Jak we wszystkich innych krajach, Finansjera zarządziła śmierć małych gospodarstw rolnych w Polsce, gdyż globalizm nie może ich ścierpieć. Polscy rolnicy nie pozwolili komunistom zająć swojej ziemi w 1950 r. Teraz nie chcą zezwolić Finansjerze na uczynienie tego samego.
Poniższy artykuł zastał zaczerpnięty z tygodnika "The Wonderer" z 10 stycznia 2002 r., pisma katolicko-konserwatywnego, uważanego za jedno z lepszych pism w Stanach Zjednoczonych. Zdecydowaliśmy się na zamieszczenie tego artykułu w naszym piśmie, ażeby Polacy, a zwłaszcza polscy rolnicy dowiedzieli się, co naprawdę pisze się o nas na Zachodzie. Artykuł przedstawia bezlitosną i brutalną rzeczywistość, jaka zaistniała w innych krajach. Weźmy sobie ten krótki artykuł głęboko do serca i zastanówmy się: dokąd tak naprawdę idziemy!
WARSZAWA – Podczas gdy Polska zbliża się w kierunku "pełnego uczestnictwa" w Unii Europejskiej, jej mocne chłopstwo może zostać skierowane na śmietnik historii, jako ofiara brukselskiej biurokratycznej skuteczności, donosi Christian Science Monitor z 2 stycznia 2002 r.
W relacji ze Stryszowa Aric Farnam ujawnił, że polityka rolna UE żąda likwidacji wszystkich gospodarstw rolnych poniżej 10 akrów (4,047 hektara) – kara śmierci, która dotknie 1,6 miliona spośród 2 milionów polskich gospodarstw.
"Małorolni chłopi występują przeciwko polityce rolnej pod tytułem wielkie jest piękne prowadzonej przez Unię Europejską, do której Polska ma nadzieję dołączyć w roku 2004", pisał Farnam.
Przez wiele lat polscy rolnicy cierpieli przez politykę rolną UE, prowadzącą do strajków, blokad drogowych, demonstracji, i antyunijnych zapatrywań, wynikiem czego było niespodziewanie mocne stanowisko podczas ostatnich wyborów wrześniowych, gdzie nieoczekiwanie 10,2% głosów zostało oddanych na partie antyunijne.
Jednym z głównych czynników strachu prowadzącego do zadziwiająco silnych manifestacji, podejmowanych przez Ligę Polskich Rodzin, katolicką partię o twardej linii, było podejrzenie, że duża część zachodniej Polski – serce polskiego rolnictwa – może popaść w ręce bogatych obcokrajowców, szukających taniej ziemi i dobrze utrzymanych gospodarstw i majątków.
Farnam poinformował, że brukselscy biurokraci twierdzą, iż małe polskie gospodarstwa są "nieefektywne, niehigieniczne i wiecznie ubogie. Polityka rolna UE wymaga, żeby Polska zmodernizowała i zrestrukturyzowała swój sektor rolniczy w ciągu następnych ośmiu miesięcy. Oznacza to wprowadzenie regulacji, która może wstrzymać sprzedaż produktów z małych gospodarstw, co wyrzuci ponad milion rolników z ich ziemi.
"Ale większość polskich rolników mówi NIE, obawiając się, że znajdą się w biedniejszej nawet klasie bezrobotnych z miast."
Farnam zacytował jednego z drobnych rolników, który powiedział: "Komuniści próbowali wyrzucić nas z naszej ziemi w latach 1950. i nie udało im się. My zostajemy. To jest jedyny sposób życia, jaki znamy i jaki nam odpowiada. Kim są ci politycy, którzy mówią, że nasze gospodarstwa są biedne?"
"Przeciętny gospodarz tutaj w południowej Polsce posiada tylko ok. 10 akrów ziemi (4 hektary), ale większość z nich ma wygodny dom, samochód i nawet pewne inne luksusy", pisał Farnam, „mimo że ich produkty sprzedawane są prawie za nic: 5 centów za funt (0,45 kg) zboża, a 5 galonów (1 galon = 3,78 l) mleka kosztuje 4 dolary."
