Kredytowcy Społeczni opowiadają się za dystrybucją – co jest podstawą ich doktryny – okresowej dywidendy (bezwarunkowego gwarantowanego dochodu) dla wszystkich, dla każdego obywatela od urodzenia do śmierci.
Ponadto Kredytowcy Społeczni nigdy nie przepuścili żadnej okazji do protestu przeciwko wzrostowi podatków, co więcej, protestują przeciwko obecnemu poziomowi opodatkowania. Domagają się radykalnej redukcji podatków, a nawet ich likwidacji.
Powierzchowne umysły myślące zwykle w kategoriach odpowiadających obecnemu systemowi finansowemu, widzą sprzeczność w tym stanowisku Kredytowców Społecznych. Mówią: „Jak możecie myśleć o wypłacaniu dywidend bez uprzedniego nałożenia podatku, żeby zdobyć na to pieniądze? Dywidenda dla każdego jest sprzeczna ze zmniejszonymi podatkami".
Prawda jest przeciwna. Dywidenda i podatki to sprzeczność. Podatki usuwają siłę nabywczą ludzi. Dywidendy zwiększają ich siłę nabywczą. Podatki i dywidendy są zatem dwiema sprzecznymi rzeczami. Mówienie o finansowaniu dywidendy dla każdego członka społeczeństwa jest jak mówienie o podsycaniu ognia wodą.
Można widzieć dywidendy dla pewnych osób jako coś, co jest finansowane przez podatki ściągnięte od innych podatników. Tak to się dzieje powszechnie dzisiaj. Podatnicy (i konsumenci poprzez ceny) są opodatkowani, żeby wypłacać dywidendy finansjerze.
Ale system dywidendy dla każdego jest całkowicie inną kwestią. Oznacza on, że mówicie społeczeństwu: „Daję ci wszystkie środki do zamówienia w systemie produkcyjnym twojego kraju większej ilości rzeczy, które sam wybierasz". Ale, jeśli mówicie w tym samym czasie do tego samego społeczeństwa: „Poprzez podatki pozbawiam cię, bezpośrednio lub pośrednio, części twoich środków służących do zamówienia rzeczy, jakich życzysz sobie z systemu produkcyjnego twojego kraju", mówicie coś przeciwnego.
Kredytowcy Społeczni są tak uparcie przeciwni podatkom, jak są zwolennikami dywidendy dla każdego. Bezużyteczne jest oczekiwanie dywidendy Kredytu Społecznego od rządów przez pozwalanie im na obdzieranie ze skóry ludzi za pomocą podatków. Po pierwsze muszą zostać zmienione biegi.
Załóżmy, że mieszkasz w Toronto i chcesz pojechać do Montrealu, który znajduje się 540 km na wschód od Toronto. Bierzesz taksówkę i mówisz kierowcy: – Proszę mnie zawieźć do Montrealu. Po pół godzinie widzisz, że znalazłeś się w Mississaudze. Jedziesz na zachód. Co zrobisz?
Czy powiesz po prostu do taksówkarza:
– Proszę pana, niech pan nie zapomina, że chcę jechać do Montrealu. Jesteśmy dalej od niego, niż wtedy, kiedy wsiadałem do pańskiej taksówki. Dlatego proszę, niech pan przyspieszy, żebyśmy przyjechali do Montrealu bez zbytniego opóźnienia.
Jeśli taksówkarz przyspieszy, ale będzie jechał w tym samym kierunku, możesz w ciągu godziny dojechać do Hamiltonu, ale nie do Montrealu. Zamiast być 470 km od Montrealu, będziesz od niego 610 km. Jeśli pozwolisz mu jechać dalej, znajdziesz się wkrótce w London, potem w Windsor, a nawet w Detroit, ale nie w Montrealu.
