sposób Narodowy Rachunek Kredytowy dostarcza danych niezbędnych do przedstawienia finansowego obrazu naszego Bogactwa Realnego :
W kategoriach tego przykładu, opartych na Kredycie Realnym Stanów Zjednoczonych, ministerstwo finansów może wyemitować 25 miliardów dolarów w pieniądzach KREDYTOWYCH, przekształcając w ten sposób ów Kredyt Realny w Kredyt Finansowy dostępny dla konsumentów na zakupy.
Ustanowienie i utrzymywanie Narodowego Rachunku Kredytowego nie wymaga żadnej „nacjonalizacji" banków. Właściwie taka nacjonalizacja byłaby wielkim błędem. „Sam, na przykład, nie jestem zwolennikiem nacjonalizacji banków. Sądzę, że jest to znowu jedno z tych tak powszechnych nieporozumień odnoszących się do tego tematu, gdyż nacjonalizacja banków jest jedynie zmianą administracyjną : nie oznacza ona zmiany polityki. A od zmiany tylko administracyjnej nie można oczekiwać żadnych rezultatów w związku z tą sprawą. Zmiana w polityce monetarnej może zostać dokonana bez stawania na przeszkodzie administracji czy własności jakiegokolwiek banku na świecie."1 Tylko polityka monetarna musi się znaleźć pod kontrolą narodową. Obecny system bankowy mógłby prowadzić tak skuteczną politykę na pożytek narodu, jak dziś prowadzi on ją na rzecz swoich własnych prywatnych zysków.
Podczas gdy Kredyt Społeczny zniósłby monopol podaży pieniądza utrzymywany teraz przez system bankowy, zachowałby on banki i chronił bankierów. Rząd przejąłby, jako właściwą mu funkcję konstytucyjną, pełną władzę podaży pieniądza. Zmiana ta nie oznacza jednak żadnej przemocy, ani nie zmierza do wyłączania banków z działalności gospodarczej. Kredyt Społeczny zachowałby prywatną własność systemu bankowego, jak proponowano to w Stanach Zjednoczonych. Banki działałyby pod nadzorem rządu jako agencje ministerstwa finansów. Obracałyby pieniędzmi, przyjmowały depozyty i prowadziły księgowość wymaganą przy stosowaniu czeków i w transakcjach biznesowych.
Faktycznie „… banki jako firmy będące powiernikami pieniędzy swoich klientów i skutecznymi poborcami długów, są najbardziej użytecznymi instytucjami, a bankowość jest jedną ze sztuk pięknych współczesnego świata. Aparat bankowy powinien być zachowany tak długo jak to możliwe – być może rozbudowany – choć polityka monetarna powinna zostać wycofana spod prywatnej kontroli."2
Oznacza to po prostu, że banki nie będą dłużej utrzymywały monopolu władzy tworzenia i niszczenia pieniędzy, jaki mają dzisiaj. Zarówno przedsiębiorstwa jak i osoby indywidualne potrzebują udogodnień systemu bankowego do prowadzenia swojej działalności. Wszystkie użyteczne funkcje bankowości muszą zostać utrzymane dla obsługi i wygody biznesu. Ale system bankowy byłby także środkiem, za pomocą którego rząd rozdziela pieniądze i kredyt dla konsumentów. Pożyczki bankowe jako obsługa przedsiębiorstw miałyby zapewnione pokrycie w gotówce na rękę, a nie byłyby tworzone „z niczego" jako dług. Opłaty za wykonane usługi byłyby wynagrodzeniem bankierów zamiast odsetek od pieniędzy tworzonych jako dług.
Propozycje Kredytu Społecznego wymagałyby i nagradzały zdolności każdego kompetentnego i wykazującego się postawą obywatelską bankiera, „gdyż ich praca jako księgowych i przedstawicieli Zarządu Kredytu Narodowego wciąż wymaga kontynuacji."3 Możliwości wykonywania wartościowej i przynoszącej zyski obsługi społeczeństwa przez bankierów pomnażałyby się wraz z osiąganym wzrostem dobrobytu.
Narodowy Rachunek Kredytowy, odzwierciedlający nasze Bogactwo Realne i wyrównujący Kredyt Finansowy z Kredytem Realnym, dostarczyłby odpowiedniej ilości obiegowego pieniądza kredytowego dla przedsiębiorstw i konsumentów. Praktyczne działanie Narodowego Rachunku Kredytowego oznacza przeniesienie kontroli kredytu z systemu bankowego do rządu jako przedstawiciela wszystkich swoich obywateli-konsumentów.
