Nawet najbardziej sumienny kierowca może spowodować wypadek, katastrofę, jeśli pojazd jest źle skonstruowany szczególnie, gdy wady są ukryte. Ratowanie ofiar to rzecz konieczna, właściwa. Lecz zaniechanie wykrycia konstrukcyjnego błędu byłoby chyba zaniedbaniem gorszym, niż nieudzielenie bezpośredniej pomocy.
Skoro jeden cios siekiery w korzeń wart setek uderzeń w odrośla, poszukajmy strukturalnych źródeł naszej niedoli.
Poszliśmy błędnym tropem Monteskiusza, przyjmując bezkrytycznie jego klasyczny podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowni-czą. Faktycznie podstawowe władze są dwie: naprzód i nade wszystko władza kreowania pieniądza, rozporządzania kredytem finansowym. Dajcie mi władzę nad kredytem, a wszystkie prawa będę miał za nic, powiedział baron Meyer Amschel Rotschild. Po wtóre – władza informacyjna. Dostęp do informacji i możliwość korzystania ze środków masowego przekazu.
Władze podane przez Monteskiusza mają znaczenie, lecz wobec tych dwóch – przecież drugorzędne. Mamy tu więc do czynienia ze swoistą mitologią władzy.
Przyjęcie Monteskiuszowego schematu doprowadziło do tego, że całe serie katastrof traktujemy jako wypadki przy pracy, lub wynik złej woli poszczególnych "kierowców", nie zdając sobie sprawy z ich głębokich strukturalnych uwarunkowań. Zwróćmy uwagę szczególnie na cztery przejawy tego braku rozeznania:
Sprawa pierwsza: Uderzająco częste pomijanie w rozważaniach, dyskusjach i sporach na ten temat potęgi największej – władzy nad kredytem finansowym. Mamy tu jakby ślepą plamkę w społecznym widzeniu. Patrząc w tym kierunku prawie nic nie widzimy. Bardzo też często nie docenia się doniosłości dysponowania informacją.
Sprawa druga: Powszechnie przywiązuje się wielką wagę do zapewnienia demokratycznych mechanizmów tworzenia i funkcjonowania władz drugorzędnych – parlamentu, rządu i sądownictwa. Jednocześnie prawie całkiem nie zwraca się uwagi na zupełnie niedemokratyczny sposób tworzenia i funkcjonowania władz podstawowych: kreacji pieniądza i zawiadywania kredytem oraz informacją; władz, które nie pochodzą ze społecznego wyboru.
Sprawa trzecia: Mechanizmy tworzenia i struktury władz w tzw. ustroju parlamentarnym (wg Monteskiusza) są szeroko dyskutowane. Orientujemy się też mniej więcej w ich funkcjonowaniu. Natomiast znikoma jest wiedza na temat powstawania i sprawowania władzy nad kredytem finansowym. Jak się go stwarza i jak się nim zarządza. To, co przeciętny obywatel wie na ten temat, co sądzi o tym ogromna większość, to na ogół wiedza raczej mitologiczna przekonania o strukturze i działaniu swego pojazdu.
Sprawa czwarta: Rozpowszechniony jest pogląd, że obecnie rządzi ekipa „komuchów". Jest to chyba niebezpieczne przeoczenie. W istocie rządzi przecież grupa liberalna o tyle postnomenklaturowa, że rzeczywiście powiązana personalnie, a często nawet rodzinnie, z byłą nomenklaturą PRL-u, jak i z nomenklaturą państw obozu byłego ZSRR. Ale przecież ludzie ci są też powiązani coraz mocniej z międzynarodowymi grupami finansowymi. Czyli: czy pokój, czy wojna, czy komuna, czy kapitalizm – interes jest interesem. Jest to grupa ludzi wyznających starą kapitalistyczną zasadę „maksymalizacji strumienia gotówki", grupa ludzi wołających głośno o restrukturyzację, reformę i prywatyzację, w istocie dążąca do możliwie największej prywatyzacji zysków z jak największym uspołecznieniem kosztów.
Owo powszechne selektywne zaślepienie wyraża się też w tym, że np. w solidarnościowym projekcie Konstytucji, w rozdziale „Zasady naczelne", w art. 3 mówi się o władzy zwierzchniej narodu sprawowanej poprzez sejm, senat, prezydenta, rząd i niezawisłe sądy, przez referenda i obywatelską inicjatywę ustawodawczą. Natomiast – ani słowa o władzy finansowej i informacyjnej. To tak jakby określić kto rządzi środkami transportu, nic nie wspominając w czyich rękach ma być zarząd materiałami pędnymi.
