James Crate Larkin
Żeby wyobrazić sobie efekty Ceny Godziwej (sprawiedliwej), musimy tylko zadać sobie pytanie: "Co bym zrobił z 20% wzrostu swoich dochodów?" Oczywiście zużylibyśmy natychmiast te pieniądze na zakup towarów. Zakupy te spowodowałyby produkcję i dostawę większej ilości towarów wytwarzanych przez amerykański warsztat bogactwa. Jako klienci moglibyśmy kupić wszystkie potrzebne produkty z wystawy sklepowej. Gospodarka ruszyłaby do przodu i zaczęłaby znów rosnąć. System ekonomiczny mógłby spełnić swoją funkcję zaopatrzenia klientów krajowych w potrzebne dobra i usługi konsumpcyjne. Cena Godziwa dostarcza zdrowego fundamentu dla trwałego odrodzenia gospodarczego.
Naturalną tendencją każdego cywilizowanego narodu odnoszącego korzyści z produkcji maszynowej jest stały wzrost zasobów w miarę produkcji nowego Bogactwa Realnego. "Jest teraz jasne, że w każdym współczesnym społeczeństwie zwyżka wartości daleko przekracza utratę wartości. Podstawowe produkty nie mogą być w jakimkolwiek odcinku czasu konsumowane szybciej, niż są one wytwarzane i zwiększenie wartości kapitału (nowe fabryki, nowe maszyny, rozwój kopalni itd.) stale przewyższa równoczesne obniżenie wartości kapitału. Nawet – można by niemal powiedzieć: szczególnie – w czasie ostatniej wojny zdolność produkcyjna kolosalnie wzrosła, kiedy to podstawowe produkty były zastępowane tak szybko, jak były one konsumowane czy niszczone."1
Lecz ponieważ nasza fałszywa księgowość żąda, żebyśmy wyrażali w pieniądzu nasze bogactwo jako dług w stosunku do banków, ten przepływ w systemie pieniężnym czyni nas coraz biedniejszymi zamiast coraz bogatszymi. Konsekwencje takiej głupoty wypełnione są ludzkim cierpieniem. Zastosowanie Ceny Godziwej skończyłoby z tym natychmiast przez odzwierciedlenie w cenach faktów naszej produkcji i konsumpcji Realnego Bogactwa.
Możemy tylko likwidować miażdżący ciężar długu, który paraliżuje teraz działalność przemysłową, przez jego spłaty dokonywane z dochodów, wynikających ze wzrastającej przedsiębiorczości. Dla osiągnięcia tego potrzebne są lata dobrej koniunktury, tymczasem Cena Godziwa dostarcza najpraktyczniejszego sposobu dokonania tego.
Chociaż Cena Godziwa zlikwidowałaby depresję i dług, z jej korzyści nie mogliby się cieszyć ci, którzy w ogóle nie mają pieniędzy do wydania. A co z bezrobotnymi? Wzrost gospodarczy niewątpliwie dostarczałby zatrudnienia wielu z nich, ale co z resztą? Kredyt Społeczny stawia czoło problemowi bezrobocia przy pomocy dywidendy narodowej.
Być może najpilniejszym z naszych problemów jest to, w jaki sposób dostarczyć milionom bezrobotnych, spośród których wielu pali się do pracy, podstawowych artykułów niezbędnych do życia. Na dodatek zapotrzebowanie na ich usługi w przemyśle codziennie się zmniejsza. "Jest pewne, że ilość potrzebnych pracowników, jakkolwiek mała dzisiaj, będzie się prawie z pewnością ciągle zmniejszała w nadchodzącym czasie. Maszyny stają się coraz bardziej zautomatyzowane, ilość maszyn o napędzie mechanicznym staje się nieograniczona, tak jak nieograniczona jest ilość energii dostępnej z rzek, jezior, mórz i słońca."2 Kiedy maszyny zastępują ludzi we własnej walce człowieka o likwidację ludzkiej harówki, staje się coraz bardziej jasne, że to, co uważaliśmy za "zło bezrobocia" jest tylko naturalnym wynikiem naszego sukcesu w ujarzmianiu natury.
