French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Pieniądz stał się tyrańskim bożkiem

Napisał Louis Even w dniu sobota, 01 grudzień 2001.

Brakuje pieniędzy dla pozbawionych pracy, ale są miliony na finansowanie wojen

Louis Even, który zmarł w 1974 roku, mówił i pisał przez 40 lat o Kredycie Społecz­nym. Nie udało się nam jeszcze opublikować cało­ści jego tak jasnego, logicznego i tak pełnego prawdy naucza­nia. Artykuł, który prezentujemy obecnie został na­pi­sany 40 lat temu. Artykuły Louisa Evena są światłem i drogowskazem dla umysłów, których przewodnikiem był przez całe swoje życie. Jego słowa nie stracą chyba swej skuteczności, na­wet do końca czasów. Są ponadczasowe, tak jak prawda.

Kredyt Społeczny, tak błyskotliwie prezento­wany przez Louisa Evena, jest znakomitą receptą na niedomagania naszego pieniądza. Mógłby on pomóc zorganizować społeczeństwo na zasadach braterstwa, ale nie w zakłamany sposób, propono­wany przez komunistów, ale na sposób chrześci­jański, katolicki, bez odbierania i ograni­czania osobistych swobód i odpowiedzialności. Dzięki Kredytowi Społecznemu, szansa rozwijania wraż­liwości na wartości duchowe byłaby dostępna dla wszystkich. Prywatna przedsiębiorczość i wła­sność prywatna byłyby otoczone pieczołowitą ochroną. Można, tak jak Louis Even, być dobrym katolikiem i jednocześnie być wiernym idei Kre­dytu Społecz­nego. Louis Even, gorliwy katolik, nie sprzeniewie­rzył się swym zasadom, będąc oddanym głosicie­lem Kredytu Społecznego. Elity ka­tolickie, które dzisiaj popierają socjalizm za cenę zdrady swych katolickich przekonań, powinny były raczej prze­studiować i zaakceptować ideę Kredytu Społecz­nego, który nie wymaga wypierania się prawdy.

   Gilberte Côté-Mercier

    

Louis Even

Ustawić rzeczy na właściwym miejscu

W życiu wszystko powinno być na swoim miejscu. To znaczy, że każda rzecz ma być uży­wana zgodnie ze swoim przeznaczeniem. W prze­ciwnym przypadku porządek rzeczy byłby zakłó­cony.

Jeślibyś dziś na przykład znalazł się na polu walki, nie byłbyś chyba zaskoczony zobaczywszy czołgi strzelające do ludzi. Byłoby straszne być świadkiem tego, ale musiałbyś jednak przyznać, że te maszyny są używane zgodnie z celem, dla któ­rego zostały skonstruowane. Czołg jest zrobiony po to, aby razić pociskami, a nie do­wozić ludzi na Mszę św.

Jednakże, gdybyś widział na ulicach miasta samo­chody najeżdżające wprost na przechodniów, a na­wet goniące ich po chodnikach, aby ich przeje­chać, prawdopodobnie uznałbyś taki spektakl za jeszcze bardziej odrażający, niż ten z pola walki. Nie produkuje się samochodów w takim celu.

W kościele ludzie gromadzą się na wspólne modlitwy i Msze; to jest cel, dla którego jest on budowany. Gdyby budynek kościoła był użyty jako skład siana albo garaż dla ciężarówek, byłoby to z pewnością odwrócenie go od jego właściwego celu.

Odwracanie czegoś od jego właściwego celu jest perwersją. Im rzecz jest lepsza, tym bar­dziej perwersja jest poniżająca i zbrodnicza.

Pieniądz jest instrumentem społecznym

System pieniężny jest zapewne, sam w sobie, rzeczą godną podziwu. Jest on jednym z najbar­dziej uży­tecznych wynalazków społecznych. Zo­stał wpro­wadzony, aby wspomagać obsługę eko­nomicznych relacji między ludźmi. Trudno wy­obrazić sobie nasze życie ekonomiczne, szczegól­nie w czasach obecnych, bez pieniądza. Na przy­kład, ruda żelaza jest wydo­bywana w północnej części prowincji Quebec. Jednakże ludzie tam pra­cujący nie żyją z żelaza, nie spożywają żelaza, nie odziewają się w żelazo i nie leczą się rudą żelaza. Potrzebują in­nych produktów, żywności oraz in­nych artykułów, które nie mogą być produkowane w północnym Quebeku. Ludzie ci nie mogą także bezpośrednio wymieniać swojej rudy na inne po­trzebne im rzeczy: przedsiębior­stwa kupujące rudę nie zajmują się uprawą ziemi i nie mogą oferować zboża ani warzyw w zamian za rudę. Wszystko jest rozwiązane dzięki systemowi pieniężnemu. Gór­nicy otrzymują pieniądze za ich produkty. Z kolei sami mogą kupować za pieniądze otrzymane za swoją rudę te artykuły, które są im potrzebne, nie­zależnie od ich miejsca pochodzenia.

