French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Rękopis z czyśćca

w dniu poniedziałek, 01 październik 2007.

Tajemnicze dialogi z zaświatów

Nikt nie powinien z góry zaprzeczać możliwo­ści oraz faktom uka­zywania się dusz czyśćcowych osobom żyjącym na ziemi. Tego rodza­ju objawie­nia nie są rzadkie i nie brak opowiadań, które do nich nawiązują. Nadobfitują one w życiu świętych.

Bóg zezwala na te objawienia i na przekazy z tamtego świata w określonym celu: dla ulgi dusz, które przychodzą, aby obu­dzić w nas współczucie dla swojego stanu, jak też dla naszego pouczenia oraz dla ukazania, jak surowo i rygorystycznie w świe­tle Bożej sprawiedliwości oceniane są grze­chy, które my uwa­żamy za lekkie.

Rękopis, zawiera ciekawe pouczenia o życiu pozagrobowym – o czyśćcu, przy czym pouczenia te są przeplatane licznymi radami z zakresu kie­rownictwa duchowe­go. W ten sposób przez kilka­naście lat trwały między duszą siostry Marii Ga­brieli, zakonnicy augustianki z Valognes we Francji a siostrą Marią od Krzyża (dawną przełożoną) tajemnicze dialogi, które siostra Maria spisywała własnoręcznie od 1874 do 1890 roku.

W autentyczność Rękopisu trudno wątpić. Opiera się ona na świadectwach pewnych i zgod­nych, na faktach należycie sprawdzo­nych, stąd też posiada Imprimatur.

Kilka prostych prawd życiowych z Rękopisu

Nieskończenie Święty nie przyjmie do nieba nikogo, kto nie oczyścił się z najmniejszego nawet ziemskiego brudu czy pyłku.

Miejscem oczyszczenia może być ziemia i czyściec, co jest udziałem większości ludzi, sam czyściec (gdy zmarnowało się pra­wie wszystkie oka­zje do oczyszczenia się na ziemi) albo sama zie­mia (gdy wykorzystało się wszystkie okazje do uświę­cenia i omija się czyściec, co jest bardzo rzadkie).

Przez „oczyszczenie" rozumiemy współpracę z Bo­giem nad do­chodzeniem do pełni miłości – pełni, oczy­wiście, na miarę pojemności naczynia każdej duszy. Prawdą jest nie tylko to, że „z pustego i Salo­mon nie naleje", lecz także fakt, iż pełnego nawet Bóg nie na­pełni! Bóg szanuje naszą wolność i nigdy nie użyje przemocy, by opróżnić (całkowicie lub nawet tylko częściowo) naczynie duszy z trucizny i brudu, do któ­rych się przyzwyczailiśmy...

Na ziemi możemy korzystać z Bożego miłosier­dzia, gdyż sąd nad nami jest zawieszony (sądzi nas na razie nasze „serce" czyli sumienie), a „chwasty" są wymieszane z „pszenicą" aż do „żniwa". Po śmierci natomiast Bóg, aczkolwiek nie przestaje być „dobry", staje się naszym Sędzią i daje nam ściśle to, na co sobie zasłużyliśmy. Gdy w Jego świetle ujrzymy „chwasty" grzechów pozornie bardzo lekkich, wad, nad których przezwyciężeniem nie chciało się nam pracować, okazji do dobrego i natchnień na zawsze zmarnowanych, łask i darów Bożych przez nas odrzuconych (z samym Bogiem włącznie, oddającym się nam w Eucharystii) – ogromny wstyd, ból i żal niewczesny będzie nas palił jak ogień. Jednocześnie inny, może o wiele większy „ogień", wznieci w nas tęsknota za Bogiem, którego przez moment widzi się bezpośrednio po śmierci, oczywiście jeszcze nie w pełni Jego chwały...

„Prawdziwa świętość polega na zapieraniu się siebie od rana do wieczora, na życiu w duchu ofiary, na stałym odrzucaniu swego ludzkiego « ja », pozwalaniu Bogu na urabianie siebie we­dług Jego myśli, na przyjmowaniu z głęboką pokorą i w po­czuciu własnej niegodności łask pochodzących z Jego dobroci, na utrzy­mywaniu siebie w możli­wie stałym przeżywaniu obecności Boga, z jedno­czesnym wykonywaniem wszystkich czynności na Jego oczach, tak by nie szukać innego niż On świadka swych wysiłków ani innej nagrody, niż od Niego pochodząca „...

W cza­sie egzorcyzmowania szatan powiedział: „Moim największym zwy­cięstwem w Polsce jest to, że w każdym domu jest telewizor"...

Nie powinniśmy osądzać innych, a jeśli samych siebie – to nie przez porównywanie z innymi, gdyż Bóg nie od wszystkich tego samego wymaga: co jednym „ujdzie na sucho", innym będzie po­czy­tane za wielką niedoskonałość.

