French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Słowami potężnymi, jak sam Zbawiciel

Napisał Jan Pawel II w dniu poniedziałek, 01 październik 2001.

180 rocznica urodzin Cypriana Kamila Norwida

Pełny tekst przemówienia wygłoszonego przez Ojca Świętego podczas audiencji dla pracowników rzymskiego Instytutu Polskiego oraz uczonych – znawców twórczości Norwida

Instytut Dziedzictwa Narodowego w Warsza­wie w roku Norwidowskim 2001 zaplanował złoże­nie 24 września w Kaplicy Wieszczów na Wawelu, obok grobowców Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, urny z ziemią ze wspólnej mogiły na cmentarzu w Montmorency, w której prawdopo­dobnie spoczęły prochy Norwida. 1 lipca przed­stawiciele Instytutu i norwidolodzy uczestniczyli w porannej Mszy św. w kaplicy prywatnej Papieża, po której Ojciec Święty pobłogosławił i poświęcił urnę z ziemią z mogiły Norwida, a potem odmówił trzykrotnie "Wieczny odpoczynek racz mu dać, Pa­nie". 2 lipca po Mszy św. w klasztorze Trinita dei Monti i odsłonięciu tablicy pamiątkowej z tekstem Norwida wieczorem w Instytucie Kultury Polskiej w Rzymie odbył się panel zatytułowany Rzym Norwida. 2 lipca Papież Jan Paweł II oddał hołd wielkiemu poecie. Poniżej zamieszczamy tekst pa­pieskiego przemówienia.

Jan Paweł II

Serdecznie witam wszystkich. Wasza obecność w Rzymie i na Watykanie wiąże się z obchodami 180. rocznicy urodzin Cy­priana Kamila Nor­wida, jednego z naj­większych poetów i myślicieli, jakich wy­dała chrześcijańska Europa. Mamy wszy­scy wielki dług w sto­sunku do tego poety – czwartego wieszcza – i pragniemy wykorzy­stać okoliczność rocznicową, ażeby dług ten w jakiejś mierze spła­cić. Zawsze uważałem, że miejscem, na którym powinien spocząć Cyprian Norwid, jest krypta wieszczów w katedrze na Wawelu. Okazało się to niewykonalne, ponieważ nie dało się odna­leźć i zidentyfikować szczątków poety. Szukałem wobec tego innych środków wyrazu, żeby niejako nadro­bić to, co w stosunku do Norwida nie zostało speł­nione, a co czujemy, że jest naszą zbiorową po­winnością. Dobrze, że teraz przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta został pochowany, znaj­dzie na Wawelu należne mu miej­sce w ojczyź­nie, bo ojczyzna, pisał Norwid, jest to miejsce, w którym najmilej spocząć i umrzeć.

Spłacić osobisty dług wdzięczności

Drodzy Państwo! Cieszę się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką wagę. Dlatego też, przygotowując się do niego, wróci­łem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, któ­rym Norwid jest także bliski. To, co pra­gnę Wam powiedzieć, jest w znacznej mierze owocem wy­miany myśli z nimi. Chciałem rzetel­nie spłacić mój osobisty dług wdzięczności dla poety, z któ­rego dziełem łączy mnie bliska, du­chowa zażyłość, da­tująca się od lat gimnazjal­nych. Podczas okupa­cji niemieckiej myśli Nor­wida podtrzymywały na­szą nadzieję pokładaną w Bogu, a w okresie nie­spra­wiedliwości i po­gardy, z jaką system komuni­styczny traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej prawdzie i godnie żyć. Cyprian Nor­wid pozosta­wił dzieło, z którego emanuje światło pozwala­jące wejść głębiej w prawdę naszego by­cia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem.