To samo odbywa się w innych dziedzinach ży­cia ekonomicznego. Pieniądz jest instrumentem akceptowanym i używanym przez każdego. Zatem system pieniężny jest instytucją społeczną ze swej natury.

Pieniądz nie na swoim miejscu

Dokładniej mówiąc, perwersja, która odwró­ciła pieniądze od ich właściwego celu uczyniła z nich broń do kontroli, bardziej niż narzędzie prze­znaczone do obsługi. Perwersja ta wypaczyła całą sferę życia ekonomicznego. Współczesny pie­niądz został narzucony ludzkości jako bóg, jednak nie jako bóg dobroci, ale wymagający i tyrański bo­żek, któremu cała sfera ekonomicznej aktywności musi służyć.

Pieniądz stał się warunkiem koniecznym i celem ostatecznym każdego przedsięwzięcia ekonomicznego, które przecież powinno być przede wszystkim pomyślane i zorientowane na służenie potrzebom ludzkim.

Pole warto uprawiać wtedy, gdy przynosi duży dochód. Jeśli pole daje tylko pszenicę i żadnych pieniędzy, jest pozostawiane jako ugór.

Buty produkuje się wtedy, gdy ma się propo­zycję zapłaty za nie. Gdy wiadomo, że nie bę­dzie zapłaty, to nawet jeśli byłoby mnóstwo ludzi bez butów, produkcja obuwia byłaby zatrzymana. I odwrotnie, jeśli są propozycje pieniężne na rynku obuwniczym, to choćby wszyscy już mieli dość butów, produkcja jest kontynuowana.

Te same ręce i umysły, ci sami ludzie two­rzący jeden rodzaj produktu, przedzierzgną się w przed­siębiorców w innej gałęzi produkcji, jeśli tylko ten pierwszy produkt nie przynosi zysku, a drugi go daje: traktory dzisiaj, artyleryjskie działa jutro; to­nik dziś, szkodliwy alkohol jutro, zależnie od pro­fitu.

Pracownik, podobnie jak jego przełożony, jest zmuszany służyć temu samemu tyrańskiemu boż­kowi. Idzie tam, gdzie jest zarobek, czy to będzie budowa domów, czy też przemysł zbroje­niowy. Zapewne jest to jego chleb powszedni, który stale musi zdobywać. Aby zapewnić byt żo­nie i dzie­ciom, musi zabiegać o zdobywanie utrzymania gdziekolwiek, byle tylko co tydzień otrzymywał zapłatę, nieważne czy praca ta służy życiu, czy też szerzy śmierć. Czy rzeczywiście może się on tym przejmować, kiedy w większości wypadków nie wie nawet, do czego będą użyte produkty jego pracy? Drwal pracujący w lesie, chemik, czy pra­cownik papierni pracują, bo otrzymują za to pie­niądze i nie zastanawiają się nad tym, czy na pro­dukowanym papierze będą drukowane opisy Wiel­kopostnych umartwień, czy też publikacje porno­graficzne – nie przejmują się tym zupełnie. Odpo­wiedzialność pracownika nie idzie dalej, niż wy­płata.

Nie oskarżamy tu pracownika. Jest on po pro­stu niewolnikiem skazanym, by służyć produkcji dającej mu pieniądze; w przeciw­nym przypadku umarłby z głodu razem ze swoją rodziną.

Pieniądz tyrańskim bożkiem

Bożek ten domaga się swej supremacji nie tylko w dziedzinie decyzji ekonomicznych. Jak Moloch u Ammonitów albo Minotaur u Greków, żąda on danin złożonych z istnień ludzkich. Nie sposób tu wyliczyć wszystkich jego ofiar. Jego po­stępowanie może wstrzymać całą działalność pro­duk­cyjną, sparaliżować dystrybucję produktów, wpę­dzić miliony ludzi w głód, w niedostatek wszel­kiego rodzaju, podczas gdy wokoło piętrzą się produkty w ogromnym nadmiarze. Wszystko wskazuje na to, że ten tyrański bożek ma złośliwą przyjemność w utrudnianiu życia i szkodzeniu ro­dzinom, gdy produkty gromadzone są w nadmiarze w obliczu bardzo pilnych potrzeb ludzi. Setki ty­sięcy pozbawionych pracy doświadczyło tego na własnej skórze.