„Mój Boże, spełnij we mnie swoje zamiary i udziel mi łaski, bym nie przeszkadzała Ci swoim zachowaniem. Mój Jezu, chcę tego, czego Ty chcesz, ponieważ właśnie Ty tego chcesz; chcę tak jak Ty tego chcesz i tyle, ile chcesz!"

Objawienia i przekazy z tamtego świata

...W niebie jest pięknie! Jest wielka odległość między czyść­cem a niebem. Czasami dochodzi nas jakby echo radości błogosła­wionych w niebie, lecz jest to niemal karą, bo wywołuje w nas ogromne pragnienie widzenia dobrego Boga! W niebie jest sama światłość, w czyśćcu – głębokie ciemności!

O, jak bardzo pragnę pójść do nieba! Och, co za męczeństwo trzeba przechodzić od chwili, gdy się poznało dobrego Boga!

Nie, w czyśćcu nie widzimy Boga. Gdyby­śmy Go widziały, byłoby to już niebo.

Ludzie, którzy idą na zatracenie, giną jedynie dlatego, że za wszel­ką cenę tego chcieli. Bo żeby dojść do tej ostateczności, trzeba było nucić tysiące łask i natchnień do dobrego, które Bóg im zsyłał. Staje się więc to z ich własnej winy!

Widujemy świętego Michała tak, jak się widzi Aniołów: nie ma on ciała. Przybywa do czyśćca na poszuki­wanie wszystkich dusz, które już zostały oczyszczone, gdyż to wła­śnie on do nieba je wpro­wadza....jest on pomiędzy Serafinami. Jest pierw­szym aniołem nieba. Nasi Aniołowie Stróżowie odwiedzają nas również, ale święty Michał jest od nich o wiele piękniejszy! Matkę Najświętszą widujemy w cie­le. Przybywa do czyśćca w dni swoich świąt i wraca do nieba z wielo­ma duszami. Nie cierpimy wtedy, gdy z nami przebywa. Święty Mi­chał Jej towa­rzyszy, ale gdy przybywa sam, cierpimy jak zazwyczaj.

... są różne stopnie w czyśćcu. I tak nazywam wielkim czyśćcem miejsce, gdzie znajdują się du­sze obciążone wielkimi winami, a gdzie ja też po­zostawałam przez dwa lata bez możności przeka­za­nia jakiejkolwiek wiadomości o swych cierpie­niach, a potem rok cały, gdy słyszałaś moje la­menty. Wiesz, że pozostawałam tam jesz­cze wtedy, gdy zaczęłam do ciebie mówić.

Drugi czyściec jest tak samo czyśćcem, lecz różni się od pierw­szego tym, że cierpi się tam też bardzo, ale już mniej, niż w po­przednim.

Wreszcie jest trzecie miejsce, które jest czyśćcem pragnienia. Nie ma w nim ognia. Pozostają tam dusze, które [w czasie ziemskiego życia] niezbyt żarliwie pra­gnęły nieba, nie dość kochały Boga. Ja w nim przeby­wam w tej chwili. W tych trzech czyśćcach jest jeszcze wiele stopni. W miarę, jak dusza się oczyszcza, nie przechodzi już tych samych mąk. Wszystko jest pro­porcjonalnie do win, za które musi wynagradzać.

– „Jaki jest najlepszy sposób uczczenia świę­tego Michała Archanioła?"

– Najlepszym sposobem uczczenia go w nie­bie i na ziemi jest usilne polecanie nabożeństwa do dusz czyśćcowych oraz rozsze­rzanie wiado­mości o wielkiej misji, jaką pełni święty Michał wo­bec dusz oczyszczających się. Jemu to Bóg poru­czył prowadzenie dusz do miejsca pokuty, a następ­nie, po wyzwoleniu z czyśćca, wpro­wadzenie ich do wiecznego domu. Za każdym razem, gdy jakaś dusza powiększa liczbę wybranych, Bóg jest przez nią uwielbiony, a oddana Mu chwała spływa także w jakimś stopniu na chwalebne­go Sługę nieba. Jest to dla niego zaszczyt stawiać przed Panem dusze, które chcą opiewać Jego miłosierdzie, jednocząc się w oka­zywaniu wdzięczności z wybranymi na wieczność całą. Nie potra­fię ci przedstawić tej wielkiej miłości, jaką pała ten niebieski Ar­chanioł względem Boskiego Mistrza oraz tej, jaką Bóg mu się odwzajemnia, wreszcie miłości i ogromnej litości, jaką ten święty Archanioł ma w stosunku do nas. On to dodaje nam odwagi w cier­pieniu, mówiąc nam o niebie.

– „W jaki sposób obchodzi się święto świętego Mi­chała w czyśćcu?"

– W dniu swojego święta święty Michał przybył do czyśćca i wrócił do nieba z wieloma duszami, zwłaszcza z tymi, które miały do niego nabożeństwo na ziemi.