Wprowadzeniu Narodowego Rachunku Kredytowego nie musi towarzyszyć żaden chaos czy zaniechanie obecnej praktyki gospodarczej. Faktycznie pierwsze kroki w tym kierunku zostały już podjęte przez rząd poprzez zakup przezeń akcji bankowych w celu obsługi Planu Ubezpieczenia Depozytów. Rząd użył swojej władzy, żeby ustalić kwalifikacje banków do udziału w tym planie. Jest to w rzeczywistości początek powszechnego uznania dla konieczności rządowej kontroli polityki monetarnej, mimo że, i jest to dziwny paradoks, Plan Ubezpieczenia Depozytów był konieczny dla podtrzymania społecznego zaufania do naszego obecnego nieodpowiedniego systemu bankowego.
Opinia publiczna wywrze presję, kiedy wystarczająca ilość z nas zda sobie sprawę z tego, że nadal trwa sztuczny brak pieniądza, a obecny niedobór siły zakupu wzrasta, ponieważ samoustanowione metody systemu bankowego ograniczają naszą podaż pieniądza. Kiedy fakty zostaną poznane, społeczne żądania zmienią tę sytuację. Czy nie jest absurdalną głupotą, że banki kontynuują monopol pieniądza i kredytu tylko dzięki naszej zgodzie ? Rząd jest upoważniony przez konstytucję do emisji i kontroli wartości pieniądza. Dlaczego nie korzysta on z tego prawa ? Jednak nie tylko zezwalamy systemowi bankowemu na kontynuację jego monopolu, ale nawet sam rząd pożycza swój własny kredyt, kumulując wzrastający ciężar długu publicznego wobec banków !
Sugestia, że rząd tworzy pieniądze, żeby emitować je jako siłę nabywczą dla krajowych konsumentów, może powodować w rezultacie u niektórych osób strach przed „inflacją". „Słowo inflacja jest tym, które jest zawsze podnoszone przez bankierów i tych, których interesy idą w parze z interesami bankierów, kiedy stawiana jest jakakolwiek kwestia modyfikacji systemu monetarnego… Pierwszą rzeczą, z której należy zdać sobie sprawę jest prawdziwe znaczenie inflacji. Inflacja nie jest wzrostem siły nabywczej, jest to wzrost liczby albo sumy znaków pieniężnych, czy to papierowych czy innych, któremu towarzyszy wzrost cen, tak że wzrasta, w cyfrach, zarówno strona pieniędzy-na-wydatki jak również wzrasta, w cyfrach, strona cen. Oto jest prawdziwa inflacja."4
Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że inflacja jest niebezpieczna, ponieważ charakteryzuje się wzrostem cen, rujnującym siłę nabywczą pracowników najemnych. Kredyt Społeczny unikałby i zapobiegałby inflacji przez automatyczną kontrolę podaży pieniądza, nie tylko w momencie jego emisji, ale w relacji do bogactwa w towarach, w stosunku do którego pieniądz jest emitowany. Ilość pieniądza emitowanego przez Narodowy Rachunek Kredytowy byłaby regulowana tak, by uniknąć zarówno inflacji jak i deflacji. Panika, krachy i depresje przeszłości nie zagrażałyby więcej bezpieczeństwu naszego życia ekonomicznego. Kredyt Społeczny zdecydowanie zabezpieczyłby bezpośrednią kontrolę pieniędzy w relacji do towarów – odpowiednią stabilizację cen i wartości – za pomocą Ceny Godziwej.
Pieniądze tworzone na podstawie Narodowego Rachunku Kredytowego zostałyby na dwa sposoby użyte, by zmniejszyć lukę między siłą nabywczą a cenami i pokonać obecny niedobór siły nabywczej. Pierwszy sposób nazywa się CENĄ GODZIWĄ i jest zaprojektowany dla zwiększenia siły nabywczej każdego dolara w kieszeni konsumentów, zapobiegając jednocześnie inflacji cenowej. Drugi sposób nazywa się DYWIDENDĄ NARODOWĄ. Zajmijmy się najpierw Ceną Godziwą.
