French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Od długu do dobrobytu cz. 13

Napisał J. Crate Larkin w dniu środa, 01 październik 2003.

Cena godziwa

James Crate Larkin

Prosty przykład ukazuje w zarysie, w jaki spo­sób Narodowy Rachunek Kredytowy dostar­cza da­nych niezbędnych do przedstawienia finanso­wego obrazu naszego Bogactwa Realnego :

W kategoriach tego przykładu, opartych na Kredycie Realnym Stanów Zjednoczonych, mini­sterstwo finansów może wyemitować 25 miliardów  dolarów  w  pieniądzach  KREDYTOWYCH, prze­kształcając w ten sposób ów Kredyt Realny w Kre­dyt Finansowy dostępny dla konsumentów na za­kupy.

Banki i bankierzy – ważna konieczność

Ustanowienie i utrzymywanie Narodowego Rachunku Kredytowego nie wymaga żadnej „na­cjonalizacji" banków. Właściwie taka nacjonali­zacja byłaby wielkim błędem. „Sam, na przykład, nie jestem zwolennikiem nacjonalizacji ban­ków. Sądzę, że jest to znowu jedno z tych tak powszechnych nieporozumień odnoszących się do tego tematu, gdyż nacjonalizacja ban­ków jest jedynie zmianą administracyjną : nie oznacza ona zmiany polityki. A od zmiany tylko administracyjnej nie można oczekiwać żadnych rezultatów w związku z tą sprawą. Zmiana w polityce monetarnej może zostać dokonana bez stawania na przeszkodzie administracji czy własności jakiegokolwiek banku na świecie."1 Tylko polityka monetarna musi się znaleźć pod kontrolą narodową. Obecny system bankowy mógłby prowadzić tak skuteczną politykę na po­ży­tek narodu, jak dziś prowadzi on ją na rzecz swo­ich własnych prywatnych zysków.

Podczas gdy Kredyt Społeczny zniósłby mo­nopol podaży pieniądza utrzymywany teraz przez system bankowy, zachowałby on banki i chronił bankierów. Rząd przejąłby, jako właściwą mu funkcję konstytucyjną, pełną władzę podaży pie­niądza. Zmiana ta nie oznacza jednak żadnej przemocy, ani nie zmierza do wyłączania banków z działalności gospodarczej. Kredyt Społeczny za­chowałby prywatną własność systemu banko­wego, jak proponowano to w Stanach Zjednoczo­nych. Banki działałyby pod nadzorem rządu jako agencje ministerstwa finansów. Obracałyby pie­niędzmi, przyjmowały depozyty i prowadziły księ­gowość wymaganą przy stosowaniu czeków i w transak­cjach biznesowych.

Faktycznie „… banki jako firmy będące po­wiernikami pieniędzy swoich klientów i skutecz­nymi poborcami długów, są najbardziej użytecz­nymi instytucjami, a bankowość jest jedną ze sztuk pięknych współczesnego świata. Aparat bankowy powinien być zachowany tak długo jak to możliwe – być może rozbudowany – choć polityka mone­tarna powinna zostać wycofana spod prywatnej kontroli."2

Oznacza to po prostu, że banki nie będą dłu­żej utrzymywały monopolu władzy tworzenia i nisz­czenia pieniędzy, jaki mają dzisiaj. Zarówno przed­siębiorstwa jak i osoby indywidualne potrzebują udogodnień systemu bankowego do prowadzenia swojej działalności. Wszystkie użyteczne funkcje bankowości muszą zostać utrzymane dla obsługi i wygody biznesu. Ale system bankowy byłby także środkiem, za pomocą którego rząd rozdziela pie­niądze i kredyt dla konsumentów. Pożyczki ban­kowe jako obsługa przedsiębiorstw miałyby za­pewnione pokrycie w gotówce na rękę, a nie by­łyby tworzone „z niczego" jako dług. Opłaty za wy­konane usługi byłyby wynagrodzeniem bankie­rów zamiast odsetek od pieniędzy tworzonych jako dług.

