Jest niezwykła modlitwa, Psalm 91 − „Kto przebywa w pieczy Najwyższego". Modlitwa ta ma Potężną Moc, gdy człowiekowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo i jeśli przeczyta on tę modlitwę, to Pan Bóg go uratuje od każdego nieszczęścia.
1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
2 mówi do Pana: « Ucieczko moja i Twierdzo, mój Boże, któremu ufam ».
3 Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa.
4 Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła: Jego wierność to puklerz i tarcza.
5 W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia — lecącej strzały,
6 ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe.
7 Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka.
8 Ty ujrzysz na własne oczy: będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką, jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
10 Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu,
11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
12 Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień.
13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie; osłonię go, bo uznał moje imię.
15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu, wyzwolę go i sławą obdarzę.
16 Nasycę go długim życiem i ukażę mu moje zbawienie.
Biblia 1000-lecia
Opowiem wam trzy historie o tej modlitwie, o tym, jak ratuje ona ludzi. W swoim czasie te historie bardzo wzmocniły moją wiarę w Boga.
W 1990 roku, rozmawiałem kiedyś ze swoim kolegą, afgańskim oficerem, był miesiąc sierpień. Przypadkowo się pochylił, z kieszeni na piersi wypadła mu mała ikonka. Wyprzedziłem go, podniósł ją i spojrzałem: był na niej obraz Pana Jezusa Chrystusa i ta oto modlitwa: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego". Zdziwiłem się i zapytałem go, czy na pewno jest wierzącym, na co on odpowiedział twierdząco i opowiedział mi następującą historię. Kiedy szedł do wojska, to jego matka, odprowadzając go podarowała mu tę ikonkę z modlitwą i powiedziała, że jeśli będzie trudno, to żeby przeczytał tę modlitwę trzy razy. Służył w wojsku długo, został oficerem i został wysłany do Afganistanu, aby dowodzić kompanią zwiadu.
Głównie udawali się na tyły „duszmanów" robili zasadzki na karawany z bronią i pewnego razu sami wpadli w zasadzkę. Od pierwszych sekund ataku „duszmani" więcej niż połowę jego żołnierzy położyli trupem, pozostali rozproszyli się i zalegli. Zostali otoczeni ze wszystkich stron, rozpoczęła się zacięta bitwa, amunicja zaczęła się wyczerpywać, żywych żołnierzy pozostawało coraz mniej. I wtedy on jasno zrozumiał, że żywymi stąd nie wyjdą, wszystkich ich czekała nieunikniona śmierć. W najbardziej krytycznym momencie mój przyjaciel nagle przypomniał sobie prośbę matki i o tym, że w kieszeni na piersi znajduje się ikonka i modlitwa.
Wyjąwszy ikonkę, zaczął czytać tę modlitwę „Kto przebywa w pieczy Najwyższego", a następnie stał się cud. Nagle stało się CICHO − cicho, tylko pociski przelatywały bezgłośnie nad głową, a jego jakby nakryła niewidzialna narzuta i poczuł, ze jest całkowicie bezpieczny i zdał sobie sprawę, że nic się z nim nie stanie. Zawołał do siebie ocalałych żołnierzy i wraz z nimi poszedł przebijać się z okrążenia i przebili się, i wszyscy, którzy byli z nim w tym ataku, pozostali przy życiu.
Po tym wypadku przed każdym wyruszeniem na tyły wroga zaczął czytać tę modlitwę i tak „dowojował" do końca służby i wrócił do domu. Historia ta wywarła na mnie wielkie wrażenie, byłem wtedy jeszcze nie ochrzczony, ale po tym zdecydowanie postanowiłem się ochrzcić i po miesiącu przyjąłem Chrzest.