"W rocznym raporcie o stanie państw kandydujących do Unii, przedstawionym w zeszłym miesiącu, UE uznała wielką liczbę małych, nieefektywnych gospodarstw rolnych w Polsce za jedną z najpoważniejszych barier w procesie przystąpienia do Unii. 25% społeczeństwa w Polsce zatrudnione jest w rolnictwie, w przeciwieństwie do 4% w UE."
"Komisja Europejska", kontynuuje Farnam, „utrzymuje, że polscy rolnicy nie zostaną zakwalifikowani do otrzymywania takich samych subsydiów, jak dawni członkowie Unii, lecz w dalszym ciągu będą musieli spełniać standardy wyznaczone dla większych i nowocześniejszych gospodarstw, pozostawiając wielu Polaków zastanawiających się, czy przystąpienie do UE jest warte tego trudu. Od 1996 r. wstępna restrukturyzacja i wprowadzenie standardów UE przyczyniło się do spadku dochodu z gospodarstw rolnych w Polsce o więcej niż 30%. Problem ten związany jest z masowym napływem subsydiowanych produktów z uprzemysłowionych gospodarstw rolnych z zachodniej Europy, zalewających polski rynek..."
"Prominentny brytyjski działacz i doradca rządu brytyjskiego, sir Julian Rose przemawiał ostatniej wiosny do polskiego parlamentu, prosząc polski rząd, żeby nie poddawał się wyznaczonym przez UE terminom rozporządzeń."
"Według Rose'a, ta sama polityka zdewastowała jego kraj, pozbawiając 1,2 miliona brytyjskich rolników działalności gospodarczej i zmniejszając dochody pozostałych gospodarstw o 70%. Rezultatem, dodał, było zanieczyszczenie, utrata biologicznej różnorodności, epidemie wśród zwierząt, niezdrowa żywność i rozbite społeczeństwo."
"'Jestem w Polsce, żeby pobudzić was do walki o przyszłość waszych pięknych, urozmaiconych, gospodarstw o małej skali', powiedział.'Powiedzcie NIE dla etyki intensywnych gospodarstw rolnych, która zniszczyła mój kraj'." – koniec cytatu z The Wanderer.
Niestety kampania redukcji liczby gospodarstw rolnych jest globalna i np. Kanada nie jest tu wyjątkiem. Artykuł opublikowany w Canadian Press 23 lutego 2002 r. donosił, że „kanadyjski przemysł rolniczy został dotknięty największym spadkiem zatrudnienia w ostatnich 35 latach, według raportu Urzędu Statystycznego Kanady (Statistics Canada), opublikowanego 22 lutego. Liczby z lat 1998 do 2001 pokazują spadek zatrudnienia w rolnictwie kanadyjskim o 26%, pozostawiając w przemyśle tylko 313 000 zatrudnionych na koniec 2001 r."
„Raport mówi też, że liczba rolników osiągających wiek emerytalny jest również wysoka, z 15% odchodzących na emeryturę w ciągu najbliższych pięciu lat. Dochody z rolnictwa pozostają prawie na tym samym poziomie od 1996 r. i stale obniżały się w ciągu ostatnich 25 lat. W 1975 r. dochód netto wszystkich gospodarstw rolnych Kanady wynosił 2,6 miliarda dolarów i był znacząco wyższy od dochodu z ostatniego roku, który wyniósł 1,1 miliarda."
Polscy rolnicy, którzy widzą przykłady doprowadzonych do upadku rolników z innych krajów, mają absolutnie rację broniąc swoich małych gospodarstw. Papież Jan XXIII napisał w swojej encyklice Mater et magistra (n. 115): „Dlatego […] nietrudno będzie władzom państwowym stosować taką politykę gospodarczą i społeczną, która ułatwiałaby jak najszerszy dostęp do prywatnego posiadania takich rzeczy, jak np. trwałe dobra konsumpcyjne, dom mieszkalny, posiadłość ziemska, narzędzia pracy niezbędne w warsztatach rzemieślniczych i jednorodzinnych gospodarstwach rolnych, udziały pieniężne w średnich czy wielkich przedsiębiorstwach."
Wzywajmy do wprowadzenia zasad Kredytu Społecznego w życie, żeby uwolnić rolników i wszystkich mieszkańców ziemi ze szponów międzynarodowej finansjery!