Propozycje Kredytu Społecznego wymagałyby i nagradzały zdolności każdego kompetentnego i wykazującego się postawą obywatelską bankiera, „gdyż ich praca jako księgowych i przedstawi­cieli Zarządu Kredytu Narodowego wciąż wy­maga kontynuacji."3 Możliwości wykonywania wartościowej i przynoszącej zyski obsługi społe­czeństwa przez bankierów pomnażałyby się wraz z osiąganym wzrostem dobrobytu.

Narodowy Rachunek Kredytowy, odzwiercie­dlający nasze Bogactwo Realne i wyrównujący Kredyt Finansowy z Kredytem Realnym, dostar­czyłby odpowiedniej ilości obiegowego pieniądza kredytowego dla przedsiębiorstw i konsumentów. Praktyczne działanie Narodowego Rachunku Kre­dytowego oznacza przeniesienie kontroli kredytu z systemu bankowego do rządu jako przedstawiciela wszystkich swoich obywateli-konsumentów.

Wprowadzeniu Narodowego Rachunku Kredytowego nie musi towarzyszyć żaden chaos czy zaniechanie obecnej praktyki gospo­darczej. Faktycznie pierwsze kroki w tym kie­runku zostały już podjęte przez rząd poprzez zakup przezeń akcji bankowych w celu obsługi Planu Ubezpieczenia Depozytów. Rząd użył swojej władzy, żeby ustalić kwalifikacje banków do udziału w tym planie. Jest to w rzeczywisto­ści początek powszechnego uznania dla ko­nieczności rządowej kontroli polityki monetar­nej, mimo że, i jest to dziwny paradoks, Plan Ubezpieczenia Depozytów był konieczny dla podtrzymania społecznego zaufania do na­szego obecnego nieodpowiedniego systemu bankowego.

Opinia publiczna wywrze presję, kiedy wy­starczająca ilość z nas zda sobie sprawę z tego, że nadal trwa sztuczny brak pieniądza, a obecny niedobór siły zakupu wzrasta, ponieważ samoustanowione metody systemu bankowego ograniczają naszą podaż pieniądza. Kiedy fakty zostaną poznane, społeczne żądania zmienią tę sytuację. Czy nie jest absurdalną głupotą, że banki kontynuują monopol pieniądza i kredytu tylko dzięki naszej zgodzie ? Rząd jest upoważ­niony przez konstytucję do emisji i kontroli wartości pieniądza. Dlaczego nie korzysta on z tego prawa ? Jednak nie tylko zezwalamy sys­temowi bankowemu na kontynuację jego mo­nopolu, ale nawet sam rząd pożycza swój wła­sny kredyt, kumulując wzrastający ciężar długu publicznego wobec banków !

Gwarancja przeciwko inflacji

Sugestia, że rząd tworzy pieniądze, żeby emitować je jako siłę nabywczą dla krajowych kon­sumentów, może powodować w rezultacie u nie­których osób strach przed „inflacją". „Słowo infla­cja jest tym, które jest zawsze podnoszone przez bankierów i tych, których interesy idą w parze z interesami bankierów, kiedy stawiana jest jakakolwiek kwestia modyfikacji systemu monetarnego… Pierwszą rzeczą, z której należy zdać sobie sprawę jest prawdziwe znaczenie in­flacji. Inflacja nie jest wzrostem siły nabywczej, jest to wzrost liczby albo sumy znaków pie­niężnych, czy to papierowych czy innych, któ­remu towarzyszy wzrost cen, tak że wzrasta, w cyfrach, zarówno strona pieniędzy-na-wydatki jak również wzrasta, w cyfrach, strona cen. Oto jest prawdziwa inflacja."4

Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że inflacja jest niebezpieczna, ponieważ charakteryzuje się wzrostem cen, rujnującym siłę nabywczą pracow­ników najemnych. Kredyt Społeczny unikałby i za­pobiegałby inflacji przez automatyczną kontrolę podaży pieniądza, nie tylko w momencie jego emisji, ale w relacji do bogactwa w towarach, w stosunku do którego pieniądz jest emitowany. Ilość pieniądza emitowanego przez Narodowy Rachu­nek Kredytowy byłaby regulowana tak, by uniknąć zarówno inflacji jak i deflacji. Panika, krachy i de­presje przeszłości nie zagrażałyby więcej bezpie­czeństwu naszego życia ekonomicznego. Kredyt Społeczny zdecydowanie zabezpieczyłby bezpo­średnią kontrolę pieniędzy w relacji do towarów – odpowiednią stabilizację cen i wartości – za po­mocą Ceny Godziwej.

Dwa sposoby użycia kredytu konsumpcyjnego

Pieniądze tworzone na podstawie Narodo­wego Rachunku Kredytowego zostałyby na dwa sposoby użyte, by zmniejszyć lukę między siłą na­bywczą a cenami i pokonać obecny niedobór siły nabywczej. Pierwszy sposób nazywa się CENĄ GODZIWĄ i jest zaprojektowany dla zwięk­szenia siły nabywczej każdego dolara w kieszeni konsu­mentów, zapobiegając jednocześnie inflacji ceno­wej. Drugi sposób nazywa się DYWIDENDĄ NA­RODOWĄ. Zajmijmy się najpierw Ceną Go­dziwą.

Rozdział X

CENA GODZIWA

„Cena Godziwa jest sednem zdrowego sys­temu ekonomicznego, równoważąc zewnętrzny i wewnętrzny przepływ kredytu z produkcją i konsumpcją towarów ; i nie może być ona ustalana przez targowanie się na rynku – obecną metodę ustalania cen. Jest to sprawa naukowej kalkulacji, opartej na zarejestrowa­nych statystykach, ale kalkulacji całkiem pro­stej dla wszystkich tych działań."5

Więcej siły nabywczej dla każdego

Gdy tylko Narodowy Rachunek Kredytowy uczyni nasz Kredyt Realny dostępnym do użycia, drugim krokiem niezbędnym dla trwałego uzdro­wienia gospodarki jest ustanowienie naukowego systemu ustalania cen, zaprojektowanego tak, by stosować ten kredyt tam, gdzie jest on najbardziej potrzebny. Ten system ustalania cen musi działać szczególnie po to, by zlikwidować lukę między obecną krajową, niedostateczną ilością biletów za­kupu a wartością cen towarów w sklepach.

Utrzymanie się przy życiu przedsiębiorstw wymaga tego, żeby wszystkie koszty zostały odzy­skane w cenach. Wiemy, że po to, by kupić towary klienci muszą przedstawić swoje bilety zakupu lub ustanowić kredyt w sklepie bogactwa. To tutaj cał­kowity koszt produkcji i dystrybucji jest ściągany od kupującego społeczeństwa. Zatem logicznym spo­sobem zwiększenia siły nabywczej i w tym sa­mym czasie obniżenia cen jest wprowadzenie w życie nowych pieniędzy jako DYSKONTA (ra­batu, upustu) cen detalicznych towarów i usług.

Przez dyskonto cen detalicznych Kredyt Spo­łeczny proponuje obniżenie cen i zwiększenie siły nabywczej. Cena Godziwa jest po prostu ceną detaliczną minus to dyskonto. Dyskonto mia­łoby zastosowanie do wszystkich towarów konsumpcyjnych sprzedawanych klientom w detalu. Kupcy detaliczni są punktem kontaktu mię­dzy przedsiębiorstwem a konsumentem, ostatnim ogniwem w łańcuchu dystrybucji łączącym produk­cję z konsumpcją. Skutkiem tego cena detaliczna musi zawierać wszystkie koszty produkcji i dystry­bucji oraz wszelkie osiągnięte zyski. Suma wszyst­kich tych kosztów i zysków jest Ceną Detaliczną. Stąd też tutaj, w tym końcowym punkcie, musi się skupiać równowaga między produkcją i konsump­cją.