Nauka tak szybko zastąpiła pracę ludzką pracą maszyn, że dziś ilość pracy potrzebnej do zatrudnienia wszystkich po prostu nie istnieje. "Musimy przyznać, że ludzie o najlepszych umysłach (naukowcy i inni) przez 150 lat albo i więcej usiłowali usunąć pracę ze świata – i odnieśli sukces."3 Przyjęcie postawy, że każdy musi pracować, żeby żyć, charakteryzuje po prostu ignoranta – relikt z minionych dni niedostatku.
Używamy i nadal będziemy używać nowoczesnych maszyn. Gdybyśmy odrzucili naszą wiedzę naukową i oszczędzające pracę urządzenia, które ona wyprodukowała, odwrócilibyśmy cywilizację w kierunku barbaryzmu. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że mamy nie tyle do czynienia z problemem "bezrobocia", co BRAKU WYPŁATY – ze stanem braku pieniędzy i niezdolności do ich otrzymania poprzez pracę. Nie potrzeba tworzyć miejsc pracy dla bezrobotnych, ale zastosować pewne praktyczne środki, żeby dostarczyć im siły nabywczej, której potrzebują do życia.
"Maszyna przemysłowa jest dźwignią, stale przedłużaną przez postęp, która umożliwia podniesienie ciężaru Atlasa z coraz bardziej wzrastającą łatwością. Kiedy dźwignia zmniejsza ilość ludzi potrzebnych do pracy, wtedy zwiększa się liczba tych, którzy mogą przedłużyć dźwignię."4
Zgadzamy się, że system ekonomiczny istnieje po to, żeby dostarczać towarów i usług do konsumpcji, a jednak robimy głupi błąd, zachowując się tak, jak gdyby istniał on po to, żeby dostarczać miejsc pracy zamiast towarów. "Dostatek, wzrastający wraz ze zmniejszającą się ilością ludzkiej pracy, jest możliwy dla wszystkich. Oto rzeczywistość, której nie można dłużej ukrywać."5 Dochodzimy do wniosku, że nowy czas wolny, wymuszona wolność od konieczności utrzymywania się przy życiu w pocie czoła, jest nieuniknionym produktem ubocznym współczesnej nauki. Musimy zaakceptować ten wniosek jako fakt i odpowiednio w związku z tym postępować.
Jeśli zamienimy ten nowy czas wolny z przekleństwa na błogosławieństwo, musimy wprowadzić w życie pewne praktyczne metody dostarczenia siły nabywczej bezrobotnym. Trzecim i ostatnim krokiem w osiągnięciu bezpieczeństwa ekonomicznego jest zastosowanie jako dodatku do zatrudnienia innych środków dystrybucji biletów pieniężnych dla mieszkańców kraju jako konsumentów.
Na szczęście mamy już działający przykład tej metody. W 1929 r. wszyscy mieliśmy znajomych, którzy utrzymywali się z dywidend. Niektórzy z nich robią to do dziś. Nie są oni zatrudnieni. Nie nazywamy tych ludzi nieszczęsnymi ofiarami bezrobocia, nazywamy ich za to szczęśliwcami, zażywającymi wolnego czasu. Lecz różnica ekonomiczna między osobą, która nie ma pracy i żyje z dywidendy, a osobą, która nie ma pracy i nie może kupić jedzenia dla swojej rodziny, polega na tym, że jedna osoba posiada bilety, które stanowią siłę nabywczą, a druga ich nie ma.
Przyjętą zasadą biznesową jest to, że dywidendy udziałowców pochodzą z podwyżki wartości lokaty lub wzrostu siły zysków netto wartości lokaty. Dla zrozumienia praktycznego tła dywidendy narodowej rozważmy Stany Zjednoczone, jako wielkie zjednoczenie gospodarcze: USA, Inc., którego członkiem jest każdy indywidualny konsument. Zadaniem tego zjednoczenia jest produkcja i dystrybucja pożądanych towarów do konsumpcji. W tym zjednoczeniu gospodarczym każdy obywatel-konsument jest partnerem i udziałowcem w całym przedsiębiorstwie. Zjednoczenie istnieje na rzecz każdego bez wyjątku obywatela i posiada wybranych urzędników i dyrektorów reprezentowanych przez rząd.