– „Jaką chwałę otrzymuje święty Michał, gdy ziemia obchodzi jego święto?"

– Gdy na ziemi czci się jakiegoś świętego, otrzymuje on w nie­bie chwałę dodatkową. Nawet gdyby nie czczono go ze względu na jakiś czyn he­roiczny albo ze względu na chwałę, jaką przy róż­nych okazjach przynosił na ziemi Bogu, ma on tak samo dodatkową nagrodę w tym czasie w niebie. Nagroda ta polega na podwojeniu chwały dodat­kowej złączonej z nagrodą, jaką mu przynosi wspo­minanie go na ziemi. Chwała dodatkowa, którą otrzymuje Archa­nioł, jest wyższa od chwały innych świętych, bo chwała ta, o której mówię, jest wprost proporcjonalna do wielkości zasług tego, kto ją otrzymuje, jak też do wielkości czynu, który mu ją wysłużył.

– „Czy wiesz, co się dzieje na ziemi?"

– Wiem o tyle, o ile dobry Bóg tego chce, jednak moje poznanie jest ograniczone. Nie wiem, co dzieje się w duszach innych osób, z wyjątkiem twojej, na co zezwolił dobry Bóg dla two­jego uświęcenia.... Są dusze, które posiadają bardziej rozległe od moich wiadomości...

Mogę ci powiedzieć o stopniach w czyśćcu, ponieważ przez nie przeszłam. W wielkim czyśćcu są różne stopnie. W najniż­szym i naj­bardziej bolesnym, będącym [jakby] chwilowym pie­kłem, znajdują się grzesznicy, którzy dopuścili się w życiu stra­sznych zbrodni i których śmierć zaskoczyła w tym stanie, pozo­stawiając zaledwie moment na poznanie swojego stanu. Zostali cudem uratowani, często na skutek modlitw pobożnych krew­nych albo innych osób. Nieraz nie mogli się nawet wyspowia­dać i świat uważa ich za straconych, lecz Bóg, którego miłosier­dzie jest nieskończone, dał im w chwili śmierci po­trzebną do zbawienia skruchę, a to ze względu na jakiś jeden lub kilka do­brych uczynków przez nich w życiu wykonanych. Czyściec tych dusz jest straszliwy. Jest to piekło, z tą tylko różnicą, że w piekle przeklina się Boga, podczas gdy w czyśćcu się Go błogosła­wi i składa się Mu dziękczynienie za to, że nas zbawił. Następ­nie przychodzą tu dusze, które wprawdzie nie po­pełniły, jak pierwsze, zbrodni, lecz były wobec dobrego Boga obojętne. Nie dopełniły w ciągu życia obowiązku wielkanocnego, a nawróco­ne również dopiero przed śmiercią, bez możności przyjęcia Ko­munii Świętej, pokutują teraz w czyśćcu za swą długotrwałą obojętność, zno­sząc niesłychane kary, pozostając w zapomnie­niu, bez modlitw z ziemi... Jeśli nawet modlitwy są za nich ofia­rowane, nie mogą z nich korzystać.

Wreszcie są w tym czyśćcu zakonnicy i za­konnice oziębli, za­niedbujący się w swych obo­wiązkach, obojętni względem Jezusa; także ka­płani, którzy nie wypełniali swojej posługi z czcią należną Najwyższemu Majestatowi i za mało starali się o budzenie miłości względem dobrego Boga w duszach im powierzonych. Ja byłam w tym właśnie czyśćcu.

W drugim czyśćcu znajdują się dusze tych, którzy umierają w grzechach powszednich nie od­pokutowanych przed śmiercią, jak też w grzechach śmiertelnych już odpuszczonych, lecz za które nie zadośćuczynili całkowicie Bożej sprawiedli­wości. W tym czyśćcu są także różne stopnie, zależnie od zasług poszczegól­nych osób. Tak więc czyściec osób Bogu poświęconych albo ta­kich, które otrzymały, więcej łask, jest dłuższy i cięższy od czy­śćca pozostałych ludzi.

Wreszcie istnieje czyściec pragnienia, nazy­wany przedsionkiem nieba. Tylko nieliczni mogą go uniknąć. Aby go nie przechodzić, trzeba go­rąco pragnąć nieba oraz oglądania Boga. A to jest rzadkie, rzadsze niż się przypuszcza, bo wiele osób, nawet pobożnych, boi się dobrego Boga i nie dosyć żarliwie pragnie nieba. Także ten czy­ściec jest bardzo bolesny: być pozbawionym widoku dobrego Jezu­sa – co za męczeństwo!

– „Czy rozpoznajecie się w czyśćcu?"