Zastosowanie Ceny Godziwej spowodowałoby wzrost siły nabywczej każdego klienta przez usta­nowienie ciągłego dyskonta detalicznego na wszystkie detaliczne zakupy. „Celem regulacji cen (do Ceny Godziwej) jest położenie na zaw­sze kresu kolejnym nawrotom inflacji, kiedy mówi się, że kredyt jest obfity, oraz deflacji, kiedy mówi się, że kredytu brakuje. Za pomocą Ceny Godziwej przemysł będzie mógł otrzymy­wać udział swoich kosztów produkcji z Naro­dowego Rachunku Kredytowego, tak że nie bę­dzie on dłużej zależny w całości od niedosta­tecznej siły nabywczej, którą teraz rozprowadza do konsumentów."6

Żeby zrównoważyć wypłaty pieniężne, które konsumenci otrzymują z przedsiębiorstw, z sumą cen detalicznych towarów oferowanych na sprze­daż, dyskonto detaliczne byłoby rozszerzone na wszystkich klientów i konsumentów towarów.

Jak działałoby dyskonto

Ponieważ może wydawać się to skompliko­wane w praktyce, więc zilustrujmy działanie dys­konta na przykładzie wziętym z naszego codzien­nego doświadczenia. Załóżmy, że od dłuższego czasu chcieliśmy kupić nową oponę do rodzinnego Forda, ale z braku gotówki odkładaliśmy nasz za­kup. Cena detaliczna opony wynosi 50 dolarów. Stopa dyskonta detalicznego w tym samym mo­mencie wynosi 25%. Stosując teraz dyskonto 25% do ceny detalicznej 50 dolarów uzyskamy Cenę Godziwą 37,5 dolara. Z dodatkową siłą nabywczą, jaką daje nam dyskonto idziemy do sprzedawcy opon i kupujemy naszą 50 dolarową oponę za 37,5 dolara.

Na pierwszy rzut oka idea zakupu 50 dolaro­wej opony za mniej niż wynosi jej koszt może wy­dawać się zadziwiająca. Jest to dla nas z pewno­ścią okazja, ale także dla sprzedawcy opon funk­cjonuje to z korzyścią. Prześledźmy przeprowa­dzenie tego przeliczenia, żeby zobaczyć jak ono działa. Sprzedawca, od którego kupiliśmy oponę odnotowuje sprzedaż, wpisując na swoim zwykłym paragonie cenę detaliczną, a także kwotę dys­konta, która została nam udzielona. Kupiec deta­liczny wykonuje potem swoją zwykłą czynność de­ponowania wszystkich rachunków w swoim banku. Razem z nimi załącza on rachunek dys­konta po­kazujący wszystkie jego transakcje i cał­kowite dys­konto udzielone w nich wszystkich. Wtedy bank kredytuje konto kupca detalicznego całkowitą wartością detaliczną wszystkich jego transakcji, przekazując mu w ten sposób całkowitą cenę deta­liczną i umożliwiając mu odzyskanie wszystkich jego kosztów i zbilansowanie ksiąg.   

Bank z kolei przekazuje ministerstwu finansów Stanów Zjednoczonych całkowitą kwotę dyskonta, którą wypłacił. Dyskonto jest wpisywane na poczet strony „winien" Narodowego Rachunku Kredyto­wego jako konsumpcja. Bank zostaje spłacony przez Certyfikaty Kredytowe Ministerstwa Finan­sów, bilansujące w ten sposób księgi bankowe.

Jaki jest wynik netto tego procesu księgo­wego ? Księgi kupca detalicznego równoważą się, księgi bankowe równoważą się, a Narodowy Ra­chunek Kredytowy w ten prosty sposób zwiększa siłę nabywczą każdego z nas, równoważąc kon­sumpcję z produkcją. Cały proces jest w rzeczywi­stości mniej skomplikowany niż wiele metod bizne­sowych znajdujących się dotąd w powszechnym użyciu. Nie trzeba podkreślać, że jego rezultaty będą powiększały naszą siłę nabywczą.  