Estetyka wiary i trudne życie

Poezja Norwida wyrosła z jego trudnego ży­cia. Kształtowała je głęboka estetyka wiary w Boga oraz w nasze człowieczeństwo Boże. Wiara w Mi­łość objawiająca się w Pięknie, które zachwyca do pracy, otwiera słowo Norwida na tajemnicę przymierza, jakie Bóg zawiera z czło­wiekiem, aby człowiek mógł żyć tak, jak żyje Bóg. Pieśń o pięk­nie Miłości i o pracy, "Promet­hidion", wskazuje na sam akt stworzenia, w któ­rym Bóg odsłania lu­dziom więź łączącą pracę z miłością (por. Rdz 1,28); w pracowitej miłości człowiek się rodzi i zmartwychwstaje. Do tak dalekosiężnego słowa czytelnik musi dorastać. Wiedział o tym doskonale poeta, kiedy mówił: Syn minie pismo, lecz ty spo­mnisz wnuku.

Siła autorytetu, jakim jest Norwid dla "wnu­ków", bierze się z krzyża. Jakże wymownie jego « scientia crucis » odsłania się w słowach: Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim (...).Ta to jest na reszcie ta­jemnica ruchu sprawiedliwego. « Scientia crusis » pozwa­lała Norwidowi oceniać ludzi według tego, czy umieli cierpieć razem ze Zbawicielem, który ko­rzeniem wszelkiej prawdy jest i był, i będzie. Słowa, jakimi nasz poeta mówił o wielkości bł. Piusa IX, stano­wią jedno z najpiękniejszych świa­dectw, jakie człowiek może dać człowie­kowi: Jest to wielki XIX. wieku człowiek. Umie cierpieć. Znamienne, że we­dług Norwida, krzyże powin­nyby być bez postaci Chrystusa, bo wtedy ukazy­wałyby wyraźniej miej­sce, na które ma wejść chrześcijanin. Tylko ci bowiem, w których wnę­trzu codziennie rozgrywa się dramat Gol­goty, mogą powiedzieć: Krzyż stał się nam: bramą.

Nie zazdrościł honorów

Norwid nie zazdrościł nikomu rzeczy posiada­nych ani honorów. Jego Boże ubóstwo błyszczy w zakończeniu jednego z wierszy:

Kto inny ma laur i nadzieję,

Ja – jeden zaszczyt:

   być człowiekiem.

Zaszczyt bycia człowiekiem, nie do pojęcia na ziemi, jest zrozumialszy w niebie, dokąd droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc przez nią człowiek dostrzega, że prawda jego by­cia człowiekiem przerasta go nie­skończenie. Z niej jest jego wolność. Wszystko – bierze żywot z Ide­ału. Do ideału człowiek piel­grzymuje, ale otrzy­muje go w darze. Prawda się razem dochodzi i czeka!, bo "człowieczość" jest Boża. Stąd ogrom pracy stojącej przed osobą ludzką, która, stwo­rzona "na obraz i podobień­stwo" Boga, jest powo­łana do stawania się po­dobną Bogu, co nie jest łatwe, bo trud to jest właśnie z tego duży, że co­dzienny. Zdobyć się nań mogą jedynie ludzie trzeźwi w rze­czach po­tocznych, a trzeźwi w nich są wtedy, kiedy są w rzeczy wieczne zachwyceni. Tylko oni nie będą kłaniać się Okolicznościom, a Praw­dom nie każą, by za drzwiami stały. To oni, pra­cując na­prawdę, jak pracuje się na chleb, tworzą dzieje. Przepalają ziemię sumieniem, a pot z bla­dego czoła ociera im ona sama, Prawda, Weronika su­mień.

Norwid a nie-heroiczna filozofia obec­nych dni

Norwid usilnie przypomina, że bez heroizmu ludzkość do samej siebie twarzą poniżona prze­staje być sobą. Ludzkość, bez Boskości, sama sie­bie zdradza. Ogół społeczeństwa nie zdoła prze­ciwstawić się pustoszącej go nie-heroicznej filozo­fii obecnych dni, jeśli nie będzie w nim ludzi żyją­cych Norwidowym pytaniem:

Aby być narodowym

   - być nad-narodowym!

I aby być człowieczym,

    właśnie że ku temu

Być nad-ludzkim... dwoistym

    być a jednym – czemu?

