Kiedy społeczeństwo buduje wodociąg, zakłada system kanalizacyjny, utwardza swoje drogi przynosi to nowe bogactwo mieszkańcom kraju. Rozwija to jakąś część kraju. Podobnie budowa szkół, szpitali, kościołów, mostów tworzy dodatkowe bogactwo, nowy rozwój. Tak jest też, kiedy przeznaczamy nowy teren pod budowę, czy otwieramy nowe przedsiębiorstwa produkcyjne.
Zdolność współczesnej produkcji jest taka, że kraj może kontynuować takie przedsięwzięcia, o jakich wspominaliśmy powyżej, bez zmniejszania, w jakikolwiek sposób, swojej produkcji dóbr konsumpcyjnych – żywności, odzieży, pralek, lodówek, itd. W rzeczywistości, kiedy jesteśmy zaangażowani w ten pierwszy rodzaj przedsięwzięć – drogi, mosty, wodociągi, itp., wtedy produkcja dóbr konsumpcyjnych ulega przyspieszeniu, ponieważ takie prace pobudzają przepływ dóbr konsumpcyjnych.
Jednak zarząd miasta, który chce zbudować, powiedzmy, wodociąg często waha się i odkłada na przyszłość taki projekt po prostu dlatego, że nie ma pieniędzy, chociażby nawet miał wystarczającą ilość potrzebnych materiałów i dowolną ilość wykwalifikowanych pracowników. Bieżąca produkcja może wprowadzać pieniądze w obieg, ale nigdy więcej, niż jest to wypisane na metkach z cenami wyprodukowanych dóbr. Pieniędzmi wprowadzonymi do obiegu przez bieżącą produkcję nie możemy płacić za więcej, niż za koszt bieżącej produkcji. Zatem konieczne jest znalezienie innych pieniędzy, zanim zdolność produkcyjna dostępna do wykonania tych projektów może zostać zmobilizowana.
Opodatkowanie społeczeństwa dla wykonania tych przedsięwzięć lub prośby skierowane do ludzi, żeby oszczędzali swoje pieniądze, a potem pożyczali je, mogły być wystarczająco rozsądne w tym czasie, kiedy zdolność produkcyjna, bardziej ograniczona, nie była w stanie utrzymać bieżącego przepływu dóbr i w tym samym czasie angażować się w nowe przedsięwzięcia. Ale dzisiaj tak nie jest. Jesteśmy w stanie prowadzić oba rodzaje produkcji w tym samym czasie. W rzeczywistości istnieje o wiele większy postęp, jeżeli oba te rodzaje produkcji utrzymujemy w tym samym czasie. Zatem powinno być możliwe finansowanie obu w tym samym czasie.
A więc dla nowych przedsięwzięć powinny być stworzone nowe pieniądze. Jest to idea przedstawiona przez Douglasa, twórcę Kredytu Społecznego, kiedy mówił:
„Kredyty potrzebne do sfinansowania produkcji nie powinny pochodzić z oszczędności, lecz powinny być nowymi kredytami odnoszącymi się do nowej produkcji."
Poza tym, kiedy korporacje publiczne muszą absolutnie podejmować nowe przedsięwzięcia, które stały się pilne i kiedy ludzie nie mają środków do zapłacenia za te prace, wtedy te publiczne ciała muszą uciekać się do pożyczania pieniędzy, a te pożyczki nie zawsze pochodzą z oszczędności. Dla ekspansji ekonomicznej musi zaistnieć ekspansja monetarna. Musi nastąpić wzrost ilości dostępnych pieniędzy. Ten wzrost może zostać osiągnięty tylko przy pomocy nowych pieniędzy.
Te nowe pieniądze nie spadają z nieba, ani nie wyrastają z ziemi; nie pochodzą też z kopalni, ani od rządu. Pochodzą wyłącznie z systemu bankowego!
Teraz, oczywiście, te nowe pieniądze muszą się skądś wziąć. Ponieważ o wiele większa część współczesnych pieniędzy składa się z pieniędzy zapisanych w księgach bankowych jest oczywiście najwygodniej, żeby eksperci księgowi tacy, jak personel bankowy, byli odpowiedzialni za operację przyjścia na świat nowych kredytów, czyli nowych pieniędzy.
Największym złem istniejącego systemu jest to, że te nowe pieniądze są traktowane przez banki, jak gdyby były ich prywatną własnością. Banki wprowadzają je do obiegu tylko z odsetkami przypisanymi do nich. Te właśnie odsetki tworzą długi, które w całości nigdy nie mogą być spłacone.
