Przerwa obiadowa w którejś ze szkolnych stołówek w hrabstwie Pinellas na Florydzie: uczniowie nakładają dania na tace, podchodzą do kasy, machają ręką… i siadają z kolegami przy stolikach. Przy kasach w tamtejszych szkołach zainstalowano niewielkie (mniejsze od pudełka zapałek) czujniki, identyfikujące poszczególne osoby na podstawie układu naczyń krwionośnych dłoni. Żeby zapłacić za obiad, uczniowie nie potrzebują ani karty płatniczej, ani gotówki – funkcję portfela pełnią ich ręce.
Dzięki opracowanemu przez firmę Jujitsu systemowi PalmSecure kolejka do kasy przesuwa się znacznie szybciej, co jest bardzo ważne przy 30-minutowych przerwach obiadowych. W tę samą technologię zainwestowała organizacja Carolinas Healthcare System zarządzająca ponad 30 szpitalami – PalmSecure pozwala na identyfikację 1,8 mln pacjentów, niezależnie od stanu ich świadomości. Jako dodatkową autoryzację transakcji stosuje go również japoński Bank of Tokio-Mitsubishi UFJ.
Do identyfikacji biometrycznej można wykorzystać różne cechy fizyczne, jednak niewiele z nich jest jednocześnie wystarczająco unikatowych i łatwo dostępnych. Odciski palców i rysy twarzy nie są tak wyjątkowe, jak można by się spodziewać i czasem dają fałszywy wynik pozytywny. Nietrudno je również podrobić. Unikatowa jest tęczówka, ale identyfikowany musi przez kilka sekund patrzeć w czytnik i nie mrugać, co nie wszystkim się udaje, a poza tym jest dość irytujące. Natomiast trójwymiarowy układ naczyń krwionośnych dłoni znacznie różni się u poszczególnych osób, a jego odczytanie za pomocą nieszkodliwej bliskiej podczerwieni nie sprawia problemu. Dlaczego więc nadal używamy kart kredytowych?
Jedyną przeszkodą do wprowadzenia „elektronicznych portfeli" jest bezwład firm i banków – twierdzi Bruce Schneier, guru w dziedzinie zabezpieczeń. „Karta kredytowa to po prostu wskaźnik odpowiedniego zapisu w bazie danych. Jest poręcznym prostokątem, ale ta forma może być dowolna. Bariery we wprowadzaniu nowej technologii nie wynikają bynajmniej z obaw o bezpieczeństwo transakcji".
System prawdopodobnie się upowszechni, gdy wprowadzi go duża sieć sklepów lub instytucja państwowa – wyobraźmy sobie na przykład, że aby wejść do metra, wystarczy „przybić piątkę". Sektor finansowy już dziś boryka się ze sporą liczbą oszustw i fałszywych autoryzacji; przejście na dane biometryczne z pewnością sprawy nie pogorszy.
Christopher Mims
Artykuł ukazał się w polskim wydaniu „Scientific American" („Świat nauki") w numerze styczniowym z 2012 r.
Od redakcji: Pisaliśmy wielokrotnie w MICHAELU na temat wszczepiania mikroczipów pod skórę, które mają służyć m. in. jako bankowe konto elektroniczne i sposób identyfikacji ludzi. Unikatowy trójwymiarowy układ naczyń krwionośnych dłoni może służyć zatem jako dowód osobisty, kiedy będziemy musieli się nim posłużyć. Poprzez mikroczip można jednak wpływać z zewnątrz na czynności organizmu, a także „łączyć" się z osobą, która go posiada, a więc można w każdej chwili określić miejsce, w którym ktoś się znajduje.