Człowiek to kapłan, jeszcze bezwiedny i nie­dojrzały, którego życiowym zadaniem jest od sa­mego początku budowanie mostów (ponti-fex) łą­czących człowieka z człowiekiem, a wszystkich z Bogiem. Marne są społeczeństwa, w których za­nika ów kapłański charakter osoby ludzkiej. Ta myśl zawsze była mi bliska. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu kształtuje ona społeczny wy­miar mojego pontyfikatu.

Z wielkim bólem mówił Norwid Polakom, że nie będą nigdy dobrymi patriotami, jeśli wpierw nie będą pracowali na swoje człowieczeństwo. Żeby bowiem móc rozwiązać zadanie: co to jest Polak, trzeba nie być dzisiejszej Polski obywa­telem (...) tylko trochę – przeszłej i dużo – przy­szłej. Oj­czy­zna, według Norwida, znajduje się w nieskoń­czo­nej Przyszłości, tak że znajdziesz ją wszędzie, na­wet na krańcach bytu. Kto o tym zapomina, robi z ojczyzny sektę, a w końcu wstępuje w szeregi tych, którzy są wielcy! – w prywatnych rzeczach; w publicznych? – prywatni! Taka jest zasada chaosu w każdym spo­łeczeństwie.

Ład narodu przychodzi spoza narodu, osta­tecznie jest on z Boga, i dlatego tym, którzy tak dalekosiężnie, bo kapłańsko, kochają swój na­ród, nie grozi nacjonalizm. Naród składa się nie tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z innymi łączy. Znamy na pamięć, ale czy znamy praktycznie, w swoim sumieniu, bolesną treść słów: Tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł /.../. Słońce nad Po­lakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowie­kiem. Ileż polskich spraw to­czyłoby się inaczej, gdyby Polacy odnaleźli w swoim sumieniu prawdę głoszoną przez Nor­wida, że ojczyzna jest to zbio­rowy – obowiązek, który składa się w naturze rze­czy z dwóch: z obowiązującego Ojczyznę dla człowieka i z obowiązującego człowieka dla Ojczyzny?

Tu w Rzymie, w sercu Kościoła, o którym Nor­wid pisał, że jest najstarszym obywatelem na świecie, ze wzruszeniem powtarzam słowa z Mojej ojczyzny:

Naród mię żaden nie zbawił

   ni stworzył;

Wieczność pamiętam

   przed wiekiem;

Klucz Dawidowy

   usta mi otworzył,

Rzym nazwał człekiem.

Człowiek nadziei

Cyprian Norwid był człowiekiem nadziei. Dzięki niej mógł żyć godnie na tej ziemi niezależ­nie od trudnych warunków, w jakich się znajdo­wał. Na­dzieję swą czerpał modlitwą z Boga, do którego zwracał się słowami potęż­nymi, jak sam Zbawiciel, który nas tych słów na­uczył:

Bądź wola Twoja,

   nie tak, jak na ziemi

(Więc nie wygodniej, jak...

   lecz jak jest godnie).

Modlitwa "kształciła" wzrok poety, tak że od­ga­dywał on "sprawy Boże pod powłoką spraw ziem­skich". Modląc się, pracował na Miłość w głębokiej wierze, że głos człowieka idący w niebo razem z głosem Chrystusa jest zawsze wysłuchany.

Zechciejcie, Państwo, przyjąć tych kilka Nor­wi­dowych myśli, co nie nowe, jako wyraz mojego hołdu dla pracy Poety, a także i mojej wdzięczno­ści dla Was za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili Polacy. Oby każdy z nich od brukują­cego ulicę do Kopernika wkładał w to, co robi, swój ory­ginalny akcent. Wszystkim Po­lakom, a w sposób szczególny miłośnikom twór­czości Cy­priana Nor­wida, życzę, aby przez ich pracę speł­niały się w społeczeństwie słowa koń­czące Forte­pian Szo­pena: Jękły martwe kamie­nie: - Ideał sięga bruku.

Z serca Wam błogosławię, prosząc zarazem Tę, którą nazywamy Mater admirabilis, a którą tak pięknie opiewał Norwid w Legendzie i w Lita­nii, żeby towarzyszyła Wam w tej pracy służącej Ko­ściołowi, Europie i Polsce.

Jan Paweł II

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com