„Cena Godziwa jest sednem zdrowego systemu ekonomicznego, równoważąc zewnętrzny i wewnętrzny przepływ kredytu z produkcją i konsumpcją towarów ; i nie może być ona ustalana przez targowanie się na rynku – obecną metodę ustalania cen. Jest to sprawa naukowej kalkulacji, opartej na zarejestrowanych statystykach, ale kalkulacji całkiem prostej dla wszystkich tych działań."5
Gdy tylko Narodowy Rachunek Kredytowy uczyni nasz Kredyt Realny dostępnym do użycia, drugim krokiem niezbędnym dla trwałego uzdrowienia gospodarki jest ustanowienie naukowego systemu ustalania cen, zaprojektowanego tak, by stosować ten kredyt tam, gdzie jest on najbardziej potrzebny. Ten system ustalania cen musi działać szczególnie po to, by zlikwidować lukę między obecną krajową, niedostateczną ilością biletów zakupu a wartością cen towarów w sklepach.
Utrzymanie się przy życiu przedsiębiorstw wymaga tego, żeby wszystkie koszty zostały odzyskane w cenach. Wiemy, że po to, by kupić towary klienci muszą przedstawić swoje bilety zakupu lub ustanowić kredyt w sklepie bogactwa. To tutaj całkowity koszt produkcji i dystrybucji jest ściągany od kupującego społeczeństwa. Zatem logicznym sposobem zwiększenia siły nabywczej i w tym samym czasie obniżenia cen jest wprowadzenie w życie nowych pieniędzy jako DYSKONTA (rabatu, upustu) cen detalicznych towarów i usług.
Przez dyskonto cen detalicznych Kredyt Społeczny proponuje obniżenie cen i zwiększenie siły nabywczej. Cena Godziwa jest po prostu ceną detaliczną minus to dyskonto. Dyskonto miałoby zastosowanie do wszystkich towarów konsumpcyjnych sprzedawanych klientom w detalu. Kupcy detaliczni są punktem kontaktu między przedsiębiorstwem a konsumentem, ostatnim ogniwem w łańcuchu dystrybucji łączącym produkcję z konsumpcją. Skutkiem tego cena detaliczna musi zawierać wszystkie koszty produkcji i dystrybucji oraz wszelkie osiągnięte zyski. Suma wszystkich tych kosztów i zysków jest Ceną Detaliczną. Stąd też tutaj, w tym końcowym punkcie, musi się skupiać równowaga między produkcją i konsumpcją.
Zastosowanie Ceny Godziwej spowodowałoby wzrost siły nabywczej każdego klienta przez ustanowienie ciągłego dyskonta detalicznego na wszystkie detaliczne zakupy. „Celem regulacji cen (do Ceny Godziwej) jest położenie na zawsze kresu kolejnym nawrotom inflacji, kiedy mówi się, że kredyt jest obfity, oraz deflacji, kiedy mówi się, że kredytu brakuje. Za pomocą Ceny Godziwej przemysł będzie mógł otrzymywać udział swoich kosztów produkcji z Narodowego Rachunku Kredytowego, tak że nie będzie on dłużej zależny w całości od niedostatecznej siły nabywczej, którą teraz rozprowadza do konsumentów."6
Żeby zrównoważyć wypłaty pieniężne, które konsumenci otrzymują z przedsiębiorstw, z sumą cen detalicznych towarów oferowanych na sprzedaż, dyskonto detaliczne byłoby rozszerzone na wszystkich klientów i konsumentów towarów.
Ponieważ może wydawać się to skomplikowane w praktyce, więc zilustrujmy działanie dyskonta na przykładzie wziętym z naszego codziennego doświadczenia. Załóżmy, że od dłuższego czasu chcieliśmy kupić nową oponę do rodzinnego Forda, ale z braku gotówki odkładaliśmy nasz zakup. Cena detaliczna opony wynosi 50 dolarów. Stopa dyskonta detalicznego w tym samym momencie wynosi 25%. Stosując teraz dyskonto 25% do ceny detalicznej 50 dolarów uzyskamy Cenę Godziwą 37,5 dolara. Z dodatkową siłą nabywczą, jaką daje nam dyskonto idziemy do sprzedawcy opon i kupujemy naszą 50 dolarową oponę za 37,5 dolara.