Potęga pieniądza może zniweczyć najlepsze przedsięwzięcia, nawet te powzięte przez aposto­łów Ewangelii. Czy rozpostarte bezradnie ręce na­szych misjonarzy, albo dyrektorów organizacji do­broczynnych w naszym kraju nie są tego dowo­dem?

Jest to bożek dysponujący przerażającą mocą, ale także bożek niezgody, podziałów i konfliktów. Co podpuszcza jednego przeciw drugiemu, praco­dawcę i pracownika, sprzedającego i kupującego, właściciela domu i lokatora? Co powoduje kłótnie wśród małżonków? Co niszczy jedność wśród członków jednej rodziny i powoduje, że dom ro­dzinny staje się nędznym hotelem złożonym z kilku oddzielnych pokojów? Co jest przyczyną czterech piątych spraw sądowych?

Ten bożek musi zostać zdetronizowany

Tak, jest to ten tyrański bożek, który kontro­luje życie prywatne każdego człowieka jak i wszystkie przejawy życia społecznego, bożek, któ­rego Społeczni Kredytowcy chcą obalić.

Nie chcą oni zlikwidować systemu pienięż­nego, ale raczej przywrócić należną mu rolę, właściwą funkcję, którą jest służenie, a nie cie­miężenie.

Podobnie jak każdy idol, ten mocny bożek jest sztucz­nym tworem, utworzonym przez człowieka. Jego sztuczna natura została obnażona przed całym światem, w każdym cywilizowanym kraju, we wrześniu 1939 roku, kiedy to ludzie na świecie uj­rzeli pieniądze, które nagle pojawiły się znikąd w milionach, w setkach milionów, po dziesięciu la­tach prawie zu­pełnego braku pieniędzy na całym świecie. Ude­rzenie jakiej czarodziejskiej różdżki sprawiło taki napływ pieniędzy? Uderzenie wypo­wiedzenia wojny!

I przecież nie było ani jednego takiego przy­padku w ciągu sześciu lat wojny, aby rząd jakiegoś kraju biorącego w niej udział stwierdził: „Musimy zakończyć walkę, gdyż brak jest pieniędzy". Nie zdarzyło się to nigdy. Tylko zasoby ludzi i mate­riałów odgrywały rolę.

Z dnia na dzień, bez­robotni skazani uprzednio na śmierć z po­wodu ubóstwa, zaczęli być pilnie poszukiwani jako kandydaci na żoł­nierzy lub pracownicy do produkcji amunicji. Miliony, miliardy były wy­płacane tak szybko, jak szybko rosły zastępy zabijających i jak szybko wzrastał potencjał produkcji służącej do zabijania.

Przyjść po tym i mówić na temat problemu pieniędzy, gdzie nie istnieje problem produktów, jest farsą, którą tylko ludzie naiwni mogą prze­łknąć.

Jeśli rząd, konsument czasu wojny, mógł otrzymywać pieniądze tak szybko, to obywatele, konsumenci czasu pokoju, mogą je równie do­brze tak szybko otrzymywać. Nie ma tu żad­nych technicznych przeszkód. Jest to tylko kwe­stia decyzji. Racjonowanie pieniędzy wtedy, gdy kończy się czas zabijania, a nastaje czas, w któ­rym wielka liczba pracowników może produ­kować dobra odpowiadające na normalne po­trzeby ludzi i rodzin, jest przejawem diabo­licz­nej tyranii.

Wszyscy rozumiejący ideę Kredytu Społecz­nego powinni stanąć razem i przywołać wszystkie patriotyczne siły w kraju do przeciwstawienia się tej tyranii. Nie możemy akceptować kryzysów ma­sowo produkujących ludzi biednych i odrzucić wojny masowo produkujące ofiary.

W służbie produkcji

Ilość pieniędzy musi być regulowana przez zdolność produk­cyjną, zamiast ograniczania zdolności produkcyjnej przez ilość pieniędzy.

