Drodzy rodacy!
Dla nas, którzy wówczas, w 1944 roku, przeżywaliśmy straszliwe nasilenie presji okupacyjnej, dla Polski, która znajdowała się w przededniu powstania warszawskiego, bitwa [pod Monte Cassino] była nowym potwierdzeniem owej niezłomnej woli życia, dążenia do pełnej niepodległości Ojczyzny, które nie opuszczały nas ani na chwilę. Na Monte Cassino walczył żołnierz polski, tu ginął, tu przelewał swoją krew z myślą o Ojczyźnie, która dla nas tak bardzo umiłowaną jest Matką właśnie dlatego, że miłość do niej tylu domaga się ofiar i wyrzeczeń. (…)
Bo przecież taką właśnie słuszną sprawą było i nie przestaje nigdy być prawo narodu do istnienia, do niepodległego bytu, do życia społecznego w duchu własnych przekonań, narodowych i religijnych tradycji, do suwerenności własnego państwa. To prawo narodu pogwałcone podczas ponad sto lat trwających rozbiorów, zostało brutalnie pogwałcone i zagrożone na nowo we wrześniu 1939 roku.
Msza święta dla Polaków na cmentarzu, Monte Cassino, 17 maja 1979 r.
Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. (…) Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z was – bez Chrystusa. (…) Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu. (…)
Stoimy w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza. (…) Na ilu to miejscach Europy i świata przemawiał swoją śmiercią, że nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie?
Msza święta na placu Zwycięstwa, Warszawa, 2 czerwca 1979 r.
W 1656 r., w katedrze lwowskiej, Maryja została nazwana uroczyście przez monarchę [króla Jana Kazimierza], przez władcę tej ziemi, Królową Korony Polskiej. Jesteśmy dziedzicami tego tytułu i wielkich ślubów!
Nawiedzenie sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, Jasna Góra, 4 czerwca 1979 r.
Polska piastowska, która już od roku 968 cepit habere episcopum w Poznaniu – wcześnie stosunkowo, bo już trzydzieści cztery lata po chrzcie Mieszka, otrzymała własną organizację kościelną: metropolię w Gnieźnie ze stolicami biskupimi w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. (…) Rok tysiączny jest datą, którą słusznie łączy się z datą chrztu – rokiem 966. (…)
Kiedy w roku tysiącznym powstała w Polsce podstawowa struktura ustroju hierarchicznego Kościoła, powstawała ona od początku w jedności hierarchicznej z ustrojem Kościoła powszechnego – w relacji do Stolicy Apostolskiej. W relacji tej struktura Kościoła w Ojczyźnie naszej trwa nieprzerwanie do naszych czasów: to jest jakiś dar Opatrzności, za który musimy nie tylko my szczególnie dziękować, ale także i naród z nami.
Dzięki temu Polska jest katolicka. Powiem: dzięki temu Polska jest Polską. Jest też „zawsze wierna".
Spotkanie z Konferencją Episkopatu Polski, Częstochowa, 5 czerwca 1979 r.
Dziś, kiedy naród nasz przechodzi przez nową próbę [stan wojenny – red.], wołamy głośno wobec Ciebie, Matko Jasnogórska: w Polsce nie może brakować miejsca dla Polaków!
Każdy człowiek ma prawo do swojej Ojczyzny – nikt nie może być skazywany na emigrację.
Do Polaków podczas audiencji generalnej, Watykan, 28 kwietnia 1982 r.
A wydarzenia bliższe nam, z tych lat, zdają się mieć podobną wymowę. Jesteśmy świadomi, że te wydarzenia z lat osiemdziesiątych, związane ze słowem „Solidarność", mają także jakąś wielką nośność w życiu narodu, w jego dążeniu do tożsamości, woli kształtowania przyszłości. Chociaż spadło na niego doświadczenie dziejowe, to nie tracimy przeświadczenia, przekonania, że te treści i te wydarzenia również, jak niegdyś Konstytucja 3 Maja, będą kształtowały życie narodu. Dlatego, bo pochodzą z jego ducha, odpowiadają jego duchowi, a naród musi żyć swoim własnym duchem, jeżeli ma żyć!
Msza święta dla pielgrzymów polskich, Watykan, 3 maja 1982 r.
Pani Jasnogórska! (…) Jako Królową Polski wzywamy Cię, Bogarodzico, od roku 1656, kiedy to po pamiętnym „potopie" nazwał Cię tym wezwaniem król polski Jan Kazimierz, oddając „pod Twoją obronę" swoje ziemskie królestwo. (…)
Zaborcza przemoc potrafiła na okres całego z górą wieku wymazać państwo polskie i Rzeczpospolitą z map Europy. Jednakże Królowa Polski ani przez chwilę nie przestała panować nad Polakami. Polska istniała dzięki swojej Królowej.
Do Polaków podczas audiencji generalnej, Watykan, 5 maja 1982 r.
