W lipcu 2002 r. papież Jan Paweł II zaprosił w Toronto młodzież całego świata na następny Światowy Dzień Młodzieży do Kolonii w Niemczech, w okresie od 16 do 21 sierpnia 2005 r., którego temat brzmiał: „Przybyliśmy oddać Mu pokłon" (Mt 2,2). W katedrze kolońskiej czczone są relikwie Trzech Króli, Mędrców ze Wschodu, podążających za gwiazdą, która zaprowadziła ich do Chrystusa.
Wraz z odejściem Jana Pawła II Boska Opatrzność uczyniła, że to właśnie niemiecki Papież, Benedykt XVI, powitał młodzież z całego świata w Niemczech, w czasie swojej pierwszej podróży poza granice Włoch. Nowy Papież zdobył młodych swoją pokorą i głębokim nauczaniem, które dotyczyło szczególnie Eucharystii w tym specjalnym roku poświęconym Świętej Eucharystii „źródłu i szczytowi życia i misji Kościoła", jak powiada temat zakończonego niedawno Synodu Biskupów w Rzymie. Przedstawiamy poniżej fragmenty wystąpień papieża Benedykta XVI z podróży do Niemiec.
Po przybyciu do Niemiec 18 sierpnia 2005 r. papież Benedykt XVI spotkał się po południu z 400000 zgromadzonych na brzegu Renu dziewcząt i chłopców, do których przemówił z pokładu statku żeglującego po rzece:
Wszystkim chciałbym z mocą powiedzieć: otwórzcie szeroko wasze serca Bogu, pozwólcie Chrystusowi, by was zadziwił! Udzielcie Mu „prawa głosu" w tych dniach! Otwórzcie drzwi waszej wolności przed Jego miłosierną miłością! Podzielcie się waszymi radościami i waszymi troskami z Chrystusem, pozwalając, aby oświecił swym światłem wasz umysł i dotknął swą łaską wasze serca. Obyście w tych błogosławionych dniach wspólnoty i radości mogli przeżyć wyzwalające doświadczenie Kościoła jako miejsca, w którym miłosierna miłość Boga ogarnia wszystkich ludzi. W Kościele i za pośrednictwem Kościoła spotkacie Chrystusa, który na was czeka.
Dziś mnie przypada w udziale zebranie tego nadzwyczajnego dziedzictwa duchowego, jakie pozostawił nam Papież Jan Paweł II. On was kochał, wy to zrozumieliście i odwzajemnialiście się mu z całym entuzjazmem właściwym dla waszego wieku. Teraz zadaniem nas wszystkich jest wprowadzać w życie jego nauczanie.
My także przybyliśmy do Kolonii, ponieważ w naszych sercach, choć w innej formie, rozbrzmiewało to samo pytanie, które sprawiło, że Mędrcy ze Wschodu wyruszyli w drogę. To prawda, że dziś nie szukamy już króla; ale jesteśmy zatroskani o stan świata i pytamy: Gdzie mogę znaleźć kryteria, jakimi mam się kierować w życiu, kryteria, które pozwolą w sposób odpowiedzialny współpracować w budowaniu teraźniejszości i przyszłości naszego świata? Komu mogę zaufać - komu zawierzyć? Gdzie jest Ten, który może mi dać odpowiedź zaspokajającą oczekiwania mojego serca?
Również my musimy dokonać wyboru. W rzeczywistości, jak dobrze się zastanowić, to właśnie przeżywamy za każdym razem, gdy uczestniczymy w Eucharystii. W istocie, w czasie każdej Mszy św. spotkanie ze Słowem Bożym jest dla nas wprowadzeniem do udziału w tajemnicy krzyża i zmartwychwstania Chrystusa, i tym samym prowadzi nas do stołu eucharystycznego, do komunii z Chrystusem. Na ołtarzu obecny jest Ten, którego Mędrcy zobaczyli leżącego na sianie: Chrystus, żywy Chleb, który zstąpił z nieba, aby dać życie światu, prawdziwy Baranek, który daje swoje życie za zbawienie ludzkości. Oświeceni przez Słowo, w Betlejem -„Domu Chleba" - zawsze będziemy mogli przeżyć to zaskakujące spotkanie z nieopisaną wielkością Boga, który uniżył się do tego stopnia, że pozwolił się zobaczyć w żłobku i ofiarował siebie jako pokarm na ołtarzu.