Na pierwszy rzut oka idea zakupu 50 dolarowej opony za mniej niż wynosi jej koszt może wydawać się zadziwiająca. Jest to dla nas z pewnością okazja, ale także dla sprzedawcy opon funkcjonuje to z korzyścią. Prześledźmy przeprowadzenie tego przeliczenia, żeby zobaczyć jak ono działa. Sprzedawca, od którego kupiliśmy oponę odnotowuje sprzedaż, wpisując na swoim zwykłym paragonie cenę detaliczną, a także kwotę dyskonta, która została nam udzielona. Kupiec detaliczny wykonuje potem swoją zwykłą czynność deponowania wszystkich rachunków w swoim banku. Razem z nimi załącza on rachunek dyskonta pokazujący wszystkie jego transakcje i całkowite dyskonto udzielone w nich wszystkich. Wtedy bank kredytuje konto kupca detalicznego całkowitą wartością detaliczną wszystkich jego transakcji, przekazując mu w ten sposób całkowitą cenę detaliczną i umożliwiając mu odzyskanie wszystkich jego kosztów i zbilansowanie ksiąg.
Bank z kolei przekazuje ministerstwu finansów Stanów Zjednoczonych całkowitą kwotę dyskonta, którą wypłacił. Dyskonto jest wpisywane na poczet strony „winien" Narodowego Rachunku Kredytowego jako konsumpcja. Bank zostaje spłacony przez Certyfikaty Kredytowe Ministerstwa Finansów, bilansujące w ten sposób księgi bankowe.
Jaki jest wynik netto tego procesu księgowego ? Księgi kupca detalicznego równoważą się, księgi bankowe równoważą się, a Narodowy Rachunek Kredytowy w ten prosty sposób zwiększa siłę nabywczą każdego z nas, równoważąc konsumpcję z produkcją. Cały proces jest w rzeczywistości mniej skomplikowany niż wiele metod biznesowych znajdujących się dotąd w powszechnym użyciu. Nie trzeba podkreślać, że jego rezultaty będą powiększały naszą siłę nabywczą.
Skąd pochodzą pieniądze na sfinansowanie tego wzrostu siły nabywczej ? Są one tworzone w procesie księgowości dokładnie tak, jak są one teraz tworzone przez księgowość. Lecz są one wyprowadzone bezpośrednio z danych liczbowych Kredytu Realnego przedstawionych w Narodowym Rachunku Kredytowym, zamiast z zadłużonych liczb prywatnego systemu bankowego.
Widzieliśmy, że w Narodowym Rachunku Kredytowym krajowi klienci są kredytowani produkcją Bogactwa i obciążani kosztami konsumpcji. Produkcja Bogactwa Realnego musi zawsze koniecznie wyprzedzać konsumpcję. Dyskonto detaliczne jest określone przez różnicę między faktyczną produkcją Bogactwa a jego konsumpcją. Zatem kredyt na finansowanie dyskonta pochodzi z emisji pieniędzy wyrażających nadwyżkę produkcji nad konsumpcją, jak pokazuje to Narodowy Rachunek Kredytowy. Tworzenie tego kredytu wyrasta z nadwyżki produkcji Kredytu Realnego nad konsumpcją Kredytu Realnego.
Cena Godziwa jest oparta na Koszcie Realnym, to znaczy na podstawie tego, że prawdziwym kosztem jakiegokolwiek artykułu jest suma tego wszystkiego, co jest konsumowane w czasie jego produkcji. Kiedy na przykład robimy stół, konsumowana jest pewna ilość drewna – gdzieś w lesie zostało ścięte drzewo ; nastąpiło też pewne zużycie pił, narzędzi do wyrębu, samochodów do przewozu drewna, maszyn w tartaku i fabryce i tak dalej, aż do ciężarówki, która na końcu dostarcza stół do naszego domu. W tym samym czasie inne produkty, takie jak żywność i odzież były konsumowane przez tych, którzy zostali zatrudnieni do cięcia drzewa, piłowania go na tarcicę i wykonywania stołu. Na końcu całego procesu drzewo, żywność i cała reszta zostały częściowo lub całkowicie zużyte ; pozostał stół. Teraz, ile on nas kosztuje ? Oczywiście sumę rzeczy skonsumowanych w czasie jego wykonywania.
W ten sam sposób, jeżeli spojrzymy na naszą całkowitą produkcję towarów w danym okresie czasu, możemy powiedzieć, że jej realny koszt stanowi nasza całkowita konsumpcja w tym samym okresie czasu. Jeżeli produkcja przewyższyła konsumpcję, wtedy w kategoriach Bogactwa Realnego wykazujemy zysk netto z naszej pracy. Nasz Kredyt Realny wzrósł.
