Przedstawiamy fragmenty różnych homilii, jakie wygłosił papież Benedykt XVI w czasie swojej inspirującej wizyty duszpasterskiej w Stanach Zjednoczonych w dniach 15-20 kwietnia 2008 r.
Narodowe sanktuarium Niepokalanego Poczęcia, Waszyngton, 16 kwietnia
Ameryka jest również krajem wielkiej wiary. Amerykanie wyróżniają się gorliwością religijną i dumni są z przynależności do swej wspólnoty religijnej. Ufają Bogu i nie wahają się przedstawiać w publicznej debacie argumentów moralnych opartych na wierze biblijnej. Poszanowanie wolności wyznania jest głęboko zakorzenione w amerykańskiej świadomości – stanowi czynnik, który sprawił, że do tego kraju ciągnęły całe pokolenia imigrantów, szukających domu, w którym można swobodnie czcić Boga zgodnie ze swą wiarą. (…)
Choć jest prawdą, że kraj ten wyróżnia autentyczny duch religijny, niedostrzegalny wpływ sekularyzacji może jednak oddziaływać na sposób, w jaki ludzie przyzwalają, by ich zachowanie kształtowała wiara. Czy można nazwać konsekwentnym kogoś, kto w niedzielę wyznaje w kościele naszą wiarę, a przez resztę tygodnia uczestniczy w interesach czy praktykach medycznych, które są z tą wiarą sprzeczne? Czy konsekwentni są praktykujący katolicy, którzy nie myślą o ubogich i ludziach z marginesu bądź ich wykorzystują, albo propagują zachowania seksualne niezgodne z katolickim nauczaniem moralnym czy wreszcie głoszą poglądy godzące w prawo każdego człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci? Trzeba przeciwstawiać się wszelkim tendencjom do traktowania religii jako sprawy prywatnej. Tylko wtedy, gdy wiara przenika wszystkie aspekty życia chrześcijan, mogą oni rzeczywiście otworzyć się na przemieniającą moc Ewangelii.
W społeczeństwie zamożnym kolejną przeszkodą utrudniającą spotkanie z Bogiem żywym jest słabo uchwytny wpływ materializmu: bardzo łatwo może on spowodować, że skoncentrujemy uwagę na owym « stokroć więcej », obiecanym przez Boga w tym czasie, zamiast na życiu wiecznym, które obiecuje w przyszłości (Mk 10,30). (…) Nieograniczone niemal możliwości, jakich dostarcza nam nauka i technika, łatwo mogą w nas zrodzić błędne przekonanie, że sami, o własnych siłach możemy zaspokoić nasze najgłębsze potrzeby. Jest to jednak złudzenie. Bez Boga, który obdarza nas tym, czego sami nie możemy osiągnąć (por. Spe salvi, 31), nasze życie jest w istocie puste.
W społeczeństwie, które wysoko ceni osobistą wolność i autonomię, łatwo zapomnieć o tym, że jesteśmy od innych zależni, ale także odpowiedzialni za nich. (…) Zostaliśmy stworzeni jako istoty społeczne, które znajdują spełnienie jedynie w miłości – miłości Boga i bliźniego. (…)
Dzieci mają prawo rozwijać w sobie zdrowe pojmowanie płciowości i jej miejsca w relacjach międzyludzkich. Trzeba im zaoszczędzić poniżających obrazów i brutalnych manipulacji płciowością, tak bardzo dziś rozpowszechnionych. Mają one prawo do wychowania w duchu prawdziwych wartości moralnych, zakorzenionych w godności osoby ludzkiej. (…) Prawdziwa troska o młodych ludzi i o przyszłość naszej cywilizacji wyraża się w uznaniu własnej odpowiedzialności za promowanie prawdziwych wartości moralnych i życie zgodne z nimi, bo tylko dzięki nim człowiek może się rozwijać.