Idźmy dalej. Jeśli któremuś z was, osobiście, społeczeństwo powierzyłoby tworzenie, w taki czy inny sposób, nowych pieniędzy, które społeczeństwo mogłoby potrzebować, ten ktoś uważałby siebie za zwykłego przedstawiciela społeczeństwa, a nie za właściciela pieniędzy wytworzonych przez siebie na żądanie społeczeństwa. Byłby on usprawiedliwiony, domagając się rozsądnej zapłaty za swoją pracę, ale nie przejmując własności pieniędzy i emitowania ich na swoich warunkach z odsetkami, zależnymi od sumy wytworzonych pieniędzy i długości czasu ich cyrkulacji. Drukarz zatrudniony przez Bank Narodowy do drukowania pewnej ilości pieniędzy papierowych (mniej niż pięć procent całkowitej ilości pieniędzy) nie uważa się za właściciela tych banknotów. Dostaje on zapłatę za swoją pracę, ale nowe pieniądze nie są jego własnością i nie ma on nic do powiedzenia w sprawie warunków, na jakich będą one wytworzone i wprowadzone do obiegu.
Dlaczego zatem bankier, który jest upoważnionym twórcą kredytu, służącego jako pieniądze, uważa się za właściciela tego kredytu? Dlaczego ma on mieć z powrotem, po tym jak pieniądze zostały zużyte, więcej niż wprowadził w obieg, tylko dlatego, że jest on jedyną osobą upoważnioną do wprowadzenia pieniędzy w obieg?
W rezultacie tego monopolu i narzuconych warunków wszystkie pieniądze wprowadzone do obiegu jako dług muszą powrócić do swego źródła w ilości większej, niż w chwili, kiedy zostały wyemitowane. Taki warunek jest oczywiście absurdem. Z pewnością ci pożyczkobiorcy, którzy zdolni są zwrócić bankowi więcej pieniędzy, niż pożyczyli, zrobią to tylko ze szkodą dla innych pożyczających. W całości, jak powiedzieliśmy, niemożliwy jest zwrot wszystkich żądanych pieniędzy.
Stąd widzimy wieczne długi ciążące na barkach rządów, instytucji i stowarzyszeń publicznych, przemysłu, ludzi biznesu i poszczególnych obywateli. Jeżeli jutro wytwórcy pieniędzy zażądaliby nagle wszystkich pieniędzy, które zostały wyemitowane razem z wszystkimi odsetkami, w obiegu nie pozostałoby w ogóle żadnych pieniędzy, a dług wciąż byłby daleki od spłacenia.
Kredyt Społeczny potępia to zniewolenie ludzkości przez wytwórców pieniądza, zniewolenie, które jest tym bardziej nieuzasadnione, ponieważ to sami ludzie – przez swoją kompetencję, pracę, zdobyte zdolności i eksploatację zasobów naturalnych swoich krajów – nadają tym pieniądzom wartość, niezależnie od formy, jaką mogą te pieniądze przyjmować.
Ten system został zatwierdzony przez prawo, ale mimo to jest on absurdalnym oszustwem i jest niezgodny z realiami ekonomicznymi. Ten rabunek może być zalegalizowany przez przywileje przyznane bankom, ale pozostaje on wciąż kradzieżą bogactwa, które nade wszystko należy do społeczeństwa.
Dlatego też Kredyt Społeczny domaga się, żeby rozwój kraju był finansowany za pomocą pieniędzy wolnych od odsetek. Narodowy Bank Polski, którego właścicielami są obywatele polscy, powinien być instytucją odpowiedzialną za wprowadzenie takiego finansowania. Można też dojść do porozumienia z bankami, nadając im przywileje za ich pracę i płacąc im za ich usługi. Wtedy też Narodowy Bank Polski nie musiałby otwierać swoich oddziałów wszędzie w kraju. Orzeczenie, co do najbardziej skutecznych środków wprowadzenia w życie tego procesu pozostawione byłoby ekspertom. Lecz niezależnie od metody, która mogłaby zostać przyjęta, ci, którzy pracują na rzecz rozwoju kraju nie powinni być karani za służbę, jaką świadczą narodowi.