Cena Godziwa – albo cena detaliczna minus dyskonto – jest oparta na fakcie, że kosztem realnym Produkcji jest Konsumpcja.7 Lecz wiemy, że w całkowitą cenę detaliczną każdego artykułu musi zostać wprowadzonych jeszcze więcej stałych opłat od lokat kapitału, odsetek, spłat pożyczek i innych kosztów finansowych. Po chwili namysłu widzimy, że Koszt Realny każdego wykonanego artykułu będzie zawsze mniejszy niż Koszt Finansowy. Kredyt Społeczny proponuje, żeby za pomocą Ceny Godziwej konsumenci płacili za Koszt Realny lub za to, co jest skonsumowane w bogactwie realnym i żeby saldo całkowitej ceny detalicznej było reprezentowane przez Dyskonto. Funkcją dyskonta jest pokonanie przez konsumentów różnicy między Kosztem Realnym a Kosztem Finansowym, zapełnienie luki między siłą nabywczą a cenami.8
Jak widzieliśmy w fabryce radioodbiorników, przemysł produkuje nie tylko towary, ale także ceny. I doszliśmy do wniosku, że klienci, którzy kupili radio płacili w jego cenie nie tylko za sam odbiornik radiowy, ale także za część fabryki, która go wyprodukowała.
Właśnie tak – wszystkie produkowane towary, przy dzisiejszej metodzie budowania ceny, muszą zostać sprzedane po cenie, która włącza nie tylko bezpośredni koszt każdego artykułu, ale także koszt środków produkcji. Wszystkie wchodzące w grę koszty, jak również koszt realny, muszą zostać odzyskane.
Kiedy my, konsumenci, kupujemy worek mąki, musimy także zapłacić za część kosztów kolei, która transportowała pszenicę i młyna, który tę pszenicę zmielił na mąkę. Żeby być pewnymi, że jemy tylko mąkę, nie możemy mieć żadnego apetytu na kolej i młyny, ale po zjedzeniu mąki w naszym codziennym chlebie, kolej i młyn, za które pomogliśmy zapłacić, wciąż pozostają. A w nich pozostaje wciąż zdolność do dostarczania większej ilości mąki.
(cdn)
James Crate Larkin
1- Przemówienie majora Clifforda H. Douglasa w Oslo, w Norwegii, 1935 r.
2- C. Marshall Hattersley, Wiek obfitości (This Age of Plenty), s. 194. 3- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933 r.
4- Przemówienie majora Clifforda H. Douglasa w Oslo, w Norwegii, 1935 r.
5- H. M. M., Zarys Kredytu Społecznego (An Outline of Social Credit), s. 35.
6- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933 r.
7- „Realnym kosztem produkcji jest konsumpcja. Jeśli chwilowo pominiemy finansowy aspekt przemysłu i zainteresujemy się tylko towarami staje się jasne, że faktycznym fizycznym kosztem produkowanych rzeczy są : zużyty materiał i maszyny zużyte w trakcie produkcji. Co społeczeństwo zyskuje w danym okresie czasu ? Nowe fabryki, nowe procesy, rozwój kopalni i różnego rodzaju towary, wyprodukowane lub importowane – innymi słowy, nowe zdolności do zaspokojenia ludzkich potrzeb, nowe Bogactwo Realne. A co społeczeństwo traci w tym samym okresie ? Zużyte zakłady przemysłowe, zezłomowane maszyny, wyeksploatowane kopalnie i skonsumowane lub wyeksportowane towary. Społeczeństwo zyskuje Zwiększenie Wartości Bogactwa Realnego kosztem amortyzacji (utraty wartości) i, jak dobrze wiemy, produkcja Bogactwa Realnego jest zawsze większa niż jego równoczesna konsumpcja." – C. M. Hattersley, Ludzie, maszyny i pieniądze (Men, Machines and Money), s. 33-34.
8- „Cały postęp społeczny jest powstrzymywany przez fakt, że całość kosztów produkcji musi być pokryta z dochodu konsumentów i ponieważ te dwie wielkości są nieproporcjonalne trafia do nich (do konsumentów) zaledwie niewielka ilość towarów. Jeśli ma zajść jakakolwiek zmiana, jeżeli mała struga ma stać się przepływem proporcjonalnym do zdolności produkcyjnej istniejącej potencjalnie, dochód konsumentów musi wzrosnąć, ale ten wzrost musi pochodzić gdzieś spoza systemu produkcyjnego. Nie może się on pojawić nigdzie jako koszt, w przeciwnym wypadku koszty będą rosły proporcjonalnie do wzrostu dochodu konsumentów i nie dotrze do nich żadna większa ilość towarów. Innymi słowy, musi to być wolna emisja pieniędzy." – H. M. M., Zarys Kredytu Społecznego (An Outline of Social Credit), s.22.