Skąd pochodzą pieniądze na sfinansowanie tego wzrostu siły nabywczej ? Są one tworzone w procesie księgowości dokładnie tak, jak są one te­raz tworzone przez księgowość. Lecz są one wy­prowadzone bezpośrednio z danych liczbowych Kredytu Realnego przedstawionych w Narodowym Rachunku Kredytowym, zamiast z zadłużonych liczb prywatnego systemu bankowego.

Widzieliśmy, że w Narodowym Rachunku Kre­dytowym krajowi klienci są kredytowani produkcją Bogactwa i obciążani kosztami konsumpcji. Pro­dukcja Bogactwa Realnego musi zawsze koniecz­nie wyprzedzać konsumpcję. Dyskonto detaliczne jest określone przez różnicę między faktyczną pro­dukcją Bogactwa a jego konsumpcją. Zatem kredyt na finansowanie dyskonta pochodzi z emisji pie­niędzy wyrażających nadwyżkę produkcji nad kon­sumpcją, jak pokazuje to Narodowy Rachunek Kredytowy. Tworzenie tego kredytu wyrasta z nadwyżki produkcji Kredytu Realnego nad kon­sumpcją Kredytu Realnego.  

Koszt Realny – i dlaczego

Cena Godziwa jest oparta na Koszcie Real­nym, to znaczy na podstawie tego, że prawdziwym kosztem jakiegokolwiek artykułu jest suma tego wszystkiego, co jest konsumowane w czasie jego produkcji. Kiedy na przykład robimy stół, konsu­mowana jest pewna ilość drewna – gdzieś w lesie zostało ścięte drzewo ; nastąpiło też pewne zużycie pił, narzędzi do wyrębu, samochodów do przewozu drewna, maszyn w tartaku i fabryce i tak dalej, aż do ciężarówki, która na końcu dostarcza stół do naszego domu. W tym samym czasie inne pro­dukty, takie jak żywność i odzież były konsumo­wane przez tych, którzy zostali zatrudnieni do cię­cia drzewa, piłowania go na tarcicę i wykonywania stołu. Na końcu całego procesu drzewo, żywność i cała reszta zostały częściowo lub całkowicie zu­żyte ; pozostał stół. Teraz, ile on nas kosztuje ? Oczywiście sumę rzeczy skonsumowanych w cza­sie jego wykonywania.

W ten sam sposób, jeżeli spojrzymy na naszą całkowitą produkcję towarów w danym okresie czasu, możemy powiedzieć, że jej realny koszt stanowi nasza całkowita konsumpcja w tym sa­mym okresie czasu. Jeżeli produkcja przewyższyła konsumpcję, wtedy w kategoriach Bogactwa Real­nego wykazujemy zysk netto z naszej pracy. Nasz Kredyt Realny wzrósł.

Cena Godziwa – albo cena detaliczna minus dyskonto – jest oparta na fakcie, że kosztem real­nym Produkcji jest Konsumpcja.7 Lecz wiemy, że w całkowitą cenę detaliczną każdego artykułu musi zostać wprowadzonych jeszcze więcej stałych opłat od lokat kapitału, od­setek, spłat pożyczek i innych kosztów finanso­wych. Po chwili namy­słu widzimy, że Koszt Realny każdego wykona­nego artykułu będzie zawsze mniejszy niż Koszt Finan­sowy. Kredyt Społeczny proponuje, żeby za po­mocą Ceny Godziwej konsumenci płacili za Koszt Realny lub za to, co jest skonsumowane w bo­gactwie realnym i żeby saldo całkowitej ceny deta­licznej było reprezentowane przez Dyskonto. Funkcją dyskonta jest pokonanie przez konsu­mentów różnicy między Kosztem Realnym a Kosztem Finansowym, zapełnienie luki między siłą nabywczą a cenami.8

Za co płacimy w cenach

Jak widzieliśmy w fabryce radioodbiorników, przemysł produkuje nie tylko towary, ale także ceny. I doszliśmy do wniosku, że klienci, którzy ku­pili radio płacili w jego cenie nie tylko za sam od­biornik radiowy, ale także za część fabryki, która go wyprodukowała.