Podejmowanie nowych przedsięwzięć nie powinno zmuszać społeczeństwa do płacenia za nie tym, którzy nie mają w tych przedsięwzięciach żadnego udziału. Takie przedsięwzięcia powinny być finansowane przez nowe kredyty. Te kredyty powinny być pożyczkami udzielanymi bez odsetek. Spłaty pożyczek nie powinny stanowić niczego więcej, niż dokładnej sumy pożyczonych pieniędzy i powinny być rozłożone na tyle lat, ile ustalono w czasie planowania poszczególnych inwestycji. Zatem powinniśmy mieć finansowanie, które jest prawdziwie zgodne z rzeczywistością, a zamiast dyktatury musimy mieć usługę.
Jest absolutnie nie do przyjęcia, żebyśmy musieli płacić 5 milionów złotych za szkołę, której zbudowanie kosztuje 3 miliony złotych. 3 miliony zapłacone budowniczym za pracę, za materiały, za kierowanie robotami, itd., jest doskonale obliczonym kosztem. Ale dlaczego te 2 miliony złotych, gdy odnosimy się tylko do tej płatności, są niczym więcej, niż pieniędzmi, które musimy zapłacić systemowi finansowemu za pozwolenie kontynuowania prac?
Dlaczego kościół, którego wybudowanie kosztuje 5 milionów złotych, ma kosztować 10 milionów, po trzydziestu czy czterdziestu rocznych spłatach. Dlaczego zarząd miasta ma płacić za wodociąg trzy i pół raza: raz tym, którzy go wybudowali i dwa i pół raza systemowi finansowemu?
Możemy podawać jeszcze wiele przykładów! Każda rada miejska, kuratorium szkolne, szpital, zakład przemysłowy mogą przedstawić nam takie same przypadki, podobnie jak rządy i korporacje. Kiedy mówimy o ciałach publicznych, zniewolenie wobec finansjery opłacane jest przez podatki, które nie dają społeczeństwu niczego w zamian i są dodane do podatków, opłacających służby pracujące na rzecz ludności. Kiedy mówimy o korporacjach, zniewolenie wobec systemu finansowego opłacane jest w cenach: tylko część z nich jest użyta na zapłacenie za kupiony produkt, reszta jest przekazywana jako haracz dla systemu finansowego, bez niczego w zamian.
Czy nie nadszedł czas, żeby zlikwidować ten rabunek? Olbrzymi wrzask podnosi się przeciwko inflacji, która winduje ceny w górę. Jest to dobry powód, żeby protestować przeciw podwyżkom cen. Lecz skąd pochodzi inflacja, jeżeli nie z odsetek nałożonych na ludzi, którzy produkują?
Kiedy zwolennicy Kredytu Społecznego zwracają się do swoich radnych miejskich, burmistrzów lub innych osób publicznych z prośbą o udzielenie im bezprocentowego kredytu na sfinansowanie projektów publicznych, spotykają się oni często ze sprzeciwem: „No tak, ale w tym przypadku, nie będę mógł więcej pożyczać moich pieniędzy z zyskiem."
Otóż musimy uczynić rozróżnienie między pieniędzmi zarobionymi (jak w przypadku człowieka wnoszącego sprzeciw) i nowymi pieniędzmi (tworzenie kredytu przez banki). W pierwszym przypadku człowiek może z pewnością zrobić ze swoimi pieniędzmi to, co chce: wydaj je, wpłacić na konto w banku, schować pod poduszką, podarować komuś lub pożyczyć na wspólnie ustalonych warunkach. Lecz w drugim przypadku, w przypadku nowych pieniędzy, nie zostały one zarobione przez tego, kto je tworzy. Nie należą one do niego. Zatem, z jakiej racji żąda on odsetek za wytworzenie tych pieniędzy?
Poza tym pieniądze nie zostały wymyślone po to, żeby robić następne pieniądze. Płodzenie pieniędzy, coś zupełnie nienaturalnego, stało się uświęconym dogmatem finansowego kapitalizmu. Zatruło to nasze życie ekonomiczne. Uczyniło z Finansów fałszywe odbicie rzeczywistości. Uczyniło z ekonomii pogoń za pieniędzmi, zamiast pogoni za dobrami niezbędnymi do zrealizowania potrzeb. Zrobiło z produkcji niewolnika finansów, zamiast ustawić Finanse w służbie produkcji. Spowodowało opodatkowanie obywateli, zatopienie ich w długach, w wielu przypadkach całkowite obrabowanie. Spowodowało wysiedlenie ludzi z ich domów, wyrzucenie ich bez dalszego zatrudnienia. Postawiło człowieka przeciw człowiekowi w czasie wojen, z których tylko finansjera wychodzi zwycięsko.
Louis Even