20 sierpnia w sobotę w czasie nocnego czuwania modlitewnego na wielkich błoniach Marienfeld („pole Maryi"), około 27 kilometrów od centrum Kolonii, papież Benedykt XVI, zwracając się do ok. 800000 młodych pielgrzymów wskazał na „prawdziwą rewolucję", która pochodzi od Boga i zdolna jest przemienić świat:
Chociaż inni ludzie, ci, którzy pozostali w domu, być może uważali ich [Trzech Króli] za utopistów i marzycieli, oni, przeciwnie, byli realistami i wiedzieli, że aby zmienić świat, trzeba dysponować władzą. (...) Nowy Król, któremu oddali cześć, był całkiem inny, niż się spodziewali. W ten sposób mieli się dowiedzieć, że Bóg jest inny, niż zwykle Go sobie wyobrażamy. (...) Musieli zmienić swoje wyobrażenia o władzy, Bogu i człowieku, a przez to sami musieli się zmienić. Teraz mogli zobaczyć, że Boża władza nie jest podobna do władzy wielkich tego świata. Boże drogi nie są takie, jak sobie wyobrażamy albo jak byśmy sobie życzyli. Bóg nie idzie w zawody z ziemskimi potęgami świata. Nie kieruje swoich dywizji przeciwko innym dywizjom. Bóg nie posłał dwunastu legionów aniołów, by pomóc Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym (por. Mt 26,53). Hałaśliwej i ostentacyjnej mocy tego świata przeciwstawia bezbronną moc miłości, która godzi się na śmierć krzyżową i wciąż na nowo umiera na przestrzeni dziejów.
Chcieli wraz z nim służyć sprawie dobra i sprawiedliwości na świece, służąc Mu i naśladując Go. I było to słuszne. Teraz jednak muszą się nauczyć, że tego celu nie osiągną, jeżeli poprzestaną jedynie na wydawaniu rozkazów z wysokości tronu. Teraz muszą się nauczyć dawać samych siebie - mniejszy dar temu Królowi nie wystarczy. Teraz muszą zrozumieć, że ich życie powinno być zgodne z Bożym stylem życia. Muszą stać się ludźmi prawdy, sprawiedliwości, dobra, przebaczenia, miłosierdzia. Nie będą się już pytać: Do czego może mi to służyć? Lecz zamiast tego będą stawiać sobie pytanie: Czym ja mogę się przysłużyć obecności Boga w świecie? Muszą się nauczyć tracić swoje życie i w ten sposób je odzyskiwać. Ominąwszy Jerozolimę, nie mogą zbaczać z drogi wyznaczonej przez prawdziwego Króla, ponieważ od tej pory naśladują Jezusa.
Święci, jak powiedzieliśmy, są prawdziwymi reformatorami. Teraz chciałbym wyrazić to w sposób jeszcze bardziej radykalny: jedynie od świętych, jedynie od Boga bierze początek prawdziwa rewolucja, decydująca przemiana świata. W minionym wieku przeżywaliśmy rewolucje, których wspólny program głosił, by nie oczekiwać na pomoc Boga, lecz całkowicie wziąć we własne ręce sprawy świata, aby go zmienić. I zobaczyliśmy, że w ten sposób ludzki i stronniczy punkt widzenia uważany był za absolutne kryterium, którym należało się kierować. Nadawanie wartości absolutnej temu, co nie jest absolutne, lecz względne, nazywa się totalitaryzmem. Nie czyni człowieka wolnym, lecz pozbawia go godności i zniewala. To nie ideologie zbawiają świat, lecz jedynie wpatrywanie się w żyjącego Boga, który jest naszym Stwórcą i stoi na straży wolności oraz tego, co jest naprawdę dobre i autentyczne. Prawdziwa rewolucja polega jedynie na wpatrywaniu się w Boga, który jest miarą tego, co sprawiedliwe, i zarazem jest wieczną miłością. A co może nas zbawić, jeżeli nie miłość?
W niedzielę rano, 21 października, papież Benedykt XVI w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. sprawowanej na zakończenie XX Światowego Dnia Młodzieży wezwał ponad milion młodych ludzi zgromadzonych na błoniach Marienfeld pod Kolonią (włączając 800000 osób, które uczestniczyły w nocnym czuwaniu i które spały na miejscu) do stania się nowymi misjonarzami w świecie, gdzie nie pamięta się o Bogu i do regularnego uczestnictwa w niedzielnej Mszy Św.
Wszyscy ludzie od zawsze żywią w swym sercu pewną nadzieję na przeobrażenie, na przemianę świata. I oto teraz dokonuje się ta główna przemiana, jedyny akt, który jest w stanie prawdziwie odnowić świat: przemoc zostaje przemieniona w miłość, a tym samym śmierć w życie. (...) Jedynie ta wewnętrzna eksplozja dobra, które zwycięża zło, może zapoczątkować łańcuch przemian, które stopniowo przeobrażą świat. Wszystkie inne przemiany są powierzchowne i nie dają zbawienia. (...) Jezus może dawać swoje Ciało, ponieważ daje rzeczywiście siebie samego.
Ta pierwsza podstawowa przemiana przemocy w miłość, śmierci w życie pociąga za sobą dalsze przemiany. Chleb i wino stają się Jego Ciałem i Krwią. Lecz na tym nie koniec, przeciwnie, proces przemian musi teraz przybrać na sile. Chrystus dał nam swoje Ciało i Krew, abyśmy i my zostali przemienieni. Mamy się stać Ciałem Chrystusa, Jego Ciałem i Krwią. Wszyscy spożywamy jeden Chleb, a to znaczy, że wszyscy stajemy się jednym. W ten sposób, jak powiedzieliśmy wcześniej, adoracja staje się zjednoczeniem. Nie mamy już Boga tylko przed sobą, jako tego, który jest całkowicie Inny. On jest w nas, a my w Nim. Jego dynamika udziela się nam, aby przez nas dotrzeć do innych, rozprzestrzenić się na cały świat, aby Jego miłość stała się rzeczywiście dominującą miarą świata.
Drodzy przyjaciele! Niekiedy na pierwszy rzut oka może się wydawać pewną niedogodnością, że planując niedzielę musimy znaleźć czas na Mszę św. Lecz jeśli uznacie to za waszą powinność, zobaczycie, że to właśnie ona jest głównym momentem wolnego czasu. Nie dajcie się odwieść od udziału w niedzielnej Eucharystii i pomagajcie ją odkrywać również innym. Ponieważ z niej płynie radość, której potrzebujemy, musimy koniecznie nauczyć się coraz lepiej rozumieć jej głębię, musimy nauczyć się ją kochać. Postarajmy się o to, bo warto! Odkrywajmy głębokie bogactwo liturgii Kościoła i jej prawdziwą wielkość: nie urządzamy święta dla samych siebie, lecz przeciwnie, to żywy Bóg, On sam, przygotowuje dla nas święto. Kochając Eucharystię, odkryjecie na nowo również sakrament pojednania, w którym miłosierna dobroć Boga zawsze pozwala nam rozpoczynać życie od nowa.
Jeszcze raz muszę powrócić do tematu Eucharystii. „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało" - mówi św. Paweł (1 Kor 10,17). Tym samym chce powiedzieć, że ponieważ przyjmujemy tego samego Pana i On nas przyjmuje i przyciąga do siebie, my również stanowimy jedno. Musi się to przejawiać w naszym życiu. Musi się wyrażać w umiejętności przebaczania. Musi na to wskazywać wrażliwość na potrzeby innych. Musi się przejawiać w gotowości do dzielenia się. Musi wyrażać się w zaangażowaniu na rzecz bliźniego, zarówno tego, który jest blisko, jak i tego, który jest fizycznie daleko, lecz zawsze nas obchodzi. Istnieją dziś różne formy wolontariatu, wzajemnej pomocy, których nasze społeczeństwo pilnie potrzebuje. Nie możemy, na przykład, pozostawiać osób starszych na pastwę ich samotności, nie możemy przechodzić obojętnie obok cierpiących. Jeśli myślimy i żyjemy w komunii z Chrystusem, otwierają się nam oczy i nie zajmujemy się już tylko sobą, lecz widzimy, gdzie i jak możemy być potrzebni. Żyjąc i postępując w ten sposób, szybko stwierdzimy, że o wiele piękniej jest być użytecznym i przydawać się innym, niż szukać tylko oferowanych nam udogodnień. Wiem, że wy młodzi pragniecie wielkich rzeczy, że chcecie uczestniczyć w budowaniu lepszego świata. Okazujecie to ludziom, okazujecie to światu, który czeka właśnie na takie świadectwo uczniów Jezusa Chrystusa i przede wszystkim dzięki świadectwu waszej miłości może odkryć gwiazdę, za którą idziemy.
Idźmy naprzód z Chrystusem i żyjmy prawdziwie adorując Boga! Amen.
Na zakończenie Mszy św. Ojciec Święty ogłosił, że następny Światowy Dzień Młodzieży odbędzie się w Sydney w Australii, w roku 2008.