Sposób powoływania, organizację i działanie Monteskiuszowych władz, ten społeczny projekt Konstytucji określa aż w 61 artykułach. Natomiast na temat skarbu państwa są tylko trzy artykuły: art. 108, 109 i 110, bardzo ogólne. Emisję pieniądza omawia tylko jeden bardzo lakoniczny artykuł 111, przyznając to prawo wyłącznie Narodowemu Bankowi Polskiemu. O prawie do kreacji pieniądza pozaemisyjnego, bankowego, nie ma najmniejszej wzmianki. Ustala się więc sposób tworzenia pieniądza obiegowego, którym przeprowadza się w Polsce ok. 20% wszystkich transakcji, a pomija się milczeniem tworzenie pieniądza bankowego, depozytowego, czekowego, który służy do przeprowadzania ok. 80% operacji finansowych. Obecnie ten rodzaj pieniądza – najbardziej strategiczny dla gospodarki – tworzą banki komercyjne, które są w istocie prywatnymi wytwórniami pieniędzy i mają na to pełne przyzwolenie prawa.
Inny przejaw tego rodzaju selektywnej nieuwagi, zaznacza się też wyraźnie w tematyce podejmowanej przez prasę „opozycyjną". Mam wrażenie, że większość autorów zajmuje się tropieniem spraw personalnych, ewentualnie poszczególnymi przypadkami łamania praworząd-ności, aferami. Zaś dyskusje o wychowaniu skupiają się głównie na systemie szkolnictwa, mniej – na jego treściach, a jeszcze mniej – na telewizji, radiu i prasie. A przecież to chyba one najbardziej kształtują świadomość. Tylko bardzo rzadko kieruje się prasowe reflektory na powstawanie i funkcjonowanie samych struktur grzechu, z ich mechanizmami nieładu. Mam podejrzenie, że ta selektywna nieuwaga jest troskliwie programowana i podtrzymywana; wygląda to na sytuację, gdy prawdziwie wielka grabież dokonuje się dzięki odwróceniu uwagi na pościg za kieszonkowcem unoszącym portfel.
Natomiast w prasie związanej z obecnym ukła-dem rządzącym liberalno-postnomenklaturowym, spotyka się wiele artykułów przedstawiających procesy gospodarcze i sprawy finansowe w sposób opaczny. Utwierdza się w nich obiegowe mity finansowo-podatkowe (komu zabrać, komu zwiększyć podatki, aby wam dać?; używanie straszaka inflacji i pustego pieniądza), bardzo wygodne dla samowolnych władców kredytu jak ich określa Papież Pius XI w encyklice „Quadragesimo Anno":
„105. Najbardziej uderzającym w naszych czasach zjawiskiem jest skupienie się nie tylko samych bogactw, ale także ogromnej potęgi i despotycznej władzy gospodarczej, w rękach niewielu, którzy w dodatku, chociaż często nie są nawet właścicielami, lecz tylko stróżami i zarządcami kapitału, mimo to jednak kierują nim w sposób samowolny.
106. To ujarzmienie życia gospodarczego przybiera najgorszą postać w działalności tych ludzi, którzy jako stróże i kierownicy kapitału finansowego władają kredytem i rozdzielają go według swej woli. W ten sposób regulują oni niejako obieg krwi w organizmie gospodarczym i sam żywioł gospodarczego życia do tego stopnia trzymają w swych rękach, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać."
W dziedzinie informacji natomiast PRL-owską politykę jej utajniania i ograniczania zastąpiono obecnie polityką selekcji i szumu nadmiarowego. Polega to na podawaniu wielu sprzecznych interpretacji, często bez dostatecznego poinformowania o samym fakcie, którego dotyczą. Szczególnie dobrym przykładem może tu być telewizyjna akcja nadmiarowo-informacyjnej dezinformacji przed referendum uwłaszczeniowym, która doprowadziła wielu telewizyjnych oglądaczy do takiego zamętu, że w ogóle zrezygnowali z udziału w referendum.