Jest to kompletny absurd, gdy miasta lub pro­wincje są zobowiązane rezygnować z niezbędnych dla nich i fizycznie możliwych do realizacji prac publicznych, pod pretek­stem braku środków finan­sowych. Jest to absurd, gdy urzędy publiczne, jak np. rady miejskie, muszą wpędzać swą ludność w długi wobec tych, którzy nie produkują niczego, po to, aby uzyskać od nich pozwolenie na zatrud­nie­nie pracowników i użycie materiałów, które cze­kają.

W służbie dystrybucji

System finansowy powinien istnieć po to, żeby rozprowadzać dobra. Składa się na to ustalenie cen produk­tów, a następnie dystrybu­cja siły nabywczej wśród obywateli, którzy wy­biorą spośród dóbr te, które będą odpowiadały ich po­trzebom. Ceny i siła nabywcza powinny być zrów­noważone, w przeciwnym przypadku bowiem dystrybucja przebiegałaby nieprawi­dłowo.

Ponieważ każdy człowiek ma potrzeby, każdy musi posiadać pewną siłę nabywczą. Po­trzeby te są związane z osobą ludzką, toteż i prawo do używania dóbr musi być także zwią­zane z osobą ludz­ką, i to od kołyski do grobu. W przeciw­nym przypadku dobra nie służą już wię­cej potrzebom.

Kredyt Społeczny podaje tu rozwiązanie. Jest nim okresowa dy­widenda dla każdego, od urodze­nia do śmierci.

Obecny system dystrybucji nie może zagwa­rantować każdemu udziału w dobrach ziem­skich, ponieważ łączy on prawo do dóbr wy­łącznie z zatrudnieniem. Nie każdy jest zatrud­niony. Postęp technologiczny prowadzi do ob­ni­żania poziomu zatrudnienia przy jednocze­snym wzroście produkcji.

Nie można odżywiać się zatrud­nieniem, ale trzeba do tego użyć artykułów spo­żywczych. Nie można ubierać się w swoje zatrud­nienie, ale trzeba mieć ubranie. Prawo do dóbr powinno więc być regulowane według obecności dóbr oferowanych, by odpowiedzieć na ludzkie potrzeby, a nie we­dług obecności człowieka w przedsiębiorstwie produk­cyjnym.

Jeżeli produkt może być wytworzony bez pracy ludzkiej, to prawo do produktów musi przysługiwać bez potrzeby zatrudnienia. Utrzymywanie konieczności zatrudnienia, żeby mieć prawo do życia w czasach, gdy wynalazki, maszyny i usprawnienia procesów produkcyj­nych mają wyraźny cel redukcji pracy ludzkiej, oznacza, że postęp jest karą zamiast być wy­zwole­niem.

Rozwiązaniem jest Kredyt Społeczny

Kredyt Społeczny proponuje rozwiązanie. Żadna inna konkurencyjna propozycja mu nie do­równuje.

Rozliczne programy socjalne przyznają, przez samo swoje istnienie, że dystrybucja praw do pro­duktów jest źle zorganizowana. Takie rozwiązania, w głównej mierze fiskalne, nie kory­gują tej nie­właściwej dystrybucji; raczej zezwalają na jej kontynuowanie, podczas gdy w tym samym czasie próbują łagodzić jej efekty.

Kredyt Społeczny, gdyby został wprowadzony w życie, usunąłby ten defekt dystrybucji. Rozpro­wadzałby on całkowitą siłę nabywczą odpowiada­jącą całkowitej produkcji. Poprzez dywidendę dla każdego, zapewniałby każdemu obywatelowi udział w tej sile nabywczej, w wymiarze co naj­mniej wystarczającym, aby zaspo­koić podstawowe potrzeby życiowe.

Nie przez partię polityczną

Kredyt Społeczny jest inną koncepcją dystry­bucji dóbr. Jest to koncepcja, która jest bardziej dostosowana do osoby ludzkiej i do postępu w dziedzinie środków produkcji. Jednakże koncep­cja ta musi zdobyć powszechną akceptację, żeby mo­gła zwyciężyć tak, by prawidłowo regulować życie ekonomiczne.

Nie zakłada to w ogóle przejęcia władzy przez polityczną partię Kredytu Spo­łecznego. Odwrotnie, partia polityczna dzieli i zamyka drzwi i umysły. Zamiast tego powinna się zro­dzić jedność na bazie wspólnej wizji, która przekształcona w rzeczywistość, pozwoliłaby ekonomii osiągnąć właściwy jej cel: zaspokoje­nie ludzkich potrzeb.

Ekonomia Kredytu Społecznego to taka eko­nomia, która służy bardziej braterstwu społeczno­ści i lepszemu światu.

Louis Even

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com