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba zrobić, kiedy jedziesz na zachód zamiast na wschód, to nakazać kierowcy, żeby się zatrzymał. Każdy następny kilometr drogi będzie kolejnym kilometrem oddalającym cię od celu. Musisz go więc zatrzymać i kazać mu zawrócić.
Po pierwsze, będziesz musiał znowu przebyć tę samą odległość drogi, ale w przeciwnym kierunku. Jeśli taksówkarz przejechał 140 kilometrów na zachód od Toronto, będziesz musiał przebyć 140 kilometrów na wschód, żeby dotrzeć do twojego punktu startowego. Jest to godne pożałowania, ale konieczne. Teraz każdy kilometr z powrotem jest kilometrem we właściwym kierunku, chociaż odległość między Toronto i Montrealem nie wynosi kilometr.
Ten sam przykład odnosi się do drogi podatkowej. Jeśli obniżamy podatki, to nie jest to jeszcze dywidenda dla każdego, ale jesteśmy bliżej do niej. To tak, jakbyśmy zażądali, żeby kierowca się zatrzymał i zawrócił. Kiedy twój taksówkarz zawraca i odrabia to, co zostało zrobione, czyni on dokładnie tyle dla skrócenia dystansu między tobą a twoim celem każdym kilometrem odwrotu od zachodu, co ty zrobisz później pokonując kilometr między Toronto a Montrealem.
Podobnie, kiedy rząd wyjmuje dolara z twojej kieszeni, wpływa to na twoją siłę nabywczą w ten sam sposób, jakby rząd później wkładał dolara więcej do twojej kieszeni. Prowadzi to do stwierdzenia, że obniżenie podatków jest negatywną dywidendą wobec dywidendy pozytywnej.
Jeśli mamy pojęcie na temat algebry, wiemy, co znaczą znaki – (minus) i + (plus). Znak „plus" oznacza liczbę dodatnią. Znak „minus" – liczbę ujemną. Między liczbami dodatnimi i ujemnymi jest zero (0), które nie jest ani ujemne, ani dodatnie. Dodanie lub odjęcie zera nie zmienia niczego w stosunku do tego, co mieliśmy poprzednio.
Trzeba przejść przez zero idąc z jednej strony na drugą, od liczb ujemnych do dodatnich: …–20, –19… –1, 0, +1, +2… +20…
Liczby ujemne, na lewo od zera, przedstawiają stronę podatkową: im większe cyfry, tym mniej zostaje w kieszeni. Liczby dodatnie, na prawo od zera, przedstawiają stronę dywidendy: im wyższe cyfry, tym więcej mamy.
Dzisiaj żyjemy po ujemnej stronie liczb. Problem polega na tym, żeby przejść na stronę dodatnią. Żeby to zrobić, trzeba przejść przez zero. Z tego względu Kredytowcy Społeczni chcą zniesienia podatków.
Kiedy liczba po ujemnej stronie zmniejsza się, znajdujemy się bliżej zera. Redukując liczby po lewej stronie zyskujemy tyle, co zwiększając liczby po prawej stronie, jeśli robimy to po drugiej stronie. Uczący się algebry wiedzą, że dokładnie taka sama różnica jest pomiędzy –20 a –19, co między +19 a +20.
To wszystko znaczy, że walka przeciwko podatkom jest walką o dywidendę i że przyjęcie obecnego systemu podatkowego oznacza rezygnację z systemu dywidendy, zalecanego przez szkołę Kredytu Społecznego.
– Czy te okoliczności nie są zniechęcające?
– Dlaczego?
– Po pierwsze dlatego, że zniesienie podatków nie obchodzi tych, którzy i tak nie płacą żadnych podatków. Po drugie dlatego, że jesteśmy tak daleko po stronie ujemnej, a wielkość naszych podatków jest tak wysoka, że, odkąd zawrócimy, z pewnością zabierze to cały wiek, żeby przekroczyć zero i przejść na stronę dodatnią, do dywidendy.
– Odpowiem na te dwa zarzuty.