Naprzód główne mechanizmy nieładu musimy rozpoznać:
Przede wszystkim: oddanie praktycznie całej władzy kreowania pieniądza w ręce prywatnych instytucji – banków komercyjnych. Skutek tego przeoczenia jest taki, że musimy się u nich zaopatrywać w pieniądze kreowane przez nie na zasadzie oprocentowanego długu; w bankowe pieniądze kreowane z powietrza i kropli atramentu, pokryte narodowymi zdolnościami dostarczania dóbr i usług – narodowym kredytem realnym. Banki komercyjne mogą nam dzięki temu pożyczać na procent nasz własny kredyt narodowy, tworząc zadłużenie, którego praktycznie nie daje się spłacić w całości, więc społeczeństwo musi dalej pożyczać na spłacanie pożyczek, zaciągając tzw. narodowy „dług publiczny".
Drugi najważniejszy kierunek wymagający mocnych reflektorów to sprawa opanowywania przez krajowe i międzynarodowe grupy finansowe mediów, przekształcenie tych bezcennych środków społecznego porozumiewania się w środki „masowego przekazu" – w narzędzia socjotechnicznego urabiania umysłów i uczuć odbiorców.
Siekierę trzeba przyłożyć do korzenia: skupić uwagę i energię na odsłanianiu, ujawnianiu zasad tworzenia, organizacji i funkcjonowania tych mechanizmów nieładu, na ich odkłamywaniu i rozpowszechnianiu tej wiedzy; pilnujemy, aby nie myliły się nam główne funkcje z pierwszoplanowymi rolami. W polityce i gospodarce figury pierwszoplanowe mają z reguły swoich finansowych reżyserów.
W Konstytucji koniecznie winien znaleźć się zapis zastrzegający dla władz ogólnonarodowych nie tylko wyłączność prawa do emisji banknotów i monet, ale także i nade wszystko wyłączność prawa do kreacji pieniądza bankowego, czekowego, depozytowego.
Domaga się tego np. Maurice Allais, profesor ekonomii w Paryżu, laureat ekonomicznego Nobla z 1988 roku. Przyrównuje on kreację pieniądza przez banki komercyjne do masowego podrabiania pieniędzy przez stowarzyszenie fałszerzy, pożyczających na procent swoje produkty. Przy czym prawo ściga tylko pozabankowych konkurentów tego finansowego monopolu. Także papież Pius XI stwierdza w encyklice „Quadragesimo Anno", że całkiem słuszne jest żądanie zastrzeżenia dla państwa pewnych rodzajów dóbr, jeśli ich posiadanie daje taką potęgę, że ze względu na bezpieczeństwo publiczne nie można jej zostawić prywatnym osobom.
Również sprawie dostępu i możliwości społecznej kontroli nad publicznymi środkami informacji trzeba w nowej Konstytucji poświęcić szczególnie troskliwą uwagę.
Wygląda na to, że te dwa kierunki trzeba uznać za strategiczne. Jest Radio Maryja, są radia diecezjalne i trochę tytułów prasowych. Musimy skutecznie demaskować ogłupiające nas mity, umożliwiające manipulowanie naszą świadomością, pozwalające trzymać nas w okowach finansowej niemożności, gdy tymczasem ogromne rezerwy możliwości realnych leżą odłogiem.
Jak to się dzieje, że niespełna połowa sił wytwórczych narodu jest nieaktywna i jednocześnie 40% rodzin żyje poniżej granicy ubóstwa? [Raport Inst. Pracy i Spraw Socjalnych, W-wa 1995]
Jak to jest, że prawie połowa możliwości produkcyjnych rolnictwa, przemysłu, budownictwa, wielka część potencjału ludzkiego nie jest wykorzystywana, podczas gdy emeryci i renciści, większość rodzin wielodzietnych, cierpią na podstawowe niedostatki pożywienia, odzieży, dachu nad głową; gdy większość młodych ludzi, małżeństw nie ma nadziei na własne mieszkanie?
Jakaż to dziwaczna sytuacja, że pociąg jeździ w połowie niezapełniony, bo podobno brakuje biletów w kasie.
Czy dzban narodowego kredytu jest rzeczywiście tak pusty, jak nas o tym usilnie przekonują finansowi Salomonowie?
Czy nasza solidarność z ofiarami dziejącej się zuchwałej, legalnej grabieży ma poprzestać tylko na uzupełnianiu ich niedostatków?
Czyż ratując poszkodowanych mamy pozwolić, by rabusie działali swobodnie dzięki naszemu brakowi rozeznania, w informacyjnym cieniu? Pod osłoną finansowych mitów?
Szczęsny Górski