Msza św. na Nationals Park Stadium Waszyngton, 17 kwietnia
Nie sposób zaprzeczyć, że jest to moment przełomowy, i to nie tylko dla Kościoła w Ameryce, ale dla społeczeństwa jako całości. Jest to czas wielkich obietnic, bo widzimy, że członkowie wspólnoty ludzkiej stają się sobie coraz bliżsi i coraz bardziej od siebie zależni. Jednocześnie dostrzegamy przejawy niepokojącego rozpadu najgłębszych fundamentów społeczeństwa: wyobcowanie, gniew i polaryzację poglądów u wielu naszych rodaków; narastanie przemocy; osłabienie wrażliwości moralnej; degenerację stosunków społecznych; a także coraz powszechniejsze zapominanie o Chrystusie i Bogu. Kościół dostrzega także znaki budzące wielkie nadzieje; są one widoczne w dobrze działających parafiach i dynamicznych ruchach, w pełnej entuzjazmu wierze tak wielu młodych ludzi, w wielkiej liczbie osób, które co roku przyjmują wiarę katolicką oraz w coraz większym zainteresowaniu modlitwą i katechezą. Zarazem odczuwa on, niekiedy bardzo boleśnie, istniejące w nim podziały i polaryzację poglądów, a także z niepokojem uświadamia sobie, że wielu ochrzczonych, zamiast być duchowym zaczynem w świecie, wykazuje skłonność do zachowań sprzecznych z prawdą. (…)
Amerykanie zawsze byli narodem nadziei: wasi przodkowie przybyli do tego kraju z nadzieją na nową wolność i nowe perspektywy, ponieważ rozległość niezbadanych terenów budziła w nich nadzieję, że będą mogli rozpocząć nowe życie i zbudować nowy kraj na nowych fundamentach. Oczywiście obietnice te nie obejmowały wszystkich mieszkańców tych ziem. Wystarczy pomyśleć o niesprawiedliwościach, jakich zaznały rdzenne ludy Ameryki oraz ci, którzy siłą zostali tu przywiezieni z Afryki jako niewolnicy. Jednakże nadzieja, nadzieja na przyszłość stanowi bardzo istotny element amerykańskiego charakteru. A chrześcijańska cnota nadziei – nadziei, którą napełnił nasze serca Duch Święty, nadziei, która w nadprzyrodzony sposób oczyszcza nasze dążenia i nadaje im właściwy kierunek, koncentrując je na Panu i Jego planie zbawienia – również ta nadzieja cechowała i nadal cechuje życie katolickiej wspólnoty w tym kraju.
Ufajmy mocy Ducha, który skłania do nawrócenia, uzdrawia wszelkie rany, przezwycięża wszystkie podziały i daje początek nowemu życiu i wolności. Jak bardzo potrzebujemy tych darów! I jak bardzo są one dostępne, zwłaszcza w sakramencie pokuty! Wyzwalająca moc tego sakramentu, w którym nasze uczciwe wyznanie grzechów spotyka się z pełnym miłosierdzia Bożym słowem przebaczenia i pokoju, musi zostać odkryta na nowo i przyswojona przez każdego katolika. Odnowa Kościoła w Ameryce i na całym świecie w dużej mierze jest uzależniona od odnowy praktyki pokuty i dążenia do świętości, a ów sakrament do tego właśnie skłania i to urzeczywistnia.
Wizyta w Organizacji Narodów Zjednoczonych Nowy Jork, 18 kwietnia
W obecnej sytuacji (…) mamy do czynienia z oczywistym paradoksem, jakim jest wielostronny konsensus, który wciąż jest chwiejny, ponieważ w dalszym ciągu jest uzależniony od decyzji nielicznych, podczas gdy problemy świata wymagają od wspólnoty międzynarodowej interwencji w postaci zbiorowego działania.
W istocie, kwestie bezpieczeństwa, cele rozwoju, zmniejszenie nierówności na poziomie lokalnym i światowym, ochrona środowiska, bogactw naturalnych i klimatu wymagają od wszystkich odpowiedzialnych za życie wspólnoty międzynarodowej zgodnego działania i gotowości do pracy w dobrej wierze, z poszanowaniem prawa, na rzecz szerzenia solidarności w najmniej rozwiniętych regionach planety. Mam na myśli w szczególności niektóre kraje Afryki i innych kontynentów, które wciąż pozostają na marginesie autentycznego, integralnego rozwoju i którym w związku z tym grozi, że zaznają jedynie negatywnych skutków globalizacji. (…)
Pierwszorzędnym obowiązkiem każdego państwa jest chronić ludność przed poważnym i systematycznym naruszaniem praw człowieka, jak również przed skutkami kryzysów humanitarnych, których podłożem są przyczyny naturalne bądź działalność człowieka. Gdy dochodzi do sytuacji, w których państwa nie są w stanie zapewnić takiej ochrony, wówczas wspólnota międzynarodowa ma obowiązek zastosować środki prawne przewidziane w Karcie Narodów Zjednoczonych i przez inne narzędzia międzynarodowe. (…)
Odniesienie do godności człowieka, będącej podstawą i celem odpowiedzialności za ochronę wprowadza nas w szczególny temat dominujący w tym roku, w którym przypada 60. rocznica ogłoszenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dokument ten był owocem spotkania różnych tradycji kulturowych i religijnych, które kierowały się wspólnym pragnieniem usytuowania osoby ludzkiej w centrum instytucji, praw i działalności społeczeństw i uznania jej za istotną dla świata kultury, religii i nauki. Prawa człowieka coraz częściej są przedstawiane jako wspólny język i etyczne podłoże relacji międzynarodowych. Podobnie jak ich uniwersalność, również ich niepodzielność i wzajemna zależność są gwarancją ochrony godności człowieka. Jest jednak oczywiste, że prawa uznane i wyłożone w Deklaracji dotyczą każdego człowieka, a to ze względu na wspólne pochodzenie ludzi, będące głównym punktem stwórczego planu Boga co do świata i historii. Prawa te mają swój fundament w prawie naturalnym, zapisanym w sercu człowieka i obecnym w różnych kulturach i cywilizacjach. Oderwanie praw człowieka od tego kontekstu oznaczałoby zawężenie ich zasięgu i ustępstwo wobec koncepcji relatywistycznej, według której znaczenie i interpretacja praw mogłyby ulegać zmianie, a ich uniwersalność można by negować w imię różnych koncepcji kulturowych, politycznych, społecznych czy nawet religijnych. Wielka różnorodność punktów widzenia nie może być wystarczającym powodem, by zapominać, że uniwersalne są nie tylko prawa, lecz także osoba ludzka, która jest podmiotem tych praw.
Życie wspólnoty, zarówno na płaszczyźnie krajowej, jak i międzynarodowej, wyraźnie pokazuje, że poszanowanie praw i gwarancje, które z nich wypływają, są miarą wspólnego dobra, według której ocenia się stosunek między sprawiedliwością i niesprawiedliwością, rozwojem i nędzą, bezpieczeństwem i konfliktami. Propagowanie praw człowieka jest najskuteczniejszą strategią usuwania nierówności między krajami i grupami społecznymi, a także umacnia bezpieczeństwo. Ofiary nędzy i rozpaczy, których ludzka godność jest bezkarnie deptana, na pewno stają się łatwym łupem dla tych, którzy nawołują do przemocy, i przez to same mogą stać się zagrożeniem dla pokoju. (…)
Poszanowanie praw człowieka jest owocem przede wszystkim niezmiennej sprawiedliwości, która również nadaje wiążącą moc międzynarodowym proklamacjom. (…) Jako że prawa i związane z nimi obowiazki są naturalnym następstwem relacji między ludźmi, łatwo jest zapomnieć, że są one owocem powszechnego poczucia sprawiedliwości, opierającego się przede wszystkim na solidarności członków społeczeństwa, a zatem obowiązującego we wszystkich czasach i wszystkie narody. (…) Prawa człowieka muszą być zatem respektowane jako wyraz sprawiedliwości, a nie po prostu dlatego, że ustawodawcy mogą nakazać ich przestrzeganie.
Prawa człowieka muszą oczywiście obejmować prawo do wolności religijnej, rozumianej jako wyraz wymiaru zarazem indywidualnego i wspólnotowego – perspektywa ta uwydatnia jedność osoby, choć wyraźnie odróżnia wymiar obywatela i wierzącego. (…) Nie do pomyślenia jest zatem sytuacja, by wierzący musieli wyrzec się części samych siebie – swej wiary – aby być aktywnymi obywatelami. Nigdy nie powinna zajść konieczność wyparcia się Boga, aby móc korzystać ze swoich praw.
Msza św. na Yankee Stadium Nowy Jork, 20 kwietnia
« Władza »… « posłuszeństwo ». Szczerze mówiąc, dzisiaj nie jest łatwo wypowiadać te słowa. Stanowią one « poważną przeszkodę » dla wielu ludzi żyjących w naszych czasach, zwłaszcza w społeczeństwie, które nie bez racji przywiązuje wielką wagę do wolności osobistej. A przecież w świetle wiary w Jezusa Chrystusa – « drogę i prawdę, i życie » - możemy dostrzec pełne znaczenie, wartość i prawdziwe piękno tych słów. Ewangelia mówi nam, że prawdziwą wolność dzieci Bożych można odnaleźć tylko wtedy, gdy wyrzekamy się siebie, co jest częścią tajemnicy miłości. Jedynie tracąc siebie, jak mówi Pan, naprawdę odnajdujemy siebie (por. Łk 17,33). Prawdziwa wolność rozkwita, kiedy odsuwamy od siebie grzech, który odbiera jasność postrzegania i osłabia wolę, i kiedy odnajdujemy źródło niezwykłego szczęścia w Tym, który jest nieskończoną miłością, wolnością i życiem. « W wypełnianiu Jego woli jest nasz pokój. »
Prawdziwa wolność zatem jest darem Bożej łaski, owocem nawrócenia się na Jego prawdę, która nas wyzwala (por J 8,32). Z tej wolności w prawdzie bierze się nowy i wyzwalający sposób patrzenia na rzeczywistość. Kiedy « przyjmujemy punkt widzenia Chrystusa » (por. Flp 2,5), otwierają się przed nami nowe perspektywy!
Żarliwą modlitwą o nadejście królestwa Bożego jest także nieustanne wypatrywanie znaków jego obecności i praca dla jego wzrostu w każdej dziedzinie życia społecznego. Stawianie czoła wyzwaniom teraźniejszości i przyszłości, z ufnością, że Chrystus zwycięży, a także angażowanie się w budowę Jego królestwa. Nietracenie ducha w obliczu oporu, przeciwności losu i atmosfery skandalu. To przezwyciężanie rozdźwięku między wiarą a życiem i odrzucanie zwodniczych ideologii wolności i szczęścia. To także odrzucanie fałszywej dychotomii pomiędzy wiarą a życiem politycznym, ponieważ, jak twierdzi Sobór Watykański II, « żadna działalność ludzka nawet w sprawach doczesnych nie może być wyjęta spod władzy Boga » (Lumen Gentium, 36).
Minione pokolenia pozostawiły wam imponujące dziedzictwo. Także i w naszych czasach wspólnota katolicka tego kraju wyróżnia się w dawaniu profetycznego świadectwa: w zakresie obrony życia, w wychowaniu młodzieży, w trosce o biednych, chorych i obcokrajowców. Na tym trwałym fundamencie trzeba i dziś zacząć budować przyszłość Kościoła w Ameryce.
Benedykt XVI