Po pierwsze, każdy płaci podatki, nawet ci, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. Jeśli jesteś biedny, możesz nie płacić podatku dochodowego, ale za każdym razem, kiedy coś kupujesz, płacisz więcej niż cena kosztu produktu. Płacisz za wszystkie podatki zawarte w cenie, które nagromadziły się w różnych fazach produkcji tego towaru, zanim znalazł się on na półkach kupca detalicznego. Wynosi to znacznie więcej niż myślisz.
Po drugie, przekroczenie zera po dokonaniu zwrotu na drodze podatkowej nie zabierze ani jednego wieku, ani 10 lat, ani nawet jednego roku. Ponadto nie można zapominać, że kiedy mówimy o zredukowaniu podatków, nie oznacza to redukcji usług społecznych. Nie byłoby żadnej korzyści z redukcji podatków od nieruchomości, a potem zmuszania wszystkich obywateli do wywożenia swoich śmieci na wysypisko, 10 kilometrów od domu. Podobnie nie byłoby żadnej korzyści z cięć podatków prowincjonalnych, a potem dopuszczenia do tego, żeby drogi zamieniły się w wyboje, a mosty popadły w ruinę.
Kredytowcy Społeczni domagają się cięć podatków bez cięć usług socjalnych. Jest to niemożliwe w obrębie zasad obecnego systemu finansowego. Jest to możliwe tylko w systemie, w którym każda prywatna czy publiczna produkcja jest uważana jedynie za mobilizację zdolności produkcyjnej naszego kraju. Oznacza to, że aby zmniejszyć podatki bez redukcji usług socjalnych, trzeba najpierw odwrócić się plecami do obecnego systemu finansowego i przyjąć system finansowy, który odzwierciedla rzeczywistość – system Kredytu Społecznego.
Tak więc zawrócenie na drodze podatkowej oznacza także zmianę systemu finansowego. Jest to natychmiastowe wejście w system Kredytu Społecznego. Można byłoby wtedy przejść ze strony ujemnej na dodatnią z naddźwiękową prędkością.
Nie ma dlatego żadnej realnej różnicy między żądaniem zniesienia obecnego systemu podatkowego a ustanowieniem systemu dywidendy. W obu wypadkach oznacza to żądanie wprowadzenia systemu Kredytu Społecznego ze wszystkim, co się z tym wiąże.
Istnieją pewni ludzie – wysoko opłacani, kupcy detaliczni itd. – którzy są dużo bardziej zainteresowani redukcją wysokich podatków, jakie muszą płacić, niż dywidendą dla każdego. Z drugiej strony są inni, których jest znacznie więcej – niedostatecznie wynagradzani, bezrobotni, matki pozostające w domu itd. – a którzy nie mają tak naprawdę niczego i to oni są dużo bardziej zainteresowani ideą dywidendy dla każdego. W obu przypadkach wymagany jest Kredyt Społeczny, ponieważ w obecnym systemie finansowym nie jest możliwa ani ujemna, ani dodatnia dywidenda.
Kredytowcy Społeczni korzystają ze wszystkich możliwości. Sprzeciwiają się podatkom, kiedy nadarza się okazja. Sprzeciwiają się, kiedy władze dyskutują na temat pożyczek publicznych (co oznacza podatki w przyszłości). I wyjaśniają, dlaczego się sprzeciwiają. Pokazują, że podatki nie są dzisiaj konieczne oraz ukazują absurd pożyczek publicznych i długów.
Kredytowcy Społeczni stale zalecają dywidendę dla każdego. Wyjaśniają dlaczego: na podstawie prawa każdego do życia, prawa każdego do udziału w owocach postępu, prawa opartego na wielkich możliwościach produkcji, które są powstrzymywane tylko przez sztuczne ograniczenia fałszywego, tyrańskiego, rabunkowego i barbarzyńskiego systemu finansowego.