– Tak, lecz w sposób właściwy duszom. Tu nie ma już imion, jak w waszym świecie. Nie można porównywać czyśćca z zie­mią. Kiedy dusza jest już wolna i pozbawiona swojej powłoki śmiertelnej, imię jej zostaje pogrzebane wraz z jej ciałem w gro­bie. Słabo ci potrafię wytłumaczyć, czym jest czyściec, a poję­cie, które o nim masz, pochodzi ze światła, którego dobry Bóg ci użycza nieco więcej, niż innym. Ale czym są te okruchy po­znania w porównaniu z rzeczywi­stością? My tu jesteśmy bez reszty pogrążeni w woli Bożej, zaś na ziemi, choćby się było świętym, zachowuje się swą własną wolę. Co do nas, my już jej nie posiadamy. Poznajemy i wiemy tylko to, co się Bogu podoba dać nam poznać, i nic poza tym.

– „Czy rozmawiacie ze sobą w czyśćcu?"

– Dusze porozumiewają się między sobą, gdy dobry Bóg na to pozwala, lecz w sposób właściwy dla dusz, a więc bez słów...

– „Gdzie znajduje się czyściec? Czy zajmuje on jakąś ograni­czoną przestrzeń?"

– Jest w środku ziemi, blisko piekła (jak to wi­działaś pewnego dnia po Komunii świętej). Dusze znajdują się tam w przestrzeni ograniczonej, po­równywalnej z liczbą tam obecnych – a są tam nie­przeliczone tysiące tysięcy. Jakież jednak miejsce może zajmować jedna dusza? Codziennie przybywa ich wiele tysięcy, a większość z nich pozostaje tu od trzydziestu do czterdziestu lat; niektóre z nich są tu o wiele dłużej, inne znów krócej. Określam [ich pobyt] we­dług rachuby ziemskiej, bo tu wszystko odbiera się inaczej. Ach, gdyby wie­dziano, czym jest czyściec! I pomyśleć, że to z własnej winy doń się przychodzi! Ja jestem tutaj od ośmiu lat. Wydaje mi się jednak, że trwa to co najmniej dziesięć tysięcy lat!...

Są również nieliczne dusze, które nie przeby­wają w czyśćcu w całym tego słowa znaczeniu. Ja na przykład towarzyszę ci w ciągu dnia wszędzie, dokąd idziesz, lecz gdy nocą wypoczywasz, wtedy cierpię więcej – wtedy jestem w czyśćcu. Są i takie dusze, które przechodzą swój czyściec w miejscach, w których grzeszyły, albo u stóp świętych ołtarzy przed Najświętszym Sakramentem. Gdzie­kolwiek by się jednak nie znajdowały, wszędzie niosą ze sobą swoje męczarnie, jednak już trochę mniej dotkliwe, niż w samym czyśćcu.

– „A gdy dusza jest przeznaczona do zajęcia w niebie wyższego miejsca, czy i w czyśćcu cieszy się większymi łaskami od innych?"

– Tak, im znamienitsze ma być jej miejsce w niebie, a tym sa­mym doskonalsze poznawanie Boga, tym większe są jej możliwo­ści poznania i tym głębsze jest jej zjednoczenie z Bogiem w miej­scu oczyszczenia – proporcjonalnie do jej zasług.

– Osoby będące w niebie, za które modlicie się na ziemi, mogą dysponować tymi modlitwami na rzecz dusz przez siebie wybra­nych. Wasza pa­mięć o nich jest dla dusz z tamtego świata bardzo słodka – gdy widzą, że krewni lub przyjaciele nie zapominają o nich na ziemi, chociaż już więcej modlitw nie potrzebują. W za­mian za to nie pozo­stają niewdzięczni.

Sądy dobrego Boga różnią się bardzo od sądów ludzkich. Ma On wzgląd na temperament, charakter, na to, czy coś zostało zrobione przez lekkomyśl­ność, czy z całą złośliwością. Jezus zna serce do głębi, więc nie jest Mu trudno dostrzec, co w nich się dzieje. Jezus jest bardzo dobry, lecz również ogromnie sprawiedliwy!

– „Jaka odległość dzieli ziemię przez nas zamiesz­kaną od czyśćca?"

– Czyściec znajduje się w centrum kuli ziem­skiej. Sama zie­mia czyż nie jest swego rodzaju czyśćcem? Spomiędzy osób, które ją zamiesz­kują, jedne przechodzą przez pełny czyściec po­kuty dobrowolnej lub przyjętej – osoby te idą po śmierci bezpo­średnio do nieba, inne – tylko zaczynają pokutę na ziemi (jest ona przecież miejscem cierpienia), lecz nie mając dostatecz­nej odwagi i wielkoduszności, muszą kończyć swój czyściec ziem­ski w prawdziwym czyśćcu.

– „Czy śmierć nagła i nieprzewidziana jest sprawiedliwością, czy miłosierdziem Boga?"