Głównym majątkiem tego wielkiego zjednoczenia, najbogatszego na Ziemi, jest jego ogromna siła produkowania bogactwa. Siła ta jest możliwa głównie dzięki sumie naszej wiedzy naukowej z takich dziedzin, jak chemia, fizyka, inżynieria i kontrola przyrody, którą nauki te nas obdarzyły. Nasza zdolność do produkcji Bogactwa pod dostatkiem jest może w czterech piątych spowodowana skuteczną organizacją współczesnej gospodarki, wzmocnioną przez wiedzę, jaką przekazały nam wieki odkryć i badań.
Ten ogół wiedzy jest Dziedzictwem Kulturowym Narodu. Nasze codzienne życie coraz bardziej zależy od tego dziedzictwa. Tylko w ostatnich pięćdziesięciu latach odkrycia nauki dały nam do codziennego użytku energię i możliwości, o których nie mogli marzyć nasi dziadkowie. Znakomitymi przykładami są tu samolot i radio. Zwykle nie myślimy wiele o naszej odziedziczonej władzy kontroli nad siłami natury. Ale nasz obecny standard życia jest owocem myśli, wynalazków naukowych i pracy wielu pokoleń ludzi. Nazwiska wielu z nich są nam teraz nieznane. Dzisiaj w produkcji każdego artykułu odkrycia przeszłości są równie ważne jak wysiłek ludzi żyjących obecnie. Te odkrycia przeszłości należą do nas wszystkich. Dziedziczymy je zgodnie z prawem urodzenia. Faktycznie "...jest poza wszelką wątpliwością, żeby użyć frazeologii prawniczej, to, że żyjące społeczeństwo każdego kraju jest, bez różnicy, dzierżawcą dziedzictwa kulturowego do końca życia."6
Jednak nierozważnie z góry zakładamy wartość naszego zjednoczenia. Rzadko myślimy o osiągnięciach naszych przodków, którzy pracowali, żeby odkrywać i organizować wiedzę, umożliwiającą nasz obecny standard życia. Używamy telefonów, jeździmy samochodami po asfaltowych drogach i mieszkamy w ogrzewanych parą domach oświetlonych elektrycznością. Wszystko to stanowi codzienne doświadczenie naszego wspólnego dziedzictwa kulturowego.
Na mocy naszego zjednoczenia i naszego połączonego udziału w tej wiedzy każdy obywatel bierze udział w wartości narodowego dziedzictwa kulturowego. Każdy konsument jest współbeneficjentem wielkiej narodowej spuścizny bogactwa, pozostawionej dla nas przez naszych przodków.
Jako udziałowiec w dziedzictwie kulturowym tego bogatego zjednoczenia, każdy Amerykanin może otrzymać dywidendę narodową na mocy prawa urodzenia. Fakt obywatelstwa upoważniałby każdego z nas do prawa udziału w owocach całkowitej zdolności produkcyjnej USA, Inc.
Taka dywidenda może zapewniać podstawowe potrzeby życiowe: wyżywienie, ubranie i mieszkanie. Dywidenda reprezentuje nasz udział w rosnących zyskach mocy produkcyjnej. Kiedy maszyna zajmuje miejsce ludzi, dochód z zarobków wypłacanych uprzednio tym ludziom musi być nadal wypłacany przez maszyny, które ich zastąpiły. Dywidenda jest zatem logicznym następcą zarobków.
(cdn)
James Crate Larkin
1- C. M. Hattersley – Wiek obfitości (This Age of Plenty), s. 213.
2- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933.
3- C. H. Douglas, Oslo, Norwegia, luty 1935.
4- C. H. Douglas, Władza kredytu i demokracja (Credit Power and Democracy), s. 20.
5- A. R. Orage, Fortune, listopad 1933.
6- C. H. Douglas, Przesłanki Kredytu Społecznego (The Premises of Social Credit).