Właśnie tak – wszystkie produkowane towary, przy dzisiejszej metodzie budowania ceny, muszą zostać sprzedane po cenie, która włącza nie tylko bezpośredni koszt każdego artykułu, ale także koszt środków produkcji. Wszystkie wchodzące w grę koszty, jak również koszt realny, muszą zostać odzyskane.

Kiedy my, konsumenci, kupujemy worek mąki, musimy także zapłacić za część kosztów kolei, która transportowała pszenicę i młyna, który tę pszenicę zmielił na mąkę. Żeby być pewnymi, że jemy tylko mąkę, nie możemy mieć żadnego ape­tytu na kolej i młyny, ale po zjedzeniu mąki w na­szym codziennym chlebie, kolej i młyn, za które pomogliśmy zapłacić, wciąż pozostają. A w nich pozostaje wciąż zdolność do dostarczania większej ilości mąki.

       (cdn)

                  James Crate Larkin


1- Przemówienie majora Clifforda H. Douglasa w Oslo, w Norwegii, 1935 r.

2- C. Marshall Hattersley, Wiek obfitości (This Age of  Plenty), s. 194. 3- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933 r.

4- Przemówienie majora Clifforda H. Douglasa w Oslo, w Norwegii, 1935 r.  

5- H. M. M., Zarys Kredytu Społecznego (An Outline of  Social Credit), s. 35.

6- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933 r.

7- „Realnym kosztem produkcji jest konsumpcja. Jeśli chwilowo pominiemy finansowy aspekt przemysłu i zainteresujemy się tylko towarami staje się jasne, że faktycznym fizycznym kosztem produkowanych rzeczy są : zużyty materiał i maszyny zużyte w trakcie produk­cji. Co społeczeństwo zyskuje w danym okresie czasu ? Nowe fabryki, nowe procesy, rozwój kopalni i różnego rodzaju towary, wyprodukowane lub importowane – innymi słowy, nowe zdolności do zaspokojenia ludzkich potrzeb, nowe Bogactwo Realne. A co społeczeństwo traci w tym samym okresie ? Zużyte zakłady przemy­słowe, zezłomowane maszyny, wyeksploatowane ko­palnie i skonsumowane lub wyeksportowane towary. Społeczeństwo zyskuje Zwiększenie Wartości Bogac­twa Realnego kosztem amortyzacji (utraty wartości) i, jak dobrze wiemy, produkcja Bogactwa Realnego jest zawsze większa niż jego równoczesna konsumpcja." – C. M. Hattersley, Ludzie, maszyny i pieniądze (Men, Machines and Money), s. 33-34.

8- „Cały postęp społeczny jest powstrzymywany przez fakt, że całość kosztów produkcji musi być pokryta z dochodu konsumentów i ponieważ te dwie wielkości są nieproporcjonalne trafia do nich (do konsumentów) za­ledwie niewielka ilość towarów. Jeśli ma zajść jakakol­wiek zmiana, jeżeli mała struga ma stać się przepływem proporcjonalnym do zdolności produkcyjnej istniejącej potencjalnie, dochód konsumentów musi wzrosnąć, ale ten wzrost musi pochodzić gdzieś spoza systemu pro­dukcyjnego. Nie może się on pojawić nigdzie jako koszt, w przeciwnym wypadku koszty będą rosły pro­porcjonalnie do wzrostu dochodu konsumentów i nie dotrze do nich żadna większa ilość towarów. Innymi słowy, musi to być wolna emisja pieniędzy." – H. M. M., Zarys Kre­dytu Społecznego (An Outline of Social Credit), s.22.

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com