– Czasem sprawiedliwością, kiedy indziej zaś mi­łosierdziem. Gdy dusza jest bojaźliwa, a Bóg wie, że jest przygotowana i gotowa do stawienia się przed Nim, zabiera ją z tego świata śmiercią nagłą, aby jej zaoszczędzić trwogi przedśmiertnej, jakiej mo­głaby doznać w ostatnim momencie. Dobry Bóg za­biera czasem dusze powodu­jąc się sprawiedliwo­ścią. Nie są wówczas stracone, lecz gdy od­cho­dziły pozbawione ostatnich sakramentów albo przyjmując je w pośpiechu, nie przygotowane jesz­cze do odejścia, mają czyściec bardziej bolesny i dłuższy. Inne, które przebrały wprost miarę swych zbrodni i były nieczułe na wszystkie łaski Boże, zostają zabrane z tej ziemi przez dobrego Boga, by nie ściągały na siebie jeszcze więk­szej Jego kary.

– „Czy ogień czyśćcowy jest taki sam, jak ogień ziemski?"

– Tak, różni się jednak od niego tym, że jest ogniem oczyszcza­jącym sprawiedliwości Bożej, jak też tym, że ogień ziemski jest bardzo łagodny w stosunku do czyśćcowego: ten ziemski jest zale­dwie cieniem wobec ogromnych płomieni Bożej sprawie­dliwości.

– „Jak się to dzieje, że dusza może się palić?"

– Bóg dobry, a zarazem sprawiedliwy dopuszcza do tego. Dusza była rzeczywistą sprawczynią popeł­nionych grzechów, ciało bowiem mogło być jej tylko posłuszne (jaką złośliwość można przypisywać śmiertelnemu ciału?); dlatego dusza cierpi [również] to, co należy się ciału.

– „Powiedz mi, co dzieje się przy konaniu i po nim? Czy dusza znajduje się w świetle, czy w ciem­nościach? W jakiej formie zosta­je wydany wyrok?"

– Wiesz, że ja nie przechodziłam agonii, lecz mogę ci powie­dzieć, że w tym ostatnim decydują­cym momencie szatan rozwija całą sieć wściekłości wokół konających. Dobry Bóg, aby przyspo­rzyć du­szom więcej zasług, pozwala im przechodzić te ostat­nie pró­by, te ostatnie walki. Dusze silne i wspania­łomyślne walczą by mieć jeszcze piękniejsze miej­sce w niebie; staczają często na koń­cu życia i w trwodze przedśmiertnej straszliwe walki przeciwko aniołowi ciemności (byłaś tego świadkiem), lecz wychodzą z tego zwycięsko. Dobry Bóg nie dopuści by dusza, która była Mu oddana przez całe życie, zginęła w tej ostatniej chwili. Ci, którzy kochali Najświętszą Maryję Dziewicę i modlili się do Niej przez całe życie, otrzymują od Niej dużo łask w cza­sie ostatnich zmagań. Tak samo dzieje się z tymi, którzy mieli nabożeństwo do świętego Józefa, do świętego Michała lub do innego świętego. Wówczas właśnie, w tak trudnym momencie, jest się szczęśli­wym z posiadania orędownika przed Bogiem, o czym ci zresztą mówiłam. Niektórzy umierają spokojnie, nie doznając nic z tego, o czym powiedziałam. Dobry Bóg wszystko zaplanował, czyniąc wszystko lub dopuszczając dla do­bra poszczególnych ludzi.

Jak ci opowiedzieć lub opisać, co dzieje się po zgonie? Trudno to dobrze zrozumieć, jeżeli się przez to nie przeszło. Będę ci to jednak usiłowała wytłumaczyć najlepiej jak umiem.

Dusza, opuszczając ciało, czuje, że zatraca się w Bogu i jest cała Nim ogarnięta, jeśli można tak powie­dzieć. Znajduje się w takiej ja­sności, że w mgnieniu oka widzi całe swoje życie oraz to, na co w oparciu o nie zasługuje. Mając poznanie tak jasne, sama wydaje na siebie wyrok. Dusza nie widzi Boga, lecz korzy się, [porażona jakby] Jego obecnością. Jeżeli jest to dusza obarczona ciężkimi winami (taką ja byłam), a więc zasługująca na czyściec, czuje się teraz tak bardzo zmiażdżona ciężarem tych win wymagających zmazania, że sama po­grąża się w czyśćcu. Wtedy dopiero rozumie się dobroć Boga oraz Jego miłość do dusz oraz to, jakim nieszczęściem jest grzech w oczach Jego Boskiego Majestatu.

Święty Michał jest obecny w chwili opuszcza­nia przez duszę ciała. Widziałam Go wtedy ja, ale też każda odchodząca dusza. Jest on świadkiem i wykonawcą Bożej sprawiedliwości. Widziałam także mego Anioła Stróża. Chcę ci dać do zrozumienia, dlaczego można powiedzieć, że święty Michał za­nosi dusze do czyśćca: bo dusza sama siebie nie „nosi"; jednakże głównie dlatego jest to prawdą, że on tam się znajduje jako obecny na sądzie. Wszystko, co się dzieje na tamtym świecie, jest ta­jemnicą dla waszego świata.