W roku 1983 na szerokie tło naszego polskiego tysiąclecia i zarazem jasnogórskiego sześćsetlecia rzuca się jasnym refleksem historyczna data sprzed trzystu lat: odsiecz Wiednia, wiktoria wiedeńska! Jest to rocznica, która łączy nas wszystkich Polaków, a także naszych sąsiadów z południa oraz z zachodu – bliższych i dalszych. Tak jak przed trzystu laty połączyło nas wspólne zagrożenie, tak samo po trzystu latach – rocznica walki i zwycięstwa. (…)
O zwycięstwie król zawiadomił Stolicę Apostolską w znamiennych słowach: Venimus, vidimus, Deus vicit – przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył. Te słowa chrześcijańskiego władcy wpisują się głęboko zarówno w Tysiąclecie naszego Chrztu, jak też w tegoroczny Jubileusz Jasnogórski. Jan III Sobieski pielgrzymował podczas swojej wyprawy wiedeńskiej na Jasną Górę i do innych sanktuariów maryjnych. (…)
Naród również w ciągu swych dziejów odnosi zwycięstwa, z których się raduje – tak jak raduje się w tym roku wiktorią wiedeńską – ale, z drugiej strony, ponosi klęski, które go bolą. Tych klęsk na przestrzeni ostatnich stuleci było wiele. Nie powiedzielibyśmy całej prawdy, gdyby stwierdzić, że były to tylko klęski polityczne aż do utraty niepodległości. Były to również klęski moralne: upadek moralności w czasach saskich, zatrata wrażliwości na dobro wspólne aż do karygodnych przestępstw przeciwko własnej Ojczyźnie. Ale przecież już druga połowa XVIII wieku przynosi zdecydowane wysiłki w kierunku społecznej, kulturalnej i politycznej odnowy. Wystarczy wspomnieć Komisję Edukacyjną, a nade wszystko Konstytucję 3 Maja. Na tle tych wysiłków cios zadany Pierwszej Rzeczypospolitej przez państwa dokonujące rozbioru Polski był straszliwą krzywdą dziejową, pogwałceniem praw narodu i porządku międzynarodowego.
(…) poprzez cały wiek XIX trwały niestrudzone wysiłki zmierzające do odbudowy moralnej oraz do odzyskania niepodległości politycznej, co nastąpiło w wyniku pierwszej wojny światowej. Mówię o tym dlatego, że dzieje narodu wpisują się w nasz ojczysty jubileusz sześciu wieków obecności Maryi – Królowej Polski na Jasnej Górze. Tam też znajdują swój głęboki rezonans zwycięstwa i klęski. Stamtąd stale idzie wezwanie, ażeby nie poddawać się klęsce, ale szukać dróg do zwycięstwa.
Msza święta na Stadionie Dziesięciolecia, Warszawa, 17 czerwca 1983 r.
Naród zachował, mimo przeszło stu lat niewoli, swoją tożsamość dzięki własnej kulturze. Dlatego, że byli w narodzie ludzie tacy jak Maksymilian Kolbe, Urszula Ledóchowska, Rafał Kalinowski, Albert Chmielowski, ludzie, którzy pomagali do wewnętrznej przemiany człowieka, do wewnętrznej wolności, w oparciu o którą rozwijała się świadomość narodowa. Kultura to dzieła literackie, plastyczne, muzyczne, to dzieła historyków. Ale kultura to przede wszystkim człowiek i jaki jest człowiek, taki będzie naród. Jeśli będzie on moralnie zdrowy, jeśli będzie żył z Chrystusem, to będzie spełniał również swoje polskie czy polonijne zadania i powołania. Zachowa w następujących po sobie pokoleniach świadomość przynależności do polskiego narodu, do polskiej kultury, tak głęboko zakorzenionej w chrześcijaństwie.
Audiencja dla Polaków z okazji czterdziestej rocznicy bitwy pod Monte Cassino, Watykan, 17 maja 1984 r.
Tak więc miesiąc sierpień jest dla nas miesiącem szczególnych wspomnień. Wspominamy rok 1920, wspominamy także rok 1980, sierpień 1980 roku, który zaznaczył się szczególnie na tle naszych współczesnych dziejów, wyraził dążenie społeczeństwa polskiego, a zwłaszcza społeczności świata pracy do sprawiedliwości i samorządności we własnej Ojczyźnie. Stał się też ten sierpień 1980 roku początkiem związku zawodowego „Solidarność". To wszystko wspominamy, to wszystko czynimy treścią naszej refleksji, a także naszej modlitwy.
Audiencja dla pielgrzymów polskich, Castel Gandolfo, 5 sierpnia 1985 r.
Jest to dokument niesłychanie ważny w dziejach Kościoła, w dziejach naszego narodu. (…) Do posłannictwa Kościoła należy bowiem głosić prawo ładu, głosić ład w różnych dziedzinach i w różnych zakresach życia ludzkiego, prawo moralne również w dziedzinie społecznej, w dziedzinie życia społecznego. Właśnie śluby Jana Kazimierza są wyrazem tej świadomości od strony człowieka, który sprawował władzę polityczną w ówczesnym państwie. Są wyrazem tej świadomości, że porządek polityczno-społeczny, można by powiedzieć więcej jeszcze: polityczno-społeczno-ekonomiczny, nie może się kształtować bez pełnego respektowania zasad moralności, zasad moralności społecznej. Są więc śluby Jana Kazimierza równocześnie ogromnie ważnym ogniwem w historii nauki społecznej Kościoła, w naszej rodzimej historii, i nie tylko w naszej rodzimej, w powszechnej historii nauki społecznej Kościoła.
(…) w dalszym ciągu bowiem sprawa suwerenności, czyli niepodległości naszej Ojczyzny pozostaje najgłębiej swoimi korzeniami związana z inną sprawą, ze sprawą suwerenności społeczeństwa, narodu, w tym współczesnym państwie polskim. Niejednokrotnie podczas moich podróży, pielgrzymek do Ojczyzny, także podczas tej ostatniej, mówiłem o tym w słowach zupełnie jednoznacznych: tylko wówczas można mówić o suwerenności, niepodległości narodu, kiedy w tym narodzie naród jest suwerenny, jest niepodległy, kiedy o wszystkich sprawach swojego życia wspólnego on sam może stanowić i faktycznie stanowi.
Msza święta dla pielgrzymów polskich, Watykan, 3 maja 1988 r.
Jan Paweł II