W lecie 1992 roku latem w lipcu pomagałem budować dom letniskowy swoim krewnym. Było nas trzech, dziadek Siemion, który był po siedemdziesiątce, jego kolega w tym samym wieku i ja, któremu oczywiście jako najmłodszemu przypadła najcięższa praca fizyczna. W trakcie pracy podszedł do nas jeszcze dziadek Nikita, miał ponad osiemdziesiąt lat i jako dawny dobry cieśla pomagał nam radami. Po pracy usiedliśmy do obiadu. Podczas obiadu dziadkowie zaczęli wspominać dawno minioną Wielką Wojnę Ojczyźnianą, siedziałem obok i słuchałem, i wtedy usłyszałem historię o tym, jak dziadek Nikita uwierzył w Boga i stał się głęboko wierzący. Kiedy dziadek Nikita, wtedy jeszcze młody, szedł w 1941 roku na front, to jego matka dała mu dwie modlitwy, napisane na kawałku papieru: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego" (Psalm 91) i „Bóg wstaje, a rozpraszają się Jego wrogowie" (Psalm 68) i powiedziała, żeby je nieustannie czytał. Ale wtedy dziadek, Nikita był wielkim ateistą, modlitwy oczywiście wziął, ale nie czytał.
I wojował tak aż do 1943 roku. A w 1943 nasze wojska przeszły do ofensywy i przekroczyły rzekę Dniepr. Wraz ze wszystkimi przepłynął na drugi brzeg również i on. Jego batalion, liczący 800 żołnierzy, zajął przyczółek i rozkazano utrzymać zajęte terytorium aż do podejścia głównych sił. I tu się wszystko zaczęło. Niemcy po opamiętaniu zaczęli ich atakować, praktycznie bez przerw między atakami, ostrzeliwali ich z artylerii i bombardowali z powietrza. Trwało to cały tydzień. Kiedy Niemcy zaczęli intensywnie bombardować i ostrzeliwać z dział i moździerzy, dziadek Nikita, widząc, ilu jego towarzyszy ginie wokół niego, zdał sobie sprawę, że może i on tutaj zginąć tak samo jak oni, a był jeszcze młody i umierać się nie chciało. I oto wtedy, podczas ciężkiego bombardowania, przypomniał sobie polecenie matki, wyjął modlitwy, które mu dała i zaczął je czytać.
Po przeczytaniu modlitwy, jak potem opowiadał, nagle poczuł, jakby został przykryty szczelnym kloszem i pokój wniknął do jego duszy, tak minął cały dzień. Teraz dziadek Nikita już bez przypominania czytał swoje modlitwy wcześnie rano, przed rozpoczęciem walki, czytał i w czasie walki i wieczorem. Kiedy w końcu przyszła pomoc, to z 800 żołnierzy i oficerów z całego batalionu pozostało ich przy życiu tylko czterech, przy czym trzech było rannych, a tylko jeden dziadek był bez najmniejszego zadrapania, cały.
I tak dziadek Nikita mocno uwierzył w Boga. Doszedł do Berlina, szturmem zdobywał Berlin i przez resztę wojny czytał swoje modlitwy, które dała mu matka i wrócił do domu cały i zdrowy. Kiedy słuchałem tej historii, to pomyślałem sobie, co opowiadał mi o modlitwie „Kto przebywa w pieczy Najwyższego" mój przyjaciel, który walczył w Afganistanie i również pozostał żywy i cały.
Porównując te dwie historie, zdałem sobie sprawę, jaką niezwykłą jest modlitwa Psalmem 91 − „Kto przebywa w pieczy Najwyższego" i jaką ma ona WIELKĄ MOC – ratować i CHRONIĆ ludzi w każdym najstraszniejszym nieszczęściu!
Opowiem o jeszcze jednym przypadku, związanym z tą modlitwą. Opowiedział o nim człowiek, któremu wydarzyła się ta historia. Dodam, że historia ta została opublikowana w kilku książkach.
Kiedy wybuchła wojna, mężczyznę tego wzięto do wojska i po krótkim przeszkoleniu skierowano na przednią linię walk. W pierwszych miesiącach 1941 roku Niemcy szybko posuwali się naprzód, okrążali i niszczyli wiele rosyjskich jednostek. Tak samo się stało z jego jednostką, została otoczona i rozbita. Wraz z kolegą musiał przebijać się z otoczenia, szli zawsze w nocy, a spali w ciągu dnia. I oto wieczorem weszli oni do pewnej wsi, w której nie było Niemców i postanowili tam spędzić noc. W nocy, kiedy spał z kolegą w chacie, wieś została otoczona przez Niemców. Z okna było widać, jak kolumna czołgów przeszła ulicą, potem nadjechali motocykliści, a po nich pojawili się żołnierze z automatami i psami. Na ucieczkę było już za późno, cała wioska była otoczona. Niemcy wchodzili do każdego domu. Tych, którzy wyskakiwali na ulicę, natychmiast zabijano, jeśli ktoś strzelał przez okno, to palono chatę wraz z wszystkimi, którzy tam byli. Zresztą, co można zrobić z karabinem jednostrzałowym przeciwko broni automatycznej. Tych, którzy wychodzili z podniesionymi rękami, wyprowadzano i wywożono w ciężarówkach.
Wraz z kolegą próbował on ukryć się w domu pod łóżkiem i położył się z brzegu, a kolega schował się za jego plecami przy ścianie. Zdając sobie sprawę, że może zginąć, zaczął przypominać modlitwy i modlić się, ale wszystkie modlitwy, których nauczyła jego matka ze strachu zapomniał i nic nie pamiętał, za wyjątkiem początku: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego"... „Kto przebywa w pieczy Najwyższego"… – i tylko w kółko powtarzał sobie te kilka słów. Kiedy Niemcy weszli do domu i zaczęli przeszukiwać, on wciąż powtarzał w duchu tę modlitwę „Kto przebywa w pieczy Najwyższego"…
I cóż Niemcy? Weszli, zaczęli przeszukiwać, zajrzeli pod łóżko i wyciągnęli tego, który leżał pod ścianą za nim, a jego zostawili, jakby to był worek lub puste miejsce – wcale go nie zauważyli. Kolegę wyprowadzili na dwór i rozstrzelali.
Po przeszukaniu wioski Niemcy odjechali. A on leżał pod łóżkiem, bez końca powtarzając: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego"… i jeszcze w nocy odszedł z tej wsi do lasu. Następnie, w pierwszej wiosce, gdzie była cerkiew, otrzymał krzyż na piersi, założył go na siebie i przez długi czas stał w świątyni, dziękując Bogu za uratowanie od pewnej śmierci. Od ludzi wierzących otrzymał Psałterz i przepisał cały Psalm 91: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego". Potem nauczył się go na pamięć. W czasie wojny codziennie czytał tę modlitwę i wrócił żywy do domu.
* * *
Pewien oficer w czasie wojny nosił za pazuchą na sercu maleńką ikonę Świętego Mikołaja, którą owinął w kawałek papieru, na którym był napisany Psalm 91 − Modlitwa − „Kto przebywa w pieczy Najwyższego"… W jednej bitwie pocisk trafił w pierś oficera, przebił odzież, dotarł do papieru, ale ani ikony, ani papieru z modlitwą nie uszkodził − nie zdołał przebić!
Psalm 91. Jest to Modlitwa Ochrony, jeśli istnieje wielkie niebezpieczeństwo, to tę modlitwę czyta się rano i wieczorem – po trzy razy tak długo, jak istnieje niebezpieczeństwo, dziękując Panu Bogu za Jego pomoc.
Opracował i tłumaczył Andrzej Leszczyński
1.) „duszman” – afgański Mudżahedin, nazwa uczestników zbrojnych ugrupowań, walczących z sowieckimi i rządowymi wojskami w Afganistanie podczas wojny domowej w latach 1979-1989. Synonimy: duch, wróg, przeciwnik, Afgańczyk (przyp. tłum.)