– „A w jakim wypadku dusza idzie wprost do nieba?"

– Gdy zjednoczenie duszy z Jezusem było za­początkowane już na ziemi, przedłuża się i po śmierci – oto niebo. Lecz zjednoczenie w niebie jest o wiele głębsze od ziemskiego.

– „Powiedz mi wobec tego, na czym polega prawdziwa świę­tość?"

– Wiesz dobrze, ale skoro chcesz, powtórzę to, o czym ci już mówiłam tyle razy: prawdziwa świętość polega na zapieraniu się siebie od rana do wieczora, na życiu w duchu ofiary, na stałym odrzucaniu swego ludzkiego „ja", po­zwalaniu Bogu na urabia­nie siebie według Jego myśli, na przyjmowaniu z głęboką pokorą i w poczuciu własnej niegodności łask pochodzą­cych z Jego do­broci, na utrzymywaniu siebie w możliwie stałym przeżywaniu obecności Boga, z jednoczesnym wykonywaniem wszystkich czyn­ności na Jego oczach, tak by nie szukać innego niż On świadka swych wysiłków ani innej nagrody, niż od Niego pochodząca.

Niektóre dusze przechodzą swój czyściec na ziemi przez cierpie­nie, inne zaś przez miłość, bo miłość ma także swoje męczeństwo. Dusza, która naprawdę stara się kochać Jezusa, odczuwa, że mimo swych wysiłków nie kocha Go na miarę swych pragnień. Jest to dla tej duszy ustawiczne męczeń­stwo, spowodowane jedynie miłością, a przy tym nie pozbawione wielkich cierpień!

– „Czy Dzień Zauszny i oktawa przynoszą większej liczbie dusz czyśćcowych radość oraz wyzwolenie?"

– W Dzień Zaduszny wiele dusz opuszcza miejsce pokuty, przechodząc do nieba. Z wiel­kiej zaś łaskawości Bożej w tym jedynym dniu roku wszystkie bez wyjątku cierpiące dusze mają udział w uroczystych modlitwach Kościoła świę­tego, nawet du­sze w wielkim czyśćcu. Ulga, jakiej doznaje każda dusza, jest jednak propor­cjonalna do jej zasług: jedne otrzymują więcej, inne mniej; wszystkie jednak odczuwają tę wyjątkową łaskę. Przez długie lata spędzone w czyśćcu jest to dla wielu dusz tam cierpiących jedyna ulga, jakiej ze sprawiedliwości Bożej doznają. Nie w Zaduszki jednak unosi się największa ilość dusz do nie­ba, lecz w Noc Bożego Naro­dzenia".

...Nie trzeba się dziwić, jeżeli czasem szatan i jego poplecznicy ujawniają coś z przyszłości i to się sprawdza. Demony są duchami, więc już przez to samo mają znacznie więcej przebiegłości i wie­dzy niż jakikolwiek człowiek na ziemi, z wyjątkiem nie­których świętych, których Bóg oświeca swoim światłem. Kręcą się wszędzie, szukając okazji do wyrządzenia zła. Szatan widzi, co się dzie­je w świe­cie i dzięki swej bystrości może przewidzieć wiele przy­szłych zdarzeń – oto jedyne wytłumaczenie. Biada tym, którzy ra­dzą się go, stając się jego nie­wolnikami. Jest to grzech, który bar­dzo się nie podoba dobremu Bogu.

– „Czy dużo jest zbawionych protestantów? „

– Z miłosierdzia Bożego jest pewna liczba zbawionych prote­stantów, lecz dla wielu z nich czy­ściec jest długi i surowy. Nie nad­używali oni wpraw­dzie łask, jak wielu katolików, lecz także nie mieli wielkich łask, płynących z sakramentów, ani innych pomocy prawdziwej religii, co sprawia, że ich oczysz­czenie w czyśćcu bar­dzo się przedłuża.

– „Czy znane jest ci w czyśćcu prześladowa­nie Kościoła? Czy wiesz, kiedy się ono skończy?"

– Wiemy, że Kościół jest prześladowany i mo­dlimy się o jego tryumf, ale kiedy on nastąpi, do­prawdy nie wiem... Może niektóre dusze o tym wiedzą, lecz nie ja!

W czyśćcu dusze nie są zajęte wyłącznie wła­snym cierpieniem: dużo się modlą w ważnych in­tencjach Boga, jak też za osoby, które przyczyniają się do zmniejszenia ich męki.

Nie mogę ci wyjaśnić, dlaczego nie patrzymy już na ziemię tak, jak wy patrzycie. Nie można tego zrozu­mieć, dopóki nie opuści się swego ciała. Wtedy ziemia, którą się opuszcza, pozostawiając na niej swe ciało, wydaje się tylko nikłym punktem w porównaniu z nie­skończo­nymi horyzontami wieczności, która się dla duszy otwiera..

Niestety, życie wielkiej liczby ludzi wydaje się być pełne dobrych uczynków, lecz przy śmierci okaże się puste... ponieważ te wszystkie dobre z po­zoru rzeczy, wszystkie głośne czyny i całe to zachowanie, które wydawało się bez zarzutu – wszystko to nie było czynione dla sa­mego Jezusa. Chciało się działać na pokaz, błyszczeć, uchodzić za gorliwie praktykującego albo za wzorową zakonnicę – to była jedy­na siła napędowa niejednego życia... A w przyszłym życiu, tutaj w czyśćcu, jakie rozczaro­wanie!

Na ziemi wszystko się kocha, przywiązuje się do wszystkiego z wyjątkiem Tego, który powinien być naszą jedyną miłością, a nie otrzymuje jej od nas. Jezus w tabernakulum oczekuje serc kochających i nie znajduje ich. Zaledwie jedno na tysiąc kocha Go należną Mu miłością!

– „A czy kocha się Go w czyśćcu?"

– Owszem, lecz jest to już miłość zadośćczy­niąca; gdybyśmy Go kochali na ziemi, jak powinni­śmy byli kochać, nie byłoby nas tak wielu – nie byłoby tylu dusz w miejscu zadośćuczynienia.

– „Czy w niebie Jezus jest bardzo kochany?"

– W niebie bardzo Go kochają. Tam otrzymuje pełne zadość­uczynienie, ale Jezus czego innego pragnie: chce być kochanym na ziemi; na tej ziemi, gdzie unicestwia się w każdym tabernakulum, by dostęp do Niego był łatwiejszy, na co nie zwraca się uwagi. Prze­chodzi się obok kościoła z większą obojętnością niż obok pomni­ka. Jeśli nawet czasem zachodzi się do miejsca świętego, wyrządza się ra­czej zniewagę Boskiemu Więźniowi tam przeby­wającemu: zimnem, panującym w sercu, niedba­łym zachowaniem, modlitwą wypowiedzianą na­prędce i bez uwagi... A przecież należałoby po­wiedzieć Mu tak od serca słówko przyjaźni i wdzięczności za Jego dobroć względem nas.

Mówiłam ci już, że są dusze odbywające swój czyściec u stóp ołtarzy. Nie są tu one za grzechy, które popełniły w kościele. Grze­chy odno­szące się bezpośrednio do Jezusa w tabernakulum są bar­dzo surowo karane w czyśćcu. A więc dusze, które trwają w adora­cji, są tu raczej w nagrodę za ich nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu oraz z powodu szacunku, jaki okazywały miejscom po­święconym Bogu. Cierpią mniej, niż gdyby prze­bywały w samym czyśćcu, a Jezus, w którego wpa­trują się oczyma duszy i wiary jed­nocześnie, osła­dza ich cierpienia, jakie znoszą, swą niewidzialną obecnością.

– „Czy dusze w czyśćcu wzajemnie się po­cieszają czerpiąc z miłości dobrego Boga, czy też każda z nich jest całkowicie odosob­niona w swojej męce?"

– W czyśćcu naszą jedyną pociechą i jedyną nadzieją jest sam Bóg. Na ziemi Bóg pozwala, by serce przyjaciela mogło nas nieraz pocieszyć w cier­pieniach cielesnych i duchowych. Przy tym, jeżeli w tym sercu nie ma miłości Jezusa, pociechy są bez­skuteczne. Ale w czyśćcu dusze są zagubione, po­grążone w woli Bożej i tylko sam Bóg może złagodzić ich mękę. Wszystkie dusze znoszą udręki, każ­da stosownie do swych grzechów, lecz wszystkie mają wspólną boleść przewyższającą inne: nie­obecność Jezusa, który jest naszym żywiołem, na­szym życiem, naszym wszystkim! A my jesteśmy od Niego odłączeni z własnej winy!

– „Czy obietnice dane tym, którzy odmawiają różaniec świętego Michała, są prawdziwe?"

– Obietnice są zupełnie realne, jednakże nie trzeba sądzić, że osoby, które go odmawiają z przyzwyczajenia, nie troszcząc się o swoją do­skonałość, będą natychmiast z czyśćca uwol­nione. Byłby to pogląd fałszywy. Święty Michał czyni znacznie wię­cej, niż obiecuje, lecz tych, którzy są skazani na długi czyściec, nie wyciąga stamtąd tak szybko. Natychmiastowego uwol­nienia z czyśćca dostępują te osoby, które mężnie pracowały nad własnym uświęceniem i które mają niewiele do odpokutowania.

...W chwili obecnej nie ma ani jednego chrze­ścijańskiego państwa, które by nie starało się otwarcie lub potajemnie usuwać Boga ze swych granic. Chodzi o wszystkie tajne stowarzyszenia oraz o sza­tana jako ich przywódcę – oni to właśnie wzbudzają niepokoje i podżegają do knucia róż­nych spisków. Nadeszła godzina księcia ciemności, lecz także jego współpracowników. Bóg pokaże jed­nak im wszystkim, że nie oni, lecz On jest Panem! Być może, iż w spo­sób niezbyt łagodny da im odczuć swoją potęgę, lecz Jezus jest miłosierny nawet w karaniu.

Za pozwoleniem dobrego Boga mamy w czyśćcu świadomość tego, co się dzieje w tej chwili na ziemi, a to w tym celu, byśmy się modlili w palą­cych jej potrzebach. Wyłącznie nasza modlitwa nie jest jednak wystarczająca.

Święty Michał będzie uczestniczył w walce Ko­ścioła. Jest on wo­dzem Kościoła – wprawdzie tak bardzo prześladowanego, jednak nie bliskiego całko­witej klęski, o której marzą wrogowie... Doprawdy nie wiem, kiedy świę­ty Michał wystąpi! Należy modlić się dużo w tych intencjach, wzywać Archanioła, powołując się na jego tytuły i błagać go, by wstawił się u Tego, nad którego Sercem ma taką moc.

Niechaj Najświętsza Maryja Dziewica nie będzie zapomniana... Słusznie mnożą się wszędzie prośby o odmawianie różańca. To modlitwa najbardziej sku­teczna w dzisiejszej sytuacji.

Co do odpustu zupełnego – mogę ci powiedzieć, że mało, bardzo mało ludzi w pełni go zyskuje. Po­trzebne jest w tym celu tak doskonałe przygotowanie serca i takie nastawienie woli, że rzadko się zdarza – rzadziej, niż się przypuszcza – by ktoś wypełnił wszystkie warunki konieczne do całkowitego darowa­nia kary za wszystkie grzechy.

Mów wiele razy dziennie: „Mój Boże, spełnij we mnie swoje zamiary i udziel mi łaski, bym nie przeszka­dzała Ci swoim zachowaniem. Mój Jezu, chcę tego, czego Ty chcesz, ponieważ właśnie Ty tego chcesz; chcę tak jak Ty tego chcesz i tyle, ile chcesz!"

Nie ma świętości bez cierpienia

Cierpienia fizyczne i duchowe są udziałem przyjaciół Jezusa w czasie ich pobytu na ziemi. Im bardziej Jezus kocha duszę, tym wię­cej pozwala jej uczestniczyć w męce, którą poniósł z miłości ku nam. Szczęśliwa dusza tak uprzywilejowana! Ileż zasług może zdo­być! Jest to najkrótsza z dróg prowadzących do nieba. Nie bój się więc cierpie­nia przeciwnie – kochaj je, bo ono zbliża do Tego, którego kochasz.

Z miłości do Jezusa kochaj wszystkie osoby, które cię otaczają, i te z którymi masz do czynienia. Im bardziej ktoś kocha Jezusa, tym więcej ma miłości do swoich bliźnich.

Korzystaj dobrze ze wszystkich chwil. Każda z nich może ci wysłużyć niebo, i to z pominięciem czyśćca.

Tam, gdzie są wielkie ofiary, jest więcej zasług

Jezus krzyżuje na ziemi przede wszystkim te dusze, które naj­bardziej kocha, lecz krzyż zesłany przez Boga cechuje zawsze sło­dycz domieszana do goryczy. Inaczej jest z krzyżami, które nas spo­tykają z naszej własnej winy: te przynoszą tylko gorycz.­

„O mój Jezu, oto jestem, aby pełnić Twoją wolę; co chcesz, abym czyniła, by się Tobie dzisiaj podobać?"

Aby utrwalić w sobie zdolność przeżywania obecności Bożej, bierz codziennie na rozmyślanie jedną z czternastu stacji Drogi Krzyżowej. Jezus lubi, byśmy rozpamiętywali wszystkie cierpienia, które za nas poniósł. W dni świąteczne wybieraj tajemnice chwa­lebne: Zmartwychwstanie, Wnie­bowstąpienie. Myśl również czę­sto o Eucharystii, o życiu ukrytym Jezusa w tabernakulum. Tam przede wszystkim dojrzysz Jego miłość: trwa samotnie, bez żadne­go czciciela, w większości kościołów świata! Czeka na próżno, by ktoś przyszedł Mu powiedzieć: „Kocham Cię"!

Spróbuję przybliżyć ci zrozumienie tego, czym jest Niebo, w tym stopniu, w jakim zdołasz to pojąć na zie­mi. Są to ciągle nowe święta, bez przerwy po sobie następujące; szczęście wciąż nowe, którego – ma się wrażenie – nigdy się na­wet nie przeczuwało. Jest to potok radości, który wylewa się nie­ustannie na wszystkich Wybranych... Niebo to przede wszystkim... Bóg: Bóg miłowany, doświadczany, napawający wszelkim sma­kiem i rozkoszą; słowem – jest to nasycanie się Bo­giem, jednak nigdy do przesytu!

Z francuskiego tłumaczył: ks. dr A.S.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com