Przedstawiamy fragmenty książki ks. dra Stefana Momidłowskiego poświęconej życiu papieża Piusa X, którego polskie pochodzenie jest od lat przedmiotem dociekań historycznych, artykułów i książek. Jedna z wersji mówi, że jego ojciec, polski emigrant Jan Krawiec, przyjął włoskie nazwisko Sarto. Zachowujemy oryginalną pisownię z 1908 r. Książka pt.”Papież Pius X. Życie i prace” ukazała się w Przemyślu w roku 1908 nakładem księgarni A. Juszyńskiego.
Ks. dr Stefan Momidłowski
Rzeczpospolita francuska, poczęta w strumieniach krwi ofiar niewinnie mordowanych, powszechnie ogłasza światu, że ofiary te były potrzebne, by niemi okupić – wolność, równość, braterstwo. Hasło to, wolności, równości, braterstwa, Francya wywiesiła wysoko, donośnie ogłosiła przed światem całym, widnieje ono z murów wszystkich gmachów publicznych Francyi, spoziera ciekawie z murów kościelnych i na katolika, gdy wstępuje w progi swojej świątyni. Gdy trzecia rzeczpospolita przyszła do skutku, gdy po upadku drugiego cesarstwa znowu rząd republikański ster państwa wziął w swoje ręce, zdawało się, że po tylu przejściach strasznych, jakich świadkiem była Francya w przeciągu stu lat niespełna, nastąpi spokój, główny zadatek i ostoja pracy, a hasła republikańskie, głoszące wolność, równość, braterstwo staną się własnością wszystkich.
Tymczasem nie minęło wiele lat, gdy fakta pokazały, że wolność była, ale tylko dla masoneryi, dla żydostwa i dla wszystkich, którzy się im kłaniali ; do równości, braterstwa z „republikanami” nie mogli mieć przystępu katolicy, choć ci rząd republikański uznali, jako rząd prawowity.
Masonerya wydała otwartą wojnę Kościołowi katolickiemu ; Leon XIII gotów był do ustępstw jak najdalej idących, tam naturalnie, gdzie bez naruszenia zasad katolickich mógł ustąpić, byle tylko pokój zachować we Francyi, skołatanej tyloma burzami. Rząd jednak masoński o zgodzie z papieżem nie myślał ; jego zadaniem, otwartym celem – była zupełna zagłada katolicyzmu w tym kraju, który papieże nazywali „pierworodną córą Kościoła”. Pierwszym krokiem było wypędzenie zakonów, za tem poszła laicyzacja szkół, czyli odebranie szkół duchownym, jeżeli takowe gdzie prowadzili, koroną wszystkiego miał być rozdział Kościoła od państwa.
Z chwilą, gdy Pius X zostaje Papieżem, na czele rządu we Francyi, jako prezydent ministrów, stoi Combes, zdecydowany wróg Kościoła, jawny zwolennik loży wolnomularskiej. Te kilka lat, przez które on sprawuje rządy we Francyi, to jedno długie, nieprzerwane pasmo prześladowań, wymierzonych przeciw Kościołowi katolickiemu. Jednem pociągnięciem pióra znosi kilkadziesiąt zgromadzeń zakonnych, pewny, że parlament na wszystko da swe potwierdzenie, zamyka zakonne szkoły, wypędza – często nawet przemocą, przy pomocy wojska – zakonnice bezbronne z klasztorów, jakie one przez wieki całe zamieszkiwały, a ma jeszcze na tyle cynizmu, że w roku 1903 dnia 7 sierpnia na zjeździe nauczycieli i nauczycielek w Marsylii otwarcie wyznał : „Ja sam więcej zdziałałem przeciw kongregacyom zakonnym, niż obydwie izby razem wzięte”1.
Na ten sam czas również przypada inny objaw nienawiści, jaką ział rząd francuski do Kościoła katolickiego. Dnia 13 września tegoż roku 1903 do Bretanii, do miasteczka Tréguier jedzie Combes, minister oświaty Chaumié, by uczestniczyć w odsłonięciu pomnika, wystawionego ku czci Renana2. Mowa, jaką wtedy wygłosił prezydent ministrów, to znowu jeden wylew bluźnierstw, rzuconych przeciw Bogu i przeciw Kościoło wi w katolickiej Bretanii, tuż przed drzwiami kościoła, gdzie właśnie odprawiało się nabożeństwo3.
Obawy zaś przed wybuchem nienawiści strasznej wzmagają się tem więcej, im większy posłuch znachodzą wśród robotników napaści na religię, zupełna bezwyznaniowość, którą jawnie głoszą socyalistyczni agitatorzy4. Jeżeli bowiem robotnikowi przedstawiają państwo, o ustroju socjalistycznym jako największe szczęście dla niego, a w Kościele katolickim każą widzieć stróża dawnego porządku, stróża własności prywatnej, uczciwości, więc cała nienawiść musi się zwracać przeciw religii katolickiej, a prawowierny socyalista z upragnieniem będzie wyglądać chwili, kiedy się spełnią słowa Liebknechta5 : „W czasach, kiedy socyalna demokracya będzie panującą, Kościół katolicki będzie należał do fantastycznych bajek przeszłości”.
Z jakimże bólem serca Pius X, jeszcze jako biskup, lub patryarcha patrzył na niecną robotę agitatorów socyalistycznych, na szerokie masy ludu bałamucone kłamliwemi obietnicami, na tysiące robotników, odwracających się od Boga, od Kościoła, porzucających wiarę katolicką ? Dziś, gdy staje na Piotrowej stolicy, wzrokiem swym sięgać musi i poza Włochy, ku krańcom świata, odczuwać boleśnie każdą ranę, zadawaną Kościołowi, którego stał się pasterzem najwyższym, boleć z powodu każdej duszy, która porzucając Boga, narażała się na zgubę niepowrotną, a będziemy mieli słaby obraz stosunków, w jakich znajdował się Kościół katolicki w chwili, gdy Pius X obejmował nad nim rządy.
Rząd włoski czekał na pierwszą encyklikę papieską z wielką niepewnością ; nie wiedział, jakiemi będą zapatrywania Piusa X. na sprawę rzymską, a pragnął, by nowy papież odezwał się w łonie pojednawczym, czyli innemi słowy, by zrzekł się publicznie swoich praw do Rzymu i do państwa kościelnego.
Wolnomyślne dzienniki włoskie odważyły się w swej niecierpliwości nawet na taką bezczelność, że we wrześniu rozgłosiły encyklikę, z podpisem Piusa X., pełną zasad wolnomyślnych, sprzeczną w niejednem z poglądami Leona XIII. i Piusa IX. ; wnet okazało się, że encyklika była sfałszowaną, że była tylko niesmacznym wymysłem liberalnych gazet włoskich.
Wreszcie dnia 4. października roku 1903. Pius X. odzywa się po raz pierwszy do świata całego, do wszystkich biskupów, w świat śle swą pierwszą encyklikę „E supremi apostolatus cathedra”, nieprzyjaciele Kościoła i wiary doznają niemiłego rozczarowania ; Pius X. w niczem nie odstępuje od zasad swego poprzednika, o żadnych ustępstwach na rzecz wolnomyślnych wcale nie myśli.
Ojciec św. w encyklice swojej przedewszystkiem trwogę swą wyraża na widok przykrych bardzo stosunków, w jakich znachodził się Kościół w chwili, gdy rozpoczyna swe rządy. Zwraca uwagę na największą, chorobę wieku – na szerzącą się bezbożność, dochodzącą wprost do tego, że człowiek tak wynosi się ponad Boga „iż – mówiąc słowy papieża – jakkolwiek nie może w sobie w zupełności zniweczyć znajomości Boga, odrzuciwszy jednak Jego Majestat, świat widzialny uważa jako własną świątynię i w niej czeka na cześć dla siebie i hołdy”.
Loża masońska, która z taką zaciekłością toczyła wojnę z Leonem XIII., nie złożyła broni z chwilą jego śmierci, ale z równą zaciekłością starała się i stara się paraliżować wszystkie prace obecnego papieża.
N. p. dnia 20. września 1904. roku, w rocznicę dnia, w którym, dokonanym został zabór Rzymu, ohydna grabież, krzywda wyrządzona Ojcu św., zebrał się w Rzymie międzynarodowy kongres wolnomyślny, na którym podniósł się przeciw Bogu cały stek najnikczemniejszych bluźnierstw ; przeczono Jego istnieniu, wydano Mu wojnę na wszystkich polach, obmyślano nowe środki, jak panowanie Boże obalić, zniweczyć tak w duszach pojedynczych, jak w rodzinach i w całem społeczeństwie. Twórcy kongresu umyślnie wybrali Rzym, stolicę papiestwa, by tu pod bokiem Ojca św. bluźnić, naigrawać się z Boga, z religii. Rząd włoski, zaprzedany masoneryi, kongresowi oddał do rozporządzenia sale tak zwanego Collegium Romanum, dawnego uniwersytetu Jezuitów. (cdn)
1.) Według Civilta cattolica, r. 1903. IV. str. 235-240.
2.) Ernest Renan, urodzony w Treguier w roku 1823, umarł w Paryżu 1892; początkowo poświęca się stanowi duchownemu, porzuca go jednak, wnet odrzucając wszelką wiarę. Jako badacz starożytności fenickich ma pewne zasługi. Znanym jest w świecie przez swe dzieło bluźniercze, wydane w roku 1863 pt. „Życie Jezusa”, w którem w niegodziwy sposób zohydza postać Boskiego Zbawiciela.
3.) W uroczystości odsłonięcia wzięli udział tylko ministrowie, przedstawiciel akademii francuskiej, żołnierze sprowadzeni dla ich bezpieczeństwa i garstka osób przybyłych z Paryża. Mieszkańcy Tréguier usunęli się zupełnie od obchodu, hańbiącego ich miasteczko, a obrażającego ich najświętsze uczucie religijne.
4.) Wystarczy przytoczyć kilka tylko myśli, rzuconych przez głównych przedstawicieli socjalizmu, na dowód, że zasada, głoszona przez nich: „religia jest rzeczą prywatną”, jest czczem kłamstwem. Tak Liebknecht mówi (25 stycznia 1890): „nową religią dla mas ludu jest socyalna demokracya”; Bebel w parlamencie niemieckim dnia 31 marca 1881 r.: „Na polu religijnem dąży socyalna demokracya do ateizmu” (tj. do bezbożności); na zgromadzeniu w Berlinie 8 września 1890 r. padają słowa: „u przekonanych socyalnych demokratów wiara w Boga sama z siebie upada”. Programy socyalistyczne wprost żądają, by szkoła uzbroiła się przeciw Kościołowi, że „najlepszym środkiem przeciw religii są szkoły” (Protokół zebrania partyi w Halle 1890 r. str. 175 i 177); z nauczania szkolnego należy wyrzucić religię, bo „nauczanie dzieci mącić sprawami religijnemi byłoby fundamentalnym błędem” (Kautsky-Schönlank. Grudsätze und Forderungem, str. 44).
5.) W mowie o Karolu Marksie